banner daniela marszałka

Goldeck Panoramastrasse

Autor: admin o wtorek 6. września 2022

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Mauthbrucken (B100, L31)

Wysokość: 1900 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1383 metry

Długość: 17 kilometrów

Średnie nachylenie: 8,1 %

Maksymalne nachylenie: 15 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Wczesnym popołudniem na dobre pożegnaliśmy się z Arriach jak i sympatycznymi gospodarzami. Po chwili Adriano po raz ostatni mógł przetestować swoją Hondę jak i własne umiejętności kierowcy na wąskiej dróżce biegnącej zachodnim zboczem masywu Gerlitzen. Rozpoczynaliśmy 100-kilometrowy transfer do Tresdorf ku naszej trzeciej i ostatniej na tym wyjeździe bazie noclegowej. W drodze mieliśmy się jednak zatrzymać w Mauthbrucken, by stamtąd wspiąć się na Goldeck. Ku górze o wysokości 2142 metrów n.p.m. zbudowanej ze skał krystalicznych i należącej do grupy Latschur w Alpach Gailtalskich. W tym przypadku nie było mowy o wjechaniu rowerami na sam szczyt. Niemniej wykorzystując Goldeck Panoramastrasse mogliśmy dotrzeć na wysokość około 1900 metrów przy okazji zaliczając kolejny podjazd najwyższej kategorii. Dojazd do podnóża tego podjazdu prowadził szlakiem wzdłuż Drawy wykorzystanym przez nas w dwóch poprzednich dniach przy okazji wypadów do Seeboden i Malty. Tym razem jednak bardziej opłacało się skorzystać z drogi krajowej B100, a nie z autostrady A10. Jadąc prawym brzegiem wspomnianej rzeki minęliśmy Feistritz an der Drau. Następnie tuż przed miejscem, gdzie wspomniana „krajówka” powraca na lewy brzeg Drawy zatrzymaliśmy się w długiej zatoczce. Miejsce było nieszczególnie komfortowe na przebranie się i przygotowanie do jazdy. Niemniej jednak było stąd bliziutko do pierwszych metrów czekającej nas wspinaczki. Ta zaś miała należeć do największych i najtrudniejszych na tym wyjeździe. Jako, że w trakcie najbliższych 17 kilometrów mieliśmy pokonać niemal 1400 metrów w pionie.

Podjazd pod Goldeck w wielu detalach przypomina ten biegnący po Villacher Alpenstrasse kończący się na parkingu Rosstratte pod szczytem Dobratsch. Tu również kolarska wspinaczka prowadzi ze wschodu na zachód, trasą płatną dla kierowców samochodów i motocykli. Oba wzniesienia mają podobną długość. Niemniej pod każdym innym względem trudniejszy jest Goldeck. Przewyższenie brutto tego podjazdu to 1391 metrów, zaś na górze ponad Villach „jedynie” 1198. Tym samym wyższe jest tu średnie nachylenie. Na Villacher Alpenstrasse wynosi ono „tylko” 7%, zaś na Goldeck Panoramastrasse wraz z odcinkiem dojazdowym niemal 8%. Nie dziwi więc, że nasza premia górska z wtorkowego popołudnia otrzymała na „cyclingcols” znacznie wyższą notę. Autor tej strony wycenił ów podjazd aż na 1178 punktów czyli niewiele niżej niż stromą wspinaczkę pod Gerlitzen Gipfelstrasse. Były ku temu mocne podstawy. Otóż najtrudniejszy kilometr ma tu średnią 11,2%, zaś najcięższy 5-kilometrowy segment trzyma na poziomie 9,5%. Z kolei wszystkie odcinki o dwucyfrowych wartościach składają się na dystans 6,8 kilometra. Góra ta ma silne związki z powiatowym miastem Spittal an der Drau, choć akurat wspomniana trasa panoramiczna biegnie przez gminę Stockenboi należącą do Bezirk Villach-Land. Spittal połączone jest z Goldeck przede wszystkim koleją gondolową Talbahn Goldeck, która dociera na wysokość 1780 metrów n.p.m. To właśnie na północnym zboczu owej góry funkcjonuje od roku 1959 ośrodek narciarski, który obecnie ma w swej ofercie 25 kilometrów tras zjazdowych. Narciarzy oprócz wspomnianej „gondoli” obsługują też dwa wyciągi krzesełkowe oraz tyleż orczyków.

