banner daniela marszałka

Lac de Cap de Long + Lac d’Aumar

Autor: admin o piątek 15. czerwca 2018

DANE TECHNICZNE

Wysokość: 2167 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1005 metrów

Długość: 13,3 kilometra

Średnie nachylenie: 7,6 %

Maksymalne nachylenie: 10,9 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Z Piau-Engaly zjechaliśmy do rozdroża przed Route de Lacs. Pogoda nadal nam sprzyjała. Było słonecznie przy temperaturze 23 stopni. Pomimo to nie od razu wjechaliśmy na szlak prowadzący ku dwóm górskim jeziorom. Najpierw zrobiliśmy sobie strefę bufetu w barze Le Relais de Neouvielle. Zestaw kawa & ciastko miał nam dodać energii przed drugą wspinaczką. Nasza sjesta trwała 25 minut, więc pod górę ruszyliśmy tuż przed czternastą. Ten podjazd mogliśmy skończyć na dwa sposoby. Przede wszystkim można było pojechać do końca drogi D929 i finiszować przy zaporze na Lac de Cap de Long (2161 metrów n.p.m.). Alternatywą była zaś nieco wyżej położona meta u brzegów Lac d’Aumar (2192 m. n.p.m.), po krótkim zjeździe i następnie stromej końcówce na szosie D177. Ponieważ nie przepadam za zjazdami na podjazdach wybrałem to pierwsze rozwiązanie. Każde z tych wzniesień podczas Tour de France zasłużyłoby na miano premii najwyższej kategorii. Tym bardziej, że podjazd zaczynano by przecież w Saint-Lary-Soulan. Jednak „Wielkiej Pętli” zapewne nigdy na tym górskim szlaku nie ujrzymy. Podobnie jak w przypadku Pont d’Espagne przeszkodą są względy środowiskowe. Co prawda pierwsze z owych jezior nie leży jeszcze na obszarze ściśle chronionym, lecz i tak bezpośrednio przylega do granic Parku Narodowego Pirenejów oraz Narodowego Rezerwatu Przyrody Neouvielle. Drugie jak i ostatnie 4 kilometry wspinaczki ku niemu leży już na terenie wspomnianego rezerwatu. Biorąc to pod uwagę wypada się cieszyć, iż te urokliwe trasy są otwarte dla amatorów kolarstwa. Najwyraźniej francuskie przepisy są łagodniejsze od regulaminu Tatrzańskiego Parku Narodowego, w którym już od dwudziestu lat obowiązuje zakaz jazdy rowerem do Morskiego Oka.

Podjazd do Lac de Cap de Long w całości prowadzi doliną wytyczoną przez potok La Neste de Couplan. Jezioro to jest drugim pod względem wielkości we francuskich Pirenejach. Większe od niego jest tylko Lac de Lanoux, leżące w Pirenejach Wschodnich nieopodal przełęczy Puymorens. Jak donosi mądra „Wiki” Cap de Long ma powierzchnię 110 hektarów, maksymalną głębokość 130 metrów i objętość 67 milionów m3. W swej aktualnej postaci powstało w 1953 roku, po tym jak ukończono budowę zapory wysokiej na 101 metrów. Wcześniejszy zbiornik na bazie tamy z 1908 roku był niemal 10-krotnie mniejszy. Od zachodu jezioro to graniczy z wysokimi na ponad 3000 metrów szczytami masywu Neouvielle. Swą nazwę zawdzięcza zresztą najwyższemu w tej grupie wierzchołkowi Pic Long (3192 m. n.p.m.). Massif de Neouvielle jest co prawda dopiero szóstym pod względem wysokości w całych Pirenejach, gdyż wyższe są: Maladeta, Posets, Mont-Perdu, Vignemale i Perdiguere. Niemniej jest on najwyższym pośród masywów w całości leżących na terenie Francji. Chcąc to wszystko zobaczyć trzeba było najpierw solidnie popracować czyli pokonać przeszło 1000 metrów w pionie na dystansie niespełna 14 kilometrów. Na pierwszych kilometrach tej wspinaczki nadspodziewanie mocno jechał Rafał. Nasz kolega drugą połowę podjazdu do Piau-Engaly miał słabszą, więc można było podejrzewać, iż odczuwa już zmęczenie całą wyprawą. Byłoby to zresztą zrozumiałe w dwunastym dniu podróży, w dodatku po dwóch wcześniejszych etapach, na których zaaplikował sobie po trzy górskie premie. Tymczasem tu w dolnych partiach Route de Lacs niesłychanie nam się ożywił i można powiedzieć, że przez kilka pierwszych kilometrów grał pierwsze skrzypce w naszym tercecie. Najwyraźniej miał zamiar dogonić grupkę Hiszpanów, którzy to zaczęli ten  podjazd jakieś osiem minut przed nami.

