banner daniela marszałka

La Alfaguara

Autor: admin o wtorek 19. września 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: El Chaparral

Wysokość: 1448 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 751 metrów

Długość: 16,4 kilometra

Średnie nachylenie: 4,6 %

Maksymalne nachylenie: 14 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Przed godziną trzynastą ruszyliśmy w dalszą drogę ku Granadzie. Kolejny odcinek tego transferu miał liczyć 102 kilometry. Sam początek do przejechania lokalnymi drogami, ale potem już niemal wyłącznie dwie autostrady czyli A-92M i A-92. Szybko poszło i tuż po czternastej byliśmy u podnóża drugiej wtorkowej górki. To znaczy na opustoszałych ulicach El Chaparral. To miejscowość mająca 1320 mieszkańców i należącą do gminy Albolote oraz comarki Vega de Granada. Jak na warunki hiszpańskie ma ona bardzo krótką historię. Ta zaczęła się bowiem w roku 1956, gdy tą okolicę nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 5,1 stopni w skali Richtera. Albolote bardzo mocno w nim ucierpiało. Miejscowy burmistrz poskarżył się na ciężki los swych ziomków dyktatorowi Francisco Franco. Decyzją władz państwowych dokonano zatem wywłaszczenia pobliskiego majątku należącego do markiza Ibarra. Farma „Granja del Chaparral” została rozparcelowana. Mieszkańcy Albolote mogli wnioskować o przyznanie im powstałych w ten sposób działek. Pierwsi zasiedlili nowo powstałe domy w roku 1961, zaś trzy lata później oficjalnie oddano do użytku osiedle El Chaparral. Przyjechaliśmy w tą okolicę, gdyż zasugerowałem się profilem podjazdu La Alfaguary znalezionym na stronie „altimetrias.net”. Góra ta znalazła się na trasie Vuelta a Espana z roku 2018. Niemniej uczestnicy tego wyścigu podjeżdżali na metę czwartego etapu nieco innym szlakiem. Swoją wspinaczkę zaczęli na północno-wschodnich obrzeżach Granady. Cały ich podjazd biegł drogą GR-3103. Prowadził z okolic Jun przez miejscowość Alfacar. Miał długość 12,4 kilometra oraz średnie nachylenie 5,4%.

Zawodowcy zmagali się zatem ze wniesieniem krótszym, ale nieco bardziej konkretnym. Pierwsze cztery kilometry ich wspinaczki miały zmienne nachylenie. Kilometry pierwszy i trzeci solidne, zaś drugi i czwarty łagodne. Najtrudniejszy sektor środkowy czyli trzy kilometry powyżej Alfacar o średniej 7,7%. Ostatnie pięć kilometrów z hakiem już te same co na naszym północnym podjeździe. Etap zaczął się w Velez-Malaga na Costa del Sol i miał w programie dwie premie górskiej pierwszej kategorii. Przed półmetkiem trzeba było zaliczyć długą wspinaczkę na Alto del Mirador de Cabra Montes czyli wzniesienie, o które my mogliśmy zahaczyć w trakcie transferu z Roquetas de Mar do Fuengiroli. Michał Kwiatkowski bronił tego dnia koszulkę lidera mając na starcie 14 sekund przewagi nad Alejandro Valverde. O zwycięstwo etapowe powalczyli kolarze z 9-osobowej ucieczki. W dwójkowym finiszu Amerykanin Ben King okazał się znacznie szybszy od Nikity Stalnowa z Kazachstanu. Po 13 sekundach na metę dojechał Francuz Pierre Rolland. „Kwiato” finiszował na trzynastym miejscu na czele 13-osobowej grupki. Niemniej te „13-stki” nie okazały się dla niego pechowe. Owszem stracił co-nieco do czterech groźnych rywali, ale „maillot rojo” pozostała w jego posiadaniu. Simon Yates nadrobił tu nad Michałem 27, zaś Emanuel Buchmann 25 sekund. Miguel Angel Lopez osiem, zaś Valverde już tylko dwie. Po czterech etapach Polak nadal prowadził. Tym razem z przewagą 7 sekund nad Niemcem i 10 nad Anglikiem. Szkoda, że Team Sky nie upilnował ucieczki na kolejnym odcinku, albowiem była okazja na utrzymanie tego prowadzenia co najmniej do dziewiątego etapu, kończącego się wspinaczką do stacji La Covatilla w regionie Kastylia-Leon.

