banner daniela marszałka

L’Orgere

Autor: admin o wtorek 11. czerwca 2024

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Freney

Wysokość: 1945 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 912 metrów

Długość: 12,1 kilometra

Średnie nachylenie: 7,5 %

Maksymalne nachylenie: 12 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Pokonawszy ekstremalną La Saussaz miałem jeszcze siły i ochotę na pokonanie kolejnej góry, acz niekonieczne z tak samo wysokiej półki jak ta pierwsza. Wzniesienie pierwszej kategorii w zupełności by mnie zadowoliło. Tego rodzaju wspinaczkę miałem zresztą w najbliższej okolicy. Mam na myśli blisko 17-kilometrowy podjazd z Saint-Michel-de-Maurienne do stacji narciarskiej Valmeinier (1854 m. n.p.m.), na którym trzeba pokonać w pionie łącznie 1152 metry. Ścigali się na nim uczestnicy Tour de l’Avenir z roku 2016. Przedostatni etap tej imprezy wygrał Australijczyk Nick Schultz, zaś drugi na kresce David Gaudu zdobył owego dnia koszulkę lidera, którą to nazajutrz obronił. Góra owszem zacna, ale w moich oczach miała pewien zasadniczy mankament. Chcąc dojechać do owej mety musiałbym po raz czwarty w życiu pokonać pierwsze 9 kilometrów podjazdu na Col du Telegraphe, gdyż dolna połówka owej wspinaczki biegnie po drodze D902. Wolałem poznać zupełnie nowego. W tym celu musiałem pojechać nieco dalej na wschód. W górnej części Vallee de la Maurienne można znaleźć kilka ciekawych podjazdów. Najsłynniejszy jest ten wiodący na zamykającą ową dolinę niebotyczną przełęcz Iseran (2770 m. n.p.m.). Znana największym kolarskim wyścigom jest też stosunkowo krótka północna wspinaczka na Col du Mont-Cenis (2086 m. n.p.m.). Ja w krainie Haute Maurienne oprócz Iseran poznanej w sezonie 2013 zaliczyłem nieco później czyli w czerwcu 2017 roku jeszcze trzy ciekawe wzniesienia.

To znaczy zaczynające się na ulicach Modane podjazdy. Ten pod Barrage de Plan d’Amont (2078 m. n.p.m.) oraz ów wiodący do skraju szosy ponad stacją Valfrejus (1950 m. n.p.m.). Dwa dni później na zakończenie tamtej wyprawy do Sabaudii wspiąłem się jeszcze z Termignon na płaskowyż Plan du Lac (2362 m. n.p.m.). Wszystkie te premie górskie zaliczyłem wespół z Romkiem Abramczykiem, kolegą z Mazowsza. Każda z nich zmuszała do pokonania od 900 do 1060 metrów przewyższenia na dystansie niespełna 15 kilometrów. Tego rodzaju „górki” potrzebowałem na wtorkowe popołudnie, acz tym razem chciałem ruszyć pod górę z miejscówki poniżej Modane. Na tym odcinku doliny Maurienne można obecnie zacząć dwa wymagające podjazdy. Z wioski Francoz startuje szlak wiodący na parking l’Arcelin II (2058 m. n.p.m.) należący do ośrodka narciarskiego Orelle. To jest najmłodszej stacji w olbrzymiej domenie Les Trois Valles, a przy tym jedynej znajdującej się po południowej stronie masywu Vanoise. Ten podjazd ma 14 kilometrów i średnie nachylenie 8,3% czyli wymiary godne L’Alpe d’Huez. Tym niemniej droga jest nowiutka. O jej istnieniu dowiedziałem się już po powrocie z Francji za sprawą strony https://deuxmille.cc Dzięki tej niewiedzy przynajmniej nie miałem problemów z wyborem premii górskiej na dokładkę po La Saussaz. Upatrzyłem sobie wspinaczkę z położonego nieco dalej na wschód Freney do parkingu ponad Refuge de l’Orgere. Nieco krótszą i nie sięgającą poziomu 2000 metrów n.p.m., lecz przez 11 kilometrów oferującą stromiznę na średnim poziomie 8%.

