banner daniela marszałka

Aprica & Capo di Ponte

Autor: admin o sobota 21. czerwca 2008

Sobota zgodnie z naszym planem jak i zdrowym rozsądkiem była dniem odpoczynku od roweru, lecz nie od kolarskiej atmosfery. Przed południem udaliśmy się do oddalonej o niespełna 40 kilometrów Apriki by załatwić formalności przed-wyścigowe tzn. potwierdzić zgłoszenie oraz odebrać numery startowe, chipy i inne gadżety wrzucone do tradycyjnych „pacchi di gara”. W przygotowanym na wizytę fanów kolarstwa miasteczku startowym można się było poczuć trochę jak w świątyni kultu słynnego „Pirata”, albowiem na stoiskach oprócz towarów z szeroko pojętego rynku rowerowego można było nabyć masę rzeczy związanych z osobą błyskotliwego włoskiego górala. Poczynając od bandan i koszulek, a na książkach i albumach fotograficznych kończąc. W tym miejscu wypada mi dodać, iż choć Marco Pantani pochodził z Romanii to Aprica nie przypadkowo gości największy z wyścigów ku pamięci tego asa. Właśnie na ulicach Apriki „Il Pirata” odniósł jedno ze swych najbardziej efektownych zwycięstw. Dokonał tego 5 czerwca 1994 roku gdy jako zaledwie drugoroczny „profi” wygrał królewski odcinek Giro d’Italia wiodący przez przełęcze Stelvio, Mortirolo i San Cristina. Trasa Gran Fondo w dużym stopniu zbieżna jest z tym etapem, przy czym z uwagi na lokalizacje startu zamiast „mamuta” Stelvio trzeba na dobry początek pokonać niemal równie wysokiego „mastodonta” Gavię. Różnica niewielka obie przełęcze usytuowane są na wysokości ponad 2500 metrów n.p.m. i aby na nie wjechać trzeba pokonać blisko 2.000 metrów różnicy wzniesień. Jednak o tym za chwilę.

Po powrocie do naszej bazy, aby odprężyć się przed niedzielnym wyzwaniem postanowiliśmy „przeprawić” się na drugi brzeg rzeki Oglio i pozwiedzać najstarszą część Capo di Ponte. Jak widać z załączonych poniżej zdjęć strome i wąskie uliczki oraz tknięte biegiem czasu mury domów tej dzielnicy mają swój niezaprzeczalny urok. Udało nam się zawędrować do Cemmo i obejrzeć tamtejsze stanowisko archeologiczne (słynące z neolitycznych rytów skalnych) oraz zwiedzić kościół, w którym odbywały się próby lokalnego chóru przed wieczornym występem. Odpuściliśmy sobie jednak spacer do wyżej położonej i szczególnie godnej zobaczenia osady Pescarzo, która uchodzi za najstarszą siedzibę ludzką w tym rejonie Lombardii.