banner daniela marszałka

Passo della Novena

Autor: admin o poniedziałek 26. czerwca 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Airolo / Via della Stazione

Wysokość: 2478 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1332 metry

Długość: 23,2 kilometra

Średnie nachylenie: 5,7 %

Maksymalne nachylenie: 11 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Po weekendzie otwarcia spędzonym na włoskich szosach w poniedziałek po raz pierwszy wyprawiliśmy się „za miedzę” czyli do pobliskiej Szwajcarii. Tym niemniej samochodowy dojazd na start drugiego etapu do krótkich nie należał. Mieliśmy się wbić autem daleko w głąb kantonu Ticino. Naszym celem było miasteczko Airolo, leżące na północnym krańcu dystryktu Leventina. Tym samym przed wskoczeniem na rowery musieliśmy pokonać na czterech kółkach aż 101 kilometrów. To był najdłuższy tego rodzaju transfer owej wyprawy. Niekoniecznie czasowo, ale z pewnością pod względem dystansu. Niemniej było warto. Z Airolo można podjechać na słynną przełęcz św. Gottarda (2108 m. n.p.m.). W dodatku wykorzystując do tego wybudowaną przed blisko dwustu laty Via Tremola. Drogowy zabytek, na którym przez kilka ładnych kilometrów trzeba się wspinać po granitowej kostce. Nasze oczy zwróciliśmy jednak wyżej i w innym kierunku. Nie na północ, lecz na zachód. Mogliśmy stąd bowiem ruszyć na najwyższą z szosowych przełęczy leżących wyłącznie na ziemi szwajcarskiej. Chcieliśmy bowiem wjechać na Nufenenpass czy też raczej Passo della Novena (2478 m. n.p.m.) jak nazywają tą górską przeprawę w Alpach Lepontyńskich mieszkańcy kantonu Ticino. Przełęcz leży pomiędzy szczytami Pizzo Gallina (3061 m. n.p.m.) i Nufenenstock (2866 m. n.p.m.). Nieopodal niej znajdują się źródła Ticino. Blisko 250-kilometrowej rzeki, będącej najobfitszym dopływem Padu. To jej zawdzięcza swą nazwę jedyny szwajcarski kanton, w którym króluje język Dantego.

Asfaltową drogę biegnącą przez Nufenen vel Novenę oddano do użytku we wrześniu 1969 roku. Prace nad jej konstrukcją trwały cztery lata. Łączy ona miejscowość Ulrichen w dystrykcie Goms na wschodnim (germańskim) krańcu dwujęzycznego kantonu Wallis ze wspomnianym już Airolo, schodząc na wschód doliną Bedretto. Niespełna trzy lata po tym jak zaczęły przez nią śmigać samochody zawitał tu po raz pierwszy peleton wyścigu Dookoła Szwajcarii. Na szóstym etapie Tour de Suisse 1972 podjeżdżano jednak od strony zachodniej, gdyż odcinek ten wiódł z Morel do Lugano. Jako pierwszy na tej przełęczy zameldował się wówczas Włoch Silvano Schiavon. Rok później tą samą wspinaczkę najszybciej ukończył Bask Domingo Perurena. Wschodni podjazd po raz pierwszy wykorzystano dopiero w roku 1984 przy okazji czwartej wizyty TdS na tej przełęczy. Wówczas premię górską na Novenie jak i sam etap z Lugano do Fiesch wygrał Amerykanin Jonathan Boyer. Do dnia dzisiejszego Nufenen już 19 razy pojawiła się w programie tego wyścigu. Ostatnio w 2022 roku, gdy na premię górską od naszej czyli wschodniej strony pierwszy wjechał inny „Jankes” Quinn Simmons. Choć odcinek z Locarno na Moosalp wygrał Niemiec Nico Denz, to Simmons poniekąd dzięki owym punktom pocieszył się wkrótce triumfem w klasyfikacji górskiej. Pośród zdobywców owej przełęczy na trasach TdS mamy jeszcze kilka ciekawych nazwisk. By wymienić takich górskich asów jak: Kolumbijczyk Fabio Parra (1987), Bask Roberto Laiseka (2005) czy Anglik Hugh Carthy (2019). Tym niemniej tylko jeden uczestnik Schweiz Rundfahrt zgarnął główną premię na Nufenen parokrotnie. Jest nim Włoch Stefano Garzelli. Pierwszy na tym kolarskim szczycie w latach 1998, 2000 i 2001. Zresztą wygrał on cały wyścig z roku 1998, zaś w 2001 prowadzący przez Novenę etap z Locarno do Naters.

