banner daniela marszałka

Tetica de Bacares

Autor: admin o czwartek 14. września 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Velefique / Baranco de Senes

Wysokość: 2074 metry n.p.m.

Przewyższenie: 1233 metry

Długość: 17,9 kilometra

Średnie nachylenie: 6,9 %

Maksymalne nachylenie: 17 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Po zaliczeniu Calar Alto nie od razu udaliśmy się w dalszą drogę. Warto było się posilić przed drugim z czwartkowych wyzwań. Tym samym parking pod barem Montellano opuściliśmy dopiero po czternastej. Najkrótsza droga z Gergal pod Velefique wiedzie szlakiem znanym z Vuelty. To znaczy przez miejscowości Olula de Castro i Castro de Filabres. Niemniej szybsza jest 42-kilometrowa trasa przez pustynne okolice wiodąca szosami A-92, N-340a oraz AL-3102. Wybraliśmy tą drugą. Jeszcze przed półmetkiem, tuż po wjeździe na drogę krajową minęliśmy Oasys MiniHollywood. To najstarszy z tutejszych parków rozrywki w klimacie westernowym. Powstał na bazie scenografii wybudowanej w 1965 roku do filmu „Za kilka dolarów więcej” autorstwa Sergio Leone. Zresztą ów włoski reżyser nakręcił w tych stronach całą trylogię swoich spaghetti-westernów z Clintem Eastwoodem w roli głównej. Nagrano tu również sceny do takich filmów jak: „Lawrence z Arabii”, „Kleopatra”, „Conan Barbarzyńca” czy „Indiana Jones i ostatnia krucjata”. Ogółem od początku lat pięćdziesiątych w prowincji Almeria nakręcono około 300 filmów. Złotą erą tutejszych plenerów były niewątpliwie lata 60. i 70. Jadąc na północ drogą AL-3102 zaczęliśmy się rozglądać za miejscem, z którego najlepiej byłoby zacząć wspinaczkę pod Tetica de Bacares. Profil podjazdu ściągnięty ze strony „andaluciacicloturismo.com” zdradzał, że niewiele stracimy pomijając kilka pierwszych kilometrów. Aby nie porzucać samochodu na pustkowiu dojechaliśmy aż do Velefique. Ostatni kilometr przed tą wioską był już dość stromy. Uznaliśmy więc, że ten odcinek trzeba już będzie zaliczyć. Dlatego przed wspinaczką wykonaliśmy krótki zjazd do upatrzonego miejsca startu przy mostku nad Rambla de Galera.

Mieliśmy zatem wystartować z poziomu m/w 840 metrów n.p.m. Niemniej jako, że nasza meta znajdowała się na Tetica de Bacares, a nie Puerto de Velefique to i tak zostało nam do zrobienia przeszło 1230 metrów w pionie. Tymczasem uczestnicy Vuelta a Espana pokonują na nim przewyższenie co najwyżej 1150 metrów, albowiem bez „ślepego finału” nie da się tu wjechać wyżej niż na 1825 metrów n.p.m. Alto de Velefique podobnie jak Calar Alto już pięciokrotnie wystąpiła na trasach wyścigu Dookoła Hiszpanii. Zawsze wspinano się od trudniejszej południowej strony. Co warte podkreślenia były to te same etapy Vuelty z lat 2004, 2006, 2009, 2017 i 2021. W oczach organizatorów La Vuelta te dwie góry są skazane na współpracę. Przy pierwszych dwóch okazjach Alto de Velefique wystąpiła w roli „supportu” przed podwójnym Calar Alto jako głównym aktorem widowiska. Na premiach górskich wygrywali tu ci sami kolarze, którzy nieco później jako pierwsi kończyli również pierwszy z dwóch podjazdów do Obserwatorium tzn. Francisco Lara oraz Egoi Martinez. Na swój wielki dzień meta w cieniu Tetica de Bacares czekała do roku 2009. Tym razem to Velefique wystąpiła w roli głównej. Kolarze podjeżdżali na nią dwukrotnie. Była pierwszą i trzecią premią górską dwunastego etapu, który znów zaczynał się w Almerii. Pomiędzy nie wstawiono podjazd z Seron na Collado Venta Luisa. Wczesną premię górską na Velefique wygrał Bask Bingen Fernandez. Natomiast na mecie pierwszy zameldował się Ryder Hesjedal. Kanadyjczyk o sekundę wyprzedził Hiszpana Davida Garcię Dapenę. Tu za nimi ze stratą 6 sekund finiszowali kolarze walczący o generalkę czyli Robert Gesink i Ezequiel Mosquera.

