Verrogne
Autor: admin o niedziela 25. sierpnia 2019
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Aosta / Brenlo (Via G. de Chevreres)
Wysokość: 1582 metry n.p.m.
Przewyższenie: 980 metrów
Długość: 13,8 kilometra
Średnie nachylenie: 7,1 %
Maksymalne nachylenie: 12,1 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
Tej góry nie miałem w planach. Nie wpisałem jej na listę dziesięciu podjazdów, które koniecznie muszę w tych dniach zobaczyć. Wpadła do programu w ostatniej chwili i nieco z przypadku. Iwonie odnowiła się kontuzja stopy, więc w niedzielne popołudnie wolała wypocząć w przydomowym ogrodzie nie opuszczając Grand Pollein. Zasugerowała bym znalazł sobie jakieś sportowe wyzwanie na te parę godzin. Jednym słowem dostałem dyspensę, dzięki której mogłem odrobić swą wtorkową zaległość. Nie wybrałem jednak podjazdu do Blavy (1468 m. n.p.m.), który wówczas odpuściłem. Pomyślałem za to o innej wspinaczce zaczynającej się na ulicach Aosty, acz po zachodniej stronie miasta. Pojechałem na spotkanie z Verrogne, która w sezonie 2019 zadebiutowała na Giro d’Italia. Na czternastym etapie tego wyścigu była drugą z pięciu premii górskich. Organizatorzy przyznali temu wzniesieniu pierwszą kategorię, zaś kolarze pokonali ją na 80 km przed metą w Courmayeur. Przez tą górską wieś przebiega droga SR41. Znana jako strada dei Salassi. Szosa ta swą obiegową nazwę zawdzięcza celtyckiemu plemieniu, które w starożytności władało ziemiami nad Dora Balteą. Salassi zostali podbici przez Rzymian w 25 roku p.n.e. Wtedy też właśnie żołnierze cesarza Oktawiana Augusta u zbiegu wspomnianej rzeki i potoku Buthier założyli warowne miasto Augusta Praetoria Salassorum, znane dziś jako Aosta. Do Verrogne wjeżdża się z dwóch stron, lecz wspinaczkę ku niej można zacząć w aż pięciu różnych miejscach znajdujących się przy drodze krajowej SS26. Po pierwsze w Avise tak jak na zachodnim profilu z „cyclingcols”. Wówczas pierwsze kilometry podjazdu prowadzą po SR26, zaś cały podjazd ma długość 15,6 kilometra przy średniej 5,1%. Można też wystartować z Saint-Pierre rozpoczynając podjazd na drodze SR22. Ta opcja została wykorzystana na Giro w roli zjazdu. Oba zachodnie szlaki łączą się na wysokości 1220 metrów n.p.m. w pobliżu Saint-Nicolas. Pamiętam, że w 2013 roku opracowując trasę dwunastego etapu Route des Grandes Alpes rozważałem wykorzystanie podjazdu z Avise do Verrogne. Ostatecznie się na to nie zdecydowałem i dobrze, bowiem wielka Colle di Gran San Bernardo mogłaby być „ciężkostrawna” po jakiejkolwiek przystawce.
Wspomniana strona „cyclingcols” początek wschodniej wspinaczki widzi w miasteczku Sarre. To najbardziej stroma opcja, bo o długości 12,4 kilometra i średniej 7,8%. Pierwsze kilometry tego podjazdu wiodą lokalnymi drogami, po czym na poziomie około 800 metrów n.p.m. ścieżka ta łączy się ze szlakiem wykorzystanym przez wyścig Dookoła Włoch. „Profi” rozpoczęli swą wspinaczkę w aostańskiej dzielnicy Brenlo, skąd mieli do pokonania 13,8 kilometra z przeciętnym nachyleniem 7,1%. Na premii górskiej pierwszy zameldował się Włoch Giulio Ciccone z ekipy Trek, który na Giro 2019 wygrał klasyfikację górską oraz etap z metą w Ponte di Legno. Piąty pomysł na podjazd do Verrogne podsuwała zaś książka „PeViB-20”. Jej autor początek wspinaczki umiejscowił na drodze Via Gran San Bernardo. Według niego dwa pierwsze kilometry należy przejechać po szosie SS27, zaś cztery kolejne po regionalnej SR38. Na początku siódmego kilometra wjeżdża się potem na wspomnianą już SR41. Strada dei Salassi jest bowiem górską drogą biegnącą na wysokości ponad 1000 metrów n.p.m. od Arpuilles na wschodzie po okolice Saint-Nicolas na zachodzie. Równolegle do głównej doliny i z najwyższym swym punktem w Verrogne. Piąta opcja wspinaczki łączy się z trzecią i czwartą nieopodal osady Caillod, na wysokości około 1200 metrów n.p.m. Jest najdłuższa, bo ma w sumie 19 kilometrów przy średnim nachyleniu 5,2%. Mocno zaniżonym za sprawą przeszło 4-kilometrowego odcinka z Lin Blanc do Ville sur Sarre, na którym traci się 89 metrów ze zdobytej wcześniej wysokości. Zwyciężyła magia Giro d’Italia, więc ruszyłem do Verrogne szlakiem kolarskich asów. Teoretycznie podjazd ten w przeciwieństwie do wszystkich pozostałych z mojej sierpniowej listy nie miał 1000 metrów przewyższenia. Według profilu rodem z oficjalnej strony Giro pomiędzy główną ulicą Aosty a Verrogne różnica poziomów wynosi „tylko” 980 metrów. Tym niemniej do pokonania w pionie jest de facto 1001, albowiem trzeba odzyskać wysokość straconą na kilkusetmetrowym zjeździe w dolnej partii wzniesienia. Ja „załatwiłem” sobie amplitudę nawet 1038 metrów, po tym jak w połowie trzeciego kilometra na skutek błędu zamiast pojechać prosto do Pleod, zrazu odbiłem w prawo do Oveillan.
