banner daniela marszałka

Alto de Aitana

Autor: admin o wtorek 12. września 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Sella

Wysokość: 1548 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1154 metry

Długość: 18,8 kilometra

Średnie nachylenie: 6,1 %

Maksymalne nachylenie: 13 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Po Katalonii i Aragonii przyszła kolei na górki z Comunidad Valenciana. Ten region słynie z klimatu przyjaznego kolarstwu szosowemu. To właśnie w okolicach Walencji oraz na pobliskich Balearach rozgrywane są pierwsze wyścigi kalendarza europejskiego. Natomiast miejscowości takie jak Alicante, Denia czy Calpe są najpopularniejszymi lokalizacjami przedsezonowych obozów przygotowawczych. Tak dla ekip zawodowych jak i całej masy amatorów kolarstwa. Ta wspólnota autonomiczna dzieli się na trzy prowincje. Patrząc z północy na południe są to: Castellon, Valencia i Alicante. Najciekawsze podjazdy kolarskie znajdują się w tej ostatniej. Na trzeci etap wybrałem nam wspinaczki na Aito de Aitana oraz ku Antenas de Pedro Paya. Pierwsza długa i ze sporym przewyższeniem. Druga krótka, lecz bardzo stroma na ostatnich kilometrach. Obie zlokalizowane jakieś dwie godziny jazdy samochodem od naszej trzeciej bazy noclegowej w Benaguasil. Do wyboru mieliśmy dwie trasy dojazdowe. Nadmorską biegnącą w dużej mierze autostradą AP-7 oraz śródlądową z wykorzystaniem drogi ekspresowej A-7. Wybraliśmy ten drugi wariant. Krótszy terenowo, acz nieco dłuższy czasowo. Uzgodniliśmy, że naszą wspinaczkę pod Alto de Aitana zaczniemy z wioski Sella leżącej na wysokości około 400 metrów n.p.m. W drodze do niej podjechaliśmy od strony północnej na Port de Tudons (1024 m. n.p.m.). Przełęcz znaną z wielu „występów” na trasach Vuelta a Espana. Począwszy od roku 1975 była ona już 11 razy premią górską na tym wyścigu, z czego ośmiokrotnie w XXI wieku. Jej pierwszym zdobywcą był Bask Miguel Maria Lasa, zaś ostatnim jak dotąd Słoweniec Jan Polanc z roku 2021.

Dla zdecydowanej większości cyklistów kręcących w tej okolicy to Tudons jest metą wspinaczki. Dlatego, że niespełna 7-kilometrowa końcówka podjazdu na Alto de Aitana biegnie po drodze wojskowej. Prowadzącej do bazy zarządzanej przez Eskadrę Nadzoru Powietrznego (Un Escuadron de Vigilancia Aerea). W Hiszpanii jest 13 takich ośrodków, przy czym dwa na Wyspach Kanaryjskich. Tutejsza eskadra to EVA-5. Aitana jest najwyższym górą prowincji Alicante, na której to zakończyły się cztery etapy wielkiej Vuelty. Zależało mi na tym by wjechać na jej szczyt. Wycieczką pod samą Tudons wydawała mi się nie dość interesująca. Musieliśmy znaleźć sposób na legalne pokonanie bramy stojącej obok przełęczy. Na szczęście mieliśmy wśród nas Rafała, dla którego Hiszpania to druga ojczyzna, zaś język Cervantesa nie ma żadnych tajemnic. Zleciłem swemu koledze z Gorzowa „rozpoznanie terenu” tj. ustalenie co trzeba zrobić by dostać zgodę na pokonanie finałowego segmentu tego wzniesienia. Rafa napisał do dowództwa bazy. Następnie dzwonił i negocjował warunki wstępu. Ostatecznie załatwił nam przepustki. Niemniej były pewne wymogi. Trzeba było z wyprzedzeniem wysłać im swoje dane osobowe. Natomiast w dniu wizyty należało się stawić pod bramą o określonej godzinie (tuż przed południem). Tym samym aby nie przegapić swej szansy musieliśmy wyjechać z Benaguasil już około 8:30. Mój pomysł na zdobycie Aitany zakładał pokonanie sporej części południowego podjazdu na Port de Tudons. Można go zacząć nawet z poziomu 200 metrów n.p.m. czyli 18 kilometrów przed przełęczą. Jednak my z ostrożności na miejsce startu wybraliśmy wyżej położoną Sellę. Tym samym skróciliśmy sobie Tudons do 12 kilometrów. Dlatego by ryzyko ewentualnego spóźnienia na spotkanie z wojskowymi ograniczyć do minimum.

