Autor: admin o 12. sierpnia 2017
DANE TECHNICZNE
Wysokość: 2203 metry n.p.m.
Przewyższenie: 1506 metrów
Długość: 28,1 kilometra
Średnie nachylenie: 5,4 %
Maksymalne nachylenie: 12,3 %
PROFIL
SCENA
Początek w okolicy Stalden (Wallis). Niespełna dwa kilometry przed tą miejscowością przy elektrowni w Ackersand. Patrząc z drugiej strony wspinaczka zaczyna się 6 kilometrów na południe od Visp. To miasto leży 46 kilometrów na wschód od Sionu i ma niespełna 8 tysięcy mieszkańców. Urodził się w nim Sepp Blatter, przewodniczący FIFA z lat 1998-2015. Wszechmocny niegdyś szef piłkarskiej federacji pożegnał się ze swym stanowiskiem w atmosferze korupcyjnego skandalu. Niemniej jako najbardziej znany syn tej ziemi jest patronem tutejszej szkoły podstawowej. Cały blisko 30-kilometrowy podjazd prowadzi drogami nr 212 i 212.1 wzdłuż rzeki Saaser Vispa / Vispa, która jest lewym dopływem Rodanu. Wzniesienie można podzielić na trzy zasadnicze części. Najpierw solidna dolna połówka czyli 14-kilometrowy segment przed Saas Balen. Potem łatwa trzecia kwarta na dojeździe do Saas-Almagell. Powyżej tej wsi teren tylko na początku jest łagodny, zaś ostatnie 4,5 kilometra to już zdecydowanie najtrudniejszy fragment całego wzniesienia. W szczegółach wygląda to następująco. Najpierw pod koniec drugiego kilometra przejeżdżamy przez wspomniane już Stalden. Potem na samym początku czwartego mijamy rondo z wagonikiem kolejki zębatej Gornergrat. Na nim mamy do wyboru dwie drogi. Zachodnią przez Mattertal lub wschodnią w górę Saastal. Ta pierwsza dolina jest zapewne lepiej znana. Rzesze turystów zmierzają do kurortu Zermatt, choćby po to by ujrzeć północną ścianę słynnej góry Matterhorn (4478 m. n.p.m.). Tym niemniej ze sportowego punktu widzenia ta opcja jest mało atrakcyjna, bo jadąc wzdłuż Matter Vispa w ciągu 28 kilometrów zyskamy ledwie 750 metrów przewyższenia, co daje średnie nachylenie poniżej 3%. Jednym słowem to żadne wyzwanie, acz zapewne bardzo przyjemny teren na trening w tlenie. Obie doliny rozdzielone są wysokim i wiecznie ośnieżonym masywem Mischabel. Jego najwyższy szczyt Dom (4545 m. n.p.m.) to trzecia pod względem wysokości góra w całych Alpach. Wyższe są tylko niektóre szczyty w masywach Mont Blanc (na pograniczu Francji i Włoch) oraz Monte Rosa (na granicy Włoch i Szwajcarii).
