banner daniela marszałka

Val Ferret

Autor: admin o piątek 4. sierpnia 2017

DANE TECHNICZNE

Wysokość: 1795 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1077 metrów

Długość: 22,4 kilometra

Średnie nachylenie: 4,8 %

Maksymalne nachylenie: 9,9 %

PROFIL

SCENA

Początek w Sembrancher (Valais). Z tej racji nie muszę przedstawiać miejsca startu, gdyż uczyniłem to już w odcinku poświęconym Barrage de Mauvoisin. Tak jak w przypadku większości wzniesień z tego rejonu wystartować możnaby nawet z wysokości 500 metrów n.p.m. Wolałem jednak pominąć 10-kilometrowy odcinek pomiędzy Martigny a Sembrancher. Tak z uwagi na nędzne nachylenie tego segmentu (średnia 2,1%) jak i spory ruch samochodowy. Tym samym za punkt startu do naszych trzech piątkowych wspinaczek przyjąłem miejsce, w którym szosa krajowa nr 21 skręca na południe. Podjazd ku Val Ferret przez pierwsze 5100 metrów wiedzie tym samym szlakiem co północny podjazd na Col du Grand-Saint-Bernard. Na początku szóstego kilometra trzeba zjechać z krajówki na boczną Rue de Ferret, gdzie wspinaczka staje się bardziej odczuwalna, acz nachylenie jest umiarkowane. Wkrótce przejeżdża się przez tory kolejowe prowadzące do miasteczka Orsieres (6,1 km). Odtąd stopniowo oddalamy się od potoku Dranse d’Entremont. Pod koniec ósmego kilometra mijamy miejscowość Som-la-Proz (7,7 km), gdzie w prawo odbija droga ku stacji Champex-Lac. Szosa biegnie teraz wzdłuż Dranse de Ferret, zaś nachylenie powoli rośnie. Kolejnymi wioskami na szlaku są: Issert (9,7 km), Les Arlaches (10,6 km) i Praz-de-Fort (11,3 km). Dopiero w ich okolicy nachylenie zaczyna trzymać na poziomie powyżej 6%. Wkrótce trzeba też pokonać najtrudniejszy kilometr czternasty o średniej 8,5% i max. 9,2%. To ścianka w otwartym terenie na dojeździe do Branche d’en Bas (14,6 km). Na czterech kolejnych kilometrach nachylenie trzyma się w pobliżu 6%. Potem w okolicy miejscowości La Fouily (19 km) podjazd odpuszcza na jakieś 700 metrów. Pod koniec 21-wszego kilometra na dojeździe do Ferret (21,3 km) trzeba się zmierzyć z blisko 10%-ową stromizną. Za tą wioską trzeba jeszcze pokonać 1100 metrów z dwoma krótkimi przejazdami przez las. Szosowy podjazd przez Val Ferret kończy się na wysokości górskiej osady Les Ars Dessous. Docieramy tu do rozdroża, z którego odchodzą dwie szutrowe drogi. Prawa dociera do schroniska Le Peule, stojącego na wysokości 2100 metrów n.p.m. Kraniec doliny Ferret to skrawek Szwajcarii geograficznie najbliższy masywu Mont Blanc. Niemniej Białą Górę zasłaniają nam okoliczne szczyty, takie jak choćby Tete de Ferret (2714 m. n.p.m.).

