banner daniela marszałka

Col de la Cayolle

Autor: admin o środa 16. września 2020

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Entraunes (D2202)

Wysokość: 2326 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1085 metrów

Długość: 15 kilometrów

Średnie nachylenie: 7,2 %

Maksymalne nachylenie: 9,8 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Col d’Allos, Col de la Cayolle i Col des Champs to ciekawy górski tercet w południowej części Alp francuskich. Każda z tych przełęczy ma wysokość ponad 2000 metrów n.p.m. Można je wszystkie zdobyć w ramach jednej 120-kilometrowej rundy, acz kosztem pokonania w pionie około 3200 metrów. W lipcu 2009 roku wraz z Darkiem Kamińskim zaliczyłem tą okrężną trasę wyruszając z Barcelonnette i jadąc zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Tym samym na Cayolle podjechałem od północy, na Champs od wschodu i na Allos od południa. Teraz chciałem zdobyć te góry od przeciwnych stron. Tamta wyprawa zbudowana wokół naszego udziału w L’Etape du Tour z metą na Mont Ventoux obejmowała niemal cały obszar francuskich Alp od Górnej Sabaudii po Prowansję. Nie mieliśmy czasu na bardzo dokładne poznawanie poszczególnych regionów. Celowaliśmy w najważniejsze premie górskie na szlaku naszej podróży. Natomiast trzy wspomniane przełęcze zaliczyliśmy jednego dnia czyli hurtem. Zasięg terytorialny wrześniowej wycieczki anno domini 2020 był znacznie skromniejszy i ograniczał się do górskich szos dwóch departamentów. Dlatego mogliśmy sobie z Adrianem pozwolić na spokojniejsze zwiedzanie okolicy i poznanie niemal każdej ciekawszej góry na wybranym przeze mnie obszarze. Dzięki temu trzy wspomniane na wstępie miejsca odwiedzałem tym razem na raty przez trzy kolejne doby. W środę zmierzyłem się z południową stroną Col de la Cayolle, w czwartek z zachodnim zboczem Col de Champs, zaś w piątek z północnym obliczem Col d’Allos. Z owej trójki Cayolle jest najwyższa i zarazem najtrudniejsza, przynajmniej w swej południowej wersji. Podjazd północny na tą przełęcz jest co prawda długi, ale łagodny. Ma długość 27,5 kilometra i przeciętne nachylenie tylko 4,4%. Jedynie na ostatnich pięciu kilometrach robi się dość wymagający. Wspinaczka południowa to już „zupełnie inna para kaloszy”. Biorąc za punkt startu miejscowość Saint-Martin-d’Entraunes (1055 m. n.p.m.) mamy do pokonania 21 kilometrów o średniej stromiźnie 6,1%, przy czym na ostatnich 15 kilometrach nawet 7,1%.

Ponieważ był to dzień naszej drugiej przeprowadzki niespecjalnie były warunki ku temu by zaliczyć południową Col de la Cayolle w jej pełnym wymiarze. Tego dnia musieliśmy pokonać autem w sumie 125 kilometrów w górskim terenie. Każdy przystanek na tej drodze wymagał zaś poświęcenia „paru chwil” na wyładunek i załadunek sprzętu przewożonego wewnątrz samochodu. Uznałem, iż rozsądniej będzie ograniczyć długość spotkania z Cayolle. Lepiej było przejechać tylko najbardziej konkretną część tego wzniesienia czyli darować sobie łagodny wstęp między Saint-Martin-d’Entraunes a Entraunes. Zrezygnowaliśmy zatem z 6-kilometrowego odcinka o przeciętnej zaledwie 3,4%. Na pozostałych 15 kilometrach i tak mieliśmy do pokonania grubo ponad 1000 metrów w pionie. Południowy podjazd na Cayolle prowadzi drogą D2202. W pobliżu tej szosy na wysokości 1790 metrów n.p.m. swe źródła ma rzeka Var. Ostatnie 5 kilometrów tej wspinaczki znajduje się na terenie Parku Narodowego Mercantour. Przełęcz leży na wschód od szczytu Mont Pelat (3051 m. n.p.m.) i przebiega przez nią granica między departamentami Alpes-Maritimes oraz Alpes-de-Haute-Provence. Po drugiej stronie tej przeprawy wzdłuż potoku Bachelard biegnie droga D902, która łączy dolinę Var z leżącą na północy Vallee de l’Ubaye. Col de la Cayolle trzykrotnie pojawiła się w programie Tour de France. Za pierwszym razem wspinano się na nią od „naszej” południowej strony, zaś przy dwóch kolejnych okazjach od północy. Zadebiutowała na „Wielkiej Pętli” w sezonie 1950, gdy pojawiła się na trasie etapu siedemnastego z Nicei do Gap. Została wówczas poprzedzona południowo-wschodnim podjazdem do stacji Valberg (Col de Vasson). Odcinek ten wygrał Francuz Raphael Geminiani, lecz na premię górską jako pierwszy wjechał jego rodak Jean Robic, triumfator pierwszego powojennego Touru z sezonu 1947. Północną wersję Cayolle przetestowano w latach 1955 i 1973 na etapach dziewiątych do Monako i Nicei, o których wspomniałem już przy relacji z zachodniego Valbergu. Kolejnymi zdobywcami Cayolle zostali wówczas: Charly Gaul oraz Vicente Lopez-Carril.

