banner daniela marszałka

Alpe San Bernardo

Autor: admin o sobota 4. września 2021

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Domodossola (Tangenziale Generale dalla Chiesa)

Wysokość: 1631 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1348 metrów

Długość: 18,8 kilometra

Średnie nachylenie: 7,2 %

Maksymalne nachylenie: 13 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

W sobotę sprawa była jednocześnie prosta i skomplikowana. Wygodną częścią planu był fakt, iż tego dnia oba podjazdy mieliśmy rozpocząć z jednego miejsca. To znaczy z ulic Domodossoli, największej miejscowości Val d’Ossola. Trudniejszym elementem całego programu była zaś okoliczność, iż czekały tam nas dwa wymagające wzniesienia. W dodatku pierwsze z nich dość długie i całkiem spore, bo mające ponad 1300 metrów przewyższenia. Mowa o podjeździe na Alpe San Bernardo. Na profilach z „archivio salite” i „cyclingcols” wysokość tej góry została przeszacowana o jakieś 40 metrów. Tym niemniej pod względem skali trudności śmiało można ją porównać ze słynną wspinaczką od Ponte di Legno na Passo di Gavia. Jedyna różnica pomiędzy obiema górami polega na tym, iż w Lombardii wspinaczka zaczyna się i kończy o tysiąc metrów wyżej. Pozostałe parametry są bardzo zbliżone. Nasz dojazd z Omegni liczył 41 kilometrów i biegł szlakiem przetartym już w poprzednich dniach. Po przyjeździe na miejsce wypakowaliśmy się przy Tangenziale Generale Carlo Alberto dalla Chiesa czyli zachodniej obwodnicy tego miasta. Ulica ta upamiętnia wysokiej rangi oficera karabinierów pochodzącego z Piemontu, a zamordowanego w Palermo na zlecenie tamtejszych mafiosów. Domodossola ma niespełna 18 tysięcy mieszkańców i jest drugą (po Verbanii) najludniejszą gminą prowincji Verbano-Cusio-Ossola. Leży u ujścia potoku Bogna do rzeki Toce. Szerzej rzec ujmując na Piana del Toce w centralnym miejscu doliny Ossola u zbiegu dochodzącej do niej bocznych dolinek: Bognanco, Divedro, Antigorio-Formazza, Isorno oraz Vigezzo. Co ciekawe w dniach od 10 września do 23 października 1944 roku miasteczko to było stolicą Repubblica partigiana dell’Ossola czyli obszaru tymczasowo wyzwolonego spod okupacji niemieckiej. Takich chwilowych enklaw wolności w latach 1943-44 na terenie środkowych i północnych Włoch było w sumie 21.

Domodossola dwukrotnie była etapową metą na trasach Giro d’Italia. Pierwszy raz w sezonie 1985, gdy zakończył się w niej krótki i płaski etap osiemnasty. Ten sprinterski odcinek rozpoczęty w Monzy miał tylko 128 kilometrów. Wygrał go Paolo Rosola, który na ostatnich metrach wyprzedził Szwajcara Ursa Freulera oraz swego rodaka Giovaniego Mantovaniego. Z kolei w 2006 roku przyjechano do niej z Aosty. To znaczy znacznie dłuższym i bardziej górzystym szlakiem prowadzącym przez szwajcarski kanton Valais (Wallis). Na czternastym odcinku tej imprezy liczącym aż 220 kilometrów kolarze zaraz po starcie musieli pokonać tunelową wersję Colle del Gran San Bernardo, zaś bliżej mety podjazd na Simplonpass. Uciekło wówczas 11 harcowników. Dwójkowy finisz wygrał Kolumbijczyk Luis Felipe Laverde przed Hiszpanem Francisco Perezem. Parę sekund za nimi w sprincie o trzecie miejsce najszybszy okazał się Włoch Paolo Tiralongo. Rok wcześniej podobną, acz znacznie krótszą trasę ze szwajcarskiego Brig pokonały panie uczestniczące w Giro Donne. Po finiszu z 8-osobowej grupki wygrała tu Rosjanka Swietłana Bubnenkowa, zwyciężczyni kobiecego Giro z sezonu 2002. W wyścigu z roku 2005 triumfowała Szwajcarka Nicole Brandli. Niemniej na ulicach Domodossoli rządziły kolarki ze Wschodu, jako że druga była Białorusinka Zinajda Stachurskaja, zaś trzecia Litwinka Edita Pucinskaite. W pierwszym tygodniu wyprawy przebywając w Dolinie Aosty darowałem sobie obie przełęcze św. Bernarda, gdyż podjechałem na nie przed laty. Niemniej po dwóch tygodniach pobytu w północno-zachodniej Italii i tak dopadła mnie konieczność oddania swego rodzaju hołdu świętemu z Menthon. Widać w tych stronach kult patrona alpinistów, narciarzy, górskich ratowników i turystów jest mocno rozpowszechniony. Dla mnie osobiście miała to być już szósta wspinaczka na górę poświęconą tej postaci. W tym czwarta na terenie Włoch, albowiem we wrześniu 2015 roku przebywając w Alpach Liguryjskich poznałem też Colle San Bernardo di Mendatica (1262 m. n.p.m.).

