banner daniela marszałka

La Magdeleine

Autor: admin o niedziela 29. sierpnia 2021

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Chatillon (SS26)

Wysokość: 1889 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1358 metrów

Długość: 19,1 kilometra

Średnie nachylenie: 7,1 %

Maksymalne nachylenie: 13 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Druga niedziela owej wyprawy była ostatnim dniem naszego pobytu w Dolinie Aosty. Należało się godnie pożegnać z tym najmniejszym, acz niezwykle „urodziwym” regionem Italii. Uznałem, że najlepiej będzie powiedzieć „arrivederci” zwiedzając Valtournenche. Przeszło 30-kilometrową dolinę, która biegnie od miasteczka Chatillon do ośrodka sportów zimowych Breuil-Cervinia, powstałego u stóp słynnego Matterhornu. To jest legendarnej góry, która po tej stronie włosko-szwajcarskiej granicy znana jest jako Cervino (4478 m. n.p.m.). Valtournenche biegnie wzdłuż potoku Marmore wypływającego z jeziora Goillet na wysokości 2516 metrów n.p.m. Wyścig Giro d’Italia zaglądał do tej doliny już pięciokrotnie. Natomiast regionalny Giro delle Valle d’Aosta bywa tu praktycznie co roku. Dwie lokalne stacje narciarskie czyli Valtournenche oraz Breuil-Cervinia wespół ze szwajcarskim Zermatt tworzą wielki region narciarski o nazwie Matterhorn Ski Paradise. Jeden z najlepszych, a przy tym najwyżej położony w całych Alpach. Amatorzy białego szaleństwa mają tu do swej dyspozycji 150 tras o łącznej długości 360 kilometrów. Z tego 72 o długości 160 km po stronie włoskiej. Pięćdziesiąt wyciągów z obu zboczy tego górskiego pasma jest w stanie obsłużyć blisko 92 tysiące turystów na godzinę. Dzięki kolejkom linowym docierającym na Gobba di Rollin (3899 m. n.p.m.) oraz Testa Grigia (3480 m. n.p.m.) można tu szusować przez cały rok. Doprawdy jest to raj dla narciarzy. Tym niemniej dla kolarzy też rejon pełen atrakcji, choć na nieco niższym pułapie. W lipcu 2010 roku gdy pierwszy raz odwiedziłem region Valle d’Aosta zaliczyłem klasyczny podjazd z Chatillon do centrum Breuil-Cervinia o długości 27 kilometrów. Później dowiedziałem, że po szosie można tu wjechać niemal dwieście metrów wyżej. To znaczy do kresu osiedla Cielo Alto, wybudowanego po wschodniej stronie owego ośrodka. Dlatego korciło mnie by pokusić się o efektowny hat-trick. Pokonać trzy podjazdy na całej długości Valtournenche okraszone zaglądaniem w najwyższe partie bocznych dolinek.

Cóż trzeba by było zatem zrobić? Najpierw podjechać z Chatillon do La Magdeleine (1888 m. n.p.m.). Potem po zjeździe tylko do Antey-Saint-Andre znów kawałek główną doliną i kolejny skok na bok, tym razem  do Cheneil (2023 m. n.p.m.). W końcu zaś po zjeździe w okolice Valtournenche ostatni fragment podjazdu drogą SR46 wykończony wspinaczką do wspomnianego już Cielo Alto (2188 m. n.p.m.). W sumie do pokonania mielibyśmy 91 kilometrów o łącznym przewyższeniu przeszło 2970 metrów. Czy dalibyśmy radę to przerobić? Adrian na pewno. Ja być może. Rafał jeśli nie nogami, to zapewne głową i sercem. Może tylko „niedotrenowany” Żbiku miałby większe problemy, ale jak go znam podołałby i temu zadaniu. Ostatecznie jednak nie zdecydowałem się zagrać „vabank”. Postanowiłem, że owszem zawojujemy całą Valtournenche, ale sposobem. To jest w odpowiednim momencie rozdzielając swe siły. Pierwszy akt owego planu mieliśmy wykonać razem. Natomiast potem ja z Antey Saint-Andre miałem się wybrać do Cheneil, zaś moi koledzy na Cielo Alto. Co oznaczało, iż drugi z naszych podjazdów zaczniemy razem, ale rozjedziemy się powyżej miejscowości Valrournenche na wysokości około 1560 metrów n.p.m. Dla tego typu górskiej operacji najlepszym miejscem wypadowym była gmina Antey Saint-Andre leżąca na wysokości 1026 metrów n.p.m., u podnóża naszych drugich wzniesień. Dzięki temu po zjeździe z La Magdeleine mogliśmy podjechać do samochodów by się posilić oraz wymienić czy uzupełnić bidony przed kolejną wspinaczką. Antey w 2012 roku gościła uczestników GdV’Aosta. Etap ze startem i metą w tej gminie miał w programie aż cztery górski premie. To znaczy: Pila-Le Fleurs, Saint-Pantaleon, Champremiere oraz finałowy podjazd od Chatillon. Wygrał go z przewagą blisko 6 minut nad najbliższym z rywali Luksemburczyk Bob Jungels, który jednak całego wyścigu nie ukończył. Wycofał się bowiem już następnego dnia na trasie do francuskiego Chatel.