Wspomniałem już o tym, że Alto de Aitana pojawiała się na trasach Vuelta a Espana. Po raz pierwszy organizatorzy Vuelty skorzystali z niej w sezonie 2001. Piętnasty etap tamtej edycji wygrał Duńczyk Claus-Michael Moller, który o 15 sekund wyprzedził trójkę wybitnych górali. Na drugim miejscu finiszował Włoch Gilberto Simoni, a tuż za nim linię mety przecięli Hiszpanie: Carlos Sastre i Roberto Heras. Późniejszy triumfator owej edycji Angel Casero odrobił tu 16 sekund do liderującego Oscara Sevilli. Niemniej koszulkę lidera odebrał swemu rodakowi dopiero po kończącej wyścig czasówce w Madrycie. Przy kolejnych dwóch okazjach ze zwycięstw etapowych na Aitanie cieszyli się Włosi. W 2004 roku najszybciej do mety dziewiątego etapu dotarł Leonardo Piepoli, który o 5 sekund wyprzedził Herasa oraz o 10 Baska Isidro Nozala. Prowadzenie w wyścigu utrzymał Amerykanin Floyd Landis, choć finiszował dziewiąty ze stratą 54 sekund. Z kolei w sezonie 2009 pierwszy na kresce był Damiano Cunego. „Mały Książe” wygrał ósmy odcinek owej edycji z przewagą 33 sekund nad Francuzem Davidem Moncoutie oraz 36 nad Holendrem Robertem Gesinkiem. Czwarty tego dnia Australijczyk Cadel Evans został zaś nowym liderem wyścigu. W roku 2016 Aitana będąc metą dwudziestego etapu była świadkiem aż trzech ciekawych batalii. O etap do samego końca zażarcie rywalizowali Pierre-Roger Latour i Darwin Atapuma. Ostatecznie Francuz wyprzedził Kolumbijczyka o 2 sekundy. Trzeci ze stratą 17 sekund dojechał do mety Włoch Fabio Felline. Za ich plecami Chris Froome bezskutecznie próbował urwać liderującego Nairo Quintanę. Doszło natomiast do zmiany na trzeciej pozycji w „generalce”. Esteban Chaves nadrobił bowiem 1:24 nad Alberto Contadorem i ostatecznie wyprzedził „El Pistolero” o 13 sekund.