Za wspomnianym rondem przez pierwsze kilometry droga pozostaje na zachodnim brzegu Saaser Vispa. Od połowy siódmego do połowy dwunastego kilometra podjazdu kilkakrotnie chowa się w galeriach wybudowanych na przełomie lat 50. i 60. Na wjeździe do każdej z nich można przeczytać kiedy powstała. Na ósmym kilometrze przejeżdża się przez wioskę Eisten, która poprzedza najtrudniejszy kilometr w dolnej połowie wzniesienia, na którym to maksymalna stromizna sięga 9,7%. Za nim do pokonania jest 5 kilometrów na poziomie od 4,5% do 7,5%. Na wysokości niespełna 1500 metrów n.p.m. wjeżdża się najpierw do Niedergut (13 km), zaś nieco dalej do znacznie większej Saas-Balen. To tylko pierwsza z trzech dużych wsi na blisko 8-kilometrowym wypłaszczeniu. Druga w kolejności jest Saas-Grund. W trakcie przejazdu przez nią, po 18,4 kilometra od początku wspinaczki, szosa nr 212 skręca w prawo i prowadzi już nie ku Mattmark See, lecz do stacji Saas Fee (1798 m. n.p.m.). Wikipedia podaje, że właśnie w tym ośrodku nakręcono słynny singiel grupy Wham! – „Last Christmas”. Niemniej chcąc dotrzeć do krańca Saastal na rozdrożu musimy pojechać prosto wybierając drogę 212.1. Na końcu „falsopiano” mamy wieś Saas-Almagell. To rodzinna miejscowość słynnego narciarza Pirmina Zurbriggena. Ten znakomity alpejczyk jest mistrzem olimpijskim w zjeździe z Igrzysk w Calgary (1988). Poza tym wywalczył 4 złote medale Mistrzostw Świata (po dwa w Bormio 1985 i Crans-Montana 1987), w kombinacji i trzech różnych specjalnościach. Dużą kryształową kulę za generalkę Pucharu Świata zdobył 4-krotnie, po raz pierwszy w sezonie 1983/84, zaś ostatni zimą 1989/90. W karierze wygrał 40 pucharowych imprez i to przynajmniej raz w każdej z pięciu alpejskich konkurencji. Powyżej Saas-Almagell droga niemal cały czas biegnie na prawym brzegu Saaser Vispa. Początkowo łagodnie, ale to zmienia się po przejechaniu 24 kilometrów. Końcówka jest wymagająca, za wyjątkiem 300-metrowej pauzy na początku przedostatniego kilometra. Zwieńczeniem trudnego finału z siedmioma wirażami jest długa prosta wzdłuż zapory. Ten stromy odcinek liczy sobie 780 metrów i ma nachylenie od 9 do 12%. Umożliwia wjazd na koronę tamy.
Zapora na Mattmarksee powstała w latach 1961-67, między masywami Rimpfischhorn na zachodzie i Stellihorn na wschodzie. Ma wysokość 120 metrów. Stworzyła jezioro o powierzchni 1,76 km2 i głębokości do 93 metrów. Najwyższym widocznym z niej szczytem jest Strahlhorn (4190 metrów n.p.m.). W trakcie jej budowy, w dniu 30 sierpnia 1965 roku, wydarzyła się tragedia. Osuwisko z lodowca Allalingletscher zeszło do powstającego jeziora i spowodowało śmierć aż 88 robotników, w tym 56 Włochów i 23 Szwajcarów. Ironią losu jest, iż jakieś 3 miesiące wcześniej w dolinie Saastal miało miejsce sportowe święto z włoskim motywem przewodnim. We wspomnianym już Saas Fee zakończył się bowiem 18 etap Giro d’Italia. Ten górski odcinek z przejazdem przez przełęcz Simplon wygrał Italo Zillioli, który o 14 sekund wyprzedził trio: Vittorio Adorni, Franco Bitossi i Marcello Mugnaini. Z kolei wyścig Dookoła Szwajcarii do tego ośrodka zawitał dotychczas czterokrotnie. Po raz pierwszy już w 1961 roku, gdy wygrał tu Szwajcar Kurt Gimmi. Następnie w sezonie 1966 triumfował Włoch Mario Da Dalt. Po wielu latach przerwy Tour de Suisse zajrzało w te strony w sezonie 2003. Etap wygrał Włoch Francesco Casagrande, który o 13 sekund wyprzedził Luksemburczyka Kima Kirchena i o 18 liderującego „Kazacha” Aleksandra Winokurowa. Czwarta wizyta miała miejsce w 2014 roku. Był to ostatni etap 78. edycji tej imprezy. Dzięki etapowej wiktorii Rui Alberto Faria Da Costa zapewnił sobie tu trzeci z rzędu generalny triumf w TdS. Portugalczyk wygrał z przewagą 14 sekund nad Holendrem Bauke Mollemą i 24 nad Szwajcarem Mathiasem Frankiem. Tym samym ówczesny mistrz świata sprzątnął zwycięstwo sprzed nosa Niemcowi Tony Martinowi. Poza tym szwajcarski tour dwukrotnie zatrzymał się też w znacznie niżej położonym Visp. Przy obu okazjach triumfowali Włosi tzn. Franco Chioccioli i Giorgio Furlan.
