banner daniela marszałka

Collado del Alguacil

Autor: admin o piątek 22. września 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Guejar Sierra

Wysokość: 1891 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 817 metrów

Długość: 8,7 kilometra

Średnie nachylenie: 9,4 %

Maksymalne nachylenie: 20 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Pośród sześciu podjazdów w paśmie Sierra Nevada jakie pokonaliśmy w trakcie tej podróży to wzniesienie było jedynym, które nie pokazało się dotąd na trasie wyścigu Dookoła Hiszpanii. Może to tylko kwestia czasu, bowiem Vuelta a Espana w ostatnich dwóch dekadach przetestowała już niemal każdą górską szosę w pobliżu Granady. Być może wkrótce przyjdzie i pora na Collado del Alguacil czyli na „Strażnika” jak można przetłumaczyć nazwę tej przełęczy na język polski. Przy tym mogłaby ona wystąpić na Vuelcie tylko w jednej roli. To znaczy jako etapowa meta. Ten stromy podjazd kończy się bowiem na górskim pustkowiu. Na drugą stronę nie ma szosowego zjazdu. Na północ schodzi jedynie szutrowa dróżka ku Rio Padules i wiosce Tocon de Quentar. Na górze nie ma żadnej stacji narciarskiej. Nie prowadzi ku niej górska kolejka. Niemniej wydaje mi się, iż jest tam dość miejsca by w razie potrzeby rozmieścić wyścigową infrastrukturę. Skoro organizatorzy VaE potrafili zrobić finisz na Alto del Gamoniteiro czy w paru innych miejscach nie grzeszących przestrzenią, to i tu by sobie poradzili. Podjazd, mimo że krótki mógłby mieć status premii górskiej najwyższej kategorii. Na dystansie blisko 8,5 kilometra utrzymuje średnie nachylenie na poziomie niemal 10%. Z technicznego punktu widzenia można go uznać za „mniejszego brata” francuskiej Col du Granon czy włoskiej Passo di Giau. Etap z finałem na Alguacil mógłby biec przez inne strome podjazdy w tej okolicy. Przychodzi mi na myśl sekwencja: Alto de Haza Llanas – Collado del Muerto i owa góra na dobicie.

To, że Alguacil nie pojawił się jak dotąd w programie Vuelty nie oznacza wcale, iż wyścig ten nie bywał na ulicach Guejar Sierra. Musiał tu być i to trzykrotnie. To znaczy w latach 2013, 2017 i 2022, gdy jego uczestnicy szykowali się do stromej wspinaczki pod Hazallanas. Do miasteczka wróciliśmy około czternastej. W dolnej części zjazdu z Collado de la Sabinas wciąż było rześko, a przy tym bardzo stromo, więc na dojeździe do Embalse de Canales zdrętwiały mi dłonie. Na szczęście to była już końcówka gorszej aury. Gdy w Guejar Sierra odpoczywaliśmy dłuższą chwilę po powrocie z pierwszej góry słońce już całkiem mocno przygrzewało. Tym samym drugi podjazd pokonaliśmy w typowo letnich warunkach. Na starcie mieliśmy temperaturę 27 stopni. Na trasie maksymalnie 30. Za to na przełęczy pomimo wysokości zbliżonej do tej z Giewontu wciąż 28. Znów zaczęliśmy od tego samego płaskiego odcinka na wschód co przed południem. Tym razem jednak już po 400 metrach skręciliśmy w lewo by kostce podjechać do centrum Guejar Sierra. Tam za kościołem parafialnym Matki Boskiej Różańcowej skręciliśmy w prawo wjeżdżając na wąską Calle Genil, która z kolei przeszła w Calle Maitena. Te uliczki to w sumie początek dłuższej wersji podjazdu na Alto de Hazallanas. To jest tego szlaku, który początkowo biegnie wzdłuż Rio Genil, następnie mija Hotel Duque, po czym na znaną z VaE drogę A-4030 wpada od wschodu, na wysokości około 1530 metrów n.p.m. Niemniej my Hazallanas mieliśmy już na rozkładzie. Cel na piątkowe popołudnie był inny, więc tuż po wyjeździe z Guejar Sierra musieliśmy się rozstać z tym kierunkiem.