Rok później Giro della Valle d’Aosta odbyło się po raz 50-ty. Pierwszy etap tej jubileuszowej edycji zakończył się zaś w La Magdeleine. Niemniej nie tak wysoko jak my dojechaliśmy, lecz w dzielnicy Artaz na wysokości 1712 metrów n.p.m. Wygrał go Duńczyk Marc Christian Garby, który o 54 sekundy wyprzedził Belga Louisa Vervaecke oraz o ponad dwie minuty grupkę kolarzy z Włochem Davide Villelą na czele. Villela wygrał cały ten wyścig i wkrótce był już stażystą w worldtourowej ekipie Cannondale. Garby nigdy nie wzleciał ponad poziom drużyny kontynentalnej i po sezonie 2015 zakończył swą kolarską karierę. Przy okazji Artaz nieco na wyrost użyłem słowa „dzielnica”. Cóż, w kwestiach administracji Włosi lubią dzielić włos na czworo. Gmin na terenie Italii jest bez liku. Niektóre z nich mają ledwie stu czy dwustu mieszkańców, a i tak wyróżnia się na ich terenie jeszcze mniejsze jednostki (frazione). La Magdeleine jest tego przykładem. Ma tylko 110 stałych rezydentów i jest drugą najmniejszą pośród 74 gmin Doliny Aosty. Mimo to dzieli się aż na pięć części tzn. Brengon, Messelod, Clos, Vieux i Artaz. Słynie z odrestaurowanych młynów oraz pieców chlebowych. Jej dodatkową atrakcją turystyczną jest pobliskie wykopalisko archeologiczne Villagio dei Salassi del Monte Tantane. Naszą pierwszą wspinaczkę mieliśmy skończyć niemal 250 metrów powyżej wsi. Wybierając w dzielnicy Vieux nie krótki finał do Artaz, lecz boczną dróżką prowadzącą do lasu Pilaz. Najpierw jednak z naszego parkingu w pobliżu miejscowego Biura Informacji Turystycznej musieliśmy zjechać na start w pobliżu miejscowości Chatillon. Ściślej zaś do ronda przy drodze SS26 ozdobionego miniaturą szczytu Monte Cervino. Całą zabawę zaczęliśmy kilka minut po dziesiątej. Podjazd około wpół do jedenastej, wcześniej zadbawszy o grupowe zdjęcia na tle wspomnianego ronda. U podnóża góry było ciepło, acz nie upalnie. Jakieś 23 stopnie i co ważne niebo było niemal bezchmurne.

