banner daniela marszałka

Collado de las Sabinas (por Haza Llanas)

Autor: admin o piątek 22. września 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Guejar Sierra / Rio Genil

Wysokość: 2177 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1209 metrów

Długość: 14,5 kilometra

Średnie nachylenie: 8,3 %

Maksymalne nachylenie: 21 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Do najwyższej części stacji Sierra Nevada czyli Hoya de la Mora dociera tylko jedna droga. Jest nią  szeroka i regularna A-395. Niemniej długą wspinaczkę to słynnego ośrodka sportów zimowych można rozpocząć w co najmniej trzech miejscach. Południowy szlak zaczyna się w pobliżu miejscowości Barrio de la Vega i początkowo biegnie szosą GR-3202 przez miasteczko Monachil oraz Collado del Muerto. Po czym kilkaset metrów za przełęczą, na wysokości 1435 metrów n.p.m. łączy się ze wspomnianą już „górską autostradą”. Klasyczny podjazd główną drogą jest opcją środkową. Zaczyna się na terenie gminy Cenes de la Vega. Natomiast podjazd północny startuje z Pinos Genil i może przybrać bardzo różne kształty. Jeśli skorzystamy z drogi A-4206 to na główną A-395 wjedziemy bardzo wcześnie, bo już na wysokości 1030 metrów n.p.m. Można jednak, a nawet należy, skorzystać z szosy GR-3200 i objechać od północy Embalse de Canales docierając do Guejar Sierra. Stamtąd trzeba zjechać na poziom sztucznego jeziorka, po czym wspiąć się stromą drogą A-4030 na Alto de Hazallanas. Tu znów mamy wybór. Jeśli odbijemy w prawo to już niebawem przy restauracji El Dornajo na wysokości 1660 metrów n.p.m wpadniemy na drogę A-395. Niemniej możemy też skręcić w lewo i skorzystać z szosy A-4250. Ta połączy się z głównym szlakiem do stacji dopiero na Collado de las Sabinas czyli poziomie 2173 metrów n.p.m. Końcówka zasadniczo biegnie już tylko po drodze A-395. Niemniej jeśli ktoś bardzo lubi kombinować to może i z niej zjechać, po czym przez 3,5 kilometra wspinać się ulicami Pradollano, by ostatecznie wrócić na A-395 osiągnąwszy pułap 2380 metrów n.p.m.

W czwartkowe popołudnie zapoznaliśmy się z pierwszymi kilometrami południowej wspinaczki. Na piątek zaplanowałem nam „zabawę” na północnym szlaku. Natomiast klasyczny podjazd po drodze A-395 mieliśmy poznać niejako na deser. To znaczy w trakcie sobotniej mega-wspinaczki na Pico Veleta. Tym samym w piątkowe przedpołudnie wybraliśmy się do Guejar Sierra. Czemu akurat do tej miejscowości, a nie do niżej położonej Pinos Genil? Otóż uznałem, że pierwsze osiem kilometrów drogi północnej możemy sobie darować. Nie są one szczególnie atrakcyjne. A przy tym dojeżdżając samochodem do Guejar mogliśmy z jednego miejsca ruszyć ku obu piątkowym celom. Na popołudnie przygotowałem nam bowiem stromą wspinaczkę na pobliską Collado del Alguacil. Północny szlak ku Sierra Nevada w dziejach wyścigu Dookoła Hiszpanii był najrzadziej wykorzystywany. Niemniej w ostatnim czasie zyskuje na popularności. Po raz pierwszy pojawił się na Vuelcie w roku 2013 i to od razu w roli etapowej mety. Dziesiąty etap tej imprezy zdecydowanie wygrał blisko 42-letni już wówczas Chris Horner. Amerykanin dojechał do mety z przewagą 48 sekund nad Vincenzo Nibalim oraz 1:02 nad czwórką: Alejandro Valverde, Ivan Basso, Joaquin Rodriguez i Thibaut Pinot. Dzięki temu objął prowadzenie. Koszulkę lidera stracił na rzecz „Rekina z Messyny” już po czasówce wokół Tarazony. Niemniej potem skutecznie punktował Włocha na niemal każdym górskim finiszu (Aramon Formigal, Pena Cabarga czy Alto de Angliru). Dzięki temu zwycięstwu jak i kolejnym przewagom ostatecznie wygrał tą Vueltę z przewagą 37 sekund nad Sycylijczykiem.

