banner daniela marszałka

Archiwum: '2024b_Valle d’Aosta & Liguria' Kategorie

Pila W

Autor: admin o 16. lipca 2024

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Gressan

Wysokość: 1877 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1255 metrów

Długość: 17,6 kilometra

Średnie nachylenie: 7,1 %

Maksymalne nachylenie: 13 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Od wtorku do czwartku odwiedzałem „stare znajome”. To znaczy podjeżdżałem do miejsc poznanych w dalekim roku 2010. Tym razem zmierzałem ku nim innymi szlakami niż „za młodu”. Uczciwie przyznam, iż nieco łatwiejszymi. Jednak nie były to w 100% nowe drogi do szczytu. Owszem punkty startu miałem inne. Zdecydowana większość każdego wzniesienia też była dla mnie nowością. Tym niemniej ich finałowe kilometry już wcześniej przejechałem. A to dlatego, że zarówno na Pili jak i Porliod czy Druges końcówki obu możliwych wspinaczek są wspólne. Tym samym na ostatnich sześciu, czterech czy trzech kilometrach zmierzałem do celu tą samą drogą co poprzednim razem. Do stacji narciarskiej Pila uprzednio podjechałem z Pont Suaz, więc tym razem musiałem wystartować 2,5 kilometra dalej na zachód z Gressan. To na terenie tej gminy wybudowano wspomniany ośrodek sportów zimowych. Z Aostą czyli stolicą regionu jest on połączony kolejką linową oddaną do użytku już w 1957 roku. Pokonuje ona 5-kilometrową trasę o przewyższeniu 1160 metrów w czasie zaledwie 17 minut pomimo dwóch przystanków na stacjach Les Fleurs i Plan-Praz. Pila to trzecia co do wielkości stacja narciarska w Dolinie Aosty. Amatorzy narciarstwa mają tu do swej dyspozycji około 70 kilometrów tras zjazdowych oraz 15 różnego rodzaju wyciągów. Mogą tu szusować z maksymalnej wysokości 2709 metrów n.p.m. W 2005 roku zorganizowano w niej zawody Pucharu Świata, lecz nie w narciarstwie alpejskim, a kolarstwie górskim. Rywalizowali tu specjaliści od downhillu i 4-crossu.

Tym niemniej największymi wydarzeniami sportowymi jakie kiedykolwiek gościły w Pili były dwa etapowe finisze Giro d’Italia. Po raz pierwszy wyścig Dookoła Włoch zawitał do tej stacji w sezonie 1987, kiedy to wyznaczono tu metę etapu nr 21 czyli przedostatniego odcinka tej edycji. Kolarze ścigali się tego dnia na aż 248-kilometrowej trasie ze startem w Como. Finałowy podjazd poprzedzono wspinaczką z Verres na Col de Joux. W grze o zwycięstwo liczyło się trzech zawodników. Wygrał Szkot Robert Millar, który o 3 sekundy wyprzedził liderującego Irlandczyka Stephena Roche’a oraz o 7 Baska Marino Lejarretę. Kolejni uczestnicy wyścigu stracili do zwycięzcy przeszło dwie minuty. Roche umocnił się wówczas na prowadzeniu, Millar wskoczył na drugie miejsce w generalce, zaś Lejarreta zbliżył się do podium na sekundę, po tym jak dotychczasowy wicelider Holender Erik Breukink finiszował piąty ze stratą 2:09. „La Corsa Rosa” wróciła do Pili pięć lat później. W sezonie 1992 też był to maratoński odcinek. Na dziewiętnastym etapie tej edycji ścigano się na 260-kilometrowej trasie ze startem w piemonckim Saluzzo. Po drodze trzeba było jeszcze wjechać na Colle di Saint-Panthaleon i Champremier. Tym razem o etapowe zwycięstwo walczyli uciekinierzy. Wygrał Niemiec Udo Bolts, który o 1:38 wyprzedził Baska Ramona  Gonzaleza Arrietę. Za nimi ze stratą 1:54 finiszowała piątka asów z liderem Miguelem Indurainem. Najszybszym z nich był Włoch Franco Chioccioli, który tego dnia awansował w generalce z szóstej na trzecią pozycję.

