banner daniela marszałka

Selvarotonda

Autor: admin o poniedziałek 30. września 2024

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Pallottini

Wysokość: 1543 metry n.p.m.

Przewyższenie: 729 metrów

Długość: 13,4 kilometra

Średnie nachylenie: 5,4 %

Maksymalne nachylenie: 11 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Ostatni dzień września zacząłem od pożegnania ze swym kompanem. O poranku zawiozłem Mateusza na dworzec kolejowy w Terni, skąd miał on dotrzeć na lotnisko Fiumicino. Następnie wróciłem do naszej bazy noclegowej na wzgórzach ponad miastem by spakować oba rowery, cały swój dobytek jak i większą część bagaży kolegi przed dalszą podróż w górę „włoskiego buta”. Tym niemniej zanim na dobre skierowałem w kierunku północnym zrazu pojechałem blisko 80 kilometrów na wschód by zaliczyć górkę widzianą niegdyś podczas relacji z Tirreno-Adriatico. Na pożegnanie ze stołecznym regionem Lacjum chciałem pokonać przeszło 13-kilometrowy podjazd do niewielkiej stacji narciarskiej Selvarotonda. Korzystając z dróg krajowych SS79 i SS4 po przeszło godzinie jazdy około wpół do dwunastej dotarłem do osady Pallottini należącej do gminy Cittareale. Tam zatrzymałem się w przydrożnej zatoczce naprzeciwko baru Silvana. Do „oficjalnego” początku wzniesienia na rondzie u styku szosy SP59 z drogą prowadzącą do wioski Collicelle miałem jakieś trzysta metrów. W poniedziałek po trzech dniach ostrożnego „powrotu do grona żywych” miałem już działać zgodnie z planem czyli przerobić dwie premie górskie. Tego dnia chciałem bowiem sprawdzić czy w drugim tygodniu stać mnie będzie na jazdę o zwyczajowej dla moich wypraw objętości. Nawet jeśli jakość czytaj tempo wspinaczki odbiegać miałaby od zakładanej wcześniej prędkości. Oba podjazdy miały być stosunkowo łagodne co powinno było ułatwić mi zdanie tego testu.

Wspomniałem już, że podjazd do ośrodka narciarskiego Selvarotonda pojawił się na trasie marcowego wyścigu „Dwóch Mórz”. W stacji tej zakończył się bowiem czwarty etap Tirreno-Adriatico z roku 2014. Tego dnia w niebieskiej koszulce lidera jechał nasz Michał Kwiatkowski. Polak rok wcześniej ukończył T-A na czwartym miejscu przegrywając jedynie z największymi asami owych czasów czyli: Vincenzo Nibalim, Chrisem Froome’m i Alberto Contadorem. „Kwiato” miał znakomity początek sezonu 2014. Wygrał m.in. Volta ao Algarve i Strade Bianche. Tu wraz z kolegami z drużyny Omega-Pharma triumfował w drużynówce na otwarcie wyścigu, po czym dzięki drugiemu miejscu na finiszu w Arezzo wyszedł na prowadzenie. Na czwartym odcinku musiał bronić się przed atakami znakomitych górali. Ten podjazd nie złamał Michała. Owszem poniósł drobne straty do najlepszych, ale utrzymał koszulkę lidera. Etap wygrał Contador, który na finiszu wyprzedził o sekundę Nairo Quintanę. Potem ze stratą 5 sekund do Hiszpana przyjechali Dani Moreno, Roman Kreuziger i Richie Porte. Nasz przyszły mistrz świata finiszował siódmy ze stratą 10 sekund do „El Pistolero”. Dzięki temu na trasę piątego etapu ruszył z przewagą 16 sekund nad Contadorem i 23 nad Quintaną. Niestety na kolejnym górskim odcinku prowadzącym do Guardiagrele przez stromy podjazd na Passo Lanciano Polak został znokautowany przez Contadora. Do Hiszpana stracił przeszło sześć minut, zaś do pozostałych asów z czołówki wyścigu około cztery. Tym samym definitywnie pożegnał się z szansami nie tylko na podium, ale i miejsce w top-10 tej edycji T-A.