AKCJA
W piątek zakończyliśmy nasze przeszło tygodniowe Tour de Valais. Podczas trzech ostatnich dni wyprawy, po tradycyjnym zjeździe z Nendaz do Sionu, obowiązującym kierunkiem jazdy miał być wschód, zaś celem codziennych transferów tereny zamieszkane przez germańską część obywateli tego kantonu. Można więc powiedzieć, że od soboty do poniedziałku zrobiliśmy sobie małe Wallis Rundfahrt. W trakcie pierwszego dnia naszych wschodnich wycieczek mieliśmy się przyjrzeć podjazdom w rejonie miast Visp i Brig. Niemniej do tej drugiej miejscowości dotrzeć mieli tylko moi trzej koledzy. Ich pierwszym celem była bowiem słynna przełęcz Simplon (2006 m. n.p.m.) w Alpach Lepontyńskich. Łączy ona wspomniane Brig z włoskim miastem Domodossola w północnym Piemoncie. Biegnie pod nią blisko 20-kilometrowy Tunel Simploński, jedno z arcydzieł XIX-wiecznej inżynierii drogowej. Oddany do użytku w 1906 roku, zaś 15 lat później poszerzony o drugi tor. Do roku 1982 będący najdłuższym tunelem kolejowym na świecie. Prowadziła przezeń jedna z tras słynnego Orient Expressu, łączącego Paryż ze Stambułem. Przełęcz Simplon jak dotąd 20 razy została wykorzystana na wyścigu Dookoła Szwajcarii. Po raz pierwszy w 1949 roku, zaś ostatnio na piątym etapie Tour de Suisse 2017 prowadzącym z Bex (Vaud) do Cevio (Ticino). Tego dnia pierwszy na przełęczy był Norweg Lars Petter Nordhaug z Acqua Blue Sport, zaś sprinterski finisz zdecydowanie wygrał Słowak Peter Sagan. Prasa donosiła też, iż na zjeździe z Simplon ku włoskiej granicy kolarze osiągali prędkość 120-130 km/h! Dodam jeszcze, że Simplon 4-krotnie pojawiła się w programie Giro d’Italia. Ostatnio w 2006 roku na etapie Aosta – Domodossola, kiedy to pierwszy na górze był Włoch Fortunato Baliani, lecz na mecie ze zwycięstwa cieszył się Kolumbijczyk Luis Felipe Laverde. Północny podjazd na Simplonpass jest długi, acz nie przesadnie trudny. Liczy sobie 21,9 kilometrów o średniej 6% i ma przewyższenie 1316 metrów. Przez pierwsze 20 kilometrów niemal cały czas trzyma na poziomie od 5 do 8%, jedynie ostatnie 2 kilometry są znacznie łatwiejsze. Tak to wygląda, gdy od samego dołu jedzie się po głównej szosie o numerze 9S. Jak zdążyłem się zorientować Dario, Pedro i Sława zadbali o to by od startu mieć trudniej i ciekawiej. Niemniej o tym później.
