banner daniela marszałka

Tignes-le-Lac

Autor: admin o sobota 10. czerwca 2017

DANE TECHNICZNE

Wysokość: 2088 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1191 metrów

Długość: 21,8 kilometra

Średnie nachylenie: 5,5 %

Maksymalne nachylenie: 9,9 %

PROFIL

SCENA

Początek za wioską Viclaire (Sabaudia). Na drodze D902, około 9 kilometrów na południowy-wschód od miasta Bourg-Saint-Maurice. Początkowo szlak do Tignes zbieżny jest z początkiem 38-kilometrowego podjazdu na najwyższą drogową przełęcz Francji czyli Col de l’Iseran (2770 m. n.p.m.). Istnieją dwie, obie nieco ponad 20-kilometrowe, wersje szosowej wspinaczki do owej stacji narciarskiej. Mają one wspólną pierwszą połowę jak i końcówkę. Za to trzecią kwartę tego wzniesienia można pokonać na dwa sposoby. W razie wyboru krótszej opcji należy trzymać się szosy D902 przez pierwsze 15 kilometrów, po czym skręcić na drogę D87a z początku wiodącą przez wielką zaporę na sztucznym Lac de Chevril. Tamę tą wybudowano w latach 1948-52. Ma ona 180 metrów wysokości i w momencie swego powstania była najwyższą w Europie. Podjeżdżając do Tignes można ją też ominąć. Wówczas trzeba zjechać z drogi na Val d’Isere po niespełna 12 kilometrach wybierając szosę D87b przez wioskę Les Brevieres. Oba szlaki łączą się ponownie w Tignes 1800, już po zachodniej stronie tamy, jakieś 4,5 kilometra przed finałem wspinaczki. W gminie Tignes mieszka obecnie niespełna 2600 stałych mieszkańców. Oczywiście w sezonie zimowym jest tu znacznie tłoczniej. Trzy z sześciu części tej miejscowości tzn. Le Levachet, Tignes-le-Lac i Val Claret leżą na wysokości ponad 2000 metrów n.p.m. Tignes jest słynną stacją narciarską, która wespół z pobliską Val d’Isere tworzy ośrodek narciarski Espace Killy. Tenże za swego patrona ma Jeana-Claude’a Killy czyli trzykrotnego mistrza olimpijskiego z Grenoble (1968) i zwycięzcę dwóch pierwszych edycji alpejskiego Pucharu Świata. W samym Tignes jest 150 kilometrów tras zjazdowych i 20 kilometrów tras biegowych. Szusować tu można przez cały rok dzięki bliskości lodowca Grand Motte (3653 m. n.p.m.). Podczas Igrzysk Olimpijskich w Albertville przeprowadzono w tej stacji wszystkie zawody narciarstwa w stylu wolnym (jazda po muldach, skoki akrobatyczne i tańce).

Tour de France zawitał do Tignes tylko raz. Niewiele brakowało by ósmy etap z roku 2007 rozstrzygnął o losach 94. edycji „Wielkiej Pętli”. Po śmiałym rajdzie zainicjowanym już na Cormet de Roselend odcinek ten ze sporą przewagą wygrał Michael Rasmussen. Ten były specjalista od MTB do mety dotarł z przewagą 2:47 nad Baskiem Ibanem Mayo i 3:12 nad Hiszpanem Alejandro Valverde, który przyprowadził grupkę faworytów. Dzięki temu zwycięstwu Duńczyk został liderem Touru i skutecznie bronił żółtego trykotu przez kolejne osiem dni. Gdy na ostatnim z pirenejskich etapów przed metą na Col d’Aubisque ponownie zgubił wszystkich swych rywali wydawało się, że „Kurczak” już wygrał ten wyścig. Wkrótce jednak z niego wyleciał w atmosferze skandalu. Został wycofany przez swą ekipę (holenderski Rabobank), gdy okazało się że przed TdF unikał poza-wyścigowych kontroli antydopingowych. W ubiegłym roku do Tignes zajechał też młody Tour czyli Tour de l’Avenir. Zakończył się tu szósty etap tej imprezy. Wygrał go Francuz David Gaudu, który o kilkanaście sekund wyprzedził Włocha Edwarda Ravasiego i Belga Harma Vanhoucke. O ile kolarskie wyścigi z rzadka zbaczają na prowadzącą do Tignes drogę D87a, o tyle na szosie D902 bywały częściej. Wystarczy tylko powiedzieć, że niebotyczna przełęcz Iseran już siedem razy znalazła się na trasie Tour de France. Co prawda na odcinku między Bourg-Saint-Maurice a Val d’Isere częściej jechano w dół niż pod górę, niemniej pokrewny naszemu południowy kierunek jazdy obrano akurat przy dwóch ostatnich okazjach czyli w latach 1992 i 2007. Poza tym w 1996 roku na trasie z Bourg-Saint-Maurice do Val d’Isere rozegrano 30-kilometrową górską czasówkę, którą wygrał Rosjanin Jewgienij Bierzin. Z kolei dwa miesiące po naszej wizycie w tych stronach przedostatni etap Touru Przyszłości zakończył się na wzniesieniu ponad Saint-Foy-Tarentaise. To znaczy nieopodal miejscowości leżącej na trasie naszego sobotniego podjazdu. Podobnie jak wcześniejszy odcinek do Les Saisies wygrał go Kolumbijczyk Egan Bernal.

