Col de Moissiere
Autor: admin o czwartek 13. czerwca 2019
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: La Batie-Neuve (D 214)
Wysokość: 1573 metry n.p.m.
Przewyższenie: 720 metrów
Długość: 9,6 kilometra
Średnie nachylenie: 7,5 %
Maksymalne nachylenie: 13,4 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
Wybierając szosowe wzniesienia do programów swych wypraw kieruję się kilkoma kryteriami. Po pierwsze szukam dużych podjazdów. Takich, które zmuszają do pokonania w pionie co najmniej 1000 metrów przewyższenia. Po drugie wysokich, gdzie kres wspinaczki znajduje się na wysokości powyżej 2000 metrów n.p.m. Po trzecie sławnych czyli mających bogatą historię sportową. Najlepiej bywałych na trasach trzech Wielkich Tourów. Niekiedy magnesem dla mnie są jeszcze szczególne walory turystyczne drogi na szczyt czy też jej okolic. Z tego punktu widzenia Col de Moissiere była tu wyjątkiem od reguły. Wjazd na tą przełęcz nie spełniał bowiem żadnego z wyżej wymienionych warunków. Załapała się na moją „listę życzeń” niejako przy okazji. Skorzystała z faktu, iż zwykłem przejeżdżać dwie premie górskie dziennie. Niekiedy bywa zaś tak, iż góra którą koniecznie chcę zaliczyć stoi w odosobnieniu tj. nie ma w swym pobliżu równie godnej „sąsiadki”. Wówczas „biorę na warsztat” wzniesienie mniej wyraziste, lecz znajdujące się przy trasie naszego samochodowego przejazdu. W takiej sytuacji wystarcza, iż owa przygodna premia górska ma minimum 500 metrów amplitudy. Dario tego typu podjazdy ochrzcił kiedyś mianem „zaliczaka”. Przed rokiem we włoskim regionie Veneto „wpadł mi pod nogi” południowy wjazd na Passo di San Antonio, wykonany w drodze powrotnej z Tre Cime di Lavaredo. Z kolei na trzynastym etapie tegorocznego Touru po środkowej części Alp francuskich w tej roli miała wystąpić południowa wspinaczka na przełęcz Moissiere. Niespełna 10-kilometrowy podjazd o przewyższeniu około 700 metrów. Zaczyna się on w La Batie-Neuve, położonym 10 kilometrów na wschód od miasta Gap (stolicy departamentu Hautes-Alpes) czyli w rejonie Gapencais. Miejscowość ta leży przy drodze krajowej N94 i wedle ostatniego spisu ludności ma 2506 mieszkańców. Tym samym ledwo spełnia francuskie warunki do nazwania jej „miasteczkiem”.
Nie musieliśmy go długo szukać. Z Remollon udaliśmy się w drogę powrotną do Embrun, po czym tuż przed skończeniem odcinka na drodze D111 odbiliśmy w boczną D11. Po dotarciu do Avenue Francois Mitterand skręciliśmy w prawo. Podjazd na Col de Moissiere zaczyna się bowiem przy rondzie, na którym stykają się drogi D14 i D214. Wspomniałem już, że nie ma on za sobą większej kolarskiej historii. Można wręcz powiedzieć, że dopiero co został odkryty przez możnych panów z Amaury Sport Organisation. W sezonie 2016 pojawił się na trasie ostatniego etapu Criterium du Dauphine prowadzącego z Le Pont-de-Claix do stacji Superdevoluy. Premię górską pierwszej kategorii usytuowaną na tej przełęczy wygrał wówczas Stephen Cummings. Podobnie zresztą jak kolejną na Col du Noyer. Do mety Anglik dotarł samotnie z przewagą blisko 4 minut nad kolarzami walczącymi o najwyższe miejsca w „generalce” tego wyścigu. Owego dnia najszybsi kolarze z profesjonalnego peletonu na pokonanie segmentu o długości 9,58 kilometra potrzebowali nieco ponad 29 minut. KOM na stravie wciąż