banner daniela marszałka

Val Sermenza (Rima)

Autor: admin o czwartek 2. września 2021

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Balmuccia (SP299)

Wysokość: 1413 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 853 metry

Długość: 17,5 kilometra

Średnie nachylenie: 4,9 %

Maksymalne nachylenie: 11 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Jak już wspomniałem na czwartek mieliśmy przewidziane zajęcia w podgrupach. Krzysiek z Rafałem w ostatnim dniu swych włoskich wakacji zamiast kolejnych „górskich czasówek” woleli odbyć krajoznawczą wycieczkę wokół jeziora Orta. Ja parę tygodni wcześniej podobną, acz łatwiejszą przejażdżką zakończyłem swój pobyt nad lombardzkim Lago d’Iseo. Koledzy plany mieli śmiałe. Zakładali dystans 100-kilometrowy i ponowny wjazd na Mottarone, ale od innej niż we wtorek strony. Już parę minut po dziewiątej ruszyli w drogę. Rafał opracował trasę z początkiem na zachodnim brzegu Lago d’Orta czyli pojechali w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara. Zmęczenie wyprawą dało się jednak we znaki i ostatecznie okroili swą trasę do niespełna 61 kilometrów i zebrali 1100 metrów przewyższenia. Bez ponownej wspinaczki pod Mottarone największym podjazdem okazał się wjazd na Pian della Sella (850 m. n.p.m.). Wracając do Omegni wzdłuż wschodniego brzegu jeziora zatrzymali się na trzy kwadranse w miasteczku Orta San Giulio. Wizytę w tym urokliwym miejscu gorąco im zresztą polecałem. Ja z Adrianem na miejsce naszych górskich „odcinków specjalnych” musiałem zwyczajowo dojechać samochodem. Tym razem przewidziane były dwa przystanki. Pierwszy pod miejscowością Balmuccia oddaloną jakieś 38 kilometrów od naszej bazy noclegowej. Dojazd nie był jednak szybki, ani płaski. Początkowo trzeba było bowiem zaliczyć 15-kilometrowy i w drugiej części całkiem solidny wjazd na Passo della Colma (942 m. n.p.m.). Wzniesienie, które w minionym roku znalazło się na trasie dziewiętnastego etapu wyścigu Dookoła Włoch. Premię trzeciej kategorii wygrał tu Amerykanin Larry Warbasse. Natomiast na Giro-1992 wjeżdżano na Colmę od przeciwnej strony i wówczas pierwsze na górze był słynny później Duńczyk Bjarne Riis. Po zjeździe do Varallo byliśmy już w dolinie rzeki Sesia, więc drogą SP299 pognaliśmy dalej na zachód.

Valsesia nosi miano najbardziej zielonej ze wszystkich włoskich dolin. Obejmuje tereny 29 gmin, w tym 26 z prowincji Vercelli i 3 z Novary. Największym jej miejscowością jest 12-tysięczna Borgosesia. Miasteczko, które w sezonie 2021 gościło finisz semi-klasyku Gran Piemonte. Nie ma tu wielkich kolarskich podjazdów. Niemniej można znaleźć kilka wymagających i to dwojakiego typu. U kresu głównej doliny jak i w dolinkach bocznych znajdziemy wzniesienia długie acz łagodne, które dopiero na ostatnich kilometrach nabierają mocniejszych procentów. Mamy tu też strome podjazdy poprowadzone po zboczach górskich, które zapewniają przewyższenia rzędu 700-900 metrów na dystansie tylko 10 kilometrów. Valsesia kończy się w cieniu majestatycznych szczytów masywu Monte Rosa. W tej okolicy najwyższy jest Punta Gnifetti (4554 m. n.p.m.). Niemniej na rowerze szosowym można dotrzeć jedynie do parkingu przy Cascata dell’Acqua Bianca na wysokość 1495 metrów n.p.m. W całej dolinie Sesia najwyższym szosowym wzniesieniem jest Alpe Meggiana (1551 m. n.p.m.). Natomiast najtrudniejszym wspinaczka ze Scopello do Alpe di Mera (1533 m. n.p.m.). Ponieważ ten ostatni zaprezentowano kolarskiemu światu na tegorocznym Giro d’Italia musieliśmy go obejrzeć. Wcześniej jednak należało się zapoznać z długim podjazdem do Rimy. Dojechawszy do podnóża tej góry rozpakowaliśmy się na rozstaju SP299 i SP10. Na parkingu u wrót doliny Sermenza. Wystartowaliśmy kwadrans po dziesiątej i już po czterystu metrach wyjechaliśmy z Balmucci. Początek tego wzniesienia jest łagodny. Pierwsze 3,5 kilometra ma przeciętne nachylenie około 3%. Na początku czwartego kilometra pokręciliśmy się po uliczkach Boccioleto. Przez kolejne 2,5 kilometra stromizna była już solidniejsza, zaś w połowie piątego kilometra przez około 300 metrów trzymała się na poziomie 8-9%. Za Piaggiogną szlak skręcił na północ, zaś podjazd zupełnie odpuścił. Przez następne półtora kilometra jechaliśmy po płaskim, a nawet lekko w dół w trakcie przejazdu przez Fervento.

