Passo del Ghiffi SW
Autor: admin o sobota 5. października 2024
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Borgonovo Ligure
Wysokość: 1090 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 992 metry
Długość: 18,8 kilometra
Średnie nachylenie: 5,3 %
Maksymalne nachylenie: 9 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
W końcu doczekałem się dobrej pogody. W sobotę mogłem wrócić do zgodnego z tradycją moich podróży programu z dwoma premiami górskimi. Trzy ciekawe podjazdy miałem blisko swej bazy w Gattornie. Jedną z nich praktycznie pod domem. Tą akurat zostawiłem sobie na ostatni czyli niedzielny etap. Dzień wcześniej czekała mnie niedługa wycieczka. Najpierw 25 kilometrów dojazdu do Borgonovo Ligure, zaś w drodze powrotnej drugi przystanek w dolinie o rześko brzmiącej nazwie Val Fontanabuona. Moim pierwszym celem była Passo del Bocco (956 m. n.p.m.). Przełęcz na pograniczu Ligurii oraz Emilli-Romagna czy też patrząc szczegółowiej prowincji Genua i Parma. Z Bocco była możliwość skoczyć nieco wyżej na pobliską Passo del Ghiffi (1068 m. n.p.m.), więc nie odmówiłem sobie tej przyjemności. Obie te przełęcze wykorzystywano już na trasach Giro d’Italia. Znacznie częściej tą pierwszą. Bocco po raz pierwszy pojawiła się na „La Corsa Rosa” w 1956 roku i wówczas premię górską na niej wygrał legendarny hiszpański góral Federico Bahamontes. Potem jeszcze sześć razy wystąpiła w tej samej roli, w tym trzykrotnie w XXI wieku. Ostatnim jej zdobywcą został w roku 2022 Holender Bauke Mollema, gdy podjeżdżano na nią ze znacznie łatwiejszej północnej strony na etapie z Parmy do Genui. Ten sam luźny podjazd zafundowano kolarzom na odcinku trzecim z 2011 roku, który łączył Reggio dell’Emilia z Rapallo. Etap ten zapisał się w historii Giro jako jeden z najtragiczniejszych, albowiem po kraksie na zjeździe z Bocco w kierunku Borgonovo Ligure zmarł Wouter Weylandt, belgijski sprinter z ekipy Leopard-Trek.
Z kolei w roku 1994 Passo del Bocco była nawet metą etapową. Osiemnasty odcinek owego Giro był górską czasówką na 35-kilometrowej trasie ze startem w nadmorskim Chiavari. Ów etap prawdy prowadził przez przełęcz Ghiffi podjeżdżaną od wioski Borzonasca i kończył się około 3-kilometrowym zjazdem na przełęcz Bocco. Zawierała ona zatem trudną 13-kilometrową wspinaczkę z trzema ostatnimi na średnim poziomie 10,7%. Tą ciężką próbę czasową wygrał rewelacyjny wówczas Jewgienij Bierzin z drużyny Gewiss-Ballan zasilanej poradami niesławnego doktora Michele Ferrari. Rosjanin o 20 sekund wyprzedził broniącego tytułów z roku 1992-93 Miguela Induraina oraz o 1:37 będącego odkryciem tego wyścigu Marco Pantaniego. Ten ciężki podjazd na drodze SP49 zaliczyłem już w roku 2011 podczas liguryjsko-toskańskich wakacji z Iwoną. Teraz zależało mi przede wszystkim na poznaniu popularniejszej wspinaczki poprowadzonej szosą SP26bis. Na Ghiffi pojawiłem się niejako przy okazji, skoro aura w końcu zachęcała do jazdy. Dzień był słoneczny, ale przesadą byłoby stwierdzić iż ciepły. Około wpół do jedenastej u podnóża pierwszego z sobotnich wzniesień mój licznik zanotował raptem 14 stopni. Wypakowałem się na parkingu przy lądowisku dla helikopterów czyli na prawym brzegu potoku Mogliana. Po czym zjechałem odrobinkę do rozdroża w centrum Borgonovo Ligure. Mimo sił nadwątlonych chorobą nie obawiałem się tej wspinaczki. Niespełna 15-kilometrów jeśli nie liczyć bonusu pod Ghiffi. Umiarkowane nachylenie czyli 6%, a przy tym bardzo regularnie rozłożone. Spodziewałem się zrobić tutejsze 850 metrów w pionie w czasie poniżej godziny.
Poszło nieco gorzej od oczekiwań. Ledwo wyrobiłem się w godzinkę. Pierwsza tercja wzniesienia z całkiem solidną stromizną i dłuższymi odcinkami w okolicy 7%. Po dwóch kilometrach minąłem osadę Isola di Borgonovo. W połowie czwartego kilometra pojawiły się pierwsze wiraże charakterystyczne dla prawdziwie górskich dróg. Na piątym kilometrze nachylenie nieco spadło. Teraz przez trzy kilometry trzymało się w pobliżu 5%. W połowie siódmego kilometra wjechałem do San Siro Foce, gdzie wkrótce minąłem miejscowy kościółek. Droga poleciała stąd na zachód ku osadzie Montemoggio, którą minąłem na początku dziesiątego kilometra. Za nią definitywnie zmieniła kierunek na wschodni. Gdzieniegdzie po prawej ręce otwierał mi się ładny widok na błękitne wody Morza Liguryjskiego za zielonymi wzgórzami pokrytymi gęstym lasem. Na dwunastym i trzynastym kilometrze jeszcze parę zakrętów, a potem już dłużący mi się dojazd do samej przełęczy. Jechało się przyjemnie, ale dość monotonnie. Powyżej Montemoggio nachylenie równe jak od linijki. Cały czas 6,5% za wyjątkiem ostatniego wyraźnie łatwiejszego kilometra. Gdy wjechałem na przełęcz zrazu świadomie przejechałem skręt w stronę Ghiffi. Rozejrzałem się po gwarnej tego dnia okolicy. Na północ czyli ku Emilii można zjechać doliną rzeki Taro, lecz można też pozostać w Ligurii po skorzystaniu z drogi SP27 wiodącej do miasteczka Varese Ligure. Ja zaś zawróciłem by wskoczyć na boczną SP49 i dotrzeć do Ghiffi. Na sam koniec przejechałem ową przełęcz usytuowaną na wysokości 1067 metrów n.p.m., albowiem najwyższy punkt tej drogi znajduje się kilkaset metrów dalej w zupełnie anonimowym miejscu.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/12579017465
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/12579017465
ZDJĘCIA
FILM