banner daniela marszałka

Sanctuaire de la Salette

Autor: admin o czwartek 6. czerwca 2019

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: okolice Corps (D 212C)

Wysokość: 1758 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 778 metrów

Długość: 11,8 kilometra

Średnie nachylenie: 6,6 %

Maksymalne nachylenie: 13,4 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Na szóstym etapie mieliśmy zaplanowane zwiedzanie podjazdów w pobliżu Route de Napoleon. Ta otwarta w roku 1932 droga liczy sobie 314 kilometrów i prowadzi znad Morza Śródziemnego do Grenoble. Wytyczono ją na szlaku, który przeszło sto lat wcześniej przemierzył cesarz Francuzów po swej ucieczce z Elby. Bonaparte zszedł nad ląd 1 marca 1815 roku w Golf Juan koło Antibes. Następnie do „stolicy” francuskich Alp podążał trasą przez: Grasse, Castellane, Digne, Sisteron, Gap, Corps, La Mure oraz Vizille. Wszystkie te miejscowości znajdują się na drodze noszącej jego imię, zaś północny jej segment to krajowa N85. Pewien fragment tej szosy miałem już okazję poznać. W lipcu 2006 roku cokolwiek biernie, gdy w towarzystwie kilku kolegów pojechałem do Gap na start L’Etape du Tour. Trzy lata później już na rowerze zaliczyłem wraz z Darkiem jej mały odcinek, podjeżdżając z Gap na Col Bayard (1246 m. n.p.m.). Tym razem nie zamierzałem jechać aż tak daleko na południe. Za to myślałem o zdobyciu dwóch, a może nawet trzech okolicznych wzniesień. Patrząc od strony północnej w grę wchodziły następujące cele: Cote de Laffrey (905 m. n.p.m.), Sanctuaire de Notre Dame de la Salette (1758 m. n.p.m.), Col du Noyer (1664 m. n.p.m.) oraz Col de Gleize (1696 m. n.p.m.). Po namyśle wybrałem dwa środkowe podjazdy jako „lektury obowiązkowe” oraz Laffrey w roli „pozycji uzupełniającej” tzn. jeśli tylko czas nam na nią pozwoli. Teoretycznie było to możliwe, gdyż tutejsze wspinaczki nie były ani długie ani też szczególnie duże. Dwa obligatoryjne punkty naszego programu miały mieć długość do 12 kilometrów i przewyższenie w granicach 700-800 metrów. W ciągu dnia dość szybko porzuciłem jednak te ambitne plany. Po pierwsze za późno ruszyliśmy z bazy by bez pośpiechu zrealizować taki hat-trick. Po drugie gdy zobaczyliśmy w jakich warunkach drogowych przyszłoby nam się zmagać z podjazdem pod Laffrey uznaliśmy to wyzwanie za mało przyjemne i średnio bezpieczne.

Ten fragment krajówki N85 uchodzi za jedną z najniebezpieczniejszych dróg w całej Francji. Po II Wojnie Światowej w wypadkach z udziałem ciężarówek i przede wszystkim autokarów zginęło na nim około 150 osób! Większość owych tragicznych zdarzeń dosięgła turystów religijnych wracających z wizyty w Sanctuaire Notre Dame de la Salette. Duże i ciężkie pojazdy niekiedy nie radziły sobie ze stromym odcinkiem znanym jako Rampe de Laffrey, który przed Vizille kończył się ostrym zakrętem w prawo. To właśnie tu w lipcu 2007 roku zginęło 26 polskich pielgrzymów pochodzących z Pomorza Zachodniego. Jeszcze więcej osób zginęło w katastrofach z lat 1973 i 1975. W tej pierwszej śmierć poniosły aż 43 osoby rodem z Belgii. Przebudowana w ostatnim czasie droga jest już bezpieczniejsza, zaś na kierowcach samochodów osobowych nie robi większego wrażenia. Niemniej dwa pomniki stojące u podnóża tego podjazdu są świadectwem czarnej historii tego miejsca. My jadąc w przeciwnym kierunku musieliśmy dotrzeć do Corps i następnie skręcić w lewo na prowadzącą do sanktuarium drogę D212C. Pierwsze 2,4 kilometra tej szosy pokonaliśmy samochodem, bowiem niespecjalnie przypominały podjazd. Swoją wspinaczkę postanowiliśmy zacząć od mostu nad potokiem La Sezia czyli z Pont de Gournier. Meta naszego pierwszego czwartkowego wzniesienia to niewątpliwie jedno z najwyżej usytuowanych miejsc kultu religijnego na terenie Europy. Przynajmniej jeśli chodzi o sporych rozmiarów świątynie, a nie jakieś tam skromne górskie kościółki czy kaplice. Osobiście poznałem dotąd tylko dwie wyżej położone, obie we Włoszech, a ściślej w Piemoncie. Santuario Sant’Anna di Vinadio, gdzie zakończył się ostatni górski etap Giro d’Italia 2016 stoi na wysokości 2035 metrów n.p.m. Natomiast Santuario San Magno wybudowano przy wschodniej drodze na Colle dei Morti (Fauniera) na poziomie 1761 metrów.