AKCJA

W sobotę czekała nas wycieczka na wschód. Wybraliśmy się we czwórkę, bowiem Piotr wolał się tego dnia zregenerować po ciężkiej, trzygodzinnej walce z gigantem o imieniu Val Thorens. Dojazd do podnóża pierwszego wzniesienia liczył sobie 43 kilometry. Po zjeździe do Aigueblanche mieliśmy do pokonania dłuższy odcinek na krajowej N90, która tuż przed Bourg-Saint-Maurice zmieniła się w regionalną D1090. Po tej drodze dojechaliśmy z kolei do Seez, miasteczka leżącego u podnóża podjazdu na Col du Petit-Saint-Bernard. Ostatnie kilometry owego transferu prowadziły już po D902, na której to mieliśmy zacząć podjazd do Tignes-le-Lac. Zaparkowaliśmy w zacienionej okolicy, kilkaset metrów za wioską Viclaire. Z tego miejsca na końcu długiej prostej widać było pierwsze metry wzniesienia. Ruszyliśmy razem kilka minut przed dwunastą. Na szosie D902 spędzić mieliśmy tylko 12 kilometrów. Wybrałem wariant podjazdu przez Les Brevieres, by dzięki temu poznać jak najwięcej nowego dla siebie terenu. W 2005 roku przejechałem po D902 cały odcinek aż po przełęcz Iseran. Następnie w 2013 roku zjeżdżałem tą szosą w trakcie 11 etapu naszej Route des Grandes Alpes. Teraz zamiast udeptywać stare ścieżki wolałem zjechać z ruchliwej drogi na Iseran, na tyle szybko na ile tylko było to możliwe. Zaczęliśmy spokojnie. Od początku podjazdu czułem się dobrze. Pasowało mi umiarkowane nachylenie tego wzniesienia. Miałem ochotę na nieco szybszą jazdę, ale moi koledzy byli z początku nieco rozleniwieni piękną pogodą. Nie chcąc samemu gnać przed siebie, co jakiś czas zwalniałem i dobrowolnie wracałem do grupy. Po przejechaniu 3 kilometrów, w tym pierwszych dwóch wiraży byliśmy już w Sainte-Foy-Tarentaise. Następną miejscowością na tym szlaku jest La Thuile, którą to minęliśmy w połowie szóstego kilometra wspinaczki.

