Col d’Andrion
Autor: admin o wtorek 8. września 2020
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Pont de la Lune (M32 -> D332)
Wysokość: 1684 metry n.p.m.
Przewyższenie: 1453 metry
Długość: 24,4 kilometra
Średnie nachylenie: 6 %
Maksymalne nachylenie: 12,3 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
Trzeciego dnia podnieśliśmy sobie poprzeczkę. We wtorek już nie jeden, lecz oba podjazdy miały przeszło 20 kilometrów. Do tego pierwszy z nich czyli Col d’Andrion należał do najtrudniejszych wzniesień całej wyprawy. Biorąc za punkt odniesienia wyliczenia Michiela z „cyclingcols” w trakcie dwóch tygodni kręcenia po szosach Alp Nadmorskich i Prowansalskich zaliczyliśmy tylko jedną wartościowszą premię górską. To znaczy Cime de la Bonette zdobytą od strony południowej na ósmym etapie naszego Touru. Mało znany i wytyczony jakby na uboczu głównych szlaków regionu Alpes-Maritimes podjazd pod przełęcz Andrion jest prawdziwym gigantem. Mimo niezbyt imponującej wysokości ma przewyższenie niemal półtora tysiąca metrów (1453), co sporo mówi o wyzwaniu jakie czeka tu na cyklistów. Pod tym względem był on piątą górą na naszej wrześniowej liście. Średnie nachylenie tego wzniesienia czyli prawie 6% nie robi specjalnego wrażenia. Niemniej owa przeciętna jest mocno zaniżona za sprawą płaskiego odcinka o długości niemal 5 kilometrów, na jaki trafiamy tu po przekroczeniu 1000 metrów n.p.m. Tym samym wspomnianą różnicę wzniesień pokonuje się de facto na dystansie niespełna 20 kilometrów co daje już średnią 7,1%. Droga przez przełęcz Andrion łączy okolice mostu Pont de la Lune w dolinie rzeki Tinee z miasteczkiem Roquebilliere w dolinie Vesubie. Przy czym jedynie od strony zachodniej jest ona w pełni asfaltowa, po czym na wschodnim zboczu szosa dociera jedynie do odizolowanej od świata osady Les Granges de la Brasque. Na tej górze można wyróżnić trzy wyraźne segmenty wspinaczkowe. Pierwsza tercja podjazdu biegnie po szerokiej i dobrze utrzymanej drodze M32. Ten odcinek ma długość 6,6 kilometra i średnie nachylenie 5,8%. Po krótkim zjeździe we wiosce La Tour-sut-Tinee wjeżdża się na znacznie węższą i słabszą jakościowo szosę D332. Komfort jazdy jest gorszy, ale za to widoki jeszcze piękniejsze.
Na tym urokliwym górskim szlaku trzeba najpierw pokonać 5 kilometrów ze średnią 7,8% mijając pośrednią przełęcz Col de l’Abeille (922 m. n.p.m.). Natomiast po przetrwaniu wspomnianego wypłaszczenia, niestety z bardzo kiepską nawierzchnią, przychodzi pora na finałowy segment wspinaczki czyli 7,5 kilometra o stromiźnie aż 8,8%. Ten blisko 25-kilometrowy podjazd nigdy w całości nie znalazł się na trasie Tour de France czy innych profesjonalnych imprez kolarskich. Powody są oczywiste i nie chodzi bynajmniej o aktualny stan tutejszej szosy. Przede wszystkim z punktu widzenia organizatorów szlak ten prowadzi donikąd. Na szczycie nie ma żadnej stacji narciarskiej, zaś premii górskiej też nie da się tu zrobić, skoro po drugiej stronie brakuje asfaltu. Wykorzystać można by jedynie pierwsze 7 kilometrów tego podjazdu, by następnie po krótkim zjeździe, zacząć z poziomu 370 metrów n.p.m. 15-kilometrową wspinaczkę do mety przy sanktuarium Madone d’Utelle. Na ostatnich 6 kilometrach zbieżną z finałem przedostatniego etapu Paryż – Nicea 2016. Ten dzień zaczęliśmy od 24-kilometrowej przejażdżki autem. Po zjeździe w dolinę pojechaliśmy na północ drogą M6102, zaś następnie szosą M2205. Zatrzymaliśmy się przy moście Pont de la Lune przerzuconym nad rzeką La Tinee, będącą lewym dopływem Le Var. Transfer był niedługi, więc trzeci etap zaczęliśmy dość wcześnie. Ruszyliśmy pod górę tuż przed dziesiątą. Kilkadziesiąt metrów za wspomnianym mostem trzeba było odbić w prawo i wjechać na drogę M32. Pierwszy kilometr był bardzo kręty, gdyż aż sześć razy przyszło nam zmienić kierunek jazdy. Następnie przez półtora kilometra jechaliśmy jakby równolegle do rzeki, która malała w oczach w miarę zdobywania przez nas wysokości. Po trzecim kilometrze droga na chwilę zawróciła na południe, by potem już na dłużej obrać kierunek północno-wschodni. Na tym wczesnym etapie podjazd był bardzo regularny ze stałym nachyleniem około 6% i prowadził po szosie dobrej jakości. Jednym słowem był to znakomity teren do mocnej rozgrzewki.