Podjazd odżył w połowie ósmego kilometra, gdy minęliśmy centralę elektrowni wodnej. Przez kolejne 2500 metrów znów był na zmianę łagodny lub umiarkowany. Nic szczególnie poważnego. Dlatego na tym akurat wzniesieniu mogłem się utrzymać z Adrianem. Po niespełna 10 kilometra dotarliśmy do Ora di Munca przy małej zaporze na Lago di Rimasco. Wzdłuż jeziorka przejechaliśmy pół kilometra, po czym musieliśmy odbić w lewo. Prosto na północ leci stąd szosa SP11 do wioski Carcoforo (1310 m. n.p.m.). Obie dalsze drogi mają długość około siedmiu kilometrów. Niemniej wybrana przez nas opcja była trudniejsza, gdyż meta w Rimie oznaczała finisz ze sto metrów wyżej. Od rozjazdu do pokonania mieliśmy jeszcze 509 metrów w pionie na dystansie 7,2 kilometra czyli ze średnim nachyleniem 7,1%. Spora zmiana zważywszy na fakt, iż dotychczasowe 10,4 kilometra miało przeciętną tylko 3,3%. Droga znów biegła na zachód, od początku dwunastego kilometra prawym brzegiem potoku Sermenza. Po czym przed wioską San Giuseppe (14 km) skręciła bardziej na północ. Przy osadzie Piana minęliśmy Oratorio di Sant’Antonio di Padova. Na początku szesnastego kilometra GPS mi się pogubił, ale tym razem mogłem polegać zapisie z licznika kolegi. Pod koniec szesnastego kilometra wróciliśmy na lewy brzeg Sermenzy, gdzie zaczęliśmy jazdę po serpentynach. W sumie siedem wiraży na odcinku tylko 600 metrów z przejazdem obok kaplicy San Nicolao. Po tej „karuzeli” do mety został nam już tylko kilometr. Do przejechania po świeżutkim asfalcie. Na ostatnich 300 metrach jeszcze parę zakrętów, zaś w samej końcówce wpadliśmy na wąskie uliczki Rimy wyłożone płytami chodnikowymi. Zatrzymaliśmy się powyżej Oratorio di Sant’Anna przy ścieżkach prowadzących do Parco Naturale Alta Valsesia. Według stravy 17-kilometrowy segment pokonaliśmy w 1h 00:14. Rima należy do gminy Alta Sermenza i od XIII wieku zamieszkana jest przez germańskich Walserów. Aby zażyć nieco klimatu tego miejsca udaliśmy się do lokalnego baru na kawę i tartę. Zwyczajowe trofea górskich zdobywców.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/5892208912

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/5892208912

RIMA by Adriano

https://www.strava.com/activities/5892531521

ZDJĘCIA

Rima_52

FILM