Autor strony „massimoperlabici” podzielił podjazd z Domodossoli na Alpe San Bernardo aż na osiem części. Pierwsza prowadząca od miasta do Ponte di Torno ma długość 4,3 kilometra i przeciętne nachylenie tylko 3,9%. Druga na odcinku 3,2 kilometra do Fonti di Bognanco ma już średnio 7,1%. Dalej wyróżnione zostały cztery sektory o jednakowej długości 1300 metrów. Niemniej o różnej stromiźnie. Trzeci prowadzący do Possetto, czwarty do Camisanki, piąty do San Lorenzo i szósty do Granigi ze stromiznami rzędu: 8,8% – 9,7% – 5,5% oraz 9,8%. W górnej partii wzniesienia mamy jeszcze dwa trudne odcinki. Najpierw 2,2 kilometra o średnim nachyleniu 9,6% na dojeździe do Alpe Vercengio oraz finałowe 3,6 kilometra z przeciętną 8,6%. W skrócie mamy tu zatem: przeszło 4-kilometrowy łagodny wstęp, niemal 6-kilometrowy mocny sektor z przeciętną 8,1%, krótki odcinek z umiarkowanym nachyleniem i na koniec przeszło 7-kilometrowy ciężki segment ze średnią aż 9,1%. Punkt dziesiąta byliśmy już gotowi do drogi i zrazu nieśpiesznie ruszyliśmy na północ wspomnianą obwodnicą. Licznik włączyłem przy rondzie, z którego popołudniu mieliśmy zacząć podjazd na Alpe Lusentino. Po 500 metrach wjechaliśmy na via Giuseppe di Vittorio, zaś po kilometrze wyjechaliśmy z miasta. Niebawem po przejechaniu 1,3 kilometra minęliśmy Ponte Mocogna i skręciliśmy na zachód wjeżdżając do Val Bognanco. Minęliśmy elektrownie wodną Vagna i wpadliśmy do ciasnej, mocno zalesionej doliny. Po niespełna 3 kilometrach jazdy drogą SP68 minęliśmy Torno, zaś pod koniec piątego kilometra od startu elektrownię wodną Bognanco Dagliano. W połowie szóstego kilometra przejechaliśmy długi wiadukt z widokiem po prawicy na wodospad Cascata Variola. Nieco dalej minęliśmy zaś osady Messasca i Campeglio, po czym na siódmym kilometrze zmierzyliśmy się z pierwszą dwucyfrową stromizną. Ostre nachylenie utrzymywało się też podczas przejazdu przez stację termalną Fonti di Bognanco. Na dziewiątym kilometrze, jeszcze przed Pessetto szlak definitywnie zmienił kierunek z zachodniego na północny.

Zaczął się segment „Hairpins Festival” czyli 13 ciasnych wiraży na kolejnych czterech kilometrach. Nachylenie nierzadko przekraczało 10%. Z coraz większym trudem trzymałem tylne koło Adriana. Na dziesiątym kilometrze rozstaliśmy się więc za „porozumieniem stron”. Niebawem minąłem Camisankę, Boco i po przejechaniu 11,2 kilometrach byłem już w San Lorenzo „stołecznej” części gminy Bognanco. Do kolegi traciłem tu już przeszło 50 sekund. Jakieś 1200 metrów dalej minąłem stromy zakręt przy Albergo Ristorante Da Cecilia we wiosce Graniga. W tym lokalu zatrzymaliśmy się na pół godziny podczas zjazdu. Mój telefon rychło skończył nagrywanie. Tym razem po 12,6 kilometra od startu. Powyżej Granigi niemal przez kilometr szlak biegł prosto na północ. Bez zakrętów, ale wciąż z wysokimi procentami. Następnie po 14 kilometrach należało skręcić w prawo, gdyż droga na wprost była „ślepą uliczką” prowadzącą jedynie do osady La Gomba i kampingu o jakże słowiańskiej nazwie „Yolki Palki”. Nachylenie chwilowo zmalało na wiadukcie ponad Rio Acquamorta. Niemniej szybko wzrosło na dojeździe do Alpe Vercengio. Na finałowym odcinku spora stromizna tylko miejscami odpuszczała. Trafiła nam się jeszcze jedna sekwencja serpentyn. Sześć wiraży na odcinku ledwie kilometra. Za ostatnim z nich do mety między Oratorio San Bernardo oraz miejscowym parkingiem zostało już tylko 700 metrów. Dalej jadąc już po szutrze wpadłem do lasu, gdzie przy dużej drewnianej tablicy czekał na mnie Adrian. W oddali po lewej stronie widać było budynek Rifugio San Bernardo. Natomiast na wprost „szła” szutrowa dróżka, którą po pięciu ciężkich kilometrach można dotrzeć na graniczną przełęcz Monscera (2103 m. n.p.m.). Niemniej do tego zadania trzeba już rowerów górskich. Adriano najdłuższy z segmentów czyli 16,84 kilometra od Ponte Mocogna pokonał w 1h 14:14 (avs. 13,6 km/h i VAM 1015 m/h). Ja wjechałem w czasie poniżej 80 minut. Do swego kompana straciłem przeszło pięć minut. Szkoda, że podobnie jak na San Domenico zgapiłem się i nie nagrałem tu żadnego filmiku.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/5902745673

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/5902745673

ALPE SAN BERNARDO by Adriano

https://www.strava.com/activities/5903180420

ZDJĘCIA

Alpe San Bernardo_46