banner daniela marszałka

Nissod

Autor: admin o czwartek 26. sierpnia 2021

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Chatillon (SS26)

Wysokość: 1390 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 855 metrów

Długość: 10,3 kilometra

Średnie nachylenie: 8,3 %

Maksymalne nachylenie: 14 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Po pierwszej wycieczce do Piemontu nazajutrz wróciliśmy na górskie szosy w Dolinie Aosty. Nie musieliśmy jednak gnać tak daleko na zachód jak to bywało na początku tego tygodnia. Zajechaliśmy jedynie do uzdrowiska Saint-Vincent, zaś drugą górę mieliśmy poznać już w drodze powrotnej do Pont-Saint-Martin. Jeśli chodzi o mnie to pierwszą wspinaczkę miałem odbyć na solo, zaś do drugiej wystartować w towarzystwie kolegów. Miasteczko świętego Wincentego leży na wschodnim krańcu subregionu La Media Valle d’Aosta. Ma ono tylko 4400 mieszkańców, lecz i tak jest czwartym co do wielkości w tym najmniejszym regionie Italii. Słynie nie tylko z wód termalnych odkrytych tu już w 1770 roku, lecz również z Casino de la Vallee. Jednej z trzech legalnych jaskiń hazardu na włoskiej ziemi. Z racji łagodnego klimatu i popularności wśród turystów zyskało sobie przydomek „Riviera delle Alpi”. Zapisało też bogatą kartę w kronikach Giro d’Italia. Dość powiedzieć, że aż jedenaście razy kończyły się tu etapy wyścigu Dookoła Włoch. W pierwszym triumfatorem na ulicach Saint-Vincent został w roku 1952 Pasquale Fornara. W późniejszych latach wygrywali tu m.in. tacy mistrzowie jak: Gianni Motta (1968), Roger De Vlaeminck (1979), Francesco Moser (1985) czy Stephen Roche (1987). W sezonie 1962 skończyły się tu nawet dwa etapy Giro tzn. płaski (nr 19) oraz górski (nr 20). Natomiast 32-kilometrowa czasówka z Aosty do Saint-Vincent w roku 1987 była ostatnim odcinkiem 70. edycji “La Corsa Rosa”! Wyścig ten zakończył się zresztą generalnym triumfem wspomnianego już Roche’a. Jeszcze częściej etapy Giro się tu zaczynały. By przypomnieć tylko dwa ostatnie przypadki jak odcinki do Sestriere i Courmayeur z lat 2015 i 2019. W Saint-Vincent gościł nawet Tour de France. W 1959 roku zakończył się tu bowiem osiemnasty odcinek „Wielkiej Pętli” prowadzący z Col du Lautaret przez przełęcze: Galibier, Iseran i Petit Saint-Bernard. Wygrał go ówczesny mistrz świata Włoch Ercole Baldini.