Z dwóch podjazdów wiodących na tą wyniosłą przełęcz za nieco trudniejszy uchodzi ów germański z Ulrichen. Jest on znacznie krótszy, ale za to bardzo konkretny. Trzeba na nim pokonać 1127 metrów przewyższenia na dystansie ledwie 13,5 kilometra, co daje średnie nachylenie 8,3%. Maksymalna stromizna tego wzniesienia to 12,5%. Jest na nim pięć półkilometrowych segmentów o wartości co najmniej 10%. Obaj mieliśmy okazję zapoznać się z tą ciężką wspinaczką przy tej samej okazji. Dawno temu, bo 9 sierpnia 2008 roku, gdy razem stanęliśmy na starcie hardcorowego rajdu spod szyldu Alpenbrevet Gold. Jak dla mnie był to jeden z najcięższych testów kolarskich. W zasadzie jeden z dwóch dni, w których dane mi było zrobić przeszło 5000 metrów w pionie. Na trasie 174 kilometrów ze startem i metą w Meiringen trzeba było pokonać cztery premie górskie z wjazdem na ponad 2000 metrów n.p.m. Przy tym co najmniej trzy z nich były wzniesieniami najwyższej kategorii. Nufenenpass poprzedzona długą wspinaczką pod Grimselpass dość mocno mnie wówczas przyhamowała. Tymczasem przed sobą miałem jeszcze do pokonania Świętego Gottarda z wjazdem po Tremoli oraz ciężką Sustenpass. Po 15 latach nadarzyła się szansa by przetestować swą formę po romańskiej stronie przełęczy. Tu również czekał nas spory kawał mocnej wspinaczki, choć cały podjazd zaczyna się doprawdy łagodnie. Na pierwszych 10 kilometrach za Airolo przeciętne nachylenie ledwie zbliża się do poziomu 3%. Niemniej potem dość drastycznie zmienia się melodia. Pierwsze stromizny pojawiają się jeszcze przed wioską All’Acqua. Natomiast na finałowych 10 kilometrach średnia to niemal 8,2%, pomimo wyraźnie odpuszczającego ostatniego kilometra.

Jak już wspomniałem dojazd na start tego etapu mieliśmy długi, ale przynajmniej bezproblemowy. Jeśli nie liczyć postoju tuż po przekroczeniu granicy spowodowanego robotami na szosie biegnącej wzdłuż jeziora. Przejechawszy Lugano już niemal do samego końca mogliśmy mknąć po autostradzie A2. Po dotarciu do Airolo zjechaliśmy na Via della Stazione, by tam znaleźć miejsce na zostawienie samochodu. Niemniej parking przed lokalnym dworcem wyglądał na płatny. Dlatego wyjechaliśmy poza miasteczko i ostatecznie „porzuciliśmy” auto na najbliższym wzgórzu, nieopodal restauracji Caseificio del Gottardo. Parking ten służy również turystom zmierzającym do dolnej stacji kolejki linowej „lecącej” na szczyt Sasso della Boggia (2067 m. n.p.m.). Dlatego chcąc zacząć podjazd na Passo della Novena z najniższego punktu w okolicy, musieliśmy najpierw zjechać rowerami w rejon stacji kolejowej. Stoi tam okazały pomnik poświęcony robotnikom „poległym” podczas budowy pierwszego tunelu kolejowego pod przełęczą San Gottardo. W trakcie dziesięciu lat pracy (1872-1882) nad 15-kilometrową przeprawą z Goschenen do Airolo zginęło aż 199 budowniczych! Pod górę ruszyliśmy dość późno, bo po godzinie jedenastej. Choć startowaliśmy z poziomu przeszło 1100 metrów n.p.m. na starcie znów było gorąco. W dolnych partiach wzniesienia długo utrzymywała się wartość 29 stopni. Akurat przy wjeździe na tak wysoką przełęcz jak Nufenen był to plus, gdyż zwiastował przyjemną temperaturę nawet na bardzo wysoko usytuowanej mecie. Minusem był za to wyraźnie odczuwalny przeciwny wiatr.