Najdroższym środkiem transportu na Goldeck jest wspomniana kolej gondolowa. Dorośli za przejazd w górę i z powrotem płacą 24 Euro. Natomiast by skorzystać z otwartej od początku maja do końca października Goldeck Panoramastrasse od kierowców samochodów osobowych pobiera się 15, zaś od motocyklistów 9 Euro. Oficjalnie trasa ta ma długość 14,5 kilometra i zaczyna się we wiosce Zlan. To poniekąd prawda, aczkolwiek sam punkt poboru opłat znajduje się znacznie wyżej, bo na wysokości około 1160 metrów tuż za osadą Hochegg. Oczywiście w Austrii promuje się zdrowy tryb życia, więc tu podobnie jak na innych wzniesieniach cykliści „nie są kasowani” za przejazd. Ile to się człowiek musi natrudzić by coś zaoszczędzić 😉 Tutejsza szosa ma dziesięć klasycznych wiraży i osiąga maksymalną wysokość 1902 metrów n.p.m. Niemniej kończy się kilkaset metrów dalej i zarazem nieco niżej, bo na dużym parkingu Seetal (1883 m. n.p.m.) w pobliżu gospody Wieserhütte. Z tego miejsca na sam szczyt góry prowadzi pieszy szlak o długości 3,7 kilometra, który pokonać można w godzinę lub półtorej, w zależności od kondycji prezentowanej przez turystę. Wspomniana „górska chata” jest otwarta przez 9 miesięcy w roku. To znaczy w okresie „letnim” od połowy maja do końca października oraz „zimowym” od połowy grudnia do końca marca. Ma w swej ofercie też pięć pokoi na wynajem. Rodzinny interes familii Innerwinkler to nie jedyne schronisko w tej okolicy. Po północnej stronie góry na wysokości 1945 metrów n.p.m. stoi bowiem Goldeckhütte zarządzane przez stowarzyszenie ÖAV czyli Österreichischer Alpenverein.

Na spotkanie z Goldeck wyruszyliśmy kwadrans po trzynastej. Przejechawszy płaskie 250 metrów po ruchliwej B100 szybko skręciliśmy w lewo, by znaleźć się na lokalnej drodze L31. Na niej to trzeba było pokonać niemal cały odcinek dojazdowy do Goldeck Panoramastrasse. Na starcie witała nas wielka tablica zapraszająca do wizyty nad Weißensee. Górskim jeziorem rynnowym Weißensee leżącym na wysokości 945 metrów n.p.m. Na zamrożonej tafli tego akwenu kręcono w roku 1986 scenę pościgu do pierwszego Bonda z Timothy Daltonem w roli głównej. My jednak chcąc skończyć wspinaczkę niemal tysiąc metrów wyżej musieliśmy już w połowie czwartego kilometra rozstać się z trasą wiodącą nad to jezioro. Goldeck od samego początku postawiła nam twarde warunki. Na pierwszych dwóch kilometrach stromizna cały czas utrzymywała się na poziomie od 8,5 do 9,5%. Po 300 metrach wspinaczki minęliśmy żwirownię należącą do przedsiębiorstwa o słowiańsko brzmiącej firmie Swietelsky. Następnie po 600 metrach od startu przejechaliśmy pod wiaduktem, po którym przebiega Tauernautobahn czyli autostrada A10. Nasza droga zatoczyła tu łuk, po czym do połowy drugiego kilometra biegła na zachód. Następnie przez kilkaset metrów przejeżdżaliśmy przez wioskę Ziebl mijając zarówno domostwa z zadbanymi ogrodami jak i drewniane budynki gospodarskie. Za tą miejscowością szosa znów odbiła w kierunku wschodnim. Na trzecim kilometrze nachylenie nieznacznie zelżało. Na początku czwartego opuściliśmy drogę L31, by przez chwilę skorzystać z L32 prowadzącej do wioski Stockenboi. Co ciekawe to nie ona, lecz właśnie Zlan jest obecnie najludniejszą wsią owej gminy.

