banner daniela marszałka

Colle d’Oggia W

Autor: admin o piątek 26. lipca 2024

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Desteglio

Wysokość: 1167 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 929 metrów

Długość: 13,4 kilometra

Średnie nachylenie: 6,9 %

Maksymalne nachylenie: 10 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Na zakończenie naszych lipcowych wakacji zaliczyłem piątą „przypominajkę” czyli górę zdobytą przed laty, acz od innej strony. Na Colle d’Oggia po raz pierwszy wjechałem we wrześniu 2015 roku od strony południowej ruszając wraz z Darkiem Kamińskim z miasteczka Dolcedo. To był przeszło 17-kilometrowy podjazd, na którym trzeba było skorzystać z aż czterech lokalnych dróg tzn. SP39, SP93, SP24 i na ostatnich metrach z SP21. Ten szlak uchodzi za najtrudniejszy z trzech wiodących ku tej górskiej przeprawie. Musieliśmy na nim pokonać blisko 1100 metrów przewyższenia. Dwa pozostałe to ścieżka zachodnia z okolic Badalucco oraz wschodnia rozpoczynana w Pieve di Teco. Na obu trzeba zrobić w pionie około 930 metrów, przy czym ta druga wspinaczka jest o niemal 5 kilometrów dłuższa, a zatem wyraźnie łagodniejsza. Wybrałem sobie podjazd krótszy. Niemniej głównie z tego powodu, iż z Seborgi znacznie bliżej miałem właśnie do podnóża zachodniej wspinaczki. Na dojeździe wystarczyło pokonać niespełna 40 kilometrów. Gdybym uparł się na wschodni wariant musiałbym przejechać ponad 70. Tym razem ruszyłem w trasę razem z Iwoną. Był to ostatni dzień naszego pobytu w Ligurii. Chcieliśmy jeszcze wpaść na plażę w pobliżu Arma di Taggia, zaś wracając z gór zrobić większe zakupy spożywcze przed powrotem do ojczystego kraju. Plan zakładał też zwiedzanie miasteczka Badalucco, które to jednak okazało się mniej interesujące niż Apricale czy Dolceacqua.

Na rower wskoczyłem kwadrans po jedenastej. O tej porze słońce już całkiem ostro przygrzewało. Na starcie mój licznik zanotował temperaturę 33 stopni. Ruszyłem z Badalucco kierując się w górę Valle Argentina drogą SP548. Niemniej podjazd tak naprawdę miał się zacząć dopiero z chwilą opuszczenia owej doliny. Najpierw miałem do pokonania 2,5-kilometrowy odcinek o charakterystyce „falsopiano” czyli ze średnim nachyleniem ledwie 2,5%. Na początek kilkusetmetrowy przejazd przez miasteczko. Potem dwa kilometry niemal prosto na północ, cały czas wzdłuż lewego brzegu potoku Argentina. Tuż przed moim startem przemknęła przez Badalucco trójka żwawych „cicloamatori”. Ruszyłem za nimi, ale ciężko było się do nich zbliżyć jadąc z pewną rezerwą na rozgrzewce przed podjazdem. Zastanawiałem się czy podobnie jak ja mają w planach rychły „skok w bok” i obiorą kurs na Montalto Ligure. Gdyby tak się stało mógłbym się z nimi porównać w trudnym terenie czyli na 13-kilometrowym podjeździe o średniej 7%. Niestety pojechali prosto. Być może w swych planach mieli większą rundkę z wykorzystaniem Passo Teglia, Passo Langan lub Monte Ceppo. Mniejsza o to. Nawet bez nich zostało mi do pokonania dwóch ostrych rywali. Pierwszym był sam podjazd o parametrach premii górskiej pierwszej kategorii. Drugim upał czyli w tych dniach nasz nieodłączny towarzysz podróży. Po wjechaniu na drogę SP21 przez blisko kilometr jakby zawracałem na południe. Przejechawszy kilometr o średnim nachyleniu 7,2% dotarłem do miasteczka Montalto Ligure, które swym usytuowaniem przypominało mi poniedziałkowe Apricale.

Po wyjechaniu z tej miejscowości przez następne 4,5 kilometra jechałem cały czas w kierunku północno-wschodnim wzdłuż potoku Carpasino. A ściślej wysoko ponad nim, gdyż z szosy nie można było go dostrzec. Pod koniec szóstego kilometra miałem już przed oczyma Carpasio. Tym niemniej zanim dotarłem do tej górskiej wioski zdążyłem przejechać kolejne półtora kilometra krętym szlakiem z trzema zakrętami. Cały przeszło 6-kilometrowy segment między Montalto i Carpasio był tylko nieznacznie łatwiejszy od pierwszego kilometra, bowiem ma nachylenie o przeciętnej 6,4%. Po wyjeździe z tej miejscowości miałem do pokonania jeszcze blisko 6 kilometrów. Na tym górnym segmencie stromizna była nieco wyższa niż przed półmetkiem podjazdu. Na czwartym kilometrze od końca sięgnęła wartości 8,6%. Ostatnią tercję podjazdu dane mi było zrobić pod zachmurzonym niebem. Miało to spory wpływ na temperaturę otoczenia. Między początkiem dziesiątego kilometra a przełęczą zleciała ona z 30 do 22 stopni. Mocniejsze kawałki na tym podjeździe skończyły się pod koniec dwunastego kilometra, gdy dotarłem do osady Prati Piani na wysokości 1100 metrów n.p.m. Ostatni odcinek o długości 1,1 kilometra trzymał już na umiarkowanym poziomie 6,1%. Niespełna 200 metrów przed metą minąłem łącznik z drogą SP24, którą na Oggię dojechałem przed dziewięcioma laty. W tym miejscu wjechałem na teren utworzonego w 2007 roku Parco Naturale Regionale delle Alpi Liguri obejmującego powierzchnię 60,4 km2. Jeszcze tylko krótki finisz i Oggia ponownie została zdobyta. Przeszło 13-kilometrowa wspinaczka zabrała mi 56 minut z hakiem.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/11984782987

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/11984782987

ZDJĘCIA

Oggia_01

FILM