Już po trzystu metrach od startu nachylenie drogi przekroczyło 10%. Potem podobna wartość na licznikach pokazywała się nam wielokrotnie, acz z drugiej strony stromizna ani razu nie dobiła to poziomu 11%. Podjazd ten był zatem niemal cały czas wymagający, ale nigdy przesadnie trudny. Na początku drugiego kilometra przejechaliśmy na lewy brzeg La Neste de Couplan, lecz po tej stronie potoku spędziliśmy tylko następne 2200 metrów. Pierwsze wiraże pojawiły się dopiero na początku piątego kilometra, dwa kolejne w połowie kilometra szóstego. Dopiero w tej okolicy po prawej stronie szosy otworzyły się przed nam górskie widoki. Wcześniej niemal cały czas droga była ukryta w lesie. Rafał spuścił z tonu pod koniec piątego kilometra. Tym niemniej do połowy ósmego trzymał się dzielnie razem z nami. Jadąc w trójkę zdążyliśmy wyprzedzić dwóch cyklistów z południowej strony Pirenejów. Niedługo po tym jak rafa podziękował nam za współpracę, tempo Darka okazało się dla mnie za mocne. Gdy pierwszy raz zostałem, zmobilizowałem się jeszcze na chwilę i dla żartu mocno przyśpieszyłem „młynkiem” a’la Froome wyprzedzając kolegę. Dario ten „kontratak” przyjął ze spokojem i kontynuował jazdę w swym rytmie. Niebawem zgubił mnie definitywnie na krętym odcinku pod koniec ósmego kilometra zwanym Lacets de Myrtilles. Kilometr dalej po kolejnej serii jeszcze bardziej efektownych serpentyn czyli Lacets des Edelweiss traciłem do niego już 40 sekund. Jednym słowem kilometr dziewiąty był dla mnie kryzysowy. Potem szło mi już lepiej. Na wspomnianym styku dróg D929 i D117, który minęliśmy po przejechaniu 9,6 kilometra różnica między nami była taka sama. Rafał tracił tu do Darka już 5:30, więc jako jedyny z nas minął się w tej okolicy z Piotrem, wracającym już z Lac d’Aumar.