Kwadrans przed dwunastą ruszyłem na północ drogą SP17 ku szczytom widzianym w oddali. Pierwsze kilometry były łagodne. Początkowo szosa biegła równolegle do spływających z gór źródeł Velino. W połowie trzeciego kilometra przeszła na lewy brzeg tej rzeczki i zaczęła się wić zakrętami. Pod połowie piątego kilometra dotarłem do największej miejscowości na tym górskim szlaku czyli Cittareale. Ta gmina dziś licząca niespełna 400 mieszkańców przez kilka stuleci należała do Abruzji. Dopiero po zjednoczeniu Italii znalazła się w granicach regionu Lazio. W jej okolicy urodził się cesarz rzymski Wespazjan oraz jego synowie Tytus i Domicjan, którzy również rządzili Cesarstwem w I wieku n.e. Na wylocie z tej miejscowości przykuły moją uwagę pozostałości dawnych murów obronnych Rocca di Cittareale czyli zamku wybudowanego pod koniec XV wieku przez Aragończyków na pograniczu Królestwa Obojga Sycylii i Państwa Kościelnego. Powyżej wioski nachylenie podjazdu nieznacznie wzrosło, lecz nadal było umiarkowane. Co najwyżej 6% na kolejnych kilometrowych sektorach. Na początku siódmego kolejne wiraże, potem droga odbiła na zachód. W końcu w połowie dziewiątego kilometra należało zjechać z szosy SP17 prowadzącej ku granicy Lacjum z Umbrią. Aby dotrzeć do wspomnianej stacji narciarskiej musiałem odbić w lewo i skręcić na południowy-zachód ku schroniskom położonym na zboczach Monte San Venanzio (1801 m. n.p.m.).

Na bocznej dróżce SP17a podjazd stał się już nieco trudniejszy. Przede wszystkim bardziej nieregularny. Momenty wypłaszczeń przeplatały się z odcinkami o stromiźnie dochodzącej do 10 czy nawet 12%. Pierwszy z tych trudniejszych sektorów należało pokonać pod koniec dziesiątego kilometra. Szlak wspinaczki zawracał tu jeszcze na południe. Wraz z początkiem jedenastego kilometra definitywnie skierował się na zachód. W połowie tego kilometra po lewej ręce mogłem jeszcze dojrzeć w dole domostwa Cittareale. Zaraz potem przejechałem pod bramą witającą mnie w stacji Selvarotonda. Niemniej do mety miałem jeszcze blisko trzy kilometry, w tym niemal wszystkie najtrudniejsze odcinki tego wzniesienia. Najpierw mocne 800 metrów, gdy droga ostatni raz skręciła na północ. Potem pół kilometra na złapanie oddechu i 600-metrowa „poprawka” również w przedziale 8-12%. Niespełna kilometr przed finałem nachylenie odpuściło i na finiszu trzymało na poziomie od 5 do 7%. Po wjechaniu na plac dojechałem do jego kresu. Na pokonanie wzniesienia potrzebowałem nieco ponad 50 minut przy dość spokojnej jeździe w tempie około 15 km/h. Na miejscu zupełny spokój. Taki obrazek na przełomie lata i jesieni mnie nie zdziwił. Gorzej, że od kilku lat z uwagi na brak śniegu również w sezonie zimowym nie ma tu turystów. To już jednak znak naszych czasów czyli zmian klimatycznych. Narciarzy tu zatem nie uświadczysz. Cyklistów amatorów dociera niewielu. Na najdłuższym segmencie z owej góry w aplikacji „strava” przez cały rok 2024 oprócz mnie zapisało swe wyniki jeszcze tylko siedem osób.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/12539101907

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/12539101907

ZDJĘCIA

Selvarotonda_40

FILM