Saint-Barthelemy / Porliod W
Autor: admin o środa 17. lipca 2024
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Quart-Villefranche
Wysokość: 1881 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 1346 metrów
Długość: 23,4 kilometra
Średnie nachylenie: 5,8 %
Maksymalne nachylenie: 11 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
W środę głównym punktem naszego wspólnego programu było zwiedzanie Forte di Bard. Imponującej kilkupoziomowej warowni wzniesionej przez Sabaudów w latach trzydziestych XIX wieku. Znajduje się ona w dolnej części Doliny Aosty, zaledwie sześć kilometrów od granicy tego regionu z Piemontem. Fortecę odrestaurowano i otwarto do zwiedzania w roku 2006. Turyści poruszają się po niej z wykorzystaniem „funicolare” czyli kolei linowo-terenowej. Niemniej od południowej strony na jej górny poziom można wjechać także krętą betonową drogą. Podjazd ten od drogi krajowej SS26 liczy sobie 1,7 kilometra i ma średnie nachylenie 8,1%. Trzykrotnie, bo w latach 2007, 2008 i 2010 kończono nim etapy młodzieżowego wyścigu Giro delle Valle d’Aosta. Fort ten zagrał również w filmie „Avengers: Age of Ultron” z 2015 roku. Mieszczą się w nim warte obejrzenia muzea: Alp, fortyfikacji oraz granic. Po wizycie w Bard chcieliśmy też odwiedzić poznaną przed laty starówkę w Aoście. Niemniej to wszystko mieliśmy zaplanowane na popołudnie. Przed wspólną wycieczką musiałem się wyrobić ze swoim solowym występem rowerowym. Na ten dzień wyznaczyłem sobie powrót na Saint-Barthelemy / Porliod. Co oznaczało, iż przedpołudniem będę miał do pokonania zdecydowanie najdłuższy spośród 11 podjazdów wybranych na te lipcowe wakacje. Czternaście lat wcześniej w trakcie naszej pierwszej alpejskiej podróży wpadliśmy do Doliny Aosty na pięć dni i przez ten czas mieszkaliśmy w Nus. Tym samym trudniejszy z dwojga podjazdów pod św. Bartłomieja zacząłem wtedy spod domu.
Ten drugi czyli dłuższy, ale nieco łatwiejszy zaczyna się w pobliżu wioski Villefranche należącej do gminy Quart. Na start musiałem dojechać 10 kilometrów, więc skorzystałem z samochodem. Zerwałem się wcześnie z rana by już na kwadrans przed ósmą wyjechać z Porossan. Auto zostawiłem na małym parkingu w centrum miejscowości. Z tego miejsca na start wspinaczki musiałem podjechać już tylko 700 metrów. Początkowo brukowaną uliczką Via Roma, a następnie krajówką SS26. Zachodnia wersja podjazdu do osady Porliod jest o 4,2 kilometra od tej z Nus. Różnica w przewyższeniu jest znikoma, bo 6-metrowa na korzyść tej pierwszej. Oba szlaki schodzą się we wiosce Lignan na wysokości 1631 metrów n.p.m. Finałowy odcinek o długości 4,1 kilometra jest wspólny, więc podobnie jak na Pili mogłem sobie przypomnieć obrazki z przeszłości. Cały ten podjazd nie został nigdy wykorzystany na Giro d’Italia czy też wyścigu Dookoła Aosty. Tym niemniej jego zasadnicza część pojawiła się na dziewiętnastym etapie „La Corsa Rosa” z 2015 roku. Finiszowano wówczas w stacji Cervinia pod słynnym Matterhornem i był to pierwszy z dwóch górskich odcinków wygranych dzień po dniu przez Włocha Fabio Aru. Przy tym na obu kolejność pierwszej trójki była taka sama, gdyż za kolarzem z Sardynii finiszowali Kanadyjczyk Ryder Hesjedal oraz Kolumbijczyk Rigoberto Uran. Cały ten wyścig należał do Hiszpana Alberto Contadora. Natomiast premię górską pierwszej kategorii wytyczoną w Lignan i nazwaną Saint-Barthelemy wygrał Sycylijczyk Giovanni Visconti. Dodam, iż podjeżdżano moim tegorocznym szlakiem.
