banner daniela marszałka

Druges W

Autor: admin o czwartek 18. lipca 2024

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Saint-Marcel (Lillaz)

Wysokość: 1597 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1073 metry

Długość: 15,6 kilometra

Średnie nachylenie: 6,9 %

Maksymalne nachylenie: 13 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

W czwartek przed południem wybraliśmy się na trzecią górską wycieczkę. Tym razem pojechaliśmy w Alpy Graickie, gdyż zaproponowałem Iwonie spacer papieskimi ścieżkami wokół Les Combes. Właśnie tu począwszy od 1989 roku spędzał swe letnie wakacje Jan Paweł II. Wioska leży na wysokości około 1320 metrów n.p.m. i należy do gminy Introd. Ulokowana jest między dolinami Vallee de Rhemes i Valgrisenche. Zatem można do niej podjechać tak z Villeneuve jak i Arvier. Na marginesie wspomnę, iż ta druga miejscowość jest miejscem urodzin Maurice’a Garin – pierwszego triumfatora Tour de France, który urodził się na ziemi włoskiej, lecz w grudniu 1901 roku stał się obywatelem Francji. Nam wygodniej było podjechać od strony wschodniej. Na wysokości poznanego trzy dni wcześniej Parku Zwierząt w Introd zjechaliśmy z SR23 na wąską szosę prowadzącą do Les Combes. Ostatni kilometr tego szlaku to ślepa droga do wioski. Niemniej z poziomu Truc d’Arbe (1261 m. n.p.m.) można jeszcze zjechać na drugą stronę. Z tej opcji skorzystali organizatorzy Giro d’Italia w roku 2019. Zlokalizowali tu premię górską drugiej kategorii na 131-kilometrowym etapie z Saint-Vincent do Courmayeur. Wygrał ją Giulio Ciccone. Był to czternasty odcinek owej edycji. W dużej mierze decydujący o losach całego wyścigu. Na ciężkim podjeździe pod Colle San Carlo zaatakował Richard Carapaz. Wydawało się, że Ekwadorczyk ruszył „tylko” po zwycięstwo etapowe. Tymczasem na mecie przy dolnej stacji kolejki Skyway Monte Bianco cieszył się nie tylko z cennej wiktorii, lecz także z przejęcia koszulki lidera.

W Les Combes odwiedziliśmy muzeum poświęcone papieżowi z „Dalekiego Kraju”. Wioska bardzo przypadła nam do gustu. Wyróżnia się świetnie zachowanymi domami z kamienia. Historia najstarszych sięga ponoć XV wieku. Ochoczo ruszyliśmy na stromy górski szlak tuż za wioską, lecz wkrótce zamieniliśmy go na coś bardziej lajtowego czyli rundkę zahaczającą o osadę Perrietaz. Spędziliśmy w tej okolicy dwie godziny, więc do domu wróciliśmy wcześniej niż z poprzednich wycieczek. Dlatego też szybciej niż w niedzielę czy wtorek ruszyłem na spotkanie z piątą górką swego programu kolarskiego. Tak samo jak w dwóch poprzednich dniach była to meta znana mi z lipca 2010 roku, lecz do wjechania innym szlakiem. Na to popołudnie wybrałem sobie zachodnią wspinaczkę do osady Druges Alto czyli podjazd zaczynający się w Lillaz na terenie gminy Saint-Marcel. Jest on o 2,4 kilometra dłuższy od stromej drogi z Fenis, którą pokonałem przez czternastu laty. Obie górskie ścieżki łączą się na wysokości 1390 metrów n.p.m. przy osadzie Champremier, gdzie dwukrotnie wyznaczano górskie premie wyścigu Dookoła Włoch. Po raz pierwszy w 1992 roku na wspominanym już etapie do Pili. Wtedy najszybciej dotarł tu Bask Ramon Gonzalez Arrieta. Po raz drugi w sezonie 1997 gdy na etapie do Cervinii premię tą zgarnął Paolo Savoldelli. Czternasty odcinek owej edycji przyniósł zmianę lidera, po tym jak Ivan Gotti już na Colle di Saint-Panthaleon zgubił Pawła Tonkowa. Ostatecznie Włoch nie tylko wygrał ten etap, lecz przede wszystkim nadrobił blisko dwie minuty nad Rosjaninem, broniącym tytułu z roku 1996.

