Estoul
Autor: admin o środa 28. sierpnia 2019
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Verres (SR45)
Wysokość: 1889 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 1505 metrów
Długość: 24,6 kilometra
Średnie nachylenie: 6,1 %
Maksymalne nachylenie: 11,1 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
Podstawą mojej środowej wspinaczki był spory odcinek na obszarze Valle d’Ayas. Dolina ta podobnie jak pobliska Valle di Gressoney (Lys) też biegnie do stóp Góry Matki (Montagna Madre), jak Włosi nazywają olbrzymi masyw Monte Rosa. Obie wespół z trzecią, a mianowicie piemoncką Valsesia tworzą ośrodek narciarski Monterosa Ski. Droga, która na wysokości miasteczka Verres odchodzi w prawo ku wiecznie białym czterotysięcznikom nazywa się SR45. Prowadzi wzdłuż potoku Evançon i liczy sobie 31 kilometrów. Osiąga maksymalny pułap 1685 metrów n.p.m. w miejscowości Saint-Jeaques-de-Allemands. Jest zatem niższa i krótsza niż szlak wiodący przez Valle del Lys. Wciąż jednak była zbyt długa i za płaska, by mogła mnie w tym momencie zainteresować. Trzeba jednak przyznać, iż dolne części Valle di Ayas mogą służyć za spory fragment bardziej konkretnych wspinaczek na Col Zuccore (1623 m. n.p.m.) czy Col di Joux (1640 m. n.p.m.). Trzeba tylko w odpowiednim miejscu skręcić na zachód wybierając jedną z szos wiodących przez owe przełęcze do miasta Saint-Vincent. Jednak ja znalazłem sobie do pokonania wzniesienie jeszcze wyższe i większe od wspomnianej trójki. Najokazalsze na jakie mogłem liczyć w tych stronach. Moim celem był Estoul, a raczej najwyższy punkt asfaltowej drogi kończącej się na wysokości 1889 metrów n.p.m., dwa kilometry za tym niewielkim ośrodkiem narciarskim. Chcąc tam dojechać miałem najpierw pokonać 16,5 kilometra drogą regionalną nr 45 przez dolinę Ayas. Następnie w trakcie przejazdu przez miejscowość Brusson, dokładnie na wysokości 1293 metrów n.p.m., musiałem odbić na wschód i wjechać na boczną dróżkę prowadzącą do wiosek La Croix i Estoul. Tak to opracowałem trasę najtrudniejszego ze swych sierpniowych podjazdów. Przy okazji dając sobie możliwość przejechania całej dolnej czyli zdecydowanie trudniejszej połowy Valle d’Ayas. Tą dolinę dane mi było zatem poznać lepiej niż Valle del Lys. Policzyłem, że w drodze do Estoul przejechałem 53% jej długości i aż 70% dostępnego przewyższenia.
Technicznie rzecz biorąc układ środowej trasy był podobny do tego z wtorkowego etapu. Najpierw odcinek dłuższy, acz ogólnie łagodniejszy w dolinie. Potem krótsze, lecz bardziej strome wykończenie na bocznej drodze. Między Verres a Brusson 16 kilometrów podjazdu z przeciętnym nachyleniem 5,8%. Natomiast powyżej tej drugiej miejscowości jeszcze 8 kilometrów wspinaczki o średniej stromiźnie 7,4%. Obie fazy przedzielone zaś łagodnym, półkilometrowym zjazdem na ulicach Brusson. W teorii miałem do pokonania w pionie 1505 metrów. W rzeczywistości wyszło za sprawą dwóch delikatnych zjazdów wyszło 1526 metrów przewyższenia. O drugim spadku terenu już wspomniałem. Pierwszy zaliczyłem na trzynastym kilometrze, dojeżdżając do Arcesaz. Tak czy owak podjazd do Estoul był zdecydowanie największym jakie w ostatniej dekadzie sierpnia poznałem w Dolinie Aosty. Choć pod względem finałowej wysokości był ledwie