Le Super-Sauze
Autor: admin o piątek 18. września 2020
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Barcelonnette / L’Ubaye (D209)
Wysokość: 1710 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 560 metrów
Długość: 9,1 kilometra
Średnie nachylenie: 6,2 %
Maksymalne nachylenie: 10,8 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
Tuż przed jedenastą zaczęliśmy zjeżdżać z Col d’Allos. Zjazd ten nie należy do łatwych, ani też szczególnie bezpiecznych. Przekonał się o tym Giancarlo Ferretti na trasie Tour de France z 1975 roku. „Żelazny Sierżant” na początku swej wielkiej dyrektorskiej kariery dowodził tu ekipą Bianchi-Piaggio, której liderem był Felice Gimondi. Wóz techniczny tego zespołu wypadł z drogi i runął w przepaść. Na szczęście do tragedii nie doszło. Auto zsunęło się po stromym zboczu i zatrzymało 80 metrów niżej. Ja nie musiałem na tej drodze podejmować żadnego ryzyka. Mogłem spokojnie podziwiać okolice i robić zdjęcia. Do czasu. W połowie zjazdu zdałem sobie sprawę, iż nie mam już miejsca na karcie telefonu by zapisywać kolejne fotki. Musiałem się zatrzymać na dłuższą chwilę by zrobić miejsce dla zdjęć przyszłych kosztem tych dawniejszych. Nie musiałem się jednak śpieszyć. Adrian miał jeszcze w planach spotkanie z Pra Loup. Nawet gdyby zjazd z Allos zajął mi tyle samo czasu co podjazd i tak pierwszy dotarłbym do Barcelonnette. Ostatecznie do naszej bazy zjechałem kwadrans po dwunastej, zaś Adek o wpół do pierwszej. Na swej drodze rozprawił się z niespełna 6-kilometrowym podjazdem do Pra Loup. Potrzebował na to 21:56 (avs. 15,4 km/h z VAM 953 m/h). Wzniesienie to nawet z poziomu La Pied de Maure ma mniej niż 500 metrów przewyższenia. Tym niemniej jest warte zobaczenia z uwagi na kolarską historię. Nie raz już wspominałem o etapie Touru 1975, który wygrał Bernard Thevenet. Francuz objął prowadzenie w tym wyścigu, po tym jak wyprzedził tu Gimondiego o 23 sekundy i Holendra Joopa Zoetemelka o 1:12. Merckx finiszował piąty ze stratą blisko dwóch minut. W 2015 roku Niemiec Simon Geschke okazał się najmocniejszy z 25-osobowej ucieczki, w której był też nasz Rafał Majka. Niemiec na mecie w stacji wyprzedził o 32 sekundy Amerykanina Andrew Talanskiego i o 1:01 Kolumbijczyka Rigoberto Urana. Jedynie w 1980 roku do Pra Loup nie jechano przez Allos, lecz z doliny Ubaye. Wygrał wówczas Belg Joe Deschoenmaecker, który o 2 sekund wyprzedził Hiszpana Juan Fernandeza oraz o 1:30 grupkę asów, którą przyprowadził Francuz Christian Seznec.