Podjazd rodem z Giro zaczął się na Via Gilles de Chevreres. Dojechałem w to miejsce samochodem, który zostawiłem na pustym w tym dniu parkingu przy zakładzie oponiarskim Delta Pneumatici. Słońce ostro grzało, na starcie licznik zanotował 34 stopni. Po doświadczeniach z górskich szos w okolicy Grenoble obawiałem się czy w tak cieplarnianych warunkach dobrze wytrzymam tą wspinaczkę. Poszło nadspodziewanie gładko. Klucze do tego sukcesu były dwa. Po pierwsze przedpołudniową wspinaczkę pod Diga di Place Moulin odbyłem przy umiarkowanej temperaturze. Po drugie między dwiema górami wpadłem do bazy na obiad czyli przed kolejnym wysiłkiem naładowałem „akumulatory”. Dzięki temu upał mnie nie zmógł, choć bardzo się starał. Średnia temperatura z całego podjazdu to 33 stopni, max. 36, zaś na szczycie w Verrogne niespecjalnie rześkie 30. Jednym słowem – niezły piekarnik. Tymczasem wzniesienie, z którym miałem się zmierzyć było całkiem poważne. Można je podzielić na trzy fragmenty podjazdu i jeden, krótki odcinek zjazdowej pauzy. Najpierw 2,55 kilometra do bivio Oveillan ze średnią 7,9%. Potem 600 metrów luzu na dojeździe do Pleod. Po czym 5,2 kilometra o przeciętnym nachyleniu 8,1% na dojeździe do Ville-sur-Sarre (Caillod). Na koniec zaś 5,45 kilometra ze średnią niespełna 7% na wspomnianej drodze SR41 o celtyckim przydomku. Wystartowałem o godzinie 15:04 czyli w porze sjesty. Po przebyciu pierwszych 800 metrów pokręciłem się chwilę w kółko nie będąc pewnym gdzie dalej jechać. Ostatecznie skręciłem w lewo ku wiosce Pont d’Avisod co okazało się słuszną decyzją. Śladów po Giro nie brakowało. Mijałem rozmaite napisy na szosie czy też różowe „rowerki” przyczepione do płotów lub balkonów. Już na początku drugiego kilometra musiałem się zmierzyć ze stromizną przekraczającą 12%. Kilometr dalej minąłem osadę Champlan. Niemniej chyba za bardzo skoncentrowałem się na podjeździe. W połowie trzeciego kilometra trzeba było rozpocząć kilkusetmetrowy zjazd. Tymczasem ja wziąłem wiraż w prawo i pocisnąłem dalej pod górę ślepą drogą do wioski Oveillan. Tym sposobem nadrobiłem półtora kilometra dystansu i straciłem blisko sześć i pół minuty czasu.
Wróciwszy na właściwą drogę sturlałem się do Pleod. Po wznowieniu wspinaczki jechałem prosto na zachód. Dopiero pod koniec szóstego kilometra droga wybrała kierunek północny. Środkowy segment podjazdu wiódł krętym szlakiem przez osiem wiraży, z których ostatni oznaczał wjazd na panoramiczną SR41. Zanim do niej dotarłem minąłem wioskę Vareille (7,7 km) i wybudowany na jej skraju kościółek pod wezwaniem San Pietro – Madonna dei Angeli. Trzecia tercja tego wzniesienia wiodła już po Strada dei Salassi i miała swe trudne kawałki. Jeden półkilometrowy odcinek o średniej stromiźnie 9,2% oraz trzy o przeciętnym nachyleniu 8,2%. Po lewej ręce otwierał się niekiedy wspaniały widok na górskie szczyty piętrzące się po południowej stronie głównej doliny. Przede wszystkim na górę Monte Emilius (3559 m. n.p.m.) bezpośrednio górującą nad stołeczną Aostą. Po minięciu osady Bellun (11,9 km) droga bardziej zdecydowanie obrała zachodni kierunek. W połowie trzynastego kilometra swej omyłkowo wydłużonej trasy wjechałem na teren gminy Saint-Pierre, do której przynależy wioska Verrogne. Na początku czternastego kilometra minąłem osadę Homene Dessus. Gdy zostawiłem za plecami boczną dróżkę do osady Combellin miałem do przejechania jeszcze półtora kilometra. Przydrożna tablica kusiła zjazdem do La Barmaz, lecz ja postawiłem przed sobą wyższy cel, który miałem już niemal na wyciągnięcie ręki. W końcu po przejechaniu 14,8 kilometra minąłem biały kościółek i towarzyszącą mu dzwonnicę, a także tablicę z napisem „Verrogne 1595 m. s.l.m.”. Tym niemniej licznik wyłączyłem nieco dalej, na wysokości małego parkingu po lewej stronie drogi. Najdłuższy segment ze stravy zatytułowany „Salita Giro d’Italia 2019” obejmował ostatnie 10,46 kilometra. Przejechałem go w czasie 47:24 (avs. 13,2 km/h z VAM 1017 m/h). Zatem całkiem żwawo jak na drugi podjazd dnia. Z grubsza 60 najlepszych wyników pochodzi z 25 maja 2019 roku czyli czternastego etapu ostatniego Giro. Giulio Ciccone się tu nie zapisał. KOM należy do Damiano Caruso, który tą część podjazdu pokonał w 32:09. Grupa liderów z Rogliczem, Nibalim i Carapazem dopiero „rozgrzewała swe silniki” wspinając się w czasie 33:21.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/2650901673
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/2650901673
ZDJĘCIA
FILMY