Sierra de la Alfaguara to jedno z sześciu pasm górskich wchodzących w skład Parque Natural de Sierra de Huetor. Utworzonego w roku 1989 i zajmującego obszar 121,3 km2. Góry te należą do Cordillera Penibetica, ale nie porażają swą wysokością. Najwyższym szczytem na terenie całego parku jest Penon de Majalijar mający 1878 metrów n.p.m. Naszą wspinaczkę zaczęliśmy o wpół do piętnastej. O tej porze było już gorąco. Na starcie mieliśmy temperaturę 32 stopni, zaś na trasie maksymalnie 34. Pierwszy kilometr łagodny. Następne dwa już solidniejsze ze średnią 5,1%. W połowie trzeciego kilometra trzeba było skręcić w prawo, gdyż jadąc prosto wjechalibyśmy na „ślepą” szosę GR-3422 do wioski Calicasas. Wzdłuż naszej drogi czyli GR-3419 ciągnęło się nieprzebrane „morze” drzewek oliwnych. Na piątym kilometrze najpierw wypłaszczenie, a potem nawet zjazdy. Za to na dojeździe do Guevejar (6,3 km) dwie ścianki. Druga ze stromizną sięgającą 14%. Dojechawszy do tej miejscowości wskoczyliśmy na drogę GR-3424. Ta skierowała nas na północ, zaś na ósmym kilometrze była niemal płaska. Potem w połowie dziewiątego kilometra należało odbić w prawo i wjechać na szosę GR-3101 prowadzącą do Nivar. Tu od razu zrobiło się trudniej. Jeszcze przed końcem dziewiątego kilometra trzeba się było uporać z dwucyfrową stromizną sięgającą nawet 13%. Ten teren zmógł Rafała, który wypadł nam z towarzystwa. Po zakręcie w lewo nachylenie nieco odpuściło, ale trzymało się na poziomie 8% do końca dziesiątego kilometra. Potem kilkaset metrów luzu, po czym ostatnie 600 metrów na drodze GR-3101 znów średnią około 8% i max. 12%. Po przejechaniu 11,2 kilometra dotarliśmy do finałowego odcinka na drodze GR-3103. Dojechałem tu z Adrianem w czasie 39:18 (avs. 17,1 km/h). Rafał zanotował w tym miejscu czas 43:01.

Po ciasnej nawrotce pierwsze czterysta metrów wyraźnie w dół. Podjazd odżył w połowie dwunastego kilometra, gdy tylko szlak skręcił na północ. Kręty trzynasty kilometr na poziomie aż 9,7% czyli zdecydowanie najtrudniejszy na tym podjeździe. Adek kontrolował ile stromego nam jeszcze zostało patrząc na kolor wykresu ze swego licznika. Rozglądaliśmy się na boki podziwiając tą cichą i piękną okolicę. Na czternastym kilometrze nachylenie wciąż jeszcze było solidne. Na początku piętnastego minęliśmy bunkry z czasów wojny domowej 1936-39. Po wjeździe do lasu podjazd mocno złagodniał. Przez kolejne 1200 metrów typowe „falsollano”. Dopiero gdy w połowie szesnastego kilometra odbiliśmy w prawo trzeba było mocniej depnąć. Ostatnie 700 metrów w kierunku południowym z nachyleniem do 7-8%. Meta między ogrodem botanicznym „Arboretum” a barem Kiosko Alfaguara. Brama na wprost skrywała zaś pole przeznaczone na obozy harcerskie. Za zakrętem w lewo dróżka już szutrowa szła jeszcze wyżej. Można nią pocisnąć kolejne 900 metrów i dojechać na wysokość 1499 metrów n.p.m. Do kresu szosy dojechaliśmy w czasie poniżej godziny. Według stravy segment o długości 16,3 kilometra pokonaliśmy w 59:09 (avs. 16,5 km/h). Rafał finiszował ze stratą 11 minut. Z El Chaparral do nowej bazy noclegowej mieliśmy mniej niż 10 kilometrów. Świetny lokal na drugim piętrze bloku przy Avenida de Virgilio w dzielnicy Carillo de Maracena. Byliśmy na miejscu około siedemnastej. Rozładunek i noszenie bagaży (na szczęście z pomocą windy). Następnie szybki mini-obiad i prysznice. Po tym wszystkim dzień wciąż był na tyle młody, że po wpół do siódmej wybraliśmy się rowerami na wycieczkę do centrum Granady. Na miejscu nieco zwiedzania i porządniejsza kolacja. Na deser lokalny specjał czyli churrosy.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9880007323

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9880007323

LA ALFAGUARA by ADRIANO

https://www.strava.com/activities/9879990191

LA ALFAGUARA by RAFA

https://www.strava.com/activities/9880643442

ZDJĘCIA

Alfaguara_56

FILM