Ja standardowy północny szlak na Simplon poznałem w czerwcu 2009 roku. Pamiętam, że cały ten podjazd pokonałem w towarzystwie Andrzeja Guża. Dlatego tym razem postanowiłem wysiąść z auta już po dojechaniu do Visp. W końcówce dojazdu wjechaliśmy jednak w niedawno ukończony Tunnel Visp i tym samym po wyjeździe na światło dzienne znaleźliśmy się w Neubruck, nawet bliżej początku mojego podjazdu ku Mattmarksee niż sobie tego życzyłem. W tym miejscu dodam, iż czekającą mnie drogę przez Saastal poznałem tego samego dnia przez ośmiu laty. Niemniej wówczas wraz z Andrzejem jak i Jarkiem Chojnackim (obecnie mieszkającym w Malmo) swą wspinaczkę zakończyliśmy w stacji Saas Fee. Tym razem miałem brnąć pod prąd Saaser Vispy do samego końca. Całe 30 kilometrów do zapory na wysokości ponad 2200 metrów n.p.m. Wystartowałem o godzinie 11:08 z okolic starego romańskiego mostu zwieńczonego kaplicą. Dzień był słoneczny, temperatura właściwa, na starcie 26 stopni. Przez pierwsze 1300 metrów jechałem po płaskim. Szosa zaczęła się wznosić dopiero na wysokości Ackersand. Ze względu na liczne galerie w pierwszej połowie podjazdu licznik mi się kilka razy pogubił. Dlatego strava nie odnotowała moich wyników na żadnych segmentach dłuższych niż 11 kilometrów. Niemniej dowiedziałem się z niej, iż pierwszy fragment podjazdu między 1,3 a 4,1 kilometra od startu tzw. „Brunnen climb” czyli 2,75 kilometra o średniej 5,7% przejechałem w czasie 9:53 (avs. 16,7 km/h z VAM 946 m/h). W takim tempie zacząłem tą długą wspinaczkę. Natomiast rondo w Illas będące bramą do dolin Mattertal i Saastal minąłem po 13:24. Teraz trzeba było już jechać prosto na południe. Początkowo droga trzymała się lewego brzegu Saaser Vispa. Do górnej części wsi Eisten (9,2 km) dojechałem w niespełna pół godziny. Po trudnym dziesiątym kilometrze, można było odsapnąć na łatwym odcinku w pierwszej połowie dwunastego kilometra. Do końca trzynastego kilometra minąłem w sumie pięć galerii o różnej długości. Pod koniec kilometra czternastego nachylenie znacząco spadło. Niebawem dojechałem do Niedergut (14,3 km) i jadąc już po wypłaszczeniu dotarłem do Saas-Balen (15 km). Do półmetka podjazdu dojechałem w czasie 51:44, po czym w centrum tej wsi przejechałem na prawy brzeg rzeczki.
Na stosunkowo długim odcinku od Saas-Balen po Saas-Almagell bez większego wysiłku mogłem jechać z prędkością około 25 km/h. Ten łatwy segment wzniesienia nazwałem „Aleje Jerozolimskie”, gdyż na ulicach trzech kolejnych wsi pośród spacerowiczów najliczniejsi byli nie miejscowi górale czy turyści, lecz ortodoksyjni Żydzi. Najwidoczniej ta dolina przypadła do gustu przedstawicielom tej społeczności i teraz tłumnie nawiedzają ów rejon podczas swych letnich wakacji w rodzinnym gronie. Po przejechaniu 18,2 kilometra byłem już w centrum Saas-Grund, zaś pół kilometra dalej koło hotelu Alpha minąłem skręt ku Saas-Fee. Po niespełna czterech dalszych kilometrach dotarłem do Saas-Almagell (22,5 km). Wielka tablica na wjeździe do tej miejscowości sławiła postacie „Długiego” Pirmina oraz jego siostry Heidi jak i ich dalekiego kuzyna Silvana. Do centrum tej wsi dojechałem w czasie 1h 10:32. Do końca wspinaczki zostało jeszcze 7,5 kilometra. Pierwsza część tego segmentu niezbyt trudna. Niemniej po przebyciu 25,3 kilometra od Neubruck nachylenie wskoczyło już na poziom powyżej 7%. Niespełna 4 kilometry przed finałem droga wróciła na lewy brzeg Saaser Vispa i stromizna podkręciła śrubę do 9%. Szosa zaczęła połykać kolejne metry w pionie za pomocą serpentyn. Na przełomie 28 i 29 kilometra dało się przez moment odpocząć na płaskim dojeździe do kolejnego mostku nad rzeczką. Mając w nogach 28,4 kilometra przejechałem ostatni wiraż i przed sobą ujrzałem – jak mi się wydawało – ostatnią prostą do zapory. Z tego miejsca szosa biegnąca wzdłuż tamy wydawała się płaska. Gdy jakieś 700 ciężkich metrów dalej dojechałem do podnóża tej konstrukcji owo „życzeniowe” złudzenie prysło jak bańka mydlana. Po skręcie w prawo trzeba było pokonać jeszcze 700 metrów z hakiem i to nieco trudniejsze niż poprzedni odcinek. Dłużył mi się ten fragment niemiłosiernie, tym bardziej że przez dobre 400 metrów stromizna trzymała powyżej 10%, a max. wyniosła 12,3%. Wjechawszy na koronę tamy zatrzymałem się po przejechaniu 30,07 kilometra w czasie 1h 43:25 (avs. 17,4 km/h). Finiszowałem w całkiem niezłym tempie. Według stravy finałowy segment za Saas-Almagell czyli 7,17 kilometra o średniej 7,4% pokonałem w 31:19 (avs. 13,7 km/h z VAM 1017 m/h).