Przy obu wspomnianych okazjach uczestnicy Giro zaczynali wspinaczkę do Pili na obrzeżach Aosty w miejscowości Pont Suaz. Podobnie było w 2022 roku, gdy wyścig po raz trzeci zajrzał na tą górę. Jednak tym razem metę etapu wyznaczono w miasteczku Cogne u wrót Parku Narodowego Gran Paradiso. Natomiast Pila czy raczej Les Fleurs była tylko pierwszym z trzech podjazdów. W dodatku kończącym się aż 72 kilometry przed metą. Wspinaczka ta skończyła się na wysokości 1408 m. n.p.m., po czym kolarze zjechali do Gressan. Na premii górskiej jako pierwszy pojawił się Koen Bouwman, lecz cały etap z wyraźną przewagą nad pozostałymi uciekinierami wygrał Giulio Ciccone. Oba podjazdy wiodące ku Pili mają identyczne średnie nachylenie około 7%. Ten z Gressan uchodzi za nieco łatwiejszy. Jest o 800 metrów krótszy i 60 metrów mniejszy od wschodniego z Pont Suaz, gdyż zaczyna się z wyższego poziomu. Poza tym ten stok góry jest bardziej regularny. Ma tylko jeden półkilometrowy sektor z nachyleniem o dwucyfrowej wartości. To był dzień naszej drugiej górskiej wędrówki, zatem na rower wybrałem się późnym popołudniem. Przed południem pojechałem z Iwoną ku dolinie Valtournenche, gdzie na wysokości Antey-Saint-Andre odbiliśmy na wschód by dojechać w rejon La Magdaleine. Stamtąd wyszliśmy na szlak do pięknie położonej, lecz komunikacyjnie odizolowanej od świata wioski Chamois. Z Porossan do podnóża mojej trzeciej wspinaczki miałem tylko siedem kilometrów. Mimo to skorzystałem z samochodu, by zyskać na czasie. Podjazd był wszak znacznie dłuższy niż dwa wcześniejsze, zaś ja miałem ograniczać rowerowe wypady do niezbędnego minimum.

Gressan zyskało sobie przydomek „il paese delle mele” czyli kraina jabłek. Drogą SR20 dojechałem do centrum tej miejscowości. Następnie skręciłem w prawo zjeżdżając na parking za budynkiem tutejszego Urzędu Gminy. Kwadrans przed siedemnastą było na nim sporo wolnych miejsc. Po wyjeździe z podwórza wystarczyło tylko przejechać przez rondo i już byłem na podjeździe. Pierwsze dwa kilometry o umiarkowanym nachyleniu z przeciętną 5,2%. Na początku droga SR40 odbija na zachód. Po 1200 metrach skręca na wschód i trzyma ten kierunek przez dobre dwa kilometry. Cały ten manewr po to by ominąć morenowe wzgórze Cote de Gargantua, które wedle miejscowej legendy jest pochowanym kciukiem tytułowego olbrzyma z XVI-wiecznej powieści Francois Rabelais „Gargantua i Pantagruel”. Za osadą Clapey stromizna rośnie. Na segmencie od początku trzeciego do połowy siódmego kilometra wynosi 7,7%. W połowie czwartego kilometra ten górski szlak obiera wyraźnie południowy kierunek. Droga na mapie przybiera formę serpentyny. Szosa pnie się ku szczytom Alp Graickich wykorzystując liczne zakręty. Na całym podjeździe jest ich dziewiętnaście. W połowie siódmego kilometra minąłem jedyne wypłaszczenie na tym podjeździe. Krótkie, bo mające raptem 250 metrów. Po wyjeździe z Champlan znów solidnie i dość regularnie pod górę. Na blisko 5-kilometrowym segmencie do łącznika ze szlakiem z Pont Suaz średnie nachylenie wynosi 6,9%. Przy czym na kilometrach ósmym i dziewiątym na ogół przekracza 8%. Po niespełna 50 minutach wspinaczki w połowie dwunastego kilometra po ciasnym zakręcie w prawo wpadłem na poznaną przed laty drogę SR18.