Na początku dwunastego kilometra po prawej stronie ujrzałem w oddali Barrage Lac de Cap de Long. Na przełomie dwunastego i trzynastego mieliśmy krótki zjazd o długości 300 metrów. Nieco wcześniej dostrzegłem przez sobą trzeciego Hiszpana z 5-osobowej grupki widzianej na dole. To zmobilizowało mnie do wzmożonego wysiłku i jakiś kilometr przed finałem udało mi się tego cyklistę wyprzedzić. Czwartego minąłem zaś już na ostatnich serpentynach przed zaporą. Tylko jeden z rodaków obecnego mistrza świata okazał się dla mnie i Darka nieuchwytny. Według stravy najdłuższy segment tej góry o długości 13,42 kilometra przejechałem w 1h 06:36 (avs. 12,1 km/h z VAM 921 m/h). Darek był przeszło minutę szybszy z wynikiem 1h 05:17 (avs. 12,3 km/h). Natomiast Rafał wykręcił tu czas 1h 18:50 (avs. 10,2 km/h). Wcześniej Piotr wjechał na tą górę w 1h 15:16 (avs. 10,7 km/h). Nasza prędkość pionowa nie była tu zatem rewelacyjna, acz samą końcówkę pojechaliśmy dość mocno. Darek finałowy segment długości 5,77 kilometra pokonał w 23:21 (avs. 14,8 km/h), zaś ja w 24:36 (14,1 km/h). To oznaczało VAM na poziomie 1059 m/h oraz 1005 m/h. Walka do samego końca nieco mnie podcięła. Na szczęście po lewej stronie placu znalazłem otwarty bar Le Garlitz. Zamówiłem w nim naleśniki i colę. Posiłek ten acz skromny i przepłacony, w tych okolicznościach był mile widziany. Z krzesła przy stoliku miałem bonus w postaci widoku na stalowo-srebrne wody Lac de Cap de Long. Najwyraźniej woda w tym jeziorze musiała być lodowata. W głębi tego akwenu widać było kry. Śniegu nie brakowało na otaczających jezioro wschodnich zboczach masywu Neouvielle. Jego nazwa w języku oksytańskim oznacza zresztą „stary śnieg”. Na mecie przy Lac de Cap de Long, podobnie jak wcześniej w Piau-Engaly, spędziłem około 40 minut.

Po dwóch głównych daniach czekał nas jeszcze piątkowy deser. To znaczy około 4-kilometrowy podjazd do Lac d’Aumar. Uzgodniliśmy, że pokonamy go razem czyli na spokojnie. W ten sposób chcieliśmy nawiązać do wspólnej wycieczki pod Pla de Beret, która kończyła naszą katalońską wyprawę sprzed dwóch lat. Kwadrans przed czwartą zaczęliśmy zjazd do położonego przeszło 300 metrów niżej Lac d’Oredon. Najpierw 3,6 kilometra drogą D929 do rozdroża na wysokości 1900 metrów n.p.m. Potem kolejne 900 metrów do zapory na wspomnianym jeziorze. Jako, że tradycyjnie robiłem zdjęcia zjeżdżałem jako ostatni. Niemniej zgodnie z umową nikt nie wyrywał się do przodu. Rafał poczekał na mnie na rozdrożu, zaś Darek zaczekał na nas obu w pobliżu Refuge Hotel d’Oredon. Po chwili razem wjechaliśmy w granice Reserve Naturelle du Neuovielle. Ten rezerwat został utworzony już w roku 1935. Obecnie obejmuje obszar 2313 hektarów. Żyje w nim 370 gatunków zwierząt. Cała eskadra podniebnych drapieżników i padlinożerców czyli: orły przednie, sępy płowe, orłosępy i ścierwniki. Poza tym gatunki endemiczne takie jak: kozica południowa, traszka pirenejska i mój osobisty „faworyt” wychuchol (chochoł) pirenejski – kuzyn naszego kreta, który jednak najlepiej czuje się w środowisku wodnym. Za wjazd na teren rezerwatu turyści zmotoryzowani muszą płacić. Piesi i cykliści mogą podziwiać cuda górskiej przyrody gratis. Podjazd jest krótki, lecz konkretny. Średnia tego wzniesienia to 8,5%, zaś najtrudniejszy 500-metrowy odcinek trzyma na poziomie aż 11,5%. Na pewno można się tu zmęczyć, lecz my nie daliśmy sobie na to szansy. Wspinaliśmy się w tempie ledwie 8-9 km/h. Mnie taka jazda nieco nużyła, więc niekiedy wrzucałem bieg drugi, po czym musiałem czekać na swych wyluzowanych kolegów na najbliższym zakręcie. Na górę wjechaliśmy w 28:40 (avs. 8,4 km/h) czyli blisko 6 minut wolniej od Pedra.