Przy jeziorze pojawiłem się kilka minut przed trzynastą. Pogoda pomimo sporej wysokości była bardzo przyjemna. Było słonecznie i dość ciepło czyli 22 stopni. Postanowiłem zatrzymać się w tym miejscu nieco dłużej niż na innych górach. Górna część tego wzniesienia zrobiła na mnie duże wrażenie. Zielona dolina, błękitno niebo, a wkoło cała masa zapewne wiecznie białych szczytów górskich. Pośród nich niemało „czterotysięczników”. Gdzieniegdzie strumienie spływające z lodowców po skałach do tworzącej się na tej wysokości Saaser Vispy. Po koronie tamy spacerowali turyści, którzy dotarli tu swymi samochodami. Od czasu do czasu do kresu wspinaczki docierał zmęczony kolarz. Uznałem, że zasłużyłem sobie na pół godziny przyjemnego wypoczynku. Po mostku rozpiętym nad ostatnim metrami podjazdu poszedłem na kawę i ciastko do miejscowej restauracji. Nieśpieszny zjazd do Visp, wyznaczonego na miejsce naszej zbiórki, rozpocząłem dopiero o 13:31. W tym czasie moi trzej wspólnicy dopiero kończyli swój podjazd na Simplonpass. W pierwszej części zjazdu ku dolinie Rodanu zbyt wiele ślicznych widoków rozpraszało mnie, więc nie byłem skłonny do szybkiej jazdy. Dopiero poniżej Saas-Balen nieco przyśpieszyłem, a raczej zacząłem się rzadziej zatrzymywać. Zjazd był oczywiście nieco dłuższy nim sam podjazd, bowiem miał 33,69 kilometra. Do kantonalnej drogi nr 9 dojechałem tuż przed piętnastą. Usiadłem sobie na ławeczce przy rondzie. Za plecami miałem Vispę, przed sobą biurowiec firmy Coop. To miejsce wydało mi się do najlepszym punktem obserwacyjnym do „złapania” wracających z Brig kolegów. Naczekałem się blisko godzinę. Jak się okazało podjazd pod Simplon zaczęli dopiero około południa. Piotr i Sławek kilka minut przed dwunastą, zaś Dario dał im kwadrans zapasu. Na pierwszych ośmiu kilometrach utrudnili sobie zadanie. Pojechali starą drogą przez miejscowość Ried-Brig i wykorzystali spory odcinek Rosswaldstrasse. Na szosę 9S wrócili dopiero na wysokości 1300 metrów n.p.m. Na przełęcz wjechali w kolejności: Piotr, Darek, Sławek. Dario był rzecz jasna najszybszy. Na swoim austriackim Simplonie dotarł na szwajcarską Simplon w 1h 31 minut. Pedro potrzebował na to m/w 1h 44, zaś Sława 1h 48 minut.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
www.strava.com/activities/1130300597
http://veloviewer.com/activities/1130300597
ZDJĘCIA
FILMY
MAH04030
MAH04039