należy do Włocha Damiano Caruso. W przyszłym roku ten sam podjazd najprawdopodobniej zadebiutuje w Tour de France. Wszystko wskazuje na to, iż znajdzie się on na trasie czwartego etapu 107. „Wielkiej Pętli” prowadzącego z Sisteron do Orcieres-Merlette. W każdym razie wydaje się być ciekawszą opcją dojazdu do Orcieres niż wykorzystywana dotąd Col de Manse. Moissiere jest od niej zarówno trudniejsza jak i dogodniej położona. Po zjeździe z „naszej” przełęczy w kierunku północno-wschodnim ku dolinie Champsaur. To znaczy przez stację narciarską Ancelle i wioskę Sant-Leger-les-Melezes do Pont-de-Fosse kolarze mają do przejechania tylko 4 kilometry płaskiego terenu, zanim z okolic Pont-de-Corbiere zaczną 11-kilometrową wspinaczkę do stacji Merlette. Przez Col de Moissiere biegnie droga D213T. Przełęcz leży już w otulinie Parku Narodowego Ecrins. Niemniej widoki nie są tu tak majestatyczne jak z drogi prowadzącej na Col du Lautaret. Okoliczne szczyty są bowiem znacznie niższe. W najbliższej okolicy Moissiere najwyższą górą jest L’Aiguille czyli „Igła” wystająca ledwie 2367 metrów n.p.m.
Tym razem jako pierwszy na górski szlak wyruszył Dario. Niespełna dwie minuty po nim wystartował Tommy, zaś ja ze stratą 2:45 do Darka. Mimo dość późnej pory na starcie mieliśmy 30 stopni. Pierwsze 300 metrów były zupełnie płaskie, zaś kolejne 800 przypominały raczej „falsopiano” niż poważny podjazd. Ten zaczął się dopiero na początku drugiego kilometra. Tomka złapałem w miejscowości Borels po przejechaniu 1,9 kilometra. Niebawem za skrzyżowaniem Saint-Pancrace (2,2 km) wjechaliśmy na drogę D214t. Darek utrzymał się na prowadzeniu przez 2700 metrów. Tomek gonił go znacznie dłużej i doszedł dopiero w połowie dziewiątego kilometra. Podjazd był już całkiem solidny. Najłatwiejszy z ośmiu ostatnich kilometrów ma tu średnio 6,7%. Wszystkie pozostałe co najmniej 7,3%. Na początku czwartego kilometra droga odbiła na zachód, zaś w połowie szóstego kilometra przyjęła zdecydowanie północny kierunek. Wkrótce wjechałem na leśny sektor przez Foret de Sapet. Pierwsze dwucyfrowe stromizny zastały mnie pod koniec siódmego kilometra. Według „cyclingcols” trzeci kilometr od końca ma średnio aż 9,2%, zaś przedostatni nawet 10,7%. Nie powiem, dało się to odczuć. Ostatni też początkowo trzymał mocno i dopiero w drugiej części zaczął stopniowo odpuszczać. Niemniej tak naprawdę dopiero finiszowe 200 metrów były z grubsza wypłaszczone. Tomek na tym odcinku popisał się skutecznym sprintem, walcząc o drugie miejsce z napotkanym po drodze grubym niemieckim turystą na „panzer-elektryku”. Cały podjazd o długości 9,42 kilometra pokonałem w 44:23 (avs. 12,7 km/h). Według stravy segment powyżej Borels czyli 7,17 kilometra przejechałem w 36:27 (avs. 11,8 km/h z VAM 985 m/h). Tommy uzyskał na nim czas 43:29, zaś Dario 46:06. Na górnej połówce tego sektora w lesie Sapet spędziłem 20:26 pokonując 3,6 kilometra z prędkością pionową 1012 m/h. Jak dla mnie był to dobry dzień, po specyficznej nocy. Dla obu moich kolegów raczej odpoczynkowy etap. Dodam jeszcze, iż cały wypad na Moisseire czyli wjazd, postój na górze i zjazd zabrał mi ledwie półtorej godziny.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/2447820359
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/2447820359
ZDJĘCIA
FILMY