AKCJA

Po trwającym 45 minut pobycie na Barrage de Mauvoisin oraz przeszło 80-minutowym zjeździe z tej góry kwadrans przed piętnastą zajechałem na parking w Sembrancher. Tuż przed trzecią dojechał do mnie Darek. Piotra i Sławka jeszcze tu nie było. Ich wspinaczka była pod każdym względem trudniejsza (dłuższa, większa, wyższa) od naszej, więc potyczka z Wielkim Bernardem musiała zabrać więcej czasu. Mogłem się tylko zastanawiać na ile da im w kość. To znaczy czy będą jeszcze mieli chęci na podjechanie z Orsieres do Champex Lac czyli powtórzenie całej drogi mojej, Andrzeja, Jarka i Łukasza z czerwca 2009 roku. W cieniu Renault zjedliśmy małe co-nieco, przebraliśmy się, zaś zbędne rzeczy ukryliśmy w beczce. Dokładnie o 15:13 ruszyliśmy ku Val Ferret. Powiedzieć, że było ciepło to pewne niedomówienie. Na starcie mieliśmy 37 stopni. Przypomniały się „klimaty” z czerwcowej Sabaudii. Dario, który lubi upały, zaś pierwszą górę potraktował ulgowo od początku ruszył ostro. Na moje szczęście pierwsze kilometry wzniesienia były łatwe, na poziomie 2,5-3%, więc siadłem koledze na koło i spokojnie czekałem aż spuści z tonu. Początkowy odcinek na krajówce nr 21 przejechaliśmy w tempie 25,5 km/h. Za Orsieres zaczęliśmy zmieniać się na prowadzeniu, po czym Dario nieco odpuścił. Do Som-la-Proz dotarłem w przewagą kilkunastu sekund. Według stravy segment o długości 7,6 kilometra przejechałem w 19:40 ze średnią prędkością 23,4 km/h. Mimo to VAM był mizerny czyli 744 m/h, z uwagi na łagodne nachylenie ledwie 3,2%. Na rozdrożu minęliśmy znaki wskazujące drogę w prawo do Champex-Lac. To stacja bywała w ostatnich latach na trasach Tour de Romandie. W 2015 roku kończący się w niej piąty etap wygrał Francuz Thibaut Pinot, zaś drugi „na kresce” Tatar Ilnur Zakarin zdobył koszulkę lidera i dzień później triumfował w całym wyścigu. Wtedy jednak kolarze podjeżdżali do owego kurortu od trudniejszej północnej strony. Niemniej rok wcześniej wspinali się też od południa zmierzając do mety w Aigle. My jednak wybraliśmy sobie inny cel, więc musieliśmy jechać dalej wzdłuż potoku Dranse de Ferret. Nachylenie rosło stopniowo, co mi jak najbardziej odpowiadało. Na dobrą sprawę po raz pierwszy bardziej się pomęczyłem dopiero na czternastym kilometrze, gdzie szosa wiodła długi prostymi przez łąkę, zaś stromizna momentami przekraczała 9%.

Pokonawszy tą przeszkodę dojechałem do Branche d’en Bas, zaś po chwili byłem już Branche d’en Haut (15,2 km). Trasa częściej prowadziła przez pola i łaski niż przez las. Owa łagodna dolina była zresztą dość gęsto zaludniona. Co kilka minut mijałem tablicę z nazwą kolejnej miejscowości. Wymieniam tylko te większe, jak choćby Prayon, napotkane po przebyciu 16,3 kilometra od startu. Na początku dziewiętnastego kilometra szosa na kilkaset metrów schowała się w lesie, po czym na wysokości niemal 1600 metrów n.p.m. dotarłem do La Fouly (19 km). Według stravy odcinek z Som-la-Proz do La Fouly o długości 10,7 km i średniej 5,8% przejechałem w 41:14 (avs. 15,7 km/h z VAM 904 m/h). Darek wykręcił na nim czas 43:22. W archiwach memoire-du-cyclisme wygrzebałem zaś informację, iż w 1991 roku we wiosce tej zakończył się drugi etap Tour de Romandie. Po trójkowym finiszu wygrał go Szwajcar Tony Rominger przed Szkotem Robertem Millarem. Trzeci ze stratą 6 sekund był Amerykanin Mike Carter. Natomiast szósty tego dnia Zenon Jaskuła stracił już 2:30. Po prawie płaskim przejeździe przez La Fouly zostało nam jeszcze 3100 metrów podjazdu. Najpierw niemal do końca dwudziestego kilometra jazda przez las, ku osadzie Le Clou. Potem niezbyt trudny odcinek do Les Granges (20,4 km) i znacznie trudniejszy dojazd do wioski Ferret (21,3 km). Na ostatnim kilometrze już tylko raz nachylenie skoczyło powyżej 8%. Wspinaczkę zakończyłem po przejechaniu 22,4 kilometra w czasie 1h 14:56 (avs. 18 km/h). Najdłuższy segment ze stravy to odcinek z Orsieres do Les Ars czyli 16,7 kilometra o średniej 5,2%. Ten dystans pokonałem w 1h 02:09 (avs. 16,2 km/h z VAM 846 m/h), zaś w Dario spędził na nim 1h 05:34 (avs. 15,4 km/h z VAM 802 m/h). Na mecie spotkaliśmy grupkę zmotoryzowanych turystów, lecz nie było spodziewanego widoku na Mont Blanc. Temperatura zdążyła spaść do 23 stopni, zaś niebo wyraźnie się zachmurzyło. Do samochodu, przy którym od czekali już na nas Piotr ze Sławkiem zjechałem kwadrans przed osiemnastą. Na swym pierwszym etapie przejechaliśmy 98,5 kilometra z łącznym przewyższeniem 2350 metrów. Zdobywcy Wielkiego Bernarda musieli pokonać około 66 kilometrów z amplitudą ponad 1750 metrów.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

www.strava.com/activities/1117194270

http://veloviewer.com/activities/1117194270

ZDJĘCIA

20170804_061

FILMY

20170804_164033

20170804_170019