Do La Tour-sur-Tinee (6,5 km) dotarliśmy w 24 minuty. Następnie po 200-metrowym zjeździe wjechaliśmy na biegnącą ostro do góry szosę M332. Tu stromizna od razu poszybowała do 10%, zaś w połowie ósmego kilometra zbliżyła się nawet do 12%. Droga już węższa przez pewien czas biegła na wschód. Nim skończyliśmy dziewiąty kilometr przyszło nam zaliczyć osiem wiraży, zgrupowanych w cztery pary. Minęliśmy potężnego jegomościa na e-bike’u, który przez kilka następnych kilometrów raz to nas wyprzedzał, by po chwili za nami zostawać. Stromizna była cały czas poważna. W pewnym momencie stanąłem by sprawdzić czemu tak ciężko się zrobiło. Chciałem się upewnić czy nie przebiłem dętki w tylnym kole lub też nie obciera mi ono o klocki hamulcowe. Adrian poczekał na mnie, więc na tym postoju obaj straciliśmy przeszło minutę. Widoki były bajeczne, jazda przyjemna, acz niełatwa. Przejechawszy 10,7 kilometra w 45 minut minęliśmy przełęcz Abeille, gdzie można było na chwilę złapać głębszy oddech. Niemniej druga faza wspinaczki skończyła się dla nas dopiero pod koniec dwunastego kilometra. Wedle „Atlas des Cols de Alpes vol. 1” na wysokości 1015 metrów n.p.m. Przez kolejne 4,5 kilometra nie zdobyliśmy ani metra wysokości. Niemniej nie oznacza to, iż mogliśmy tu się zrelaksować czy też mocno przyśpieszyć. Teren choć płaski, zaś momentami nawet opadający, był dość podstępny. Akurat na tym segmencie szosa była najbardziej zniszczona, miejscami wręcz dziurawa, więc trzeba się było skupić na unikaniu rozmaitych drogowych pułapek. Niekiedy słabo widocznych na zacienionym szlaku, zważywszy iż jechaliśmy tu przez gęsty las. Podjazd wyraźnie „odżył” dopiero w połowie siedemnastego kilometra. Do szczytu pozostało nam osiem trudnych kilometrów czyli blisko 40 minut walki z górą i narastającym zmęczeniem. Najtrudniejszy ze wszystkich miał być czwarty kilometr od końca straszący średnią stromizną 9,7%. Ten odcinek przetrwałem jeszcze w towarzystwie Adriana, ale niewiele później dałem za wygraną.
Stare przydrożne kamienie informowały nas o aktualnej wysokości. Jak również o tym, ile kilometrów szosy jeszcze zostało, gdybyśmy zechcieli dotrzeć do osady Les Granges de la Brasque. Na ostatnich 3 kilometrach skupiłem się już na utrzymaniu równego rytmu i minimalizowaniu straty do swego kompana. Końcówka wspinaczki była kręta i do samej mety prowadziła przez las, więc Adek od czasu do czasu znikał mi z widoku. W końcu po około 100 minutach jazdy obaj dotarliśmy na przełęcz. Na jaką ostatecznie wysokość wjechaliśmy trudno było się dowiedzieć. Okazała niebieska tablica sygnowana przez władze „Metropole Nice Cote d’Azur” podawała 1681 metrów n.p.m. Starszy i skromniejszy znak drogowy sugerował zaś 1690 metrów. Ja dla potrzeb strony przyjąłem kompromisowe 1684 metry rodem z „cyclingcols”. Całą górę pokonałem w 1h 40:23 (netto 1h 39:03) czyli z avs. 14,2 km/h i VAM 834 m/h. Adrian był szybszy o 38 sekund. Podjazd ten nie cieszy się wielką popularnością wśród cykloamatorów. Jak dotąd strava zanotowała tu czasy tylko 78 śmiałków. Nasze wyniki starczyły na zajęcie 13 i 14 miejsca. Niemniej całkiem ładnie wyglądamy w tej tabeli zważywszy na to, iż piętnastą lokatę zajmuje Joe Dombrowski, profesjonał z UAE Team Emirates. Nasz „znakomity wyczyn” nie stał się jednak przepustką do zawodowego peletonu. Nie do nas zadzwonił „Beppe” Saronni czy też Fabrizio Bontempi. Owszem do pomocy dla Tadeja Pogacara szefowie UAE zaangażowali tej zimy Polaka, ale wybrali do tej roli niejakiego Rafała Majkę 😉 No dobra, żarty na bok. Joe pewnie wjechał tą górę jedną nogą lub „złapał kapcia” na dziurawym segmencie. Tak czy owak my mogliśmy być zadowoleni z własnej postawy. VAM z całego podjazdu wygląda na niski, ale nie mógł być inny z powodu wspomnianego wypłaszczenia. Optymizmem napawało nasze tempo na ostatnich ośmiu kilometrach, gdzie ja przy stromiźnie rzędu 9% wykręciłem w pionie 1061 m/h, zaś Adrian wycisnął 1079 m/h.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/4030901750
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/4030901750
ZDJĘCIA
FILM