Monte Bignone
Autor: admin o wtorek 23. lipca 2024
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Sanremo
Wysokość: 1205 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 1199 metrów
Długość: 20 kilometrów
Średnie nachylenie: 6 %
Maksymalne nachylenie: 16,5 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
Bez wątpienia najbardziej znanymi podjazdami w Ligurii są Cipressa i Poggio czyli wzniesienia z końcówki klasycznego monumentu Milano – San Remo. Miałem już dwie okazje by się z nimi zapoznać, a mimo to nie skorzystałem. Tak we wrześniu 2015 roku jak i lipcu 2024 miałem lepsze premie górskie do zaliczenia. „Kiedy wkoło piękne górki, to by zważał na pagórki”. We wtorek przed godziną dziewiątą wybrałem się na solową wycieczkę w rejon Sanremo. Moim celem była Monte Bignone. Najwyższa góra w pobliżu słynnego kurortu, wznosząca się na wysokość 1299 metrów n.p.m. W X wieku mieszkańcy wybrzeża chronili się na jej zboczach przed łupieżczymi najazdami Saracenów. Jeszcze wcześniej, bo w V wieku mieszkał na niej pustelnik San Romolo, który był biskupem Genui. Jego imię nadano wiosce leżącej na trasie mojej wspinaczki. Ponoć nazwa Stolicy Włoskiej Piosenki też pochodzi od tej postaci. Obecnie na szczycie tej góry znajdują się maszty telekomunikacyjne, kilka domów, kościółek i opuszczona stacja kolejki linowej z przylegającą do niej restauracją-hotelem. Funivia Sanremo-Monte Bignone działała w latach 1936-1981. Łączyła centrum kurortu ze szczytem góry. Trasa kolejki liczyła 7645 metrów, a jej pokonanie z dwoma przystankami po drodze zajmowało około 40 minut. Na rowerze można tu wjechać na poziom około 1250 metrów n.p.m. Przy czym asfalt kończy się na wysokości 1205 metrów po pokonaniu 20-kilometrowego podjazdu o zasadniczo umiarkowanym nachyleniu. Końcówka owej drogi jest szutrowa, zaś ostatnie metry do wierzchołka góry trzeba już pokonać pieszo.
W poprzednim odcinku wspomniałem, iż peleton Giro d’Italia czterokrotnie przejeżdżał w pobliżu Monte Bignone. Po dwa razy na etapach z 1968 i 2001 roku, gdy przedłużano w ten sposób podjazd na Passo di Ghimbegna. Poza tym przy pierwszej z owych okazji z przeciwnej czyli południowej strony wjechano na premię górską w San Romolo. To była wspinaczka we wstępnej fazie górskiego etapu. Za to w sezonie 1987 owa wioska leżąca na wysokości 768 metrów n.p.m. wystąpiła na „Corsa Rosa” w roli etapowej mety. Pod koniec lat osiemdziesiątych organizatorzy Wielkich Tourów prześcigali się w oryginalnych pomysłach na rozpoczęcie swych sztandarowych imprez. Vincenzo Torriani ówczesny patron Giro wymyślił bardzo dynamiczny wstęp do 70 edycji wyścigu Dookoła Włoch. Tryptyk składający się z trzech krótkich odcinków do rozegrania w ciągu dwóch dni. Czterokilometrowy płaski prolog na ulicach Sanremo wygrał Włoch Roberto Visentini, zwycięzca GdI z roku 1986. Trzeci w tej próbie był Czesław Lang, zaś piąty Lech Piasecki. W następnym dniu jako etap 1b przewidziano kolejną czasówkę. Tym razem 8-kilometrową na trasie z Poggio di San Remo do Sanremo. Ochrzczono ją mianem „Cronodiscesa del Poggio”. Start wyznaczono przy Santuario Madonna della Guardia. Na początek 1700 metrów łagodnie pod górę. Potem 3200 w dół czyli cały kręty zjazd znany z finału M-SR. Na koniec 3100 metrów płaskiego terenu do mety. Na tej technicznej trasie dla odważnych najszybszy był późniejszy triumfator całego wyścigu Irlandczyk Stephen Roche, który o 3 sekundy wyprzedził Lecha Piaseckiego.
