banner daniela marszałka

Alpe Pradecolo

Autor: admin o niedziela 25. czerwca 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Colmegna (SS394)

Wysokość: 1175 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 967 metrów

Długość: 13,7 kilometra

Średnie nachylenie: 7,1 %

Maksymalne nachylenie: 12,5 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Pierwszy pełnowymiarowy etap naszego Giro dei Due Paesi wyznaczyłem po włoskiej stronie granicy. Zaproponowałem Piotrowi wypad na wschodnie wybrzeże pięknego Lago Maggiore czyli w góry lombardzkiej prowincji Varese. Jak dotąd kręciłem po szosach Varesotto tylko raz. Mianowicie w lipcu 2010 roku, gdy jednego dnia podjechałem na Campo dei Fiori, zaś po 24 godzinach zaliczyłem jeszcze wjazd z Cittiglio na Passo del Cuvignone. Warto było wrócić w ten rejon, który wydał kolarskiej Italii niejednego mistrza. Wystarczy wspomnieć tylko pięć postaci: Luigi Ganna, Alfredo Binda, Claudio Chiappucci, Stefano Garzelli i Ivan Basso. Nad wspomnianym jeziorem bawiłem na rowerze dwukrotnie, ale wyłącznie po jego piemonckiej stronie. Ostatnio w sierpniu 2021 roku, gdy zaliczyłem wspinaczki pod Mottarone oraz Monte Ologno. Teraz dla równowagi mogłem sobie dodać dwa wzniesienia z lombardzkiego brzegu Lago Verbano, jak bywa też nazywane to drugie pod względem powierzchni jezioro we Włoszech. Na listę wpisałem podjazdy z Colmegni na Alpe Pradecolo (vel Rifugio Campiglio) oraz z Maccagno na Passo Forcora. Dwa podjazdy o bardzo podobnych wymiarach i zarazem zbliżonej charakterystyce. Wysokości poniżej 1200 metrów n.p.m., przewyższenia ponad 950 metrów na dystansach niespełna 14 kilometrów. W obu przypadkach trudniejsza miała być też górna połówka wspinaczki. Pomimo wyznaczenia kolarskiej trasy na ziemi włoskiej i tak musieliśmy wpaść do Szwajcarii. A to ze względów praktycznych. Otóż najkrótsza czyli 45-kilometrowa trasa łącząca Porlezzę z Maccagno biegła w większości szosami Helweckiej Konfederacji przecinając w poprzek południową część kantonu Ticino.

Ruszyliśmy zatem na zachód wzdłuż północnego brzegu Lago di Lugano. Następnie po raz pierwszy zapoznaliśmy się z wykorzystywanym później wielokrotnie przejazdem przez wschodnie obrzeża Lugano. Po objechaniu największego miasta w Ticino trzeba było się skierować na południe, by niebawem pozostając w Szwajcarii wybrać drogę kantonalną biegnącą na zachód wzdłuż granicy z Italią. Do Włoch wróciliśmy dopiero na przejściu granicznym w Fornasette, aby drogą SP6 zjechać do Luino leżącego nad wodami Lago Maggiore. Akurat to miasteczko kojarzyłem z trasy z Giro d’Italia 1995. Zakończył się w nim ostatni górski etap edycji zdominowanej przez Szwajcara Tony Romingera. Tym niemniej ze zwycięstwa etapowego cieszył się tam drugi kolarz tego wyścigu Rosjanin Jewgienij Bierzin. Dojechawszy do jeziora wystarczyło już tylko skręcić w prawo by szosą SS394 przejechać kilka kilometrów pozostałych nam do Maccagno. W trakcie przejazdu przez Colmegnę wypatrzyłem uliczkę, w której wkrótce mieliśmy zacząć pierwszy z naszych niedzielnych podjazdów. Po dotarciu na miejsce zatrzymaliśmy się na parkingu przy Piazza Aliverti czyli na południe od płynącej przez Maccagno rzeczki Giona. Według „cyclingcols” Alpe Pradecolo oraz Passo Forcora (oba w każdej ze swych dwóch postaci) to najtrudniejsze kolarskie wzniesienia w prowincji Varese. Za najbardziej wymagający z całej czwórki uchodzi zaś podjazd do Pradecolo / Rifugio Campiglio rozpoczynany w Colmegni. Dobrym pomysłem było więc zapoznanie się z nim w pierwszej kolejności czyli na świeżości. Przy tym startując ze wspomnianego placu mogliśmy sobie zrobić parominutową rozgrzewkę.