Od tego miejsca do końca podjazdu miałem jeszcze 6 kilometrów o średnim nachyleniu 7,5%. Przy tym najtrudniejsze było pierwsze 800 metrów ze stromizną niemal 9%. Na początku czternastego kilometra dojechałem do Eaux Froides (1558 m. n.p.m.). Tu droga na krótko stała się węższa i prowadziła wiaduktem. Gdybym tuż przed nim odbił w prawo dotarłbym na stację końcową kolei wąskotorowej, którą niegdyś transportowano urobek z oddalonej o 8 kilometrów kopalni rud żelaza w Cogne. Z tego miejsca do stacji miałem jeszcze trzy kilometry. Bardzo solidne ze stałym nachyleniem około 7,5%. Na tym odcinku minąłem sześć wiraży. Z niektórych miałem piękne widoki na wschód sięgające ośnieżonych szczytów w potężnym masywie Monte Rosa. Dzień był słoneczny i gorący. Na pierwszym kilometrze wspinaczki mój licznik zanotował temperaturę 35 stopni. Natomiast w pobliżu górnej stacji kolejki linowej przyjemniejsze 25. To w tej okolicy na wysokości 1800 metrów n.p.m. kończyły się wspomniane przeze mnie etapy Giro. Moja „kreska” była jednak nieco wyżej, gdyż tak jak w lipcu 2010 roku chciałem dojechać do końca szosy. Dlatego też w połowie siedemnastego kilometra wbiłem do długiego na 700 metrów tunelu, który przechodzi pod hotelową częścią ośrodka. Na światło dzienne wyjechałem przy dolnej stacji kolejki linowej Gorraz Grand Grimond. Stąd do końca wspinaczki pod hotelem Plan Bois zostało mi już tylko 250 metrów. Zatrzymałem się po 1h i 17 minutach od wyruszenia z ronda w Gressan. Czternaście lat wcześniej z nieco dłuższą trasą zaczynającą się w Pont Suaz uporałem się o cztery minuty szybciej.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/11903572298

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/11903572298

ZDJĘCIA

Pila_01

FILM

Napisany w 2024b_Valle d'Aosta & Liguria | Możliwość komentowania Pila W została wyłączona

Ollomont Glassier

Autor: admin o 15. lipca 2024

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: ponte Buthier

Wysokość: 1561 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 762 metry

Długość: 10,9 kilometra

Średnie nachylenie: 7 %

Maksymalne nachylenie: 11,5 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Podczas pobytu w regionie Valle d’Aosta ułożyliśmy sobie program w przysłowiową kratkę. Jednego dnia wyprawa w góry, drugiego zwiedzanie atrakcji turystycznych położonych w głównej dolinie i tak na zmianę. Tylko na górskie szlaki ruszaliśmy zaraz po śniadaniu. Tym samym moje „kolarskie okienko” było ruchome. Na poniedziałkowe popołudnie zaplanowaliśmy sobie zwiedzanie świeżo odrestaurowanego Castello di Aymavilles oraz wizytę w Parco Animalier Introd. Zatem tego dnia wybrałem się na rower z samego rana, chcąc załatwić temat najpóźniej do jedenastej. Tak jak dzień wcześniej ruszałem prosto z domu. Ponownie miałem kręcić po Alpach Pennińskich. Tym razem jednak wjechawszy na drogę SR17 skręciłem w prawo by pognać na północ. Na rozgrzewkę przed prawdziwą wspinaczką miałem do przejechania przeszło 6-kilometrowy odcinek góra-dół z przejazdem przez Roisan. Najpierw podjazd z poziomu 705 na 861 metrów n.p.m. na dystansie 4,6 kilometra o zmiennym nachyleniu. Po czym za wspomnianą wsią zacząłem przeszło półtorakilometrowy zjazd do mostu nad potokiem Buthier. Tuż za nim na wysokości około 800 metrów n.p.m. wjechałem na szosę SR28, która ciągnie się przez całą długość Valpelline. Przed pięcioma laty dolinę tą odwiedziłem dwukrotnie. Za pierwszym razem dosłownie na chwilę wybierając się na Champillon (2080 m. n.p.m.). Następnego dnia na dłużej aby pokonać blisko 25-kilometrowy podjazd pod Diga di Place Moulin (1982 m. n.p.m.).

Tegoroczną wspinaczkę zacząłem jakieś półtora kilometra dalej na północ. Poza tym na drodze SR28 miałem do przejechania tylko cztery kilometry. Moim celem była bowiem boczna dolinka Valle di Ollomont wciśnięta między masywy Mont Velan (na zachodzie) i Mont Gele (na wschodzie), zaś na północy zablokowana przez Glacier du Mont Durand czyli lodowiec schodzący z południowych zboczy Grand Combin (4314 m. n.p.m). Pierwsze trzy kilometry miałem stosunkowo łagodne. Na dojeździe do wsi Valpelline średnie nachylenie wnosi bowiem 4,8%. Długie proste odcinki. W połowie drugiego kilometra przejazd galerią. Na początku trzeciego kilometra ukwiecone rondo z napisem Valpelline – Il Paese della Seupa czyli kraina zupy na bazie żytniego chleba, włoskiej kapusty i sera Fontina. Potem jeszcze minąłem znajomą lodziarnię, której pyszne „gelati” kosztowałem w drodze powrotnej z naszej niedzielnej górskiej wędrówki. Na wysokości parafialnego kościoła pod wezwaniem św. Pantaleona nachylenie wyraźnie wzrosło i utrzymało się na tym wyższym poziomie już do końca czwartego kilometra. Na ostatnich 900 metrach biegnących po drodze SR28 średnia stromizna wynosiła 9%. Na wysokości 1034 metrów n.p.m. skręciłem w lewo by wjechać na prowadzącą niemal prosto na północ szosę SR30. Pierwsze cztery kilometry przejechałem ze średnią prędkością 17 km/h. Nawet o parę sekund szybciej niż w sierpniu 2019 roku. Wjechawszy do Valle di Ollomont nadal musiałem się zmagać ze sporym nachyleniem, gdyż pierwsze 2,8 kilometra trzymało tu na poziomie 8,7%.

