Collet de Vaujany
Autor: admin o czwartek 6. czerwca 2024
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Le Verney
Wysokość: 1699 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 889 metrów
Długość: 9,5 kilometra
Średnie nachylenie: 9,4 %
Maksymalne nachylenie: 11 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
Wycieczka do Bourg d’Oisans to już było równo 100 kilometrów dojazdu. Na początek szybki odcinek po autostradzie A41. Następnie nieco spowolnień na krajówkach N87 i N85 na odcinku z Grenoble do Vizille. Na koniec już jazda w głąb doliny Romanche szosą D1091. Wiadomo co przyciąga rzesze amatorów kolarstwa w te strony. Słynny podjazd do stacji L’Alpe d’Huez. Najpopularniejsza górska meta w historii Tour de France. Wzniesienie to zadebiutowało na trasie „Wielkiej Pętli” już w 1952 roku, gdy jego ojcem chrzestnym został Fausto Coppi. Niemniej ta wielka historia zaczęła się na dobre dopiero w sezonie 1976. Odtąd przed kolejne trzy dekady Tour wracał na szosę D211 niemal co roku. Ostatnimi czasy ten silny związek między kultową wspinaczką a największym z kolarskich wyścigów nieco się rozluźnił. Tym niemniej przez lata uzbierało się sporo wizyt. Uczestnicy TdF wspinali się po południowym zboczu tej góry aż 32 razy, z czego 31-krotnie ku etapowej mecie w stacji. Ostatnim zdobywcą legendarnej L’Alpe w roku 2022 został Tom Pidcock. Przed nim było 24 innych triumfatorów, w tym sześciu asów, którzy zwyciężali tam dwukrotnie. W ten sposób wyróżnili się Holendrzy: Hennie Kuiper, Joop Zoetemelk i Peter Winnen oraz Włosi: Gianni Bugno i Marco Pantani. Jak również pewien Teksańczyk, który rządził peletonem TdF na przełomie wieków. W tym roku góra ta powróciła na łamy sportowych gazet za sprawą dramatycznego finału Tour de France Femmes. Ostatni etap owej imprezy wygrała Holenderka Demi Vollering, lecz Kasia Niewiadoma po wspaniałej walce nie pozwoliła sobie wydrzeć zwycięstwa w całym wyścigu.
L’Alpe to podjazd może nie-najpiękniejszy, lecz sportowo trudny oraz z przebogatą kolarską historią. Z pewnością warto go choć raz w życiu przejechać. Niemniej ja uporałem się z nim już czterokrotnie. W latach 2005-06 kończyłem na tej górze wyścigi La Marmotte i L’Etape du Tour. Potem jeszcze w roku 2019 wespół z Tomkiem Busztą zaliczyłem przedłużoną wersję tej wspinaczki jadąc do końca szosy przy Lac Besson. Co więcej także w najbliższej okolicy Bourg d’Oisans sporo już widziałem. Przejechałem zachodni Col du Galibier oraz południowy Col du Glandon. Wpadłem do znanej z Touru i Giro stacji Les Deux Alpes oraz pokonałem stromą Col du Sabot. Podjechałem też na przełęcz Sarenne oraz do górskiej wioski Villard-Reymond. Pomimo tego wszystkiego zdecydowałem się raz jeszcze przyjechać w te strony. Przede wszystkim dlatego by mój kompan mógł zapoznać się z podjazdem pod L’Alpe d’Huez i zrealizować jedno ze swych kolarskich marzeń. Ja na piąte spotkanie z górską legendą Touru nie miałem już ochoty. Musiałem sobie znaleźć inne podjazdy w okolicy by jakoś zagospodarować ten dzień. Wybrałem dwa dość podobne. Krótkie, lecz bardzo konkretne. Wspinaczki około 10-kilometrowe ze średnimi nachyleniami rzędu 9%. Najpierw miałem wjechać na Collet de Vaujany. Następnie chciałem zaś pokonać podjazd z ulic Bourg d’Oisans w kierunku Col du Solude. Przy czym planowałem się zatrzymać u kresu szosy niespełna dwa kilometry za wioską Villard-Notre-Dame.