Wspinaczkę zacząłem od dużego ronda na drodze krajowej, w pobliżu lokalu „A Quatre Pattes”. Na sam początek 300 metrów prosto na wschód w łagodnym terenie. Po przejechaniu nad linią kolejową skręciłem w lewo i nachylenie znacznie wzrosło. Już w połowie pierwszego kilometra skoczyło do 12% i mocno trzymało przez blisko kilometr. Za wioską Chetoz na chwilę odpuściło, po czym na 600 metrach prowadzących do Seran było solidne, choć nie tak ostre jak wcześniej. Luźno zrobiło się dopiero po 2,2 kilometra od startu, zaś pod koniec trzeciego kilometra trafiła się nawet chwila zjazdu. Na koniec owego segmentu trzeba było jeszcze pokonać 300-metrowy odcinek pod górę w Epillod. Przejechawszy 3,2 kilometra wjechałem na szerszą drogę SR37 zaczynającą się w miejscowości Villair. Odtąd nachylenie podjazdu stało się bardziej regularne. Na kolejnych kilometrach utrzymywało się w okolicy 7%. Wspomniana szosa do połowy ósmego kilometra prowadziła niemal prosto na wschód. Jedyne zakręty napotkałem w pierwszej połowie piątego kilometra na dojeździe do Argnod oraz półtora kilometra dalej poniżej Vignil. Gdy droga skręciła na północ wyjechałem na otwarty teren. Na dojeździe do Fornail (8 km) nachylenie nieco złagodniało. Natomiast za tą osadą zrobiło się płasko na cały dziewiąty kilometr. Kolejna stromizna zaczęła się na wysokości kościoła św. Sebastiana we wsi Planavilla (9,1 km). Mocno trzymała aż do wirażu w prawo na samym końcu dziesiątego kilometra. W tym miejscu moja droga zmieniła oznaczenie na SR36.
Następne półtora kilometra było bardziej umiarkowane, acz w połowie jedenastego kilometra dość wymagające. Za to od połowy dwunastego miałem kolejny luźny kawałek czyli 900 metrów minimalnie w dół aż po mostek Comba nad potokiem Deche (12,4 km). Niemniej za nim zaczął się kolejny ciężki segment tego podjazdu. Przy tym dość długi bo 3,5-kilometrowy. Najpierw stałe 7-10% na dojeździe do osady Effraz (14,8 km). Za nią króciutkie falsopiano i na koniec 600-metrowa poprawka ze stromizną zbliżoną do 12%. Pod koniec szesnastego kilometra minąłem tablice oznaczające, iż opuszczam gminę Quart i wjeżdżam do Nus. Teren stał się znacznie łagodniejszy i to na długo. Na kolejnych czterech kilometrach miałem tylko jeden 600-metrowy sektor podjazdu na poziomie 5-7%. Poza nim cały czas płasko, aż do końca dwudziestego kilometra. Mając w nogach 19,8 kilometra dojechałem do Lignan / Saint-Barthelemy, gdzie skręciłem w lewo wjeżdżając na finałowy segment wzniesienia. Do podjechania miałem jeszcze 3,7 kilometra o średnim nachyleniu 6,9%. Nie licząc 400-metrowej końcówki prowadzącej bardziej w dół niż w górę. U św. Bartłomieja minąłem otwarte w 2003 roku Planetario di Lignan czyli Obserwatorium astronomiczne Regionu Autonomicznego Doliny Aosty. Ostatnia faza podjazdu zaczęła się jakieś sto metrów dalej. To jest po zakręcie w lewo na wysokości Locanda La Barma. Pierwsze kilkaset metrów z umiarkowanym nachyleniem. Niemniej na kolejnym kilometrze miałem już dwa odcinki z dwucyfrową stromizną. Pierwszy tam gdzie droga przechodzi przez Saquignod, zaś drugi w Venoz.
Po tych ściankach cały kilometr na przyjemnym poziomie 6-7%. Niemniej na dojeździe do ostatniego zakrętu stromizna raz jeszcze skoczyła do 10%. W tym miejscu minąłem pasące się na łące spore stado krów. Dla członków tego zgromadzenia była to już końcówka porannej wyżerki. Jakiś kwadrans później na samym początku swego zjazdu natknąłem się na nie raz jeszcze. To jest gdy przeganiano je przez parking przy strefie piknikowej. Przemarsz owego „wojska” uwieczniłem zresztą na krótkim filmie. Od wirażu do placu musiałem przejechać jeszcze 800 metrów z umiarkowanym nachyleniem. Gdy tam dotarłem zrazu skręciłem w lewo by sprawdzić ścieżkę, której nie pamiętałem z roku 2010. Wkrótce jednak zawróciłem widząc, iż dalszy przejazd blokuje mi idąca całą szerokością szosy większa grupa młodzieży. Z map wynika, iż tą alejką można dojechać na wysokość około 1945 metrów n.p.m. Jest to zatem najwyższa szosa w tej okolicy. Ja po nawrotce wróciłem na plac, po czym pojechałem dalej na wschód ku znanej sobie mecie rodem z książki „Passi e Valli in Bicicletta-20”. Cóż zatem pozostało mi do zrobienia? Najpierw szybki zjazd o długości 300 metrów, po czym krótki finisz do małego parkingu za tutejszą kaplicą. Dotarłem do swej mety w czasie 1h i 38 minut. W sezonie 2010 z Nus podjechałem tu w 1h i 18 minut. Niemniej ta różnica w większym stopniu wynikała z długości zachodniej wspinaczki do Porliod, aniżeli z faktu że od tamtej pory wyraźnie „obniżyłem loty”.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/11908664302
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/11908664302
ZDJĘCIA
FILM