Nieco luźniej było na kilometrowym odcinku między Chez Collet i Ollomont, gdzie stromizna wynosiła już 7%. Podjazd odpuścił wyraźniej dopiero za tą wioską. Trzeci kilometr od końca miał średnie nachylenie 4%, zaś w jego środkowej części było zupełnie płasko. Mogłem złapać nieco oddechu przed najtrudniejszym fragmentem całego wzniesienia. Ten zaczął się w trakcie przejazdu przez Voueces. Ciężkie 1400 metrów ze średnim nachyleniem ciut ponad 10%. Najpierw przez sześćset metrów stromizna na stałym poziomie 11%, po czym od osady Vaud już bardziej 9-10%. Ten ostry kawałek skończył się jakieś trzysta metrów za miejscem, gdzie minąłem dróżkę odchodzącą w lewo ku osadzie Barliard. W sumie zaskakująco dobrze poradziłem sobie z tym wyzwaniem. Po nim został mi już tylko luźny finał o długości 600 metrów i nachyleniu 3-4%. Na nim przez chwilę musiałem skorzystać z szutrowego duktu, aby ominąć roboty drogowe. Gdy skończyłem ten objazd do mety zostało mi jeszcze 350 metrów. Wzdłuż finałowej prostej zauważyłem stadko krów oraz szereg dużych namiotów, z których powstało turystyczne mini-miasteczko. Potem wpadłem na parking, który jednak przejechałem by zatrzymać się dopiero na lewym brzegu tutejszego potoku. Za mostkiem była już tylko gruntowa droga, a wzdłuż niej sezonowe chaty i kilka murowanych budynków, w tym hotel Lo Glassier. Na dojechanie do tego miejsca potrzebowałem nieco ponad 47 minut licząc od wjazdu na drogę SR28. Przy tym stać mnie było na niezły finisz. Na wspomnianej stromiźnie tuż przed finałem wspinałem się bowiem z VAM na poziomie 1055 m/h.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/11891922451

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/11891922451

ZDJĘCIA

Olomont-Glassier_01

FILM

Napisany w 2024b_Valle d'Aosta & Liguria | Możliwość komentowania Ollomont Glassier została wyłączona

Blavy

Autor: admin o 14. lipca 2024

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Aosta

Wysokość: 1497 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 911 metrów

Długość: 12,9 kilometra

Średnie nachylenie: 7,1 %

Maksymalne nachylenie: 14 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Już po czterech tygodniach od powrotu z Sabaudii wróciłem w Alpy. Dzięki temu równo miesiąc po zjeździe z Col du Granier mogłem się zapoznać z kolejnym alpejskim podjazdem. Tym razem wybrałem się na włoskie wakacje z Iwoną. Na tym wyjeździe priorytetem były wspólne wędrówki, tak miejskie jak i górskie. Jednak w długie letnie dni znajdowałem po dwie-trzy godzinki na swe kolarskie aktywności. Pierwszą część naszej wycieczki spędziliśmy w Dolinie Aosty. Na sześć nocy zatrzymaliśmy w Porossan. Wiosce leżącej przy drodze SR17. Nieco na północ od Aosty, jakieś trzy-cztery kilometry od centrum tego stołecznego miasta. Pierwszy dzień przeznaczyliśmy sobie na górski spacer wzdłuż Lago di Place Moulin. W tym celu najpierw pokonaliśmy samochodem długi podjazd szosą SR28 ku zaporze piętrzącej wody tego sztucznego jeziora. Następnie odbyliśmy długi, acz niezbyt forsowny spacer wzdłuż północnego brzegu tego akwenu z nawrotką na polanie powyżej Rifugio Prarayer (2005 m. n.p.m.). Zaplanowany na popołudnie pierwszy wypad rowerowy nieco mi się opóźnił za sprawą telewizyjnej relacji z piętnastego etapu Tour de France. Tytani szos walczyli na etapie do pirenejskiej stacji Plateau de Beille. Było na tyle ciekawie, że postanowiłem obejrzeć walkę asów do samego końca. Podobnie jak dzień wcześniej wygrał Tadej Pogacar. Tym razem nadrobił nad Jonasem Vingegaard’em przeszło minutę, zaś nad Remco Evenepoel’em prawie trzy. Ostatecznie ruszyłem się z domu o wpół do szóstej. Przynajmniej najgorętszą porę dnia miałem za sobą, acz u podnóża niedzielnego podjazdu mój licznik zanotował temperaturę 27 stopni.

