Alpe di Paglio
Autor: admin o piątek 16. lipca 2021
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Taceno (SP62)
Wysokość: 1388 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 957 metrów
Długość: 11 kilometrów
Średnie nachylenie: 8,7 %
Maksymalne nachylenie: 13 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
W czwartek 15 lipca odpoczywałem od roweru. Wybraliśmy się bowiem we dwoje na całodniową wycieczkę do Mediolanu. Nie chcąc się pchać samochodem do wielkiego miasta skorzystaliśmy z regionalnego połączenia kolejowego pomiędzy Bellano a stolicą Lombardii. Na miejscu odbyliśmy dłuższy spacer z mediolańskiego Dworca Centralnego do słynnej Katedry (Duomo Santa Maria di Nascente Milano) oraz Zamku Książąt z rodu Sforzów (Castello Sforzesco). Co ciekawe w minionym sezonie pod tym pierwszym zabytkiem skończyła się 104. edycja Giro d’Italia, zaś sprzed drugiego ruszyli na trasę uczestnicy Milano – San Remo. Niejako po drodze do tych atrakcji przemknęliśmy obok słynnego w świecie operowym Teatro alla Scala oraz przeszliśmy pod dachem wybudowanej w XIX wieku Galerii handlowej Vittorio Emmanuele II. Kolejny dzień postanowiłem zacząć od zapoznania się z podjazdem na Alpe di Paglio. To miała być dla mnie już ósma w ciągu dwunastu miesięcy wspinaczka na wschodnim brzegu Lago di Como. Ostatnia z listy moich „lektur obowiązkowych” po tej stronie jeziora. Zarówno w książce „Passi e Valli in Bicicletta – Lombardia 1” jak i na załączonym do tego artykułu profilu ze strony „cyclingcols” wzniesienie to opisywane jest jako 20-kilometrowy podjazd. Ja ograniczyłem sobie tą wspinaczkę do jej najbardziej konkretnej części. Po pierwsze dlatego że, na tym wyjeździe rower nie był na pierwszym planie. Starałem się zatem by moje „kolarskie praktyki” trwały nie dłużej niż dwie, maksymalnie dwie i pół godziny. Po drugie pierwszą fazę owej wspinaczki czyli 5,2 kilometry na SP62 poznałem przed rokiem podjeżdżając z Bellano na Passo Agueglio. Natomiast kolejne cztery kilometry na tej drodze wiodą delikatnie w dół. Dlatego mając mniej czasu spokojnie można zacząć podjazd na Alpe di Paglio z poziomu około 430 metrów n.p.m. To znaczy w pobliżu miasteczka Taceno, na styku SP62 della Valsassina z biegnącą na północ szosą SP67.
Nawet w ograniczonym wymiarze jest to wymagające wzniesienie. Według strony „massimoperlabici” jego dolny segment prowadzący po drodze SP67 ma długość 5,7 kilometra i przeciętne nachylenie 7,1%. Jednak prawdziwym wyzwaniem jest sektor górny czyli odcinek 4,4 kilometra ze średnią stromizną aż 10,8%. Ruszyliśmy z domu w Dorio około dziewiątej. Jadąc najpierw wzdłuż jeziora do Bellano, po czym pokonując autem „zbędny” fragment podjazdu. Zatrzymaliśmy się w centrum Taceno. Miasteczka czy może raczej wioski zważywszy na fakt, iż ta miejscowość ma aktualnie 535 mieszkańców. W każdym razie jest stolicą gminy na terenie Val Muggiasca czyli dolinie leżącej między szczytami Monte Croce di Muggio (1799 m. n.p.m.) i Cimone di Margno (1806 m. n.p.m.). Gdy około wpół do dziesiątej wsiadłem na rower swą aktywność musiałem zacząć od przeszło 700-metrowego zjazdu do wspomnianego już rozdroża. Mimo wczesnej pory na starcie było już ciepło. Mój licznik zanotował 26 stopni. Na pierwszym wirażu drogi SP67 minąłem nasz samochód, zaś na drugim po 1100 metrach od podnóża wyjechałem poza teren zamieszkany. Przez następne 1400 metrów podjazd prowadził w terenie zalesionym. Na trzecim kilometrze przez teren gminy Crandola Valsassina, acz szosa nie zahacza o tą miejscowość. Za to w połowie czwartego kilometra wjechałem do Margno. Wioski, z której ruszają kolejki na Pian delle Betulle. Górskie pastwisko określane przez miejscowych mianem „Ultimo Paradiso”. Popularne tak latem jak i zimą, jako że funkcjonuje tam kilka tras zjazdowych. Następnie przejechałem na prawy brzeg potoku Maladigo i zacząłem zwiedzanie Casargo. To największa miejscowość na tym górskim szlaku. Licząca sobie blisko 850 mieszkańców i dzieląca się na cztery frakcje od dolnej Codesino po górną Somadino. Tu na przeszło kilometr opuściłem drogę SP67 wybierając trasę wiodącą przez środek wsi.
Potem wróciwszy na główny szlak minąłem romański kościółek Santa Margherita di Antiochia. Świątynię o zabudowie obronnej, której historia sięga końca XI wieku. Niebawem mając w nogach 6,2 kilometra wspinaczki musiałem odbić w prawo by zmierzyć się ze stromym finałem wzniesienia. Obawiałem się tej końcówki mając w pamięci swe trudne chwile na Monte Cornizzolo. Zrazu musiałem tu pokonać prostą o długości kilometra, zaś następnie gęsto usiane serpentynki z wirażami co 200, a niekiedy nawet 100 metrów. W sumie jest ich tu trzynaście na dystansie 2250 metrów. Po wyjściu z ostatniego zakrętu do parkingu, który miał być moją metą zostało tylko 800 metrów. Tym niemniej gdy wjechałem na ten wielki plac po jego prawej stronie ujrzałem dwie asfaltowe dróżki biegnące jeszcze wyżej. Czułem się dobrze, więc zafundowałem sobie małą dokładkę. Skręciłem w dróżkę obok Rifugio Disolin i podjechałem kilkanaście metrów wyżej wydłużając planowaną wspinaczkę o jakieś 200 metrów. Tego dnia poszło mi lepiej niż się spodziewałem. Na całym oficjalnym podjeździe czyli od rozdroża po plac parkingowy spędziłem nieco ponad 53 minuty. To oznacza, iż wykręciłem tu VAM o wartości powyżej 1050 m/h. O wpół do dwunastej byłem już z powrotem w Taceno, skąd udaliśmy się do Bellano. Tu najpierw ruszyliśmy na zwiedzanie Orrido di Bellano czyli małego kanionu powstałego przed 15 milionami lat. Cudo dzikiej natury opiewane już przez francuskiego romantyka Stendhala, a znajdujące się o przysłowiowy „rzut kamieniem” od centrum miasteczka. Następnie po spacerze przez lungolago przysiedliśmy w jednym z restauracyjnych ogródków na pizzę z widokiem na Lago di Como.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/5636362915
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/5636362915
ZDJĘCIA
FILM