siódmym pośród moich jedenastu premii górskich. W całym sezonie 2019 tylko czerwcowe wspinaczki na Col du Galibier i Col du Parpaillon zmusiły mnie do jednorazowego „przerobienia” większej amplitudy. Półtora tysiąca metrów w pionie to brzmi groźnie i dumnie zarazem. Niemniej ten podjazd mógłby być jeszcze większy. Swego czasu istniał bowiem pomysł, aby połączyć Brusson z Gressoney-Saint-Jean poprzez Colle Ranzola (2170 metrów n.p.m.). Szosa kończąca się powyżej Estoul pokrywa większość zachodniej drogi na tą przełęcz. Dalej mamy elegancką szutrową drogę do gospodarstwa Praz-Barmasse (1930 m. n.p.m.) i nieco słabszą ku Alpe Fenetre (2080 m. n.p.m.). Jedynie sama końcówka to już ewidentnie szlak pieszy. Niemniej po wschodniej stronie Ranzoli sytuacja wygląda znacznie słabiej, więc dwustronna asfaltowa droga zapewne pozostanie w sferze marzeń miejscowych cyklistów. A szkoda, bo byłoby to nie lada wzniesienie o przewyższeniu około 1800 metrów z obu stron. Godzi się jednak zauważyć, iż nawet bez dalszej ingerencji w środowisko współczesny podjazd z Verres do Estoul jest w tym regionie numerem 2 pod względem przewyższenia. Liderem jest rzecz jasna Wielki św. Bernard i nawet szosowa Ranzola nie mogłaby go zdetronizować.
W poprzednim odcinku swych górskich opowieści wspomniałem o etapowym finiszu Giro d’Italia na terenie Valle di Gressoney. W tym miejscu dodam, iż Valle d’Ayas jak dotąd nie dostąpiła podobnego zaszczytu. Nie oznacza to wcale, iż wyścig Dookoła Włoch nie zaglądał jeszcze do tej doliny. Co więcej można powiedzieć, że droga SR45 jest tej imprezie znacznie lepiej znana niż SR44, którą uczestnicy Giro d’Italia 1995 podjechali do mety w Gressoney-Saint-Jean. Można powiedzieć, że peleton Giro już osiem razy odwiedził Valle dell’Evançon. Niemniej zawsze wyścig ten był tu jedynie przejazdem. Po pierwsze w latach 1962-2012 przy okazji siedmiu wspinaczek na Col di Joux. Przeszło 16-kilometrowy odcinek w dolinie Ayas zapewne występował w każdej z możliwych ról. To znaczy jako zjazd, gdy kolarze wspinali się od strony Saint-Vincent oraz jako podjazd gdy główną dolinę opuszczano w Verres. Z kolei w sezonie 2018 posłużyła za początek wschodniej wspinaczki na Col Zuccore, która to była pierwszą z trzech premii górskich na długim etapie z Susy do stacji Breuil-Cervinia. O zwycięstwa etapowe walczono za to w rejonie Valle d’Ayas podczas regionalnego Giro delle Valle d’Aosta. Przede wszystkim trzeba wspomnieć o dwóch finiszach w samym Estoul, aczkolwiek miały one miejsce przed kilkunastu laty. Etap czwarty z roku 2000 wygrał tu Włoch Paolo Bono. Działo się to podczas pierwszej z dwóch edycji tego wyścigu wygranej przez wielce utalentowanego Ukraińca Jarosława Popowycza. Na generalnym podium tej imprezy stanął nasz Sylwester Szmyd, który zajął w niej trzecie miejsce. Ten wynik był dla Bydgoszczanina poniekąd „przepustką” do zawodowego peletonu. Cztery lata później w Estoul zakończył się drugi etap GdVA wygrany przez Francuza Juliena Mazet. Razem z nim do mety dojechał Słoweniec Tomaz Nose, który tego dnia został liderem, zaś ostatecznie zwycięzcą tej edycji. Z kolei u spodu doliny czyli w Verres wyznaczono finisz piątego etapu z roku 2001. Wygrał go podobnie jak i cały ten wyścig wspomniany już Popowycz.
