Gerlitzen Alpenstrasse
Autor: admin o piątek 2. września 2022
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Bodensdorf (B94, Gerlitzenstrasse)
Wysokość: 1769 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 1254 metry
Długość: 12,5 kilometra
Średnie nachylenie: 10 %
Maksymalne nachylenie: 14 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
Wczesnym popołudniem z jednej Alpenstrasse przeskoczyliśmy pod drugą. Zjechawszy z Dobratsch wsiedliśmy do samochodu i przejechaliśmy 18 kilometrów na wschód by zapoznać się z południową stroną masywu Gerlitzen. Wiedzieliśmy, iż tym razem nie będzie nam dane wjechać na sam szczyt owej góry. Tym niemniej wspinaczka, którą mieliśmy zacząć w Bodensdorf wcale nie wyglądała na łatwiejszą od tej, którą zaliczyliśmy w czwartkowy wieczór. Według „cyclingcols” podjazd po Gerlitzen Gipfelstrasse i to poprzedzony całym przeszło 4-kilometrowym wstępem wart jest 1197 punktów. Natomiast Gerlitzen Alpenstrasse, z którą spotkaliśmy się następnego dnia wyceniono nawet na 1241. Z Moltschach musieliśmy się udać w rejon Ossiacher See, a ściślej na północne wybrzeże tego jeziora. Ten położony na wysokości 501 metrów n.p.m. akwen jest trzeci pod względem wielkości na terenie Karyntii. Ma powierzchnię 10,8 km2. Jego maksymalna długość to 10,38 kilometra, zaś szerokość wynosi co najwyżej 1540 metrów. Zresztą wszystkie większe jeziora w tym górskim landzie mają taki właśnie podłużny kształt. W głąb sięga ono przeszło 52 metrów, zaś po obwodzie liczy sobie 25 kilometrów. Według specjalistów żyje w nim 21 gatunków ryb m.in. szczupaki, pstrągi, węgorze, sandacze no i sumy, których złoty reprezentant widnieje w herbie gminy Steindorf am Ossiacher See, do której to należy Bodensdorf. Chcąc do niego jak najszybciej dotrzeć ominęliśmy Villach jadąc drogami krajowymi: B86 i B100, po czym wskoczyliśmy na szosę B94. Ta ostatnia niebawem zaczęła biec wzdłuż północnego brzegu Ossiacher See. Na tym odcinku minęliśmy Annenheim oraz Sattendorf, miejscowość słynącą z trzech wodospadów na potoku Finsterbach.
Przed czternastą byliśmy już na miejscu, gdzie znaleźliśmy sobie spokojny i darmowy parking przy bocznej uliczce Bundesstrasse West. Niedaleko miejscowej przystani, z której rusza się w krótki rejs na południowy brzeg. Można rzec, iż w najkrótszy z możliwych, albowiem Bodensdorf leży tam gdzie Ossiacher See jest najwęższe. Od znajdującej się na przeciwległym brzegu miejscowości Ossiach dzieli je ledwie 600 metrów. Większość ludzi „zdrowych na umyśle” z miejsca naszego postoju udałaby się wypoczywać nad jeziorem. My postanowiliśmy spojrzeć na nie z góry. Na trasie naszej wspinaczki miało być ku temu kilka ładnych okazji. Droga Gerlitzen Alpenstrasse powstała w latach 60. XX wieku. Jej przeznaczeniem było dotarcie nie na sam wierzchołek góry, lecz do ośrodka BergerAlm, który przez dekady rozbudowywał się wokół schroniska założonego już w roku 1917 przez niejakiego Emila Bergera. Od kilkunastu lat na owej górskiej polanie funkcjonuje już wybudowany przez potomków owego pioniera Mountain Resort Feuerberg. To jest kompleks składający się z nowoczesnego hotelu ze strefą wellness i spa oraz czternastu domków letniskowych. Z tego górskiego kurortu na sam szczyt góry można dotrzeć 6-osobową kolejką krzesełkową Worthersee-Family-Jet lub też pieszo w około 20 minut. Gerlitzen Alpenstrasse jak wiele innych górskich szos w Austrii jest płatna dla turystów zmotoryzowanych. W tym przypadku płacą oni 9 Euro za wjazd na ostatnie 7 kilometrów owej trasy. Obecnie bramka poboru opłat stoi na wysokości około 1070 metrów n.p.m. na pograniczu gmin Steindorf i Treffen. System zakłada self-service podobny do tego z miejskich parkingów wielopoziomowych. To znaczy podjeżdżając podróżni biorą bilet, zaś zjeżdżając uiszczają opłatę. Niemniej to nie było nasze zmartwienie. Od cyklistów w takich miejscach nie pobiera się „myta”.
