banner daniela marszałka

Santuario di Prascondu

Autor: admin o piątek 27. sierpnia 2021

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Sparone (SP460)

Wysokość: 1334 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 811 metrów

Długość: 11,1 kilometra

Średnie nachylenie: 7,3 %

Maksymalne nachylenie: 12,5 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Po zjeździe z Lago di Teleccio i krótki dojeździe z Rosone do Locany na naszym parkingu pojawiłem się kilka minut przed wpół do drugą. Moja pierwsza piątkowa wycieczka, jakkolwiek trudna, liczyła sobie tylko 32 kilometry. Z kolei wyprawa moich kolegów na Colle delle Nivolet i z powrotem miała co najmniej 80. To zaś oznaczało, iż prędko ich nie zobaczę. Miałem zatem jeszcze sporo wolnego czasu na poznanie kolejnej góry w tej okolicy. Zawczasu się na to przygotowałem. Na szczęście nie musiałem daleko szukać. Niespełna 7 kilometrów na wschód od Locany w miejscowości Sparone zaczyna się całkiem solidny podjazd do Santuario di Prascondu. To miała być moja druga premia górska na szóstym etapie tej wyprawy. Przy samochodach spędziłem dosłownie parę minut. Coś tam przegryzłem i wymieniłem bidony. Po czym ruszyłem w dalszą drogą. Tym razem kierując się w dół Valle dell’Orco. Na dojeździe teren był delikatnie opadający, więc jazda z prędkością około 30 km/h nie stanowiła problemu. Na szybszym tempie mi nie zależało, gdyż chciałem możliwie najwięcej sił zaoszczędzić na drugą wspinaczkę. Po dojechaniu do Sparone zatrzymałem się na wysokości stacji benzynowej spod znaku TotalERG. W zasadzie powinienem był podjechać dalsze 350 metrów i skręcić dopiero w via Guglielmo Marconi. Niemniej dla mnie nadjeżdżającego z zachodu pierwszą drogą w lewo była via Locana, więc uznałem iż to na niej zaczyna się czekający mnie zaraz podjazd. Tym sposobem zamiast około 900-metrowego przejazdu przez centrum miejscowości na wstępie wzniesienia pokonałem nieco łagodniejszy kilometrowy odcinek po jej zachodnich obrzeżach. Alternatywny szlak wiodący głównie po via Olivetti szybko połączył się z głównym. Na drogę SP49 włączyłem się na wysokości około 580 metrów n.p.m. tuż przed wjazdem do osady Sommavilla.

Moim celem było Sanktuarium Prascondu, więc wypada napisać kilka słów o samej świątyni. Skąd nazwa? Prascondu w dialekcie piemonckim znaczy tyle co „ukryta łąka”. Nazwa tego miejsca wzięła się z faktu, iż ta górska niecka jest niewidoczna z dolnej części doliny Ribordone. A czemu powstało tu okazałe sanktuarium? Otóż historia tego kompleksu religijnego związana jest z objawieniem Matki Boskiej z sierpnia anno domini 1619. Pewien Giovannino Berardi, który rok wcześniej stracił głos, miał tu ujrzeć Madonnę. Ta poleciła mu wybrać się na pielgrzymkę do Loreto celem wypełnienia przysięgi złożonej przez jego ojca. Młodzieniec wykonał to polecenie, zaś w drodze powrotnej do rodzimego Ribordone odzyskał mowę. Uznano to za cud i w miejscu objawienia szybko postawiono kaplicę. Gdy ta została zniszczona przez lawinę, w 1659 roku wybudowano tu pierwszy kościół, zaś po kolejnych rozbudowach i rekonstrukcjach powstał cały kompleks w obecnie znanej postaci. Dziś Santuario di Prascondu to jedno z najpopularniejszych miejsc kultu i pielgrzymek w rejonie Canavese. Poza tym najważniejsze dzieło architektury sakralnej stojące w granicach Parku Narodowego Gran Paradiso. W budynkach kompleksu mieści się multimedialne Muzeum Religii Ludowej. Co roku najważniejszym dniem w tutejszym kalendarzu jest 27 sierpnia czyli każda kolejna rocznica wspomnianego objawienia. Przy tej okazji organizowana jest festa, która zwabia tu nie tylko mieszkańców pobliskich wiosek, lecz również wiernych i turystów z dalszych okolic. Przyznam, że zabierając się do tego podjazdu nie miałem zielonego pojęcia o historii Sanktuarium jak i szczególności tego akurat dnia. Nieświadom tych okoliczności zupełnie z przypadku zrobiłem sobie ładną 11-kilometrową pielgrzymkę na rowerze. Podjazd ten do wspinaczki pod Teleccio oczywiście się „nie umywał”. Niemniej według danych z „cyclingcols” jest trudniejszy niż słynne Passo Pordoi od Canazei.

Na szlaku do Prascondu najpierw mamy 6,8 kilometra od Sparone do Ribordone ze stromizną 7,6%. Potem łatwiejszy kilometr do osady Crosa z nachyleniem 6,3% oraz dłuższy i trudniejszy odcinek do Talosio czyli 1,8 kilometra ze średnią 7,7%. Na koniec zaś finałowe 1400 metrów do Sanktuarium o przeciętnej 6,9%, lecz w dwoma trudniejszymi odcinkami po drodze. Na pierwszym z nich stromizna zbliża się do 10, zaś na drugim przekracza 12%. Droga SP49 na całej swej długości nie odstępuje potoku Ribordone. Do okolic Ceressetty (3,4 km) trzyma kierunek północny. Później skręca na zachód, by pod koniec siódmego kilometra wpaść do Ribordone (1027 m. n.p.m.). Ta wioska o statusie gminnym jest dobrym przykładem skali XX-wiecznej migracji ludzi ze wsi do miast. Jeszcze przed wybuchem I Wojny Światowej żyło tu 1400 osób. W pierwszych latach po II Wojnie już niespełna 600. U progu tego stulecia tylko 84, zaś obecnie ledwie 53! Większe miejscowości w głównych dolinach też tracą mieszkańców. Jednak górskie wioski i osady w bocznych dolinkach na dobrą sprawę stopniowo wymierają. Powyżej tej wsi przejechałem jeszcze przez Crosę i Rafur, po czym krętym odcinkiem przez pięć serpentyn dotarłem do Talosio. W nim jakby więcej było życia przy drodze, choć może ze względu na bliskość obchodzącego swe doroczne święto Sanktuarium. Na kilometr przed finałem dojechałem do rozdroża, na którym musiałem odbić w prawo. Potem miałem jeszcze dwie strome niespodzianki i finiszowe 200 metrów z umiarkowanym nachyleniem. Na ostatnich metrach zaskoczyła mnie liczba zaparkowanych samochodów i ludzi kręcących się po tym terenie. Jarmark trwał tu w najlepsze. Na samym podjeździe nic nie wskazywało na taki zlot, zaś ja nie wiedziałem w co się owego popołudnia pakowałem. Pokonanie tego podjazdu zabrało mi 52:08 (av. 12,5 km/h i VAM tylko 933 m/h). Na końcówce zjazdu dla odmiany przejechałem przez centrum Sparone. Po czym na przyjazd Adriana poczekałem przy stoliku w lokalu L’eva Dor.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/5862849076

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/5862849076

ZDJĘCIA

Santuario di Prascondu_36

FILM