W ostatnich dwóch sezonach aostańskie Giro zaglądało za to do wioski Champoluc, gdzie metę wyznaczano na wysokości 1574 metrów n.p.m. To znaczy jakieś 3 kilometry przed końcem drogi SR45. Trzeci etap z roku 2018 wygrał Włoch Alessandro Fedeli, zaś również trzeci z sezonu 2019 Luksemburczyk Michel Ries. Pierwszy młodzian jest dziś kolarzem francuskiej ekipy Nippo Delko, zaś drugi nowym nabytkiem drużyny Trek-Segafredo. Wspomnieć jednak należy, iż te finisze w Champoluc poprzedzane był przejazdem przez Col di Joux. Tym samym finałowy podjazd zaczynał się w Brusson. Do przejechania w Valle d’Ayas było przeszło 11 kilometrów, ale o bardzo skromnym nachyleniu 2,4%. Na pojedynek z Estoul wybrałem się dopiero po obiedzie. Poranek tego dnia był deszczowy. Niemniej miałem wolne popołudnie. Iwona odpoczywała po wtorkowym marszu do Rifugio Benevolo. Tym samym przed południem wyskoczyliśmy tylko do Aosty na zakupy w supermarkecie Gros Cidac. Z Grand Pollein do Verres wyjechałem zatem około czternastej. Po dotarciu na miejsce zaparkowałem w bocznej uliczce nieopodal siedziby miejscowej Straży Pożarnej oraz posterunku Carabinierich. Tym samym za jednym zamachem „ubezpieczyłem” nasze auto od pożaru i kradzieży 😉 Na miejsce startu wybrałem możliwie najniższy punkt czyli znów rondo przy drodze krajowej SS26. Ruszyłem o godzinie 14:48 przy przyjaznej temperaturze 23 stopni. Na trasie mój licznik zanotował maximum 25, zaś na samej górze 17. Na sam początek niespełna 300-metrowe falsopiano na Via Caduti per la Liberta. Jednak tuż przed wjazdem do centrum trzeba było skręcić w lewo i zacząć poważną wspinaczkę. Wedle książki 4-kilometrowy sektor na dojeździe do Targnod (4,3 km) ma średnie nachylenie 7,9%. Jest najtrudniejszym segmentem podjazdu przez dolinę Ayas. Na tym odcinku minąłem siedem wiraży, z czego pięć na dwóch pierwszych kilometrach. Pod koniec pierwszego kilometra minąłem zaś wybudowaną na planie kwadratu warownię Castello di Verres. Historia tego zamku sięga II połowy XIV wieku.
Po 5 kilometrach jazdy byłem już w Challand-Saint Victor, pierwszej z trzech „większych” wsi (ośrodków gminnych) na tym górskim szlaku. Począwszy od połowy piątego do końca dwunastego kilometra nachylenie było co najwyżej umiarkowane. Za najtrudniejszy odcinek w tej części podjazdu uznać należy półtorakilometrowy dojazd do Corliod (7,5 km), na którym średnie nachylenie wynosi 7,3%. Następnie minąłem Tilly (8,3 km), zaś w połowie dziesiątego kilometra byłem już w Challand-Saint Anselme. To w tej miejscowości, po przejechaniu 9,75 kilometra od ronda przy „krajówce”, trzeba odbić w lewo ku wioskom Pesan i Orbeillaz jeśli chce się zdobyć Col Zuccore (Tzecore) od strony wschodniej. Ja postanowiłem dotrzeć na tą przełęcz dopiero w czwartek i to od strony przeciwnej, więc pognałem dalej drogą SR45. Długą wspinaczkę do Estoul zacząłem w całkiem niezłym tempie. Jak wynika ze stravy segment o długości 9,46 kilometra o nazwie „Verres – Quincod” przejechałem w 37:51 (avs. 15 km/h i VAM 1017 m/h). Na kolejnych kilometrach podjazd wyraźnie złagodniał, zaś na trzynastym kilometrze był wręcz nieobecny. Na dojeździe do Arcesaz (12,6 km) były nawet chwile zjazdu. To w tej wiosce przejechałem na lewy brzeg potoku Evançon. Czternasty kilometr był łagodny, więc dopiero dwa następne kilometry o nachyleniu 6,4%, na dojeździe do Brusson (15,7 km) zmusiły mnie do pewnego wysiłku. Segment długości 15,9 kilometra pokonałem w 57:40 (avs. 16,5 km/h z VAM 953 m/h). W centrum tej miejscowości droga najpierw wypłaszczyła się, zaś na początku siedemnastego kilometra przeszła w delikatny zjazd. Zjeżdżałem wolno nie chcąc przegapić miejsca, gdzie miałem opuścić Valle d’Ayas. Wkrótce po przejechaniu niespełna 16,5 kilometra obiłem w prawo na Rue Col Ranzola i zacząłem 8-kilometrowy, finałowy segment tej wspinaczki. Co ciekawe ledwie kilkadziesiąt metrów dalej, lecz po lewej stronie drogi nr 45 zaczyna się finałowy odcinek wschodniego podjazdu na Col di Joux. Na tą przełęcz miałem jednak ten sam plan co w odniesieniu do Zuccore. Obie miałem zdobyć dopiero nazajutrz startując z ulic Saint-Vincent.
