banner daniela marszałka

Valico di Barbagelata

Autor: admin o sobota 5. października 2024

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Castagnelo

Wysokość: 1120 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 927 metrów

Długość: 15,4 kilometra

Średnie nachylenie: 6 %

Maksymalne nachylenie: 11 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Po odwiedzeniu „starej znajomej” czyli Passo del Ghiffi wsiadłem do samochodu i zjechałem w stronę Carasco. Następnie odbiłem w prawo wjeżdżając na drogę SS255 do Gattorny. Przy tej krajówce położona jest wioska Monleone, w której zaczyna się biegnąca na północ szosa SP23. Tym samym to z tego miejsca można zacząć wspinaczkę na Valico di Barbagelata. Długą na blisko 20 kilometrów i oferującą przewyższenie ponad 1030 metrów. Tym niemniej podjazd ten zaczyna się bardzo nieśmiało. Pierwsza kwarta tej trasy zmusza do pokonania w pionie zaledwie 115 metrów. Zdecydowałem się pominąć ów łagodny wstęp z kilometrami na poziomie ledwie 2-3%. Wolałem zacząć moją przygodę z tą górą dopiero we wiosce Castagnelo na wysokości około 200 metrów n.p.m. Tym samym zostawiłem sobie do pokonania przeszło 15-kilometrowy odcinek o średnim nachyleniu 6%. Z pozoru podobny do segmentu łączącego Borgonovo Ligure z Passo del Bocco, acz w szczegółach o nieco innej charakterystyce. Na pierwszej z sobotnich gór nachylenie było regularne. Tu zaś mogłem się spodziewać zmiennej stromizny dzielącej ów podjazd na trzy-cztery wyraźne sektory, w tym jeden niewątpliwie wymagający. W skrócie miałem tu niejako na rozgrzewkę pierwsze cztery kilometry na średnim poziomie 4-5%. Potem trzykilometrowy odcinek z nachyleniem już od 6 do 7,5%. Po czym główne wyzwanie dnia czyli cztery kilometry na dojeździe do pośredniej przełęczy Passo della Scoglina (926 m. n.p.m.). To jest sektor o średniej stromiźnie 8,6% i maximum do 14%. Na koniec zaś łatwiejszy odcinek na drodze SP56 czyli trzy kilometry o umiarkowanym nachyleniu i ostatni już niemal płaski.

Valico di Barbagelata tylko raz pojawiła się na trasie Giro d’Italia. Przy czym nie był to podjazd południowy, z którym ja się zmierzyłem. Kolarze uczestniczący w wyścigu Dookoła Włoch z roku 2015 podjeżdżali od znacznie łatwiejszej północnej strony zaczynając swą 8-kilometrową wspinaczkę we wiosce Montebruno. Miało to miejsce na trzecim odcinku 98. Giro, który wiódł z Rapallo do Sestri Levante. Na premii górskiej pierwszy był wówczas Rosjanin Paweł Koszetkow, lecz sam etap należał do Michaela Matthewsa. Australijczyk na finiszu z okrojonego, bo około 70-osobowego, peletonu wyprzedził Włocha Fabio Felline i słynnego Belga Philippe’a Gilberta. Gdy dojechałem do Castagnelo zdecydowałem się pozostawić samochód na małym placu przed miejscowym kościółkiem wzniesionym na lewym brzegu potoku Malvaro. Miejscówka nieco w dole względem drogi SP23, więc pierwszą ściankę musiałem pokonać już na dojeździe do swego „startu ostrego”. Wczesnym popołudniem u podnóża „Zamarzniętej Brody” wbrew nazwie tego wzniesienia było całkiem ciepło. Na starcie miałem 25 stopni. Początek łagodny i cały czas po prawej stronie doliny. W połowie drugiego kilometra minąłem osadę Ortigaro, zaś kilometr dalej wioskę Favale di Malvaro. Następnie w połowie czwartego kilometra droga zaczęła się wić w kierunku zachodnim biorąc kurs na Castello. Pod koniec piątego kilometra czyli tuż przed tą miejscowością mój licznik po raz pierwszy zanotował tu nachylenie o dwucyfrowej wartości. Niemniej cały szósty kilometr miał średnio 7,7%. Siódmy był wyraźnie łatwiejszy, szczególnie w swej pierwszej części.

Za to kilometr ósmy był już początkiem ciężkiego segmentu, przed którym ostrzegały znane mi profile podjazdu rodem z „zanibike” czy „cyclingcols”. Góra stopniowo dokręcała mi śrubę. To znaczy najpierw musiałem sobie poradzić ze średnią stromizną 8,2%, następnie 8,6%, zaś na przedostatnim kilometrze przed Scogliną nawet 9,7%! Do samej przełęczy walczyłem z nielichym nachyleniem, gdyż droga cały czas trzymała na poziomie co najmniej 8%. Tuż przed zjazdem z szosy SP23 minąłem kapliczkę oraz punkt widokowy na pozostawioną za plecami dolinę Malvaro. W pobliżu tablicy drogowej dostrzegłem też pomnik poświęcony miejscowym partyzantom z czasów II Wojny Światowej. W końcu po przejechaniu 10,7 kilometra skręciłem w lewo wjeżdżając na drogę SP56. Do pokonania miałem jeszcze niespełna cztery kilometry, a dokładnie 3800 metrów. Bez dwóch zdań najtrudniejszym z nich był ten drugi. Prawdziwa wspinaczka skończyła się dla mnie w połowie czternastego kilometra. To jest na wysokości około 1110 metrów n.p.m. Powyżej Passo Larnaia zostało mi już tylko szybkie i przyjemne „falsopiano”. Z rozpędu przejechałem „valico” i wpadłem do wioski przejeżdżając w niej dalsze pół kilometra, aby na pewno zaliczyć najwyższy punkt w tej okolicy. Po nawrotce zatrzymałem się na chwilę w pobliżu miejscowego starego kościoła, na którym żółtą farbą wymalowano nazwę Barbagelata oraz nieco zaniżoną wysokość owej przełęczy. Na pokonanie całych 15 kilometrów potrzebowałem 1h i 4 minut, z czego 40 minut zabrało mi przejechanie 8,5-kilometrowego segmentu pomiędzy Favale di Malvaro i Passo della Scoglina.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/12580517946

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/12580517946

ZDJĘCIA

Barbagelata_01

FILM