Natomiast między nimi dwoma leży Gassen czyli rodzinna miejscowość Heinza Kuttina. U progu lat 90. jednego z lepszych skoczków narciarskich. Mistrza świata z Val di Fiemme 1991 na skoczni K-90 oraz brązowego medalisty olimpijskiego z Albertville 1992 na obiekcie K-90. Po zakończeniu kariery zawodniczej został trenerem i w latach 2004-2006 prowadził kadrę Polski. Pokonując dwustumetrową ściankę na wjeździe do Zlan minęliśmy remizę strażacką, by po chwili skręcić w prawo na plac przed miejscowym zborem ewangelickim. Minęliśmy ów kościół i już byliśmy na Goldeckstrasse. Pierwszy jej kilometr miał nachylenie ledwie 3,5%, lecz drugi już całkiem solidne 7%. Dalej miało być wyraźnie trudniej. Począwszy od pierwszego wirażu w połowie szóstego kilometra aż do końca dziesiątego kilometra zapowiadano stromiznę o wartościach od 9 do 10,5%. Po tym najtrudniejszym segmencie na kolejnych czterech kilometrach mogliśmy się zaś spodziewać dłuższych odcinków o wartościach tak 7% jak i 9-10%. Adek potraktował ten dzień nieco ulgowo, więc również na tej górze asystował mi od statu do mety. O dziwo jechało mi się nieco lepiej niż przed paroma dniami na łagodniejszej Villacher Alpenstrasse. Po pokonaniu długiej i stromej prostej dotarliśmy do Hochegg, zaś na początku dziewiątego kilometra minęliśmy opustoszały punkt poboru opłat. Za nim na dłuższy czas wjechaliśmy do lasu. Począwszy od trzeciego zakrętu z końca dziewiątego kilometra szosa coraz częściej zawijała po serpentynach. Na każdej patelni biała tabliczka informowała nas jak wysoko już wjechaliśmy. Ostatni wiraż minęliśmy na wysokości 1490 metrów n.p.m. Nieco wcześniej, bodaj na siódmym zakręcie pokazała się liczba 1410, lecz przez niedopatrzenie drogowców zabrakło pod nią słowa „Grunwald” 😉

Po serpentynach jeszcze dwa kilometry solidnej wspinaczki i pod koniec czternastego kilometra chwilowa pauza. Droga na kilkaset metrów stała się płaska. Gdy podjazd odżył pozostało nam jeszcze 2,5 kilometra do najwyższego punktu drogi. W tym jeden kilometrowy odcinek na poziomie 11%. Ten ostry kawałek zaczął się na dojeździe do Malderhütte. Las ustępował tu już górskim łąkom, na których pasły się zadbane krowy ras wszelakich. Za parkingiem w połowie siedemnastego kilometra czekała nas jeszcze ostatnia ścianka wiodąca ku linii górskiej premii. Zamiast stanąć na owym szczycie rozpoczęliśmy krótki zjazd na Parkplatz Seetal. Dotarliśmy tam w czasie 1h 27:44 (avs. 11,9 km/h) z VAM tylko 942 m/h. Gdy skończył się nam asfalt pod kołami, pociągnęliśmy dalej żwirową dróżką by od zachodniej strony wjechać do Wieserhütte. Na tarasie przed gospodą panowała dość gwarna atmosfera. Wciągnęliśmy tam kolejny zestaw „caffe & dolce”. Po zasłużonym bufecie zeszliśmy na parking już najkrótszą ścieżką po trawiastym pagórku. Potem strzeliliśmy kilka zdjęć. Zarówno sobie, najbliższej okolicy jak i dalekim szczytom Alp Karnickich. Dopiero po tej sesji rozpoczęliśmy długi zjazd do Mauthbrucken. Ja do samochodu dotarłem przed wpół do piątą. Tymczasem została nam jeszcze niemal godzina drogi. Do przejechania było przeszło 60 kilometrów, z początku po krajowej „setce”, zaś od okolic Möllbrücke już po drodze B106. W międzyczasie wpadliśmy jeszcze na szybkie zakupy do Lidla. Koniec końców przed osiemnastą zameldowaliśmy się w Tresdorf. Do gospodarstwa Franza i Caroline Golgerów też trzeba było podjechać. Wąską i stromą uliczką dotarliśmy pod dom nr 27. Mieliśmy parking w cieniu orzecha i wejście do apartamentu od strony podwórka, po którym biegały kury i kaczki. Jednym słowem swojskie klimaty.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/7765125916

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/7765125916

GOLDECK PANORAMASTRASSE by ADRIANO

https://www.strava.com/activities/7763920580

ZDJĘCIA

Goldeck_60

FILM