Gerlitzen Alpenstrasse była piątą pod względem trudności wspinaczką tej wyprawy, lecz przy tym „najcięższą” jaką przyszło nam wykonać w trakcie tygodniowego pobytu w Arriach. Wystarczy spojrzeć na profil tego podjazdu by wiedzieć dlaczego. Podjazd jest stromy, nawet bardzo, acz przynajmniej dość równy. Według obrazka z „cyclingcols” spośród 25 półkilometrowych odcinków tej góry aż 23 mają przeciętne nachylenie na poziomie co najmniej 9%. Luźniej jest tylko na pierwszych kilkuset metrach oraz tuż przed półmetkiem w rejonie punktu poboru opłat. Najtrudniejszy kilometr tego wzniesienia ma średnią 11,5%, zaś 5-kilometrowy segment wartość 10,5%. W krótkich słowach jest tu niemal przez cały czas ciężko, acz bez przesadnych stromizn. Maksymalna sięga 14%. Przy tym wszystkie odcinki z dwucyfrowym nachyleniem składają się na niebagatelny dystans 9,5 kilometra. W tych „okolicznościach przyrody” scenariusz z Villacher Alpenstrasse nie mógł się powtórzyć. Z naszego parkingu do podnóża podjazdu w pobliżu marketu Billa musieliśmy podjechać 250 metrów. Na samym początku mieliśmy do pokonania 800 metrów wiodące prosto na północ wzdłuż potoku Rabenbach. Za osadą Tschöran szosa delikatnym łukiem skręciła w lewo i po 1,1 kilometra od startu jej stromizna przebiła pułap 10%. Niebawem po prawej stronie szosy dojrzałem białą (jajowatą) tablicę z „ironicznym” napisem „Sie sind richtig unterwegs! Noch 11 km” czyli „Jesteś na dobrej drodze. Jeszcze tylko 11 kilometrów”. Droga szybko schowała się w lesie i do końca drugiego kilometra biegła w kierunku południowo-zachodnim. Na samym początku trzeciego kilometra przejechałem dwa pierwsze wiraże. W sumie na tym podjeździe jest ich czternaście, z czego sześć poniżej i osiem powyżej szlabanu.
Na niektórych zakrętach obok znanych już białych tablic z wiadomym przesłaniem pojawiały się też żółte z numerkiem wirażu, aktualną wysokością na poziom morza oraz informacjami o dystansie już przejechanym i tym pozostałym do pokonania. W dolnej fazie wzniesienia minąłem kilka osad. Odstępy między kolejnymi wirażami były coraz rzadsze. Piąty kilometr był bodaj najcięższy z dotychczasowych. Na szczęście na początku szóstego po ciasnym zakręcie w lewo ujrzałem przed sobą „mautstelle”. W końcu można było przez chwilę odsapnąć i na ile to możliwe zebrać siły na dalsze 6,5 kilometra tego wzniesienia. W połowie siódmego kilometra droga obrała wyraźny kurs na północ. Następne wiraże pojawiły się dopiero na początku dziewiątego kilometra. Potem znów śmiało ruszyła na północ. Po przebyciu 9,2 kilometra minąłem Rastplatz Weitblick. Tu po raz ostatni mogłem zerknąć na pozostawione w dole Ossiacher See. Na dłużej zatrzymałem się w tym miejscu podczas zjazdu. Tymczasem nie pozostawało mi nic innego jak brnąć prosto przed siebie. Gdy w połowie jedenastego kilometra dotarłem do wirażu Stockerboden wiedziałem, że ten ciężki górski test mam już prawie zaliczony. Mniejsza o ocenę tego występu. Jeszcze tylko niespełna dwa kilometry z nachyleniem minimalnie lżejszym niż dotąd i w końcu dotarłem pod Feuerberg Hotel. Adriano nieco się na mnie naczekał. Według segmentu o długości 12,67 kilometra na pokonanie owej góry potrzebował tylko 1h 08:52 (avs. 11 km/h). Ja zaś wspinałem się przez 1h 18:38 (avs. 9,7 km/h). On wycisnął tu VAM na swym wysokim poziomie 1093 m/h, zaś ja dość skromne 957 m/h. Z Bodensdorf do Arriach wróciliśmy dłuższą, bo wschodnią trasą przez powiatowe miasteczko Feldkirchen in Kartnen. Wszystko po to by nie męczyć auta na „odcinku specjalnym” z zachodniego zbocza Gerlitzen.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/7743246236
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/7743246236
GERLITZEN ALPENSTRASSE by ADRIANO
https://www.strava.com/activities/7742175616
ZDJĘCIA
FILM