Impulsem do powstania sanktuarium w pobliżu Corps było objawienie Matki Boskiej z 19 września 1846 roku. Podobnie jak lata i dekady później w Lourdes czy portugalskiej Fatimie miała się ona ukazać ubogim dzieciom. W tym przypadku dwójce: 15-letniej Melanie Calvat i 11-letniemu Maximinowi Giraud. Jak można się dowiedzieć z polskiej wikipedii Niepokolana rozpoczęła swe orędzie w języku francuskim, lecz gdy zdała sobie sprawę że młodzież „nie chwyta” jej przesłania to zgrabnie przeszła na lokalny dialekt języka oksytańskiego. Dokładnie pięć lat później – za zgodą papieża – biskup ordynariusz diecezji Grenoble Philibert de Bruillard uznał to objawienie za wiarygodne. W roku 1852 założono Zgromadzenie Księży Misjonarzy Saletynów, współcześnie działające w 23 krajach. Natomiast w miejscu objawienia na płaskowyżu Sous-les-Baisses powstała pięcionawowa bazylika z neo-romańską fasadą i dwoma dużymi gankami wieżowymi. Po południowej stronie kościoła wytyczono trasę drogi krzyżowej, zaś po północnej można zobaczyć rzeźby przedstawiające spotkanie Matki Boskiej z dziećmi i dalej na wzgórzu niewielki cmentarz. Podjazd z mostu do Sanktuarium liczy niespełna 12 kilometrów. Najtrudniejszy jest pierwszy kilometr o średniej stromiźnie 10,1%. Dwa kolejne mają już umiarkowane nachylenie, zaś czwarty jest niemal płaski. Powyżej osady Saint-Julien nie ma już wypłaszczeń. Nieco łatwiej jest na dojeździe do Col de l’Homme. Niemniej jako całość finałowy segment o długości 7,5 kilometra ma przeciętne nachylenie 7,1%, zaś jego ostatni kilometr nawet 8,4%. Podjazd kończy na moście, którym wjeżdża się na plac przy zachodniej ścianie Sanktuarium. Tym niemniej asfalt wcale nie kończy się w tym miejscu. Skręcając w lewo można sobie dokręcić jeszcze kawałeczek i zakończyć jazdę na nieco wyżej położonym placu przed frontem Basilique Notre-Dame de la Salette.

Nasz podjazd do tego miejsca zaczęliśmy bardzo późno, bo dopiero kilka minut przed trzynastą. Na podstawie danych z Flybys trudno mi szczegółowo odtworzyć przebieg pierwszej części naszej wspinaczki, z uwagi na nieco pogubione wykresy. Darek ruszył pod górę jako pierwszy, jakieś dwie minuty przede mną i Tomkiem. Tym niemniej na początku trzeciego kilometra jechaliśmy już razem. W międzyczasie minęliśmy cmentarz Canadien de l’Obiou (1,6 km), na którym pochowano ofiary katastrofy lotniczej z roku 1950. Samolot rozbił się na zboczach niedalekiej Grand Tete de l’Obiou (2789 m. n.p.m.), najwyższej góry w masywie Devoluy. Aż 49 z 51 ofiar tej tragedii pochodziło z Kanady. W połowie trzeciego kilometra droga zawróciła na południe i niebawem podjazd znacznie złagodniał. Na tym odcinku Dario został w tyle. Razem z Tomkiem dotarłem do Saint-Julien z przewagą 1:20 nad Darkiem. Pod koniec piątego kilometra odjechałem swemu młodszemu koledze. Warunki pogodowe nareszcie mi odpowiadały. Na starcie mój licznik zanotował tylko 22 stopni. Niebo do pewnego momentu mieliśmy zachmurzone. Pojawiła się nawet mgła, w której temperatura spadła do 17. Na mecie powitało nas słoneczne 20 stopni. Po przejechaniu 5,3 kilometra minąłem pieszą ścieżkę do świątyni czyli Chemin de Croix. Po siedmiu kilometrach Tommy tracił do mnie nawet 50 sekund, zaś Dario już 4:20. „Bury” wziął się jednak do roboty, rozgrzał swój dieslowski silnik i zaczął odrabiać stratę. Po ośmiu tracił 40, po dziewięciu 25, zaś po dziesięciu już tylko 10 sekund. Ostatecznie złapał mnie w pobliżu przełęczy l’Homme (10,6 km). Teraz to ja musiałem się postarać by utrzymać mu koło na trudnym ostatnim kilometrze. Tyle przynajmniej mogłem zrobić. Do Sanktuarium dojechaliśmy razem w czasie 52:08 (avs. 13,5 km/h). Nasza prędkość pionowa czyli VAM była daleka od dobrej, gdyż wspinaliśmy się w tempie 890 m/h. Dario jechał znacznie wolniej. Na pokonanie tej góry potrzebował 1h 02:48. Zapewne znów pierwszy podjazd dnia potraktował ulgowo.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/2428883648

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/2428883648

ZDJĘCIA

20190606_001

FILMY

VID_20190606_135603

VID_20190606_142613