Przed dwoma laty wpadłem do Saint-Vincent na kilka godzin podczas ostatniego dnia swych sierpniowych wakacji z Iwoną. Udało mi się wówczas pokonać oba wymagające podjazdy jakie można zacząć z ulic tego kurortu. Jedną z tych kolarskich gór jest Colle de Joux (1640 m. n.p.m.) licząca mająca długość 15,7 kilometra i przeciętne nachylenie 6,8%. Natomiast drugą nieco tylko krótsza Col Tzecore (1608 m. n.p.m.) o wymiarach 14,9 kilometra ze średnią 6,9%. Przez obie prowadzi szlak z głównej w tym regionie doliny rzeki Dora Baltea z boczną Val d’Ayas. Co godne podkreślenia jedną z tych wspinaczek można zacząć po północnej, zaś drugą po południowej stronie tego miasteczka i tym sposobem zaliczyć dwa „zupełnie alternatywne” podjazdy. Swoim kolegom zaproponowałem spotkanie z Colle de Joux jako górą o dłuższym stażu w dziejach Giro d’Italia. Uczestnicy „La Corsa Rosa” wspinali się na tą przełęcz już siedem razy. Po raz pierwszy i to dwukrotnie w roku 1962. Potem zaś jeszcze w latach 1964, 1968, 1970, 1987 i 2012. Pierwszym jej zdobywcą był Hiszpan Angelino Soler, a ostatnim jak dotąd Czech Jan Barta. W międzyczasie jako pierwsi na tym szczycie meldowali się choćby tej klasy górale co: Arnaldo Pambianco, Julio Jimenez czy Italo Zilioli. Po dojeździe do Saint-Vincent zatrzymaliśmy się przy Viale Piemonte. Zajęliśmy miejscówkę z widokiem na imponujący budynek Grand Hotel Billia, wybudowany w roku 1908 czyli w stylu Belle Epoque. Moi kompani miejsce startowe do swojej wspinaczki prowadzącej drogą SR33 mieli dosłownie pod nosem. Ja wybrałem sobie na to przedpołudnie cichy i mało znany, acz dość trudny bo stromy podjazd z okolic miasteczka Chatillon do górskiej osady Nissod. Tym na samym początku musiałem zjechać z Alei Piemonckiej na drogę SS26 i przejechać po tej „krajówce” grubszy kilometr w kierunku zachodnim. Następnie należało odbić w lewo i wjechać na boczną uliczkę, która zatacza łuk i po wiadukcie przeskakuje nad drogą krajową.

Ja jednak nieco się tu pogubiłem. Najpierw przejechałem to miejsce, po czym zawróciłem przed tunelem i po nawrotce skorzystałem ze skrótu po prawej stronie „krajówki”. Podjazd zaczyna się na via Tour de Grange, która po kilkuset metrach zmienia nazwę na Strada della Collina, lecz nadal wiedzie w kierunku północno-wschodnim. Wstęp do podjazdu jest wymagający. Na półtorakilometrowym odcinku do Pissin-Dessous średnia to 7,4%. Kolejny sektor tej samej długości kończący się krętym przejazdem przez Domianaz „trzyma” już słabiej. Jego przeciętna to tylko 5,9%. Niemniej po wylocie z tej wioski zaczynają się prawdziwe schody. Przez kolejne sześć kilometrów trzeba się bowiem zmagać ze średnią stromizną na poziomie aż 9%. Według mojego książkowego przewodnika najłatwiejszy 500-metrowy kawałek tego segmentu liczy sobie 7,8%, zaś najtrudniejszy aż 10,4%. Do tego wspinaczkę utrudnia kiepski stan nawierzchni drogowej. Niewątpliwą zaletą była cisza panująca na tym wzniesieniu. Spokojna jazda wąską szosą po mocno nasłonecznionym stoku wśród górskiej głuszy przypominała mi „klimat” weneckiego podjazdu pod Salto della Capra. Aczkolwiek na zboczach Monte Grappa było jeszcze bardziej stromo. Po 7 kilometrach droga zmieniła w końcu swój kierunek na zachodni, zaś w samej końcówce na południowy. Pod koniec dziewiątego minąłem drożkę prowadzącą do osady Travod. Na ostatnim kilometrze minąłem aż pięć wiraży. Z przedostatniego widać już było zabudowania Nissod. Potem jeszcze ostatni zakręt w prawo i finisz ku mecie na skraju asfaltu. Na ostatniej prostej miałem ładny widok na pobliski szczyt Monte Zerbion (2722 m. n.p.m.). Niespełna 10,5-kilometrowe wzniesienie pokonałem w czasie netto 51:32 (avs. 12,2 km/h i VAM 995 m/h). Ciekaw też byłem czasu Adriana na Colle de Joux. Kolega jest ode mnie o dwa lata młodszy czyli też zmierzył się z tą górą mając 43 lata na karku. Na przeszło 16-kilometrowym segmencie uzyskał wynik 1h 06:04. Ja w sezonie 2019 byłem wolniejszy, ale tylko o 29 sekund.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/5857157812

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/5857157812

COLLE DE JOUX by Adriano

https://www.strava.com/activities/5855493379

ZDJĘCIA

Nissod_01

FILM