Zanim Alto de Hazallanas powróciła na trasę wielkiej Vuelty to w 2015 roku skorzystali z niej organizatorzy wyścigu Dookoła Andaluzji czyli Ruta de Sol. Trzeci etap tej imprezy wygrał Alberto Contador, który o 19 sekund wyprzedził Brytyjczyka Chrisa Froome’a. Dwa wielcy mistrzowie stoczyli na tym stromym zboczu wspaniały pojedynek. Pozostali świetni kolarze byli dla nich jedynie tłem. Trzeci na kresce Francuz Romain Bardet stracił do triumfatora aż 1:39, zaś Baskowie Benat Intxausti i Mikel Nieve około dwie minuty. „El Pistolero” nie wygrał jednak tego wyścigu, bowiem Froome nazajutrz skutecznie skontrował na Alto de Allanadas. Drugi występ Alto de Hazallanas na Vuelcie miał miejsce w roku 2017. Na etapie siedemnastym z Alcala de Real była ona jedynie przelotową premią górską ulokowaną jakieś 55 kilometry przed metą w Sierra Nevada na poziomie Alto Hoya de la Mora. Pierwszy na niej pojawił się Belg Sander Armee. U góry kolarze pojechali w prawo i zjechali ku Granadzie, po czym do stacji wspinali się przez Collado del Muerto. Na mecie triumfował Kolumbijczyk Miguel Angel Lopez. Nieco inaczej wyglądała końcówka piętnastego etapu VaE z roku 2022. Owszem ten górski odcinek też zakończył się w najwyższym punkcie stacji Sierra Nevada. Tym razem jednak Collado del Muerto poprzedzała Alto de Hazallanas. Ta druga przy tej okazji nie była już osobną premią górską, lecz jedynie dolną częścią finałowej wspinaczki. Po „zmęczeniu” Hazallanas kolarze musieli skręcić w lewo, by naszą boczną drogą dotrzeć wpierw na Collado de las Sabinas i dalej na metę w Hoya de la Mora. Tym samym Vuelta po raz pierwszy w całości przetestowała podjazd, który wstawiłem do naszego piątkowego programu. Wcześniej, bo w roku 2009 skorzystała tylko z odcinka między El Dornajo i Sabinas na etapie z metą w Pradollano Alto.

W 2024 roku Alto de Hazallanas pojawi się na Vuelcie po raz czwarty i piąty zarazem. Na etapie dziewiątym pomiędzy Motril a Granadą trzeba będzie najpierw przejechać Collado del Muerto, a następnie Hazallanas i to dwukrotnie tzn. na 53 i 22 kilometry przed metą. Podjazd północnym szlakiem na Collado de la Sabinas jest „zszyty” z dwóch przeszło 7-kilometrowych segmentów. Równych długością, lecz różnych charakterem. Wspinaczka zaczyna się na wysokości około 970 metrów n.p.m. Na wschodnim krańcu Embalse de Canales. Zbiornika oddanego do użytku w roku 1989. To sztuczne jeziorko ma powierzchnię 1,56 km2 oraz pojemność 70,7 mln m3. Nazwę dostało po wiosce, którą pochłonęło przy swych narodzinach. Na dolnej połówce podjazdu prowadzącej po drodze A-4030 trzeba pokonać przewyższenie 709 metrów. Co przy dystansie 7,3 kilometra daje przeciętne nachylenie 9,7%. Na pierwszych pięciu kilometrach średnia stromizna wynosi aż 11%, zaś chwilowo oscyluje w pobliżu 20%. Powyżej Puerto de Hazallanas jedzie się po szerszej drodze A-4025. Na tym segmencie do pokonania w pionie jest równo 500 metrów co daje przeciętną 6,8%. Przeważają tu kilometrowe odcinki na poziomie 7-7,5%, acz na ostatnich dwóch kilometrach przed „Sabinką” teren nieco odpuszcza. Maksymalna stromizna na górnej połówce to 12%. Gdyby ta góra była na Vuelcie 2022 samoistną premią górską, a nie częścią większej całości, to spokojnie zasłużyłaby sobie na najwyższą kategorię. W piątek nie chciałem robić ani metra podjazdu przewidzianego na sobotę. Niemniej mogłem tą wspinaczkę nieco przedłużyć. Wystarczyłoby z Sabinas odbić w prawo, by po delikatnym zjeździe o długości 1300 metrów dodać sobie jeszcze trzy kilometry wspinaczki i około 200 metrów w pionie. Finał byłby wtedy na ulicach Pradollano ku mecie przed Centro del Alto Rendimento Sierra Nevada.