W trakcie trzeciego dnia wyprawy do Andaluzji mieliśmy jeszcze ładny kawałek drogi. Niemniej to właśnie od wtorku jeździliśmy już po Górach Betyckich. Nie były to jeszcze najwyższe partie owych gór, lecz tzw. Sistema Prebetico obejmująca jedynie północno-wschodnią część tego łańcucha górskiego. Po przyjechaniu do Selli wypakowaliśmy się na parkingu pod miejscowym cmentarzem. Zgodnie z planem ruszyliśmy pod górę około jedenastej. W ramach pierwszej fazy tej wspinaczki było do zrobienia 620 metrów w pionie. Jadąc spokojnie czyli z VAM na poziomie 800-900 m/h mieliśmy dotrzeć na Tudons po około 45 minutach. To dawało nam kwadrans zapasu. Tak na wszelki wypadek, gdyby jeden z nas „złapał kapcia” po drodze. Startując z Selli zostawiliśmy sobie do podjechania przeszło 18 kilometrów. Zatem dystans wspinaczki pod Aiatnę był bardzo zbliżony do tego z obu niedzielnych premii górskich. Przewyższenie większe niż na Santuari MDM, lecz zarazem wyraźnie mniejsze niż na Mont Caro. Podjazd regularny. Na dojeździe do Tudons łagodny. Powyżej przełęczy co najmniej solidny, ale wciąż bez większych stromizn. Ze strony „cyclingcols” można było się dowiedzieć, iż odcinki z dwucyfrowym nachyleniem będą tu rzadkością. W sumie miało nam się uzbierać ledwie 1,3 kilometra takiego terenu, z czego 900 metrów powyżej bramy. To znaczy tyle samo co na znacznie krótszym podjeździe do stacji Valdelinares. Cały dolny sektor o długości blisko 12 kilometrów miał mieć przeciętne nachylenie tylko 5,3%. Trzecia tercja wzniesienia czyli odcinek z Tudons na Aitanę to już była „nieco inna para kaloszy”. Dystans 6,7 kilometra ze średnią 7,8%. Na nim zaś cztery kilometrowe odcinki na poziomie ponad 8%.

Podjazd na Port de Tudons potraktowaliśmy ulgowo. Droga przez pierwsze 4,8 kilometra trzymała się Riu de Sella. Co kilometr mijaliśmy dwie przydrożne tabliczki. Brązową odliczającą dystans pozostały nam do przełęczy oraz białą podającą nachylenie na kolejnym odcinku. Niemniej nie średnie, lecz maksymalne co było nieco mylące. Po rozstaniu z rzeczką droga CV-770 wpadła w bardziej zalesiony teren. W połowie siódmego kilometra minęliśmy łącznik z szosą CV-778, po której prowadzi wariant podjazdu zaczynający się w miejscowości Relleu. Potem na dziewiątym kilometrze nasz szlak spotkał się jeszcze z drogą CV-785 biegnącą od wioski Penaguila i ogrodu zoologicznego Safari Aitana. Na przełęcz dotarliśmy zgodnie z planem. Przed bramą czekali już wysłannicy z bazy lotniczej. Krótka dwuminutowa odprawa. Porozmawiali z Rafałem i otworzyli nam bramę. Następnie wskoczyli do Jeepa i rychło nas minęli życząc powodzenia. Odcinek na drodze wojskowej był wyraźnie trudniejszy od tego poniżej przełęczy. Ta zmiana nachylenia podcięła nogi Rafałowi. Kilkakrotnie zostawał za nami, na kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów. Niemniej gdy tylko nieco zwalnialiśmy wracał do szeregu. Jednak tą górę bardziej niż każdą inną trzeba było ukończyć razem. Nie wypadało gubić Rafała, skoro tylko dzięki niemu tu wjechaliśmy. Na ostatnim kilometrze przez chwilę postraszyła nas mżawka. Cały wjazd na Aitanę (wliczając niedługi postój na przełęczy) zabrał nam 82 minuty z hakiem. Na mecie czekali nasi strażnicy-przewodnicy. Byli na tyle uprzejmi, że zrobili nam trójkowe zdjęcie na tle pomnika poległych. Niemniej o robieniu fotek we własnym zakresie nie było tu mowy. Zatem szybko i grzecznie zjechaliśmy na Tudons bez żadnych foto-przystanków. Dopiero na przełęczy jak i późniejszym zjeździe do Selli przyszła pora na łapanie obrazków do albumu z podróży.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9833695895

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9833695895

ALTO DE AITANA by ADRIANO

https://www.strava.com/activities/9833656235

ALTO DE AITANA by RAFA

https://www.strava.com/activities/9833587272

ZDJĘCIA

Aitana_38

FILM