Przejechawszy 1,3 kilometra odbiliśmy w lewo zderzając się ze stromizną, która wprowadziła nas na górski szlak ku Collado del Alguacil. To druga ze ścianek widocznych na profilu pochodzącym ze strony „andaluciacicloturismo”. Pierwszą nieświadomie ominęliśmy, po tym jak zdecydowaliśmy się na przejazd przez centrum miasteczka. Początkowe metry na Via de Padules były bardzo ostre, a dalej też mocno trzymało. Na pierwszym kilometrze wzdłuż drogi pojedyncze gospodarstwa. Nie brakowało drzew, więc było troszkę cienia na tym południowym stoku. Nieco wyżej minęliśmy okolicę strawioną przez pożar. Potem efektowną skałę stojącą po prawej stronie szosy. Na drugim i trzecim kilometrze nachylenie było nieco niższe niż na pierwszym. Przeciętna z tej trójki to 8,9%. Wysoka, ale i tak wyraźnie niższa niż na każdym z pozostałych pięciu kilometrów. Po dwóch kilometrach podjazdu dróżka dotąd biegnąca na wschód skręciła wyraźniej na północ. Pomimo tutejszej stromizny jak i faktu, że w nogach mieliśmy ciężki podjazd na Collado de las Sabinas jechało mi się bardzo dobrze. Od początku wspinałem się z VAM na poziomie 1020-1030 m/h, przy tym niewiele tracąc do Adriana. Natomiast Rafa mający słabszy dzień zaczął ów podjazd bardzo spokojnie. To była mądra decyzja w przeddzień spotkania z Pico Veleta. Po niespełna trzech kilometrach wspinaczki Adek prowadził z przewagą 50 sekund nade mną oraz blisko 5 minut nad Rafałem. Na początku czwartego kilometra zaliczyliśmy bodaj jedyny wyraźny wiraż na tym wzniesieniu. Co nie oznacza, iż jechaliśmy tu długimi prostymi odcinkami. Droga stale wiła się wzdłuż górskiego zbocza. Od czasu do czasu wyraźniej zmieniając kierunek.

Zdążając na wschód po prawej ręce mieliśmy widok na wąwóz rzeczki Maitena (dopływu Genil), zaś w dalszej perspektywie trzytysięczniki Sierra Nevady. Po 4,8 kilometra wspinaczki minęliśmy gospodarstwo Cortijos Balderas. Na czwartym i piątym kilometrze różnice między nami niespecjalnie się zmieniły. W tej okolicy traciłem do Adka 59 sekund, zaś strata Rafała wzrosła jedynie do 6:12. Do szczytu pozostawało jeszcze 3200 metrów. Jak się okazało były to trzy kilometry szosy i na sam koniec 200 metrów szutru. Każdy kilometr asfaltu ze stromizną ponad 10%. Jedynie ów gravelowy finisz z nieco niższym nachyleniem. Na półtora kilometra przed metą minęliśmy punkt widokowy Mirador de las Majadas. Na zjeździe zatrzymaliśmy się przy nim na kilka chwil. Podjazd wytrzymałem do samego końca finiszując półtorej minuty po Adrianie. Nasz lider ostatnie 7,9 kilometra przejechał w czasie 44:33 (avs. 10,6 km/h) z VAM 1057 m/h. Tym razem i ja „złamałem tysiaka”. Mój wynik to 46:04 (avs. 10,3 km/h) i VAM 1022 m/h. Rafał pokonał tą górę w 53:55. Zaczął wolno, ale później złapał lepszy rytm jazdy. Na górze powitało nas tylko stadko krów wylegujących się na hali. Jakkolwiek góra nie jest znana hiszpańskim wyścigom to poznał ją niejeden as ze światowego peletonu. KOM na tym segmencie należy do Alejandro Valverde. W dyszce sami „profi”. Rzecz jasna głównie Hiszpanie. Niemniej zarejestrowali się tu również: Sepp Kuss, Felix Gall i Ben O’Connor. O wpół do piątej byliśmy już po robocie, zaś tuż po siedemnastej w domu. Dzień był na tyle młody, że wybraliśmy się jeszcze na wieczorny spacer po Granadzie. Tym razem głównym celem nie była starówka, lecz dzielnica Albaicin.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9898900400

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9898900400

COLLADO DEL ALGUACIL by ADRIANO

https://www.strava.com/activities/9898868422

COLLADO DEL ALGUACIL by RAFA

https://www.strava.com/activities/9898862362

ZDJĘCIA

Alguacil_56

FILM