Po drugim wjeździe na Valberg podobnie jak na trzecim etapie wpadliśmy na kawkę do restauracji Le Sapet. Potem już czym prędzej udaliśmy się w kierunku Entraunes. Przejechawszy około 30 kilometrów zatrzymaliśmy się na pierwszym parkingu jaki zobaczyliśmy po wjeździe do tej miejscowości. U podnóża podjazdu było gorąco, ale niebo już się zaperzało. Tymczasem jednak, na kilka minut przed wpół do czwartą, mieliśmy tu temperaturę na poziomie aż 33 stopni. Początek wspinaczki wyznaczyliśmy sobie z miejsca położonego nieco niżej niż postój. Cofnęliśmy się do tablicy stojącej na południowej granicy miasteczka. Po 150 metrach od startu przejechaliśmy przez mostek nad młodą tu rzeką Var i wpadliśmy do centrum Entraunes. Po 400 metrach minęliśmy boczną dróżkę wiodącą do kampingu Tellier, zaś samo miasteczko zostawiliśmy za plecami. Od tego momentu podjazd zrobił się poważny. Już na pierwszym kilometrze stromizna przekroczyła 8%. Na drugim nachylenie było podobne, zaś na trzecim chwilowo sięgnęło 9,5%. Na początku trzeciego kilometra zaczęliśmy się wspinać drogą wzdłuż ciemnoszarych skał łupkowych. Krajobraz był kolorystycznie zbliżony do tego, który uczestnicy Giro d’Italia widują na zboczach Etny. Po przebyciu 4,2 kilometra zakończyliśmy pierwszą fazę wspinaczki. Pozostała część piątego kilometra wiodła nas przez niemal płaski teren. Na tym odcinku przejechaliśmy przez dwa krótkie tunele, zaś zakończyliśmy go przejazdem przez most Saint-Roch na prawy brzeg rzeki Var. Po pokonaniu trzeciego wirażu droga ponownie skierowała się na północ i trzymała solidne nachylenie przez kolejne dwa kilometry. Dokładnie po sześciu kilometrach przemknęliśmy przez osadę Saint-Sauveur (1661 m. n.p.m.). Następnie w połowie ósmego kilometra wpadliśmy do Estenc, „wyrosłej” nad jeziorkiem w pobliżu źródeł Varu. Na chwilowo łagodniejszym terenie minęliśmy tu restaurację Relais de la Cayolle.