Dla mnie i Adriana była to niejako druga „Madzia” z rzędu. Przy czym sobotnia z Piemontu nosiła imię włoskie, zaś niedzielna z Doliny Aosty brzmiała jakoś tak z francuska. Do pokonania mieliśmy przeszło 19 kilometrów doprawdy wymagającego podjazdu. Na tej wyprawie tylko Simplon i Gressoney miały większe przewyższenie. Całą tą wspinaczkę można podzielić na trzy zasadnicze kawałki. Najpierw niespełna 8 kilometrów o przeciętnej 6,4% do przejechania w głównej dolinie po drodze SR46. Następnie nieco ponad 8 kilometrów do pokonania szosą SR8. Trudniejsze bo o godnej respektu średniej stromiźnie 8,1%. Na koniec zaś odcinek 3,3 kilometra z umiarkowanym nachyleniem 6% wiodący po węższej „Strada per Valery”. Pierwsze czterysta metrów wiedzie równolegle do krajówki SS26. Potem droga skręca na północ by konsekwentnie trzymać ów kierunek aż po Antey-Saint-Andre. Początkowo biegnie prawym brzegiem potoku Marmore. Stronę zmienia dopiero w połowie piątego kilometra. Do tego momentu mija się trzy osady, a mianowicie: Champlong (675 m. n.p.m.), Covalou (748 m. n.p.m.) oraz Chessin (817 m. n.p.m.). Pewną monotonię stałej jazdy na wprost przerywają tylko dwie pary szerokich wiraży. Pierwsza kombinacja po pokonaniu 5,6 kilometra od startu, zaś druga osiemset metrów dalej. Następnie po przejechaniu 7,4 kilometra wpada się do Ruvere (1009 m. n.p.m.), która jest de facto przedsionkiem Antey. Jeszcze tylko czterysta metrów i tuż za parkingiem, z którego skorzystaliśmy należy skręcić w prawo na drogę SR8. Jeśli tylko pogoda nam sprzyja to po lewej stronie owej szosy można zrazu dojrzeć hen w oddali „sięgający nieba” szczyt Matterhornu. Mimo umiarkowanego nachylenia pierwszych kilometrów w naszej stawce niespodzianek nie było. Znana z poprzednich dni hierarchia zdawała się potwierdzać. Adriano przejechał ten segment w czasie 28:29 (VAM 1053 m/h) i nadrobił nade mną 2:22. Ja zaś o 51 sekund wyprzedzałem tu Rafała. Jak się jednak wkrótce okazało swej drugiej pozycji wcale nie mogłem być pewien.

Pierwsze kilometry na drodze SR8 są najtrudniejszym fragmentem całego wzniesienia. Przede wszystkim drugi, trzeci i czwarty kilometr tego segmentu czyli 3000 metrów o średniej aż 9,5%. Tuż przed tym odcinkiem przejechałem przez bardzo ładne centrum Antey-Saint-Andre. Następnie minąłem Petit-Antey i wjechałem w teren otoczony lasem. Droga wiodła stąd na południe, by dopiero po 11 kilometrach od startu ponownie zmienić kierunek. W tej właśnie okolicy GPS w moim telefonie skończył nagrywanie. Ja tymczasem minąłem Chaillin i zbliżałem się do Lod (1474 m. n.p.m.). Nagle pod sam koniec dwunastego kilometra tzn. na dojeździe do wirażu z dróżką do wsi Promiod usłyszałem za sobą czyjś ciężki oddech. To Rafaello młócąc swe twarde przełożenie szybko mnie doganiał. Z rozpędu jeszcze zaatakował, ale mając pewne rezerwy szybko za nim skoczyłem. Swoją drogą to był ładny pościg, gdyż Rafa musiał nadrabiać średnio po 10-12 sekund na każdym kilometrze powyżej Antey. Ta gonitwa niemało go kosztowała, ale utrzymał się ze mną już do samego końca. Tym samym przynajmniej ten jeden raz w ciągu pierwszego tygodnia wyprawy skończyłem podjazd w czyimś towarzystwie. Pod koniec piętnastego kilometra zaczęliśmy dość długi przejazd przez La Magdeleine (1644 m. n.p.m.). Minęliśmy kościół pod wezwaniem św. Marii Magdaleny oraz ozdobiony muralem i kwiatami budynek merostwa. Dojechawszy do dzielnicy Vieux na wysokości 1689 metrów n.p.m. musieliśmy odbić w lewo. Jedynie chadzający własnymi ścieżkami Żbiku finiszował w Artaz. Nowa droga, miejscami zawężona zaparkowanymi wzdłuż niej samochodami, wiodła nas wyżej krętym szlakiem jeszcze przez dobre trzy kilometry. Linią mety był koniec asfaltu tuż za jej siódmym zakrętem. Na tym właśnie wirażu powitał nas Adrian. Nasz „Król Gór” mający 14,7 kilometra odcinek przed La Magdeleine pokonał w 1h 04:11. My dwaj spędziliśmy na nim 1h 09:53. Natomiast na całym wzniesieniu straciliśmy do Adka około sześciu minut. W drodze powrotnej na wlocie do La Magdeleine Rafał „złapał gumę”. Dzięki temu zrobiliśmy sobie w tej ślicznej miejscowości około 20-minutowy postój.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/5871474407

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/5871474407

ZDJĘCIA

La Magdeleine_01

FILM