Blavy
Autor: admin o niedziela 14. lipca 2024
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Aosta
Wysokość: 1497 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 911 metrów
Długość: 12,9 kilometra
Średnie nachylenie: 7,1 %
Maksymalne nachylenie: 14 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
Już po czterech tygodniach od powrotu z Sabaudii wróciłem w Alpy. Dzięki temu równo miesiąc po zjeździe z Col du Granier mogłem się zapoznać z kolejnym alpejskim podjazdem. Tym razem wybrałem się na włoskie wakacje z Iwoną. Na tym wyjeździe priorytetem były wspólne wędrówki, tak miejskie jak i górskie. Jednak w długie letnie dni znajdowałem po dwie-trzy godzinki na swe kolarskie aktywności. Pierwszą część naszej wycieczki spędziliśmy w Dolinie Aosty. Na sześć nocy zatrzymaliśmy w Porossan. Wiosce leżącej przy drodze SR17. Nieco na północ od Aosty, jakieś trzy-cztery kilometry od centrum tego stołecznego miasta. Pierwszy dzień przeznaczyliśmy sobie na górski spacer wzdłuż Lago di Place Moulin. W tym celu najpierw pokonaliśmy samochodem długi podjazd szosą SR28 ku zaporze piętrzącej wody tego sztucznego jeziora. Następnie odbyliśmy długi, acz niezbyt forsowny spacer wzdłuż północnego brzegu tego akwenu z nawrotką na polanie powyżej Rifugio Prarayer (2005 m. n.p.m.). Zaplanowany na popołudnie pierwszy wypad rowerowy nieco mi się opóźnił za sprawą telewizyjnej relacji z piętnastego etapu Tour de France. Tytani szos walczyli na etapie do pirenejskiej stacji Plateau de Beille. Było na tyle ciekawie, że postanowiłem obejrzeć walkę asów do samego końca. Podobnie jak dzień wcześniej wygrał Tadej Pogacar. Tym razem nadrobił nad Jonasem Vingegaard’em przeszło minutę, zaś nad Remco Evenepoel’em prawie trzy. Ostatecznie ruszyłem się z domu o wpół do szóstej. Przynajmniej najgorętszą porę dnia miałem za sobą, acz u podnóża niedzielnego podjazdu mój licznik zanotował temperaturę 27 stopni.
Aby podczas rowerowych eskapad tracić jak najmniej czasu na dojazdy do swego valdostańskiego programu wrzuciłem wyłącznie wzniesienia znajdujące się w promieniu kilku-kilkunastu kilometrów od Porossan. Dwa z nich były na tyle bliskie, że nawet nie opłacało się wsiadać do samochodu. Z tymi dwoma zapoznałem się w pierwszej kolejności, zaś na „przetarcie” wybrałem podjazd do wioski Blavy. Była to moja trzydziesta premia górska przejechana w najmniejszym z dwudziestu regionów Italii. Przy tym piąta z tutejszych wspinaczek rozpoczynanych na obrzeżach miasta założonego przez Oktawiana Augusta. Pierwszą z nich była Pila-Pont Suaz z 2010 roku, potem wyruszałem stąd na: Colle del Gran San Bernardo (2013), Verrogne (2019) i Thouraz (2021). Na początek musiałem zjechać w stronę miasta, pokonując 2,1 kilometra drogą SR17. Podjazd zaczyna się na mini-rondzie w pobliżu przejazdu pod drogą krajową SS26. Ten jednak należało tylko minąć i pojechać prosto po Via Scuola Militare Alpina. Nazwa tej ulicy pochodzi od mijanych na pierwszym kilometrze wzniesienia koszar, które skrywają otwartą w 1934 roku Szkołę Wojskową dla żołnierzy włoskiej piechoty górskiej. Pod koniec drugiego kilometra przejechałem obok zamku Passerin d’Entreves, po czym przeciąłem rondo ozdobione figurami żołnierzy. Zacząłem ten podjazd pełen entuzjazmu i chyba z przesadnym animuszem, albowiem już na trzecim kilometrze poczułem, że długo nie utrzymam narzuconego sobie tempa. Przydała się zatem chwila postoju na początku czwartego kilometra, gdy musiałem się zastanowić którędy dalej mam jechać.
Otóż przed Sorreley trzeba było skręcić w lewo i skierować się w stronę Veynes pokonując najtrudniejszy na całym podjeździe kilometr czwarty. W połowie szóstego kilometra puls miałem na tyle wysoki, iż nie wykluczałem zrobienia sobie przymusowego przystanku. Na szczęście teren na pewien czas złagodniał i udało mi się uregulować oddech. Widać po sabaudzkiej zaprawie mogłem się już zmusić do większego wysiłku. Inna sprawa ciężko było dłużej wytrzymać na tych wyższych obrotach. W każdym razie odcinek 2,8 kilometra od wirażu na początku czwartego do zakrętu pod koniec szóstego kilometra pokonałem z VAM +1040 m/h. Niby nic wielkiego, ale była to wartość o której w czerwcowej Francji mogłem sobie jedynie pomarzyć. W końcówce szóstego kilometra mój górski szlak wyraźnie odbił na zachód i trzymał ten kurs przez blisko trzy kilometry przy średnim nachyleniu 8,2%. Pod koniec dziewiątego kilometra rozpocząłem zjazd w kierunku Parleaz, który ciągnął się przez osiemset metrów i zakończył już po minięciu owej wioski. W połowie dziesiątego kilometra zacząłem ostatni segment wspinaczki. Bardzo solidny, z dwoma odcinkami o dwucyfrowych stromiznach. Ten drugi tuż przed wjazdem do Blavy. Do wioseczki wpadłem po przejechaniu 12,2 kilometra od małego ronda u podnóża. Niemniej celem był koniec owej drogi. Minąłem zatem miejscowy kościółek, powyżej niego skręciłem w lewo i dokręciłem jeszcze ze trzysta metrów zatrzymując się u kresu szosy. Cała wspinaczka zajęła mi 59 minut. Nagrodą był widok na leżącą 900 metrów niżej Aostę oraz wznoszące się za nią szczyty masywu Gran Paradiso należącego do Alp Graickich.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/11888523853
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/11888523853
ZDJĘCIA
FILM