Na początku dziewiątego kilometra stromizna znów stała się poważna. Przejechawszy 8,5 kilometra minęliśmy stare Refuge Cantonniere zbudowane na wysokości 1850 metrów n.p.m. Powyżej tego schroniska zaliczyliśmy zakręty nr 4 i nr 5, po czym za mostkiem nad strumykiem Garret (1911 m. n.p.m.) wjechaliśmy do Parku Narodowego Mercantour. Po chwili droga odbiła na wschód, po czym delikatnym łukiem zawróciła na zachód. Skończywszy jedenasty kilometr wpadliśmy do kolejnego ciemnego tunelu. Po jego drugiej stronie spotkała nas zoologiczna niespodzianka. Z owej czeluści wyjechaliśmy wprost na krowy, które nonszalancko zwiedzały sobie ów odcinek drogi nie zważając na to, iż wytyczono ją na półce skalnej. Akurat w tym miejscu teren po naszej lewej ręce dość gwałtownie się urywał. Spokojnym slalomem ominęliśmy to zagubione stadko i po chwili już nieco szybciej ruszyliśmy dalej przed siebie. Widok przed naszymi oczyma nie nastrajał optymistycznie. Chmury kłębiące się nad przełęczą zdążyły już ściemnieć i przybrały wręcz granatową barwę. Można było mieć poważne wątpliwości czy zdążymy skończyć wspinaczkę zanim rozpęta się pogodowy armagedon. Na początku trzynastego kilometra zaczęliśmy najbardziej pokręcony segment drogi D2202. To znaczy sektor z pięcioma wirażami (numery 7-11) na dystansie około 2,2 kilometra. Ostatni z nich znajdował się na wysokości 2287 metrów n.p.m., nieco ponad pół kilometra przed finałem. Mimo sporej wysokości otaczająca szosę roślinność nie ograniczała się bynajmniej do traw czy krzewów. Drzewka iglaste (jodły) całkiem dobrze się tu przyjęły. Dotarliśmy na przełęcz w niespełna 65 minut. Segment ze stravy o długości 14,13 kilometra z przewyższeniem 1063 metrów pokonaliśmy w 1h 02:32 (avs. 13,6 km/h i VAM 1020 m/h). To dało nam miejsce wśród 6% najlepszych wyników z południowego Cayolle.

Na górze było już tylko 16 stopni, ale na nasze szczęście jeszcze nie padało. Spotkaliśmy tu starsze małżeństwo zmotoryzowanych turystów. Dzięki temu załapaliśmy się na dwójkowe zdjęcie przy pamiątkowej steli. Po 10-minutowym pobycie na przełęczy ruszyliśmy z powrotem mając ledwie nieśmiałą nadzieję na to, iż uda nam się uniknąć deszczu. Mimo nader dobrze widocznego zagrożenia na zjeździe nie zaniedbywałem „obowiązków” fotograficznych. Ryzyko się opłaciło i jakimś cudem udało się nam zjechać do Entraunes na sucho. Niemniej wicher, który dopadł nas na dole zwiastował rychłą już ulewę. Ta dopadła nas dosłownie chwilę po tym jak ruszyliśmy samochodem w dalszą drogę. Była gwałtowna, ale potrwała może z kilkanaście minut. A zatem wielce opłaciła się nam decyzja o skróceniu podjazdu. Gdybyśmy start owej wspinaczki wytyczyli sobie w Saint-Martin-d’Entraunes to bez dwóch zdań zostalibyśmy ostro zlani. Jeśli nie na podjeździe, to już na pewno w trakcie zjazdu. Po kwadransie niebo przestało płakać. Tymczasem w dalszej części trasy na południe czekała nas jeszcze nie lada atrakcja turystyczna. To znaczy przejazd przez malowniczy Gorges du Daluis. Droga D2202 co chwila wpadała tu do krótkich tuneli, niekiedy jednokierunkowych. Zmęczony ciężkim dniem kierowca łatwo mógł się pogubić. W jednym podstępnym miejscu przydała się przytomność umysłu towarzyszącego mu pilota 😉 Po wyjeździe z wąwozu wspomniana szosa zmieniła się w drogę D902, zaś po rozstaniu się z doliną Var wpadliśmy na krajówkę N202. Pod sam koniec tego transferu musieliśmy jeszcze skorzystać z szosy D908 prowadzącej na Col de la Colle-Saint-Michel (1431 m. n.p.m.). Nasza trzecia baza noclegowa czyli Chambres d’Hotes Le Baou znajdowała się na początku łagodnego podjazdu wiodącego na tą przełęcz. Według booking.com jakieś 900 metrów na północ od centrum Annot.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/4069761247

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/4069761247

ZDJĘCIA

IMG_20200916_049

FILM