Pomiędzy obiema czasówkami rozegrano etap 1a czyli ledwie 31-kilometrowy odcinek ze startu wspólnego kończący się wspinaczką do San Romolo. Zwyciężył na nim Holender Erik Breukink, który o 16 sekund wyprzedził Australijczyka Phila Andersona oraz o 19 Szkota Roberta Millara jak i osiemnastu kolejnych zawodników. W tej grupce finiszował m.in. nasz mistrz świata z Giavera del Montello. Po tych trzech „odcinkach specjalnych” na Riviera dei Fiori z Sanremo w różowej koszulce lidera wyjechał kolarz z Niderlandów. Wiceliderem był Roche, zaś trzecie miejsce w generalce zajmował „Piasek”. Nie miałem nadziei na znalezienie spokojnego parkingu w centrum kurortu. Chciałem zostawić samochód na obrzeżach miasta, gdzieś przy trasie podjazdu czyli drodze SR56. Wstępnie upatrzyłem sobie mały plac przy sanktuarium Madonna della Costa, ale gdy tam dotarłem musiałem zrewidować plany. Podjechałem zatem nieco wyżej i ostatecznie wypakowałem się przy drodze biegnącej na lokalne pole golfowe. Mimo wczesnej pory temperatura sięgała już 30 stopni. Na start wspinaczki musiałem zjechać przeszło cztery kilometry. Do sławnej Via Roma dotarłem dopiero po 12 minutach, bowiem po drodze zatrzymałem się tu i ówdzie by strzelić fotki z dolnej części podjazdu. Ten zaś zacząłem od wjazdu na wyłożoną kosteczką ulicę Via Alessandro Manzoni. Następnie minąłem Chiesa degli Angeli i wbiłem się w wąziutką, a zatem jednokierunkową Via Giovanni Marsaglia. Następnie przeciąłem rondo i wjechałem na Via Zeffiro Massa.
Po 500 metrach od podnóża minąłem kolejne rondo wjeżdżając na ulicę św. Franciszka. Dopiero w tym miejscu zaczyna się załączony do tej opowieści profil wzniesienia pobrany ze strony „cyclingcols”. Pierwszy kilometr na drodze SP56 jest dość łagodny i ma średnie nachylenie 4,1%. Drugi zaczynający się od wirażu w lewo, na którym szlak zawraca na południe jest jeszcze łatwiejszy, bo niemal płaski. W połowie trzeciego kilometra minąłem wspomniane już sanktuarium. Na trzecim kilometrze nachylenie podjazdu stało się poważniejsze. Niemniej przez kolejne trzy kilometry utrzymywało się na średnim poziomie poniżej 6%. Na samym początku piątego kilometra minąłem zjazd w ulicę przy, której „porzuciłem” swe auto. Na przełomie szóstego i siódmego kilometra stromizna wzrosła do około 8%. W tym miejscu droga do San Romolo przechodzi nad autostradą A10 znaną jako Autostrada dei Fiori. Pod koniec siódmego kilometra szlak stał się kręty. Na odcinku niespełna trzech kilometrów zaliczyłem sześć wiraży. Do końca dziesiątego kilometra nachylenie było solidne na średnim poziomie od 6 do 8%. Na dwóch kolejnych wyraźnie złagodniało. Na początku dwunastego kilometra minąłem boczną dróżkę schodzącą do wioski Borello. Solidniejszy trzynasty kilometr zakończył się na styku z drogą SP61. Po chwili byłem już w San Romolo. Pół kilometra dalej minąłem miejscową kaplicę, za którą w lewo odchodzi ulica wiodąca do centrum miejscowości, zaś w prawo nadal biegnie szosa SP56. Musiałem się jej trzymać jeszcze przez kolejne 5 kilometrów. Na tym górnym segmencie ma ona średnie nachylenie 5,4%, lecz nawierzchnia drogi jest już wyraźnie słabsza.
Niemniej najgorsze czekało mnie na samym końcu wspinaczki. Na dwucyfrową stromiznę byłem mentalnie przygotowany. Stan asfaltu na finałowym odcinku był zaś zagadką i niestety okazał się niemiłą niespodzianką. Na wysokości około 1050 metrów n.p.m. odbiłem w lewo i rozpocząłem swój „atak szczytowy”. To był krótki, lecz bardzo stromy odcinek. Liczący nieco ponad kilometr, ale o średniej niemal 14%. W górnej połówce bardzo kręty, bo z dziesięcioma zakrętami na dystansie ledwie 600 metrów. Mimo, że przejechałem tą stromiznę w tempie niespełna 8 km/h to i tak uzyskałem VAM zbliżony do wartości 1100 m/h. Zatrzymałem się na samym początku szutrowej drogi po 1h i 18 minutach wspinaczki. Nie pocisnąłem wyżej, bo nie chciałem ryzykować „kapcia” na kamienistej ścieżce wiodącej ku szczytowi góry. Zjazd do samochodu był czystą przyjemnością. Rzecz jasna za wyjątkiem dojazdu do drogi SP56. Za to w drodze powrotnej do Seborgi władowałem się na „niezłą minę”. Zależało mi na szybkim powrocie i zbytnio zaufałem nawigacji co do wskazania najszybszej trasy do domu. Zanim dotarłem do autostrady wbiłem w tak wąskie, kręte i przeraźliwie strome uliczki, że przez chwilę zwątpiłem, że je bezpiecznie przejadę. Mocno się spociłem, ale jakoś wybrnąłem z opresji. Reszta popołudnia to już był już czysty relaks. Najpierw wspólny spacer po Bordigherze, a potem spontaniczny wypad do Dolceacqua. Ta druga miejscowość wielce nam się spodobała. Nawet bardziej niż poniedziałkowe Apricale. Po przejściu kamiennym mostem na lewy brzeg Nervii zanurzyliśmy się w uliczkach „starego miasta”, po drodze podchodząc do Castello di Doria.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/11961865052
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/11961865052
ZDJĘCIA
FILM