banner daniela marszałka

Parking de Salese

Autor: admin o sobota 12. września 2020

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Saint-Martin-Vesubie / Zone du Touron (M2565 -> M89)

Wysokość: 1676 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 759 metrów

Długość: 13,1 kilometra

Średnie nachylenie: 5,8 %

Maksymalne nachylenie: 12,2 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

W trakcie zjazdu z Madone de Fenestre około wpół do drugiej zatrzymaliśmy się w Saint-Martin-Vesubie. Godzina była dość wczesna, więc nie musieliśmy tak od razu wracać na górskie ścieżki. Za sobą mieliśmy długi i ciężki podjazd. Tym samym przed drugą sobotnią wspinaczką warto było „naładować akumulatory”. Wpadliśmy zatem na obiad do restauracyjnego ogródka przed Grand Hotel des Alpes. W ten słoneczny dzień powietrze zdążyło się mocno podgrzać. W dolinie panował już upał. Gdy po kolejnej godzinie dotarliśmy do parkingu w strefie Touron mój licznik zanotował tam 36 stopni. Przed nami było wzniesienie pod każdym względem łatwiejsze od pierwszego. To znaczy niższe, mniejsze, krótsze i do tego jeszcze mniej strome. Niemniej nie sposób go było lekceważyć. Do pokonania mieliśmy przewyższenie 760 metrów na dystansie około 13 kilometrów. Na trasach Touru, Giro czy Vuelty podjazdy porównywalnej wielkości mają z reguły status premii górskiej pierwszej kategorii. Zresztą owa góra nie była naszym jedynym przeciwnikiem tego popołudnia. Dodać jeszcze należy nasze zmęczenie po wcześniejszej wspinaczce i tropikalną temperaturę panującą akurat w tej okolicy. Ponieważ podjazd ku Salese zaczęliśmy z Touron oznaczało to, iż na samym początku czeka nas powtórka z przedpołudniowej rozrywki. Ponownie trzeba było przejechać 1,7 kilometra między parkingiem a wjazdem na drogę M94. Tym samym raz jeszcze przemknęliśmy przez miasteczko św. Marcina, które w czasach Hrabstwa Nicei znane było pod nazwą San Martino Vesubia. Do Francji przyłączono je w roku 1860, acz bez górnych partii sąsiednich dolin. Przez co nasze obie sobotnie mety należały do Włoch jeszcze w roku 1947. Przejechawszy półtora kilometra minęliśmy dobrze sobie znany plac gen. De Gaulle’a i pojechaliśmy dalej na północ drogą M2565. Tym razem musieliśmy na niej pokonać znacznie dłuższy odcinek. Dokładnie zaś 4,1 kilometra o średnim nachyleniu 5%.

Po relatywnie łatwym początku kolejne dwa kilometry na prawym brzegu Le Boreon miały już solidniejszą stromiznę czyli 7,5 i 6 %. Po około 15 minutach dotarliśmy do Pont Maissa (1121 m. n.p.m.), gdzie należało zjechać z głównej drogi. Szosa M2565 w tym miejscu skręca w lewo by dotrzeć na Col du Saint-Martin i wybudowanej na tej przełęczy stacji La Colmiane. My musieliśmy odbić w prawo i wybrać biegnącą na północny-wschód drogę M89. Kolejne trzy kilometry nie były wymagające. Pomiędzy wspomnianym mostem a miejscem zwanym les Trois Ponts (1262 m. n.p.m.) przeciętne nachylenie wynosiło tylko 4,7%. W pierwszej części tego segmentu pokonaliśmy trzy wiraże, zaś do końca szóstego kilometra jechaliśmy przez osadę les Clos. Potem wjechaliśmy w rejon zalesiony, gdzie przynajmniej mieliśmy nieco osłony przed słońcem. Następny sektor był zdecydowanie trudniejszy. Odcinek 2,6 kilometra ze średnią aż 9,15%. Na nim zaś cztery ścianki ze stromizną rzędu 10-12%. Najsztywniejszą z nich trzeba było zaliczyć po przebyciu 8,7 kilometra od startu. To znaczy na wstępie do sześciu serpentyn zlokalizowanych w pobliżu wodospadu Cascade du Boreon. Po ich pokonaniu kilometr dalej wjechaliśmy na 300-metrowy płaskowyż biegnący wzdłuż Lac de Boreon. Był weekend więc w osadzie Boreon (za czasów włoskich zwanej Ciriegia) nie brakowało turystów. Nad jeziorkiem „stacjonowali” amatorzy wędkarstwa. Było tak gorąco, iż pomyślałem, iż w drodze powrotnej warto byłoby zanurzyć choć nogi w jego wodach. Tymczasem jednak pomknęliśmy dalej. Jakieś 200 metrów za jeziorem minęliśmy stojący po prawej stronie drogi okazały budynek Alpha Parc Animalier. To Park Zwierząt szczycący się przywróceniem do życia w tych stronach (acz w warunkach pół-otwartych) wilków. Ponoć obecnie żyją tu 23 osobniki tego drapieżnika funkcjonujące w trzech watahach. Sto metrów dalej trzeba było podjąć decyzję, gdzie zakończymy naszą wspinaczkę.