Po przejechaniu raptem dwóch kilometrów, w sporej części spędzonych w nabrzeżnych tunelach drogowych, pojawiliśmy się u podnóża tego wzniesienia. Trzeba było skręcić w lewo i wjechać na via Paolo Berra. Zaraz potem przemknęliśmy pod wiaduktem kolejowym, zaś po przebyciu 500 metrów od drogi krajowej pokonaliśmy pierwszy z 32 wiraży tego podjazdu. Przy czym to jest tylko jedna z dwóch opcji rozpoczęcia wspinaczki na Alpe Pradecolo. Drugi odrobinę łatwiejszy początek znajduje się we wspomnianym już Luino. Ten przez pierwszych kilkaset metrów wiedzie drogą SP6 by następnie skręcić ku wioskom Motte i Dumenza. Obie trasy łączą się dość szybko, bo na wysokości już 445 metrów n.p.m. Na naszym szlaku mieliśmy do przejechania w sumie 4,2 kilometra ze stromizną na poziomie co najmniej 10%. Na ostatnich 7 kilometrach średnie nachylenie miało wynieść 8,8%. Na pierwszych 6 kilometrach z przeciętną 5,8% miały się pojawić trzy półkilometrowe odcinki o wartości 8-9%. Pomiędzy umiarkowanie trudnym dołem, a ciężką górą mogliśmy liczyć na wytchnienie przez cały kilometr w okolicy Due Cossani. Zaczęliśmy dość mocno z VAM na poziomie 1020-1030 m/h na pierwszych czterech kilometrach. Na początku piątego minęliśmy łącznik z alternatywnym początkiem „relacji” Luino – Dumenza. Wkrótce przejechaliśmy Runo i niebawem mijaliśmy już kolorowe domy we wsi Stivigliano. Pietro zaczął mi nieznacznie odjeżdżać. Po pokonaniu 5,8 kilometra od krajówki zostawiliśmy po lewej ręce drogę biegnącą do Agry i dalej na wzgórze Monte Bedore. Jeszcze chwila i na łagodniejszym odcinku drogi wjechaliśmy do Due Cossani. Za tą miejscowością zrobiło się zupełnie płasko na jakieś pół kilometra.

Niemniej to była tylko cisza przed burzą. Na samym końcu siódmego kilometra, tuż za przydrożną kapliczką trzeba było skręcić w prawo i zacząć stromą wspinaczkę po zachodnim zboczu góry Monte Lema (1619 m. n.p.m.). Przez pierwszy kilometr ze średnim nachyleniem 9%. Na kolejnych trzech już niemal stałe 10%. Dróżka wytoczona w zalesionym terenie, ale z cieniem było różnie. Tymczasem temperatura na tym podjeździe sięgała 30 stopni. Trzecia tercja wzniesienia tj. do połowy jedenastego kilometra była bardzo kręta. Liczne zakręty nieco ułatwiały walkę ze sporą stromizną. Po luźniejszym fragmencie na wysokości Alpe Pianello kolejny stromy segment doprowadzał w pobliże osady Pragaletto. Na jej terenie stoi klasztor Trójcy Świętej należący do mnichów benedyktyńskich. Po minięciu tego miejsca do końca wspinaczki zostało nam już tylko 1800 metrów, z czego ostatnie pięćset z kolejną stromizną 10%. Finałowy kilometr znów kręty z pięcioma wirażami. Po zaliczeniu przedostatniego widać już było w oddali budynek Rifugio Campiglio. Jeszcze tylko 250-metrowa prawie-prosta, ciasny zakręt w lewo i finisz do mety. Według stravy na pokonanie tego wzniesienia potrzebowałem 59 minut i 17 sekund, co oznaczało średnią prędkość 14 km/h. Do Piotra straciłem 1:44, więc spisałem się całkiem nieźle. W ramach wytchnienia przeszliśmy na taras po zachodniej stronie schroniska. Roztaczał się z niego piękny widok na Lago Maggiore jak i góry otaczające to jezioro. W tle dostrzec można było nawet wiecznie ośnieżone szczyty Monte Rosa czyli najpotężniejszego górskiego masywu w całych Alpach, zaliczanego do pasma Alp Piennińskich. Na zjeździe omyłkowo zajechałem do Dumenzy. Szybko zawróciłem i parę minut przed trzynastą dotarłem do teamowego auta pozostawionego w Maccagno.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9333379082

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9333379082

ALPE PRADECOLO by PIETRO

https://www.strava.com/activities/9332014556

ZDJĘCIA

Pradecolo_44

FILM