Do podnóża tej góry musiałem dojechać 18 kilometrów. Na miejscu pokluczyłem chwilę po wiosce zanim znalazłem spokojną „przystań” dla swego samochodu nad lewym brzegiem rzeki L’Arc. Ruszyłem pod górę parę minut po wpół do trzeciej. Okolica była rozgrzana do przynajmniej 30 stopni. Tymczasem ja w pośpiechu przygotowań zapomniałem zabrać bidonu. Zorientowałem się, że go nie mam dopiero pod koniec pierwszego kilometra, gdy dojeżdżałem już do Saint-Andre. Jednak nie chciało mi się zawracać do samochodu. Postanowiłem zaryzykować i pokonać tą niełatwą górę o „suchym pysku”. Zastanawiałem się czy dam radę przetrwać godzinę w tym terenie i warunkach pogodowych bez większego kryzysu. Podjąłem się wyzwania mając na uwadze, iż wspinam się do mety przy schronisku. Liczyłem na to, iż nawet jeśli dotrę na górę ostatkiem sił to będę mógł coś przekąsić i wypić zaraz po ukończeniu wspinaczki i w ten sposób nieco się odbudować. Wioskę św. Andrzeja w trakcie podjazdu w zasadzie ominąłem, gdyż karnie trzymałem się szosy D215. Na późniejszym zjeździe z przypadku do niej wpadłem i bynajmniej nie żałuje, gdyż jak widać na załączonych obrazkach to całkiem klimatyczne miejsce, w którym jest na czym oko zawiesić. Dokładnie po dwóch kilometrach wspinaczki zjechałem ze wspomnianej drogi, gdyż ta tuż przed osadą św. Stefana (Saint-Etienne) skręca na zachód by wrócić do doliny Maurienne. Dalsza część tego podjazdu prowadzi już górską szosą D106. Zrazu na wschód, a potem zasadniczo w kierunku północnym. Trzeci i czwarty kilometr to najtrudniejszy sektor wspinaczki. Dwa ciężkie kilometry o średniej ponad 9,5%.

W połowie piątego kilometra dojechałem do wioski Fontagneux, gdzie minąłem kaplicę Saint-Blaise. Na przydrożnej łące w cieniu drzew pasły się owce, a ja prażyłem się w pełnym słońcu. Szeroki wiraż w lewo wyznaczał koniec piątego kilometra. Kilkaset metrów dalej minąłem osadę św. Antoniego. W połowie siódmego kilometra dotarłem do Le Pre du Col i dowiedziałem się, że zostało mi zrobienia w pionie jeszcze 365 metrów. Trzeba przyznać, że na tej górze informacja turystyczna jest bardzo dokładna. Praktycznie każda najdrobniejsza osada jest tu poprzedzona tabliczką z nazwą jak i wysokością, na której się ona znajduje. W połowie ósmego kilometra minąłem zatem Les Charmettes. Pierwszy kilometr za nią był ciężki, za to drugi o wiele łatwiejszy. Tuż za Le Planay na chwilę zrobiło się zupełnie płasko. Jednak potem musiałem wydusić się z siebie resztki energii na solidnych stromiznach dziesiątego i jedenastego kilometra. Jakieś 1200 metrów przed finałem nachylenie zaczęło stopniowo maleć, by niebawem zaniknąć na przeszło pół kilometra. Po tym wypłaszczeniu z podjazdu została już tylko sama końcówka o długości 250 metrów i nachyleniu do 10,5%. Udało się. Wjechałem, ale nie bez trudu. Czas 1h i 5 minut bez kropli wody czy isotonicu w temperaturze co najmniej 26 stopni na pierwszych siedmiu kilometrach. Na szczęście schronisko nie zawiodło. Ponoć z pełnym zakresem usług otwarte jest od 1 czerwca do 30 września. Może przyjąć max. 70 noclegowiczów. Ja byłem żywotnie zainteresowany jedynie jego ofertą kulinarną. Naleśniki na słodko i kawka postawiły mnie do pionu.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/11626854974

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/11626854974

TELEGRAPHE & GALIBIER by DANIEL SZAJNA

https://www.strava.com/activities/11627310949

ZDJĘCIA

Orgere_02

FILM