Piątkowy poranek w Granadzie pachniał raczej wczesną jesienią niż latem. Było rześko, wietrznie i nieco pochmurnie. Dlatego nie śpieszyliśmy się z wyjściem. Mogliśmy sobie na to pozwolić, gdyż dojazd raptem 27-kilometrowy był do zrobienia w pół godziny. Do Guejar Sierra przyjechaliśmy przed jedenastą. Zatrzymaliśmy się przy stromej uliczce Calle Tranvia de la Sierra. Na parkingu z widokiem na tutejszą halę sportową. Guejar pod względem powierzchni jest największą gminą w comarce Vega de Granada. Obejmuje teren aż 239 km2. Wespół z gminami Capileira i Trevelez jest „współwłaścicielką” góry Mulhacen (3479 m. n.p.m.). Najwyższego szczytu kontynentalnej Hiszpanii. Choć wystartowaliśmy kilka minut po jedenastej, na starcie było tylko 19 stopni. Najpierw jazda na wschód główną ulicą Guejar. Z początku po płaskim, następnie delikatnie w dół. Po 800 metrach odbicie w prawo na węższą uliczkę śmielej schodzącą ku Rio Genil. To na niej zbudowano wspominany przeze mnie zbiornik. Nie jest to zresztą byle jaka rzeka. W tych stronach może jeszcze niepozorna. Niemniej ogólnie liczy sobie 358 kilometrów i jest drugą pod względem długości w Andaluzji, zaś siódmą w całej Hiszpanii. Ostrzejszy zjazd liczył 900 metrów. Potem już tylko skręt w lewo, wjazd na mostek, a za nim zakręt w prawo i pierwsza z wielu stromych ścian w drodze do Alto de Haza Llanas. Na samym dole po lewej stronie drogi spora tablica z wszelkimi detalami podjazdu. Z kolei na pierwszych trzech kilometrach co chwilę widywaliśmy mniejsze z podaną aktualną wysokością bezwzględną oraz maksymalną stromizną najbliższego odcinka. Każdy opatrzony własną nazwą. Niektóre z nich „ochrzczone” po najwyższych szczytach z pasma Sierra Nevada czyli mieliśmy tu: Mulhacen, Veletę czy Alcazabę. Niemniej najbardziej stromy ze wszystkich był niejaki Puntal de Vacares z wartością aż 22%.

W takim terenie nie miałem szans pojechać z Adrianem. Mogłem co najwyżej powalczyć z Rafałem. Przede wszystkim jednak musiałem się skoncentrować na własnej jeździe. Przetrwać pierwsze cztery kilometry, na których tylko w połowie drugiego kilometra była chwila płaskiego. Na piątym kilometrze zrobiło się nieco luźniej. Przejechawszy 4,9 kilometra od mostu na wysokości 1494 metrów n.p.m. dotarłem do miejsca oznaczonego jako Alto de Haza Llanas. Z naprzeciwka dociera tu dłuższa dróżka również wychodząca z Guejar Sierra. Ona po wylocie z miasteczka początkowo biegnie na południowy-wschód wzdłuż Rio Genil. Najgorsze miałem już za sobą, lecz pozostały mi jeszcze ponad dwa kilometry na wąziutkiej A-4030. Ten odcinek z milszym dla nóg nachyleniem około 7%. Finał owej drogi na mapach oznaczany jest jako Puerto de Hazallanas. Dotarłem w to miejsce w czasie 43:29 (avs. 10,4 km/h) z VAM 984 m/h. Do Adka, który dolną połówkę wzniesienia pokonał w tempie 1109 m/h, straciłem niemal 5 minut. Rafał zmęczył ten segment w 49 minut. W końcówce Hazallanas wjechaliśmy w nisko zawieszone chmury. Temperatura spadła do 13 stopni. Widoczność była mocno ograniczona, również na pierwszych kilometrach drogi A-4025. Dopiero bliżej mety niebo się przetarło i wyjrzało słońce. Górną połówkę podjazdu przejechałem w niespełna 32 minuty ze średnią 13,2 km/h. Do Adka straciłem kolejne 2 minuty. Na pokonanie całości potrzebowałem 1h 15:28 (avs. 11,2 km/h i VAM 929 m/h). Adriano wykręcił tu czas 1h 08:32, zaś Rafaello 1h 28:48. Czekając na przyjazd Rafała byliśmy świadkami samochodowych testów na szosie A-395. Producentowi najwyraźniej zależało na zachowaniu tajemnicy handlowej, bowiem „ubrał” swe najnowsze cacka w barwy maskujące.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9898900046

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9898900046

COLLADO DE LAS SABINAS by ADRIANO

https://www.strava.com/activities/9898108301

COLLADO DE LAS SABINAS by RAFA

https://www.strava.com/activities/9898093221

ZDJĘCIA

Sabinas_01

FILM