Mieliśmy dwie opcje. Pierwszą była jazda na wschód drogą D189 i meta przy Vacherie du Boreon na wysokości 1643 metrów n.p.m. Drugą było trzymanie się do samego końca szosy M89, która dociera nieco wyżej. Biegnie zaś na zachód wzdłuż granic Parku Narodowego Mercantour i po niespełna trzech kilometrach stopniowo zanika w rejonie Parking du Salese. Zgodnie z wcześniej zakreślonym planem wybraliśmy właśnie to drugie rozwiązanie. Po przejechaniu na prawy brzeg Le Boreon pierwszy kilometr był łatwy. Jedynie pierwsze 300 metrów za mostem miało solidne nachylenie. Po dłuższym wypłaszczeniu jakieś 1,8 kilometra przed parkingiem rozpoczęliśmy ostatnią fazę wspinaczki. Na przedostatnim kilometrze stromizna miejscami przekraczała 9%. Potem było już nieco łatwiej, acz w samej końcówce sprawy się skomplikowały z uwagi na fatalny stan zniszczonej szosy. Dlatego ostatnie metry pokonaliśmy już wolniej i ostrożniej. Zatrzymaliśmy się na najbliższym zakręcie. Cały podjazd zabrał nam tylko 52 minuty. Według stravy segment o długości 8,93 kilometra powyżej Pont Maissa przejechaliśmy w 35:38 (avs. 15 km/h z VAM 927 m/h). Teoretycznie mogliśmy jechać wyżej, ale już po leśnej drodze gruntowej. Ponoć jest ona całkiem dobrze utrzymana. Niemniej poprzedzona została znakami zakazu wjazdu dla samochodów, motocykli jak i niestety rowerów. Szkoda, bo mógłby z niej być ciekawy finał dla ambitnych cyklistów. Trakt ten dociera aż na Col de Salese (2031 metrów n.p.m.) po przebyciu dodatkowego odcinka 4,4 kilometra o niebagatelnej średniej 8,3%. Nawet biorąc za punkt startu Saint-Martin-Vesubie (960 m. n.p.m.) dałoby to przeszło 16-kilometrową górę z przewyższeniem 1071 metrów. Warto przy tym wspomnieć, iż owa górska dróżka za przełęczą schodzi jeszcze przez blisko 7 kilometrów do odciętej od świata jak i elektryczności wioski Mollieres (1571 m. n.p.m.). Obecnie zamieszkanej tylko w okresie letnim, lecz jeszcze w XIX wieku liczącej 600 stałych mieszkańców. Na Parkingu de Salese pasterze z tej osady sprzedawali turystom wyprodukowane przez siebie sery.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/4049963775

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/4049963775

ZDJĘCIA

IMG_20200912_100

FILM