Prawdziwy podjazd skończył się ćwierć kilometra przed Lac d’Aumar. Dojechawszy do jeziora przejechaliśmy jeszcze 400 metrów wzdłuż jego południowego brzegu i na tym poprzestaliśmy. Ta asfaltowa droga kończy się niecały kilometr dalej, przy zaporze na Lac d’Aubert (2148 m. n.p.m.). Tym niemniej skoro to jeziorko leży niżej uznaliśmy, że podjazd mamy już zaliczony. Zrobiliśmy sobie zatem zdjęcia na tle Lac d’Aumar, po czym wjechaliśmy jeszcze na gruntową ścieżkę przecinającą wąski kanał biegnący między oboma jeziorami. Pogoda zaczęła się psuć. Na tej górskiej mecie było już tylko 16 stopni. Co gorsza widzieliśmy jak z zachodu szybko nadciągają ciemne deszczowe chmurzyska. Gdy kilka minut przed siedemnastą rozpoczęliśmy nasz pośpieszny odwrót zaczęło kropić. Mżawka szybko przeszła w ulewę, więc porządnie zmokliśmy już na zjeździe do Lac d’Oredon. Uznałem jednak, iż Route de Lacs musi zostać godnie uwieczniona na zdjęciach. Przynajmniej na tyle dobrze, na ile tylko będzie to możliwe. Koledzy mogli czym prędzej zjeżdżać do Saint-Lary-Soulan. Oczywiście na tyle szybko, na ile było to dla nich bezpieczne. Ja musiałem się zatrzymywać tu i tam by pstryknąć fotki w co ciekawszych miejscach. Ten mokry zjazd przy temperaturze 12 stopni okazał się rzeczowym podsumowaniem warunków pogodowych z jakimi musieliśmy się zmagać na tej wyprawie. Deszcz odpuścił dopiero poniżej Fabian. Na parking zjechałem tuż po godzinie osiemnastej, przemoczony do „suchej nitki”. Biorąc pod uwagę deszczową aurę, która nawiedziła Pireneje w pierwszej połowie czerwca 2018 roku mogłem być więcej niż zadowolony z tego co udało mi się w tym czasie zrobić. Koledzy też stanęli na wysokości zadania realizując własne cele lub jak w przypadku Krzyśka zbierając nowe doświadczenia kolarskie.

Na koniec geograficzna ciekawostka, z której zdałem sobie sprawę dopiero w trakcie pisania ostatniego odcinka tego pamiętnika. Choć jeździliśmy po szosach tylko dwóch francuskich departamentów (Hautes-Pyrenees i Haute-Garonne) to zarazem byliśmy obecni tak na wschodniej jak i zachodniej półkuli. Nasz pierwszy gospodarz czyli miasteczko Argeles-Gazost leży bowiem na zachód od londyńskiego Greenwich. Podobnie jak inne odwiedzane przez nas miejscowości czyli: Cauterets i Luz-Saint-Sauveur. Ta ostatnia położona jest zresztą niemal idealnie na południku zero (ma długość geograficzną 0° 00′ 02″ W). W trakcie piętnastu lat swych podróży po zachodniej stronie globu zaliczyłem tylko Hautacam. Teraz podczas niespełna dwóch tygodni poznałem dziewięć kolejnych lokalizacji na zachodniej półkuli. W kolejności chronologicznej były to: Soulor, Spandelles, Aubisque, Borderes & Estaing, Pont d’Espagne, Tentes, Luz-Ardiden i Couraduque. Dodać jeszcze można, iż podczas czwartego, piątego i szóstego etapu tej wyprawy operowaliśmy w obu hemisferach. Za każdym razem zaczynając dzień na zachodzie i kończąc naszą „zabawę” na wschodzie. Natomiast deszczowy i wietrzny Col du Aubisque wyznacza odtąd zachodni kres moich górskich podbojów.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/1640653031

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/1640653031

https://www.strava.com/activities/1640652974

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/1640652974

ZDJĘCIA

20180615_041

FILMY

VID_20180615_004

VID_20180615_005

VID_20180615_006

VID_20180615_007

VID_20180615_008