Wyjeżdżając z Airolo minęliśmy zjazd w drogę wiodącą na św. Gottarda, po czym wykonaliśmy spory półokrąg przejeżdżając na prawy brzeg rzeki Ticino. Po 1200 metrach od startu minęliśmy rejon naszego parkingu i będąc już na drodze kantonalnej PA-413 mogliśmy pognać w głąb Valle Bedretto. Piotr rzecz jasna narzucił zdrowe tempo, a ja starałem się do niego dostosować. Dopóki podjazd był łagodny dawałem radę. Pierwsze dwucyfrowe ścianki pojawić się miały dopiero wraz z końcem dziesiątego kilometra. Pierwsze kilometry wiodły nas konsekwentnie na południowy-zachód. W połowie piątego kilometra przejechaliśmy przez osadę Fontana, zaś dwa kilometry dalej przez Ossasco. Potem minęliśmy początek bocznej drogi, która przez trzy kilometry „leci” równolegle do głównej szosy północną stroną doliny i przechodzi m.in. przez wioskę Bedretto. Do strefy wypoczynkowej Cioss Prato dojechałem jeszcze na kole Piotrka, ale najbliższa ścianka z połowy dwunastego kilometra na dobre nas rozłączyła. Jak wynika ze stravy odcinek blisko 11 kilometrów od wirażu pod naszym parkingiem do wioski All’Acqua przejechałem w 33:42 (avs. 19,5 km/h) tracąc do swego kolegi 32 sekundy. Pietro był za to równo 9 minut wolniejszy niż peleton TdS z roku 2022. Po krótkim wypłaszczeniu ostra zabawa z Noveną zaczęła się na początku czternastego kilometra. Droga już od pewnego czasu biegła lewym brzegiem Ticino, ale dopiero pod koniec piętnastego kilometra wzięła drugi, a zarazem potem trzeci zakręt. Do połowy szesnastego kilometra znów było stromo, a potem luźniej przez niemal półtora kilometra. Czwarty wiraż pojawił się na wysokości około 2000 metrów n.p.m. w pobliżu gospodarstwa Alpe di Cruina.

Z tego miejsca nasz szlak odbił mocniej w prawo zbliżyć się do szczytów z masywu Gottarda, zamykających ową dolinę od strony północnej. Jednak już na piątym zakręcie z początku dziewiętnastego kilometra ponownie obrał kierunek zachodni. Piękno górskiego krajobrazu psuły nieco wysokie maszty energetyczne. Tym niemniej konstrukcje te rozrzucone aż po horyzont wskazywały nam wyraźnie cel owej wspinaczki. Parę kilometrów przed szczytem minąłem drobną, blondwłosą niewiastę, która dzielnie walczyła tak z wiatrem jak i solidną stromizną. Niebawem musiałem się na chwilę zatrzymać z powodu czerwonego światła regulującego ruch wahadłowy na zwężonym robotami odcinku drogi. Najtrudniejsze fragmenty wspinaczki pod Novenę skończyły się na dwa kilometry przed finałem. Przedostatni miał już średnie nachylenie 7%, zaś ostatni tylko 5%. Na dwudziestym-drugim kilometrze minąłem cztery ostatnie zakręty i po około półtorej godzinie od wyjazdu z Airolo powoli mogłem zbierać się do finiszu. Z dziewiątego wirażu do granicy Ticino z Wallis zostało tylko 1500 metrów. Minąłem wysoko zawieszoną tablicę z włoską nazwą przełęczy, a chwilę później dwa jeziorka i przydrożną kamienną tabliczkę z herbem obu wspomnianych kantonów. Zatrzymałem się dopiero pod restauracją stojącą już na terenie gminy Obergoms. Spotkałem przy niej Piotra, który na tej przełęczy kupił najdroższą w swym życiu coca-colę. Na pokonanie trasy o długości 22,8 kilometra potrzebowałem 1h 33:40 (avs. 14,6 km/h). Mój kolega był szybszy o przeszło cztery i pół minuty. Górną połówkę o długości 11 kilometrów przejechał w tempie 11 km/h, zaś mnie stać było tylko na średnią 10,2 km/h. Zawodowcy uczestniczący w ubiegłorocznym Tour de Suisse potrzebowali na to 63 i pół minuty. Po kwadransie spędzonym na wietrznej przełęczy postanowiliśmy się rozstać na kilka godzin. O szczegółach tego pomysłu będzie okazja napisać w kolejnym odcinku tej opowieści.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9339445121

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9339445121

NOVENA, FURKA & S.GOTTHARD by PIETRO

https://www.strava.com/activities/9339028438

ZDJĘCIA

Novena_38

FILM