banner daniela marszałka

Col du Luitel

Autor: admin o sobota 8. czerwca 2019

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Sechilienne (C 1)

Wysokość: 1264 metry n.p.m.

Przewyższenie: 895 metrów

Długość: 10,1 kilometra

Średnie nachylenie: 8,9 %

Maksymalne nachylenie: 13,7 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Po zdobyciu Le Poursollet wyjątkowo nie musieliśmy pakować się do samochodu, by w ten przyśpieszony sposób zmierzać do podnóża drugiej góry. Mieliśmy ją bowiem pod naszym nosem. Po przeciwnej stronie drogi D1091. Odpoczęliśmy zatem jakieś pół godzinki przy aucie. Następnie posileni i napojeni przejechaliśmy most nad La Romanche kierując się ku centrum Sechilienne. Parę minut po piętnastej to miasteczko wyglądało na opustoszałe. Prażyło się w letnim słońcu, które dokazywało na pełnych obrotach. Dość powiedzieć, że u podnóża Col du Luitel mój licznik zanotował 36 stopni. Tymczasem czekał nas bardzo stromy podjazd, na którym nawet w chłodniejsze dni trzeba wylać litry potu. Na szczęście prowadzi on wąską leśną dróżką. Tym ma sporo zacienionych odcinków. Przełęcz Luitel leży w masywie Belledonne. Ma ciekawą przeszłość sportową. Jej okolice są też unikalne pod względem krajobrazowym. W marcu 1961 roku wokół Lac de Luitel utworzono La Reserve naturelle national (RNN-1) czyli Narodowy Rezerwat Przyrody nr 1. Był to pierwszy tego rodzaju obszar utworzony na terenie V Republiki. Do dnia dzisiejszego powstało ich 167, z czego 151 w metropolitalnej części Francji. Ten z Luitel ma 17 hektarów i służy ochronie miejscowych torfowisk oraz ich naturalnej flory. Zakazane jest tu wszelkie polowanie, rybołówstwo, rolnictwo czy pasterstwo. Niemniej wiodąca w to magiczne miejsce Route forestiere C1 jest otwarta dla podróżnych. Na Col du Luitel tak jak na większość przełęczy dotrzeć można na dwa sposoby. Południowa droga wyrusza z Gorges de la Romanche, zaś północna z Vallee du Vernon. Ta druga przez 11 kilometrów prowadzi po szosie D111. To jest tym samym szlakiem co południowo-zachodni podjazd do stacji Chamrousse. Ten, na którym cierpiałem trzy dni wcześniej. Jadąc od tej strony trzeba pokonać 853 metry przewyższenia na dystansie 11,6 kilometra. Średnie nachylenie wynosi tu 7,4%, zaś maksymalne 10%.

Wybrany przeze mnie południowy szlak na Luitel jest nieco krótszy. Mimo to ma większe przewyższenie tj. 901 metrów czyli jest znacznie bardziej stromy. Teoria z „cycling-cols.com” głosi, iż trzeba tu pokonać 9,9 kilometra o średnim nachyleniu 9,1%. Tym niemniej podany na tej stronie dystans to pełna odległość pomiędzy drogą D1091 a przełęczą. Prawdziwa wspinaczka jest o 900 metrów krótsza, bowiem kilkusetmetrowe odcinki na samym początku i końcu tego wzniesienia są niemal płaskie. Podjazd ogranicza się zatem do 9 kilometrów z przewyższeniem 892 metrów, co daje przeciętną stromiznę 9,9%. Tu nie ma gdzie odpocząć, choćby przez chwilę. Najłatwiejszy (czwarty) kilometr „podgryza” nachyleniem 8,7%. Najtrudniejszy (ósmy) „kąsa” stromizną 11,1%. Pozostałe odcinki trzymają na poziomie od 9,5 do 10,7%. Poza tym „im dalej w las” tym jest tu trudniej. Dwie pierwsze 3-kilometrowe tercje mają średnio 9,6%. Przy czym pierwsza jest równa, zaś druga o nieco zmiennym nachyleniu. Trzecia „dobija” śmiałków, wartością aż 10,5%. Tour de France jak dotąd siedem razy odwiedził Col du Luitel. Uczestnicy tego wyścigu pięciokrotnie wspinali się na przełęcz naszym leśnym szlakiem z doliny Romanche. Po raz pierwszy w sezonie 1956 na odcinku osiemnastym, który prowadził z Turynu do Grenoble. Luitel była ostatnim wzniesieniem na trasie, która obejmowała również podjazdy na przełęcze: Mont-Cenis i Croix de Fer. Pierwszy tak na premii górskiej jak i mecie etapu był Luksemburczyk Charly Gaul. Trzy kolejne odcinki TdF z udziałem Luitel prowadziły z Briancon do Aix-les-Bains. Wszystkie szlakiem przez Col du Lautaret, „naszą” przełęcz oraz z reguły przez trzy wzniesienia w masywie Chartreuse (Porte – Cucheron – Granier). W roku 1958 znów bohaterem dnia został Gaul. Co prawda na Luitel jako pierwszy wdrapał się jeszcze Włoch Gianni Ferlenghi, lecz „Anioł Gór” właśnie tu rozpoczął swój legendarny atak po zwycięstwo etapowe z wielominutową przewagą jak i późniejszy triumf w klasyfikacji generalnej 45. „Wielkiej Pętli”.

Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Tour testował to strome wzniesienie co drugi sezon. Na dobrą sprawę zawsze na ostatnich prawdziwie górskich etapach tamtych edycji. W latach 1960 i 1962 jako pierwsi na tej premii meldowali się Hiszpanie: Rene Marigil oraz Juan Campillo. Tym niemniej na mecie w Aix-les-Bains, uzdrowisku nad pięknym Lac du Bourget, zwyciężali Francuzi. Najpierw mający polskie korzenie Jean Graczyk, zaś dwa lata później Raymond Poulidor. W roku 1976 po raz pierwszy kolarze dotarli na Luitel od strony północnej. Miało to miejsce na aż 258-kilometrowym etapie z Divonne-les-Bains do L’Alpe d’Huez. Na przełęcz jako pierwszy wjechał wtedy Włoch Giancarlo Bellini, lecz na mecie triumfował Holender Joop Zoetemelk. Dwa lata później znów dojechano tu północnym szlakiem, na odcinku z Saint-Etienne, którego finisz znów wyznaczono w słynnej L’Alpe. Premię górską wygrał wówczas Francuz Mariano Martinez. Na metę jako pierwszy wpadł Belg Michel Pollentier. Niemniej z przyczyn, o których już wspominałem nie za długo cieszył się tym zwycięstwem. Ostatecznie przyznano je drugiemu na kresce Holendrowi Hennie Kuiperowi. W roku 1981 na trasę Touru powrócił południowy Luitel. Podjazd ten był wówczas pierwszym z pięciu wzniesień na zaledwie 131-kilometrowym odcinku z Bourg d’Oisans do stacji Le Pleynet-les-Sept-Laux wygranym przez bezlitosnego dla swych rywali Bernarda Hinault. Ostatnią jak dotąd premię górską na Col du Luitel wygrał mało znany Belg Roger De Cnijf. W latach 2001 i 2014 uczestnicy TdF ponownie rywalizowali na drodze D111 czyli po północnej stronie owej przełęczy. Tym razem jednak, w obu przypadkach, ich celem był olimpijski ośrodek narciarski Chamrousse. Przeto nie skręcali do rezerwatu, a jedynie otarli się o Luitel zmierzając do znacznie wyżej zlokalizowanej mety. Dodać też można, że trzej zdobywcy Luitel w tym samym roku wygrywali klasyfikację górską TdF. Jako pierwszy uczynił to Gaul, po czym w jego ślady poszli Bellini i Martinez.

Batalię pod Luitel zapamiętam jako swą honorową porażkę i zarazem zwycięstwo nad własnymi słabościami. Wystartowaliśmy razem i stoczyliśmy zacięty pojedynek. Po 200 metrach od D1091 minęliśmy budynek lokalnego merostwa. Wspinaczka rozpoczęła się po niespełna 400 metrach, gdy zostawiliśmy po lewej stronie boczną uliczkę do miejscowego zamku. Pierwsze kilometry przejechaliśmy razem. Tomek miał chwilę słabości, lecz zdopingowany przez biesiadujących przy grillu mieszkańców Les Aillouds (1,5 km) szybko do nas dołączył. Dario wykorzystując stromiznę oraz atut w postaci swego ultra-lekkiego Simplona szybko zaczął dokładać do pieca. Na dojeździe do wioski Les Blancs (4 km) na dobre puściłem jego koło. Przez jakiś czas towarzyszył mi Tomek. Jednak wkrótce lekko przeskoczył do starszego kolegi. Na tak stromym podjeździe ze swą wagą (powyżej 75 kilogramów) niewątpliwie „grałem na wyjeździe”. Moi kompani o sylwetkach rasowych górali byli na swoim podwórku. Nie zamierzałem jednak ułatwiać im całej „zabawy”. Na moje szczęście temperatura w lesie szybko spadła. Na czwartym kilometrze było już 25, zaś na samej górze tylko 20 stopni. Jakkolwiek nie stać mnie było na przyśpieszenia, to dawałem radę przepychać korby w niezłym rytmie. Cały czas miałem swych kompanów na oku, podobnie jak w końcówce podjazdu na Col du Coq. Sumując czasy z dwóch przeszło 3-kilometrowych segmentów opublikowanych na stravie wychodzi na to, iż na pierwszych siedmiu kilometrach wspinaczki straciłem do nich 35 sekund. Jeśli tak rzeczywiście było, to w końcówce sporo odrobiłem. Na przełęcz wpadłem bowiem 13 sekund po Darku i Tomku. Z rozpędu pojechałem dalej do styku dróg C1 i D111. Wykres z mojego licznika nie do końca zgrał się z trasą podjazdu. Swój wynik mogę więc odtworzyć jedynie na bazie czasów swych kolegów. Na dystansie 9,42 kilometra strava podaje im uśredniony czas 51:53 z avs. 10,9 km/h i VAM 1040 m/h. Ja miałbym zatem 52:06 z prędkością poziomą 10,8 km/h i pionową 1035 m/h. Wracałem do życia. Noyer był zbyt krótki na wnioski. Coq dawał nadzieję na lepsze jutro. Luitel potwierdził, że najgorsze miałem już za sobą.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/2434188350

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/2434188350

ZDJĘCIA

20190608_048

FILMY

VID_20190608_162038

VID_20190608_163101