Pierwsze 700 metrów na bocznej drodze do Estoul trzymało na poziomie aż 8%. Następne 200 metrów o łagodnym nachyleniu byo ostatnią szansą na złapanie oddechu przed najtrudniejszą częścią całej wspinaczki. Czekał mnie segment o długości 6,3 kilometra i średniej stromiźnie 8,1%. na nim zaś cztery półkilometrowe odcinki o nachyleniu od 9 do 9,8%. Po przejechaniu 17,6 kilometra wyjechałem w końcu z Brusson. Do końca dziewiętnastego kilometra walczyłem z górą w leśnej głuszy. Na dojeździe do Delaz Superiore (20 km) pokonałem stromy i kręty odcinek z pięcioma wirażami. Niespełna półtora kilometra i dwa zakręty dalej byłem już w La Croix (21,4 km), gdzie stosownie do nazwy tej osady minąłem stary kościółek. Według stravy 5-kilometrowy segment „Brusson – La Croix” pokonałem w 22:55 (avs. 13,1 km/h z VAM 1089 m/h). Ot przebłyski dawnej formy pod koniec sezonu letniego. Droga niebawem skręciła wyraźniej na wschód i po przebyciu 22,8 kilometra ujrzałem wyciągi narciarskie w Estoul (należące do ośrodka Monterosa Ski). Odtąd podjazd stopniowo łagodniał, acz wyraźniej odpuścił dopiero po minięciu parkingu czyli jakieś 23,6 kilometra od linii startu. Końcowy odcinek o długości 800 metrów był już lekki i przyjemny, bo z nachyleniem niespełna 3%. Na ostatnim łuku drogi zerknąłem w dół na gospodarstwo Murassaz (24,1 km), po czym pognałem przed siebie do kresu szosy. Zgodnie z planem zatrzymałem się gdy zbrakło mi asfaltu pod kołami, acz po zastanej tam gruntowej drodze można by pojechać nieco wyżej. W sumie przejechałem w 24,38 kilometra w czasie 1h 34:44 (avs. 15,4 km/h). Finałowy sektor o długości 7,98 kilometra pokonałem w 35:08 (avs. 13,6 km/h z VAM 1014 m/h). Najdłuższy segment „opracowany” przez stravę obejmuje tu dystans 22,92 kilometra czyli odległość od zakrętu w Verres do centrum Estoul. Tymczasowo okupuję na nim najniższy stopień podium. Lista rankingowa jest długości tej ze szkolnego dziennika, bo zawiera tylko 28 nazwisk. Mój wynik to 1h 29:15 (avs. 15,4 km/h). Podany w tym zestawieniu VAM czyli 932 m/h wydaje się nieco zaniżony, gdyż wyliczono go na bazie ledwie 1386 metrów przewyższenia. Według mapy z veloviewera powinno być co najmniej 1430 metrów.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/2668548528
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/2668548528
ZDJĘCIA
FILMY