banner daniela marszałka

Valais / Wallis

Autor: admin o wtorek 15. sierpnia 2017

Niespełna siedem tygodni po nadspodziewanie skomplikowanym powrocie z francuskiej Sabaudii na drugi ze swych corocznych wyjazdów wybrałem się do południowo-zachodniej Szwajcarii ku podjazdom zaczynającym się w dolinie górnego Rodanu. Na górskich drogach ponownie towarzyszyli mi Darek Kamiński i Piotr Podgórski, a obok nich debiutant w mojej ekipie Sławek Szymczak. Naszym celem były górskie szosy kantonu Valais-Wallis. Dla mnie była to trzecia wyprawa stricte szwajcarska. Dwie poprzednie zorganizowałem jednak dawno temu, bo w sierpniu 2008 i czerwcu 2009 roku. Potem wpadałem jeszcze do Konfederacji Helweckiej czterokrotnie. Niemniej na krótszy czas – od kilku godzin do kilku dni – przy okazji wyjazdów do Francji, Włoch czy Austrii. Po ośmiu latach przerwy znów 100% swego czasu i sił postanowiłem poświęcić na szwajcarskie wzniesienia, do tego znajdujące się niemal wyłącznie w granicach jednego tylko kantonu. Valais jest istnym rajem dla fanów szosowych wspinaczek. Wymagających gór kolarskich jest tu co nie miara. Spokojnie można by spędzić w tym kantonie całe trzy tygodnie codziennie jeżdżąc po dwie premie górskie pierwszej bądź najwyższej kategorii! My przyjechaliśmy na niecałe 12 dni, więc wstępnie założyłem, iż mogę w tym czasie pokonać 23 nowe wzniesienia. Valais (niem. Wallis) to prawdziwe górskie cudo. Do Konfederacji na dobre przystąpił dopiero w 1815 roku. Jest trzecim pod względem wielkości kantonem Szwajcarii. Dzieli się na 13 dystryktów (tyle ile gwiazd na kantonalnym herbie) i 143 gminy. Ma powierzchnię 5224 km2 i 339 tysięcy mieszkańców, z czego 34 tysiące żyje w stołecznym Sionie. Choć tereny dzisiejszej Szwajcarii były kolebką kalwińskiej Reformacji te akurat okolice pozostały wierne Rzymowi.

Osią wokół której tętni życie tego regionu jest Rodan, na jego górnym odcinku od samych źródeł na wysokości 2209 metrów n.p.m. po wlot do Jeziora Genewskiego (Lac Leman) na poziomie 372 metrów n.p.m. Rzeka ta oddziela dwa potężne pasma górskie czyli Alpy Berneńskie na północy i Alp Pennińskie na południu. Poza tym na zachodnim krańcu owego kantonu są jeszcze Masywy Mont Blanc i Chablais, zaś na wschodnich kresach Alpy Lepontyńskie. W granicach Valais znajduje się aż 46 szczytów o wysokości ponad 4000 metrów n.p.m. Pośród nich najwyższy w Szwajcarii Duffourspitze (4638 m. n.p.m.) oraz ten najsłynniejszy czyli Matterhorn (4477 m. n.p.m.). Mamy tu aż 680 lodowców. W tym długi na 23 kilometry Aletsch, największy w całych Alpach. Co ciekawe kanton jest oficjalnie dwujęzyczny. Zachód i centrum jest frankońskie, zaś wschód germański. Według najnowszych danych dla niemal 63% mieszkańców ojczystym jest język francuski lub jego lokalna odmiana Arpitan, zaś dla przeszło 28% język niemiecki lub dialekt Walser. Wyraźna w statystykach, acz niewidoczna dla oka granica przebiega między miejscowościami Sierre i Salgesch. Co oczywiste do Valais często zagląda Tour de Suisse, zaś Tour de Romandie w środkowo-zachodniej części tego regionu wytycza sobie królewskie odcinki. Warto jednak dodać, iż w stacjach Crans-Montana, Verbier i Finhaut-Emosson bywał też Tour de France, zaś do Leukerbad i Saas-Fee wpadało Giro d’Italia. Współcześnie najbardziej znanymi kolarzami z tego kantonu są: Steve Morabito i Sebastian Reichenbach z FdJ oraz młody-zdolny Kilian Frankiny z BMC.

Ta wyprawa była krótsza od francuskiej, lecz obfitowała w trudniejsze wspinaczki. Bazę noclegową w przystępnej cenie (o co niełatwo w tym kraju) znalazłem w stacji Nendaz powyżej Sionu. Dzień po dniu badaliśmy górski teren Valais-Wallis poczynając od frankońskiego zachodu i centrum, a kończąc na germańskim wschodzie. Moi trzej kompani przedostatniego dnia wjechali też na teren sąsiednich kantonów Ticino i Uri robiąc przeszło 100-kilometrową rundkę przez przełęcze: Nufenen, San Gottardo (via Tremola) i Furka. Dario tą ostatnią zdobył nawet od obu stron! Pogodę mieliśmy na ogół dobrą, lecz nie obyło się bez trzech deszczowych dni. Dlatego poprzestałem na ośmiu pełnowymiarowych etapach i dwóch odcinkach z ledwie jednym podjazdem. Do tego między szóstym a siódmym dniem górskiej eksploracji pozwoliłem sobie na pierwszy od lat wycieczkowy dzień wolny. Przez 10 dni „roboczych” przejechałem w sumie 857,5 kilometra o łącznym przewyższeniu 26.337 metrów, większym niż na podobnej długości wyjazdach do Lombardii, Sud Tirolu i Trentino z lat 2014-2016. Każde z pokonanych przeze mnie 18 wzniesień miało ponad tysiąc metrów przewyższenia. Siedem z nich tzn. częściowo szutrowy Croix de Couer, Sanetsch, Lac de Moiry, Grande Dixence, Thyon 2000, Mattmark See i Alpe Galm straszyło amplitudą przeszło półtora metrów! Dziewięciokrotnie wjechałem na wysokość powyżej 2000 metrów n.p.m. Najwyższą górą i zarazem największym podjazdem była tu Col du Sanetsch położona w Alpach Berneńskich. Najdłuższymi, podjazdy ku sztucznym jeziorom: Lac de Moiry i Mattmark See w Alpach Pennińskich. Natomiast najtrudniejszym wzniesieniem wspinaczka do górskiej osady Alpe Galm.

Poniżej przedstawiam listę wzniesień, które dzień po dniu udało mi się zaliczyć. Natomiast w kolejnych tygodniach postaram się napisać coś więcej o nich samych jak i moich wrażeniach z ich zdobycia.

Mój rozkład jazdy:

4.08 – Barrage de Mauvoisin & Val Ferret

5.08 – Planachaux & La Creusaz

6.08 – Croix de Coeur & Ovronnaz-Odonne

7.08 – Col de Sanetsch & Lac de Tseuzier

8.08 – Lac de Moiry

9.08 – Barrage de la Grande Dixence & Thyon 2000

11.08 – Siviez

12.08 – Mattmark See & Moosalp

13.08 – Bachalp & Gruben

14.08 – Alpe Galm & Weritzalp