Już po kilku minutach od spotkania ruszyliśmy razem na Super-Sauze. Około 9-kilometrowy podjazd do tej stacji zaczyna się po wschodniej stronie Barcelonnette. Dlatego na początek mieliśmy do pokonania płaski odcinek na D902 oraz bocznej dróżce Digue de la Gravette biegnącej wzdłuż rzeki Ubaye. Dopiero przejechawszy 2,8 kilometra wjechaliśmy na drogę D209 prowadzącą do ośrodka narciarskiego. Historia tej stacji sięga roku 1934, gdy miejscowy rolnik Honore Couttolenc przerobił swą farmę na teren przeznaczony dla narciarzy. Pierwszy ośrodek rozwijał się wokół wioski Sauze. To jest na wysokości około 1400 metrów n.p.m. W późniejszych latach chcąc wytrzymać konkurencję z pobliską Pra-Loup trzysta metrów wyżej wybudowano jeszcze Super-Sauze. Dziś cała ta domena narciarska posiada 23 wyciągi oraz 39 tras zjazdowych o łącznej długości 65 kilometrów na poziomach od 1400 do 2400 metrów n.p.m. Jej letnią atrakcją jest pieszy szlak na szczyt Chapeau de Gendarme (2682 m. n.p.m.) czyli na Kapelusz Żandarma. Na tutejszych stokach rozwijała swój talent Carole Merle. Mistrzyni świata w gigancie z roku 1993 oraz wicemistrzyni olimpijska w supergigancie z Igrzysk w Albertville-1992. Narciarka ta zdobyła sześć małych kryształowych kuli: cztery za supergigant i dwie za gigant. W sumie triumfowała zaś w 22 zawodach o Puchar Świata. Pozornie czekał nas tu relatywnie łatwy podjazd. Po pierwsze krótszy niż Mont Chauve, po drugie mniejszy niż Fort Revere (Col d’Eze). Czyli jak dotąd najsłabszy zarówno pod względem długości jak i przewyższenia. Dodać jeszcze można, że oba moje wzniesienia z piątkowego popołudnia miały łącznie taką samą amplitudę co przedpołudniowa Col d’Allos. Niemniej jak wiadomo pozory potrafią mylić. Wspinaczka do Super-Sauze wcale nie była tak szybka, łatwa i przyjemna jakby się mogło wydawać. Trzeba tu się było uporać z dwoma naprawdę wymagającymi odcinkami. Najpierw drugi i trzeci kilometr o średnich stromiznach 9,2 i 8,5%, potem jeszcze szósty i siódmy z przeciętnymi na poziomie 8,4 i 8%.
Pierwszy kilometr był łatwy, nachylenie ani na chwilę nie dobiło do 6%. Najpierw przez kilkaset metrów jechaliśmy wzdłuż wioski Chaup ciągnącej się na lewo od drogi D209. Po 900 metrach minęliśmy Camping de la Chaup położony dla odmiany na prawo od szosy. Schody zaczęły się na drugim kilometrze. Stromizna od razu skoczyła do 9,1%, zaś pod koniec tego kilometra sięgnęła 10,8%. Na początku trzeciego kilometra wzięliśmy pierwszy z czterech wiraży na dojeździe do Sauze. Skończywszy trzeci kilometr byliśmy już w centrum tej miejscowości. Skręciliśmy stąd na południowy-wschód by trzymać ten kierunek przez ponad kilometr. Następnie po krótkim odcinku na północ dotarliśmy do budynku merostwa i kościółka parafialnego gminy Enchastrayes (4,4 km). Sama wioska o tej nazwie zlokalizowana była nieco wyżej. Przemknęliśmy przez nią na początku szóstego kilometra. Za tą miejscowością szlak skierował się wyraźniej na południe. Przez dobre dwa kilometry proste odcinki na przemian z delikatnymi łukami prowadziły nas w kierunku pierwszych wyciągów stacji Super-Sauze. Dane techniczne kolejnych kilometrów zamiast z tablic sczytywaliśmy z przydrożnych kamieni. Zasadnicza część wspinaczki skończyła się po 7,3 kilometra od rzeki Ubaye na wysokości 1680 metrów n.p.m. Kolejny kilometr wiódł najpierw po płaskim, a potem nawet nieco w dół. Dopiero na ostatnich 800 metrach trzeba było się jeszcze nieco sprężyć. Na teren ośrodka wjechaliśmy 450 metrów przed finałem. W samej stacji pojechaliśmy pod prąd co okazało się nieco dłuższą trasą. Zatrzymaliśmy się w jej najwyższym punkcie na placu przed dwoma hotelami. Jeden z nich nazwano Le Ventoux. Cały podjazd od rzeki zabrał nam niespełna 36 minut. Właściwa wspinaczka o pięć minut mniej. Według stravy segment „Monte Super Sauze” o długości 7,16 kilometra przy średniej 7,2% pokonaliśmy w 30:55 (avs. 13,9 km/h z VAM 996 m/h). Tempo raczej średnie jak na krótki podjazd. Niemniej zabierając się do niego mieliśmy już w nogach nieco przewyższenia (ja 1100 metrów, zaś Adrian niemal 1500). Poza tym trzeba było sobie zostawić pewien zapas energii na nasze poobiednie wyzwania.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/4078959101
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/4078959101
ZDJĘCIA