Do Bourg d’Oisans dotarliśmy kwadrans po dziesiątej. To było miasteczko startowe dla Daniela. Zasugerowałem swemu koledze by wspinaczkę skończył przy jeziorkach na wysokości 2080 metrów n.p.m. Ja pojechałem zaś nad sztuczne Lac du Verney, gdzie zatrzymałem się przy hydroelektrowni. Z parkingu do podnóża swego podjazdu miałem ledwie 350 metrów. Wspinaczka na Collet de Vaujany przez pierwsze 4 kilometry z małym hakiem wiedzie po szosie D43a biegnącej aż na przełęcz Sabot (2100 m. n.p.m.). Natomiast kolejne 5 kilometrów z małym okładem prowadzi już po węższej i gorszej jakościowo dróżce Route du Bessey. Na tym górskim szlaku wielki Tour de France jeszcze nie bywał. Tym niemniej najbardziej prestiżowe francuskie tygodniówki zaglądały już do stacji Vaujany. W sezonie 1994 zakończył się w niej piąty etap wyścigu Paris – Nice wygrany przez Szwajcara Pascala Richarda. W następnym roku zawitał do stacji „Delfinat”, wówczas znany pod marką Criterium du Dauphine Libere. Na czele 5-osobowej grupki najszybciej finiszował tu Francuz Richard Virenque. W minionej dekadzie „Kryterium” wpadło w te strony jeszcze dwa razy. Finisze lokowano w centrum stacji na wysokości tylko 1230 metrów n.p.m. po niespełna 6-kilometrowej wspinaczce. W 2016 roku Chris Froome minimalnie wyprzedził Richie Porte’a i Adama Yatesa. Natomiast w 2022 po życiowy sukces sięgnął Katalończyk Carlos Verona, który umknął pościgowi Primoza Roglica, Jonasa Vingegaarda i Bena O’Connora czyli pierwszej trójki tego wyścigu.
Podjazd do Vaujany był jednak przede wszystkim stałym punktem programu kobiecego Touru organizowanego pod szyldami Tour Cycliste Féminin oraz Grande Boucle Féminine Internationale w latach 1992-2009 przez organizatorów niezależnych od wszechpotężnego Amaury Sport Organisation. Wspinaczka ta poprzedzana na ogół północnym podjazdem na przełęcz Glandon była etapową metą tej imprezy przez dwanaście sezonów z rzędu w latach 1992-2003. Natomiast w 2005 roku na 6-kilometrowej trasie od jeziora zorganizowano czasówkę. W owych czasach na górskich trasach kobiecego Touru nie miała sobie równych Fabiana Luperini. Filigranowa Włoszka wygrała aż sześć górskich odcinków kończących się w tym miejscu (1995-98, 2001 i 2003). Maleńka gmina Vaujany swój rozwój zawdzięcza milionowym czynszom pobieranym od firmy EDF, właściciela zapór Verney i Grand Maison. Pieniądze z tego źródła pozwoliły jej rozwinąć swą infrastrukturę rekreacyjną. Obecnie tutejsza stacja posiada kolejkę linową oraz gondolową i należy do regionu narciarskiego Alpe d’Huez Grande Domaine. Latem po tej stronie masywu Grandes Rousses też można się nieźle pobawić, o ile ktoś nie stroni od pewnej dawki fizycznego cierpienia. Podjazd na punkt widokowy Collet de Vaujany jest stromy, lecz nad wyraz równy. Choć jego średnie nachylenie wyraźnie przekracza 9%, to maksymalna stromizna sięga ledwie 11%. Według „cyclingcols” wszystkie półkilometrowe segmenty mieszczą się w wartościach od 8 do 10,5%. Jednym słowem nic tu nas nagle nie zaskoczy, lecz tak „sztywne” wzniesienie z pewnością może stopniowo zamęczyć.
Zacząłem podjazd przed jedenastą, przy temperaturze 27 stopni. Pierwszą kwartę wzniesienia przemierzałem już nie raz tak rowerem jak i autem. W latach 2005 i 2006 przed startami w La Marmotte pomieszkiwałem bowiem w Pourchery oraz L’Enversin d’Oz. Kolejne dwa kilometry poznałem zaś w 2019 wspinając się na Col du Sabot. Już wówczas wracając z przełęczy mogłem wpaść na końcówkę podjazdu pod Collet. Jednak chłód i mżawka stanęły nam na przeszkodzie. Nie udało się wtedy, to teraz musiałem się bardziej pomęczyć. Od początku jechało mi się ciężko. Wspinałem się z prędkością około 10 km/h. Przed czwartym wirażem minąłem znajomą Chapelle Saint-Claude, zaś pod koniec trzeciego kilometra przejechałem przez Le Perrier. Tym razem nie musiałem dojeżdżać do Vaujany. Tuż przed wjazdem do stacji zawinąłem w lewo by wjechać na Route du Bessey. Odtąd zacząłem się wspinać w kierunku północno-zachodnim. Jechałem wąziutką i krętą dróżką z ośmioma zakrętami. Podniszczony asfalt, w niektórych miejscach posypanym żwirkiem, nie ułatwiał zadania. W końcu po 9 kilometrach minąłem wjazd na punkt widokowy, ale droga skręcała tu w prawo i szła jeszcze nieco wyżej. Dlatego za nim poszedłem podziwiać górskie widoczki dobiłem do końca szosy. Wspinaczka na poziom Belvedere zabrała mi przeszło 57 minut. VAM w okolicy 915 m/h czyli równie przeciętny co na Grand Colombier. Niestety w trakcie zjazdu pogoda zaczęła się psuć. Gdy wróciłem do Bourg d’Oisans rozpadało się na dobre i słychać było pomruki burzy. Zwinęliśmy zatem manatki i wróciliśmy do naszej sabaudzkiej bazy.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/11587966659
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/11587966659
LAC BESSON (L’ALPE D’HUEZ) by DANIEL SZAJNA
https://www.strava.com/activities/11587171682
ZDJĘCIA
FILM