W Giro przy obu okazjach wykorzystano podjazd z Fenis, na którym przez osiem kilometrów stromizna utrzymuje się na średnim poziomie aż 9,5%. Po mojej stronie góry miało być luźniej. Na start musiałem podjechać 12 kilometrów. Z krajówki SS26 zjechałem o jedno rondo dalej na wschód niż przy starcie pod Saint-Barthelemy. Wjechałem na drogę SR14, lecz zaraz zatrzymałem się w zaułku przy rzece, chcąc zacząć wspinaczkę z najniższego punktu w okolicy. Około szesnastej było tam 35 stopni. Już choćby z tego powodu nie miałem tu lekko. Ruszyłem w stronę Lillaz czyli pierwszej z szeregu osad składających się na gminę Saint-Marcel. Zaraz po starcie przejechałem pod linią kolejową, zaś 250 metrów dalej pod autostradą A5. W drugiej połowie pierwszego kilometra nachylenie przekraczało już 9%. Na początku drugiego kilometra wjechałem do Perlaz, gdzie mieści się siedziba władz wspomnianej „komuny”. Na drugim kilometrze kontynuowałem przejazd przez teren zabudowany, zaś nachylenie drogi było niższe niż na pierwszym. Na wstępie przeciętna wynosiła 7,7%, zaś tu jedynie 6,2%. Przy wyjeździe z miejscowości, na samym początku trzeciego kilometra zatrzymałem się na około minutę by upewnić się co dalszego kierunku jazdy. Okazało się, że mam jechać prosto na wschód i pokonać 400 metrów zupełnie płaskiego terenu. Podjazd odżył w połowie trzeciego kilometra, ale naprawdę wymagający stał się dopiero po 3,3 kilometra od startu, gdy już minąłem wioskę Jayer. Zacząłem najtrudniejszy segment tego wzniesienia.

Trzy ciężkie kilometry z przejazdem przez Mezein i Rean. Stromizna mocno tu trzymała. Najczęściej na poziomie 8-9%, momentami sięgając 11-12%. Nieco oddechu dał mi dopiero siódmy kilometr z przejazdem przez wioskę Plout, gdzie minąłem sanktuarium wzniesione w połowie XIX wieku. Solidny ósmy kilometr poprzedzał dojazd do Seissogne. Tuż za tą wioską pod koniec dziewiątego kilometra znów trochę nachylenia o dwucyfrowej wartości. Po czym luźniej przez cały kilometr. Jedenasty kilometr przy średniej 7,2% z przejazdem przez osadę Sazaillan. Początek dwunastego ostry, ale reszta w normie właściwej dla tego podjazdu. Kolejna stromizna na początku trzynastego kilometra tuż przed wjazdem do Champremier. Niemniej sam dojazd do łącznika ze ścieżką z Fenis całkiem przyjemny, bo z nachyleniem 4-5%. Zaraz po nim zaczął się ostatni ciężki fragment czyli sztywny sektor o długości 850 metrów. Po nim musiałem już tylko pokonać dwa umiarkowane kilometry z nachyleniem około 6%. Dojechałem do końca asfaltowej drogi i jeszcze odrobinę dalej. Zatrzymałem się jakieś 400 metrów za Druges. Na tym finałowym odcinku szosa zmieniła się w szutrową dróżkę. Na dotarcie w to miejsce potrzebowałem 1h i 9 minut. Na mecie z zaciekawieniem zerknąłem na swój telefon komórkowy, który w trakcie podjazdu bombardował mnie sms-ami. To moja siostra Karolina chciała mi dać znać, iż Michał Kwiatkowski liczy się w walce o zwycięstwo na osiemnastym etapie Touru. Niestety „Kwiato” zaskakująco łatwo przegrał trójkowy finisz w Barcelonnette. Gdy wróciłem do Druges zastałem tam kilka osób. Pewien jegomość strzelił mi zdjęcie na tle domków owej osady.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/11920417985

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/11920417985

ZDJĘCIA

Druges-Alto_58

FILM