Po skończeniu siódmego kilometra podjazd stał się wyraźnie łatwiejszy. Do tego momentu średnie nachylenie wahało się na poziomie od 5 do 8,5%, przy maksimum 9%. Na kolejnym odcinku o długości 5,5 kilometra normą stało się już nachylenie od 2 do 6% (przy max. 7,5%). Z kolei pierwsze dwa kilometry po zjeździe z D902 czyli sam dojazd do Tignes-Les Brevieres (14,2 km) był zupełnie płaski. Schody zaczęły się niespełna 8 kilometrów przed finałem, po przejechaniu na lewy brzeg Izery. Zaczęliśmy się wspinać w kierunku Les Boisses i Tignes 1800 krętym szlakiem z siedmioma serpentynami, który to przecinała linia kolejki krzesełkowej. Na tym 3-kilometrowym odcinku stromizna nie rzadko podchodziła pod 10%, acz nie przebiła tego poziomu. Jeszcze przed końcem piętnastego kilometra zaczęliśmy się dzielić. Dario został wyraźnie w tyle. Potem na mecie narzekał na ból kolana i pomstował, że nie wybrałem bardziej regularnego podjazdu z przejazdem przez zaporę. Tomek trzymał się bliżej mnie i Romka, lecz też zaczął powoli zaczął odstawać. Postanowiłem pojechać nieco mocniej już do samego końca. Po pokonaniu 17,7 kilometra dotarliśmy do ronda na drodze D87a. Tu trzeba było skręcić w prawo. Wkrótce zostawiliśmy za sobą Tignes 1800. Znikło nam ono z oczu po przejechaniu kolejnych dwóch wiraży wyciętych w białej skale. Na dziewiętnastym i dwudziestym kilometrze mogliśmy zerkać w lewo na błękitne wody Lac Chevril, które przed 65 laty zalało starą wieś Tignes. Jadąc prawą stroną drogi po 19,9 kilometra od startu wjechaliśmy na chwilę w mrok kamiennej galerii Tunnel du Glattier.  W końcu po przejechaniu 20,3 kilometra ujrzeliśmy przed sobą zabudowania górnego Tignes. Po lewej stronie dzielnica Le Levachet. Po prawej, a w zasadzie u kresu naszej drogi Tignes-le-Lac.

Do samego końca jechaliśmy we dwóch. Nikt nie zdobył się na zaskakujący atak. Mając w nogach równo 22 kilometry pojawiliśmy się w centrum stacji. To znaczy w miejscu, gdzie nieco później Darek zrobił nam pamiątkowe zdjęcie. Odpuściliśmy sobie jazdę na wprost przez krótki tunel i dalej płaskowyżem do Val Claret. Zamiast tego odbiliśmy w lewo i zakończyliśmy wspinaczkę po przejechaniu 22,2 kilometra (w czasie 1h 31:25) na Promenade du Toviere. Weszliśmy na drewniany pomost przy jednym z hoteli i podziwiając piękno okolicy czekaliśmy na przyjazd Darka i Tomka. Pogoda w Tignes była wyborna. Słońce mocno przygrzewało. Mimo sporej wysokości bezwzględnej było tu gorąco. Dość powiedzieć, że na mecie licznik pokazał mi 29 stopni, zaś w trakcie jazdy max. 32! Na stravie znalazłem kilka dłuższych segmentów. Najciekawsze wydają mi się dwa. Odcinek 8,6 kilometra pomiędzy Sainte-Foy-Tarentaise a zjazdem z szosy D902 przejechaliśmy wszyscy w 37:04 (avs. 14,1 km/h). Z kolei finałowe 7,5 kilometra od wyjazdu z Les Brevieres do Tignes-les-Lac Romek i ja pokonaliśmy w 33:13 (avs. 13,6 km/h). Tommy stracił na tej końcówce około 1:40, zaś Dario przeszło 8 minut. Z miejscówki pod hotelem mieliśmy widok na rozmaite atrakcje turystyczne stacji, w tym na wysokogórskie korty tenisowe. W ich tle za niewielkim Lac de Tignes dobrze widoczne były strzeliste budynki Val Claret. Na górze zabawiłem aż 40 minut. Podczas zjazdu było wiele powodów ku temu by choć na chwilę się zatrzymać. Oczywiście obowiązkowym punktem tej części naszego programu stała się dłuższa wizyta na Barrage du Chevril. Gdy już sobie tę zaporę dokładnie obejrzeliśmy ja zawróciłem w kierunku Tignes 1800, aby zjechać do Viclaire po trasie podjazdu. Natomiast moi trzej kompani wybrali sobie 15-kilometrowy zjazd szosą D902.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

www.strava.com/activities/1030344681

http://veloviewer.com/activities/1030344681

ZDJĘCIA

20170610_060

FILMY

20170610_134613

20170610_140206

20170610_141428

20170610_143123

20170610_144023