Aby podczas rowerowych eskapad tracić jak najmniej czasu na dojazdy do swego valdostańskiego programu wrzuciłem wyłącznie wzniesienia znajdujące się w promieniu kilku-kilkunastu kilometrów od Porossan. Dwa z nich były na tyle bliskie, że nawet nie opłacało się wsiadać do samochodu. Z tymi dwoma zapoznałem się w pierwszej kolejności, zaś na „przetarcie” wybrałem podjazd do wioski Blavy. Była to moja trzydziesta premia górska przejechana w najmniejszym z dwudziestu regionów Italii. Przy tym piąta z tutejszych wspinaczek rozpoczynanych na obrzeżach miasta założonego przez Oktawiana Augusta. Pierwszą z nich była Pila-Pont Suaz z 2010 roku, potem wyruszałem stąd na: Colle del Gran San Bernardo (2013), Verrogne (2019) i Thouraz (2021). Na początek musiałem zjechać w stronę miasta, pokonując 2,1 kilometra drogą SR17. Podjazd zaczyna się na mini-rondzie w pobliżu przejazdu pod drogą krajową SS26. Ten jednak należało tylko minąć i pojechać prosto po Via Scuola Militare Alpina. Nazwa tej ulicy pochodzi od mijanych na pierwszym kilometrze wzniesienia koszar, które skrywają otwartą w 1934 roku Szkołę Wojskową dla żołnierzy włoskiej piechoty górskiej. Pod koniec drugiego kilometra przejechałem obok zamku Passerin d’Entreves, po czym przeciąłem rondo ozdobione figurami żołnierzy. Zacząłem ten podjazd pełen entuzjazmu i chyba z przesadnym animuszem, albowiem już na trzecim kilometrze poczułem, że długo nie utrzymam narzuconego sobie tempa. Przydała się zatem chwila postoju na początku czwartego kilometra, gdy musiałem się zastanowić którędy dalej mam jechać.

Otóż przed Sorreley trzeba było skręcić w lewo i skierować się w stronę Veynes pokonując najtrudniejszy na całym podjeździe kilometr czwarty. W połowie szóstego kilometra puls miałem na tyle wysoki, iż nie wykluczałem zrobienia sobie przymusowego przystanku. Na szczęście teren na pewien czas złagodniał i udało mi się uregulować oddech. Widać po sabaudzkiej zaprawie mogłem się już zmusić do większego wysiłku. Inna sprawa ciężko było dłużej wytrzymać na tych wyższych obrotach. W każdym razie odcinek 2,8 kilometra od wirażu na początku czwartego do zakrętu pod koniec szóstego kilometra pokonałem z VAM +1040 m/h. Niby nic wielkiego, ale była to wartość o której w czerwcowej Francji mogłem sobie jedynie pomarzyć. W końcówce szóstego kilometra mój górski szlak wyraźnie odbił na zachód i trzymał ten kurs przez blisko trzy kilometry przy średnim nachyleniu 8,2%. Pod koniec dziewiątego kilometra rozpocząłem zjazd w kierunku Parleaz, który ciągnął się przez osiemset metrów i zakończył już po minięciu owej wioski. W połowie dziesiątego kilometra zacząłem ostatni segment wspinaczki. Bardzo solidny, z dwoma odcinkami o dwucyfrowych stromiznach. Ten drugi tuż przed wjazdem do Blavy. Do wioseczki wpadłem po przejechaniu 12,2 kilometra od małego ronda u podnóża. Niemniej celem był koniec owej drogi. Minąłem zatem miejscowy kościółek, powyżej niego skręciłem w lewo i dokręciłem jeszcze ze trzysta metrów zatrzymując się u kresu szosy. Cała wspinaczka zajęła mi 59 minut. Nagrodą był widok na leżącą 900 metrów niżej Aostę oraz wznoszące się za nią szczyty masywu Gran Paradiso należącego do Alp Graickich.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/11888523853

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/11888523853

ZDJĘCIA

Blavy_01

FILM

Napisany w 2024b_Valle d'Aosta & Liguria | Możliwość komentowania Blavy została wyłączona