Tego dnia różnice na finiszu były minimalne. Sześcioosobowa grupka największych asów z liderem Alejandro Valverde straciła tylko 16 sekund. Sylwester Szmyd finiszował trzynasty. Tak jak jak lata wcześniej pod Obserwatorium. Potem w 2017 roku Velefique znów poprzedzała Calar Alto. Niemniej tym razem znajdowała się znacznie bliżej mety. Na premii górskiej pierwszy pojawił się Francuz Romain Bardet. Drugi finisz na Alto de Velefique zorganizowano w sezonie 2021. Poprzedzały go wspinaczki na Collado Venta Luisa oraz „bufetową” Alto de Castro de Filabres. Wszystkie premie tego dnia wygrał Damiano Caruso. Doświadczony Włoch popisał się solową akcją o długości aż 71 kilometrów. U podnóża finałowej góry miał przeszło pięć minut zapasu nad liderami wyścigu. Do mety dotarł z przewagą 1:05 nad Primozem Rogliczem oraz 1:06 nad Enrikiem Masem. Tydzień później w górach Kastylii jego wyczyn przebił Rafał Majka. Polak wygrał etap do El Baracco po blisko 90-kilometrowym rajdzie. Jak w detalach wygląda południowy podjazd na Alto de Velefique vel Tetica de Bacares? Pierwsze pięć kilometrów o przeciętnym nachyleniu 3,3% to segment, który pominęliśmy. Szósty jest już solidniejszy. Po nim zaczyna się zaś najtrudniejszy sektor wzniesienia czyli cztery kilometry o średniej 9,2% z momentami do 12%. Kolejne osiem kilometrów to umiarkowane wyzwanie z przeciętną 6,3%, acz max. do 14%. Tuż przed przełęczą zaczyna się trzykilometrowe „falsollano”. Po nim zostaje już tylko atak szczytowy na Tetica de Bacares czyli 3,4 kilometra ze średnią 7,3%. Na finałowym odcinku pierwsze 800 metrów jest niemal płaskie. Potem zaś im dalej tym trudniej. Wisienką na torcie jest stumetrowa końcówka na betonowej drodze ze stromizną do 17%.

Skoro Puerto de Velefique jest przełęczą to ma też swoje drugie oblicze. Podjazd północny prowadzi z Tijoli przez Bacares. Tym samym pierwsze 15,5 kilometra tego wzniesienia pokrywa się z północno-wschodnią wspinaczką pod Calar Alto. Od tej strony jedzie się dłużej, ale łagodniej. Do pokonania jest dystans 28,5 kilometra z przeciętnym nachyleniem tylko 4% i max. 10%. Podjazd jest nieregularny, zaś jego łączne przewyższenie to aż 1330 metrów. Dla porównania cała północna droga na przełęcz liczy sobie 20,1 kilometra przy średniej 5,7% i ma amplitudę brutto 1137 metrów. Gdy o godzinie piętnastej wsiadaliśmy na rowery było bardzo gorąco. Mój licznik zanotował 35 stopni. Decyzja o pominięciu kilku dolnych kilometrów wydawała się jak najbardziej trafionym pomysłem. Dzięki niej krócej trzeba było się smażyć w najgorszym upale. Poza tym wcale nie szliśmy tu na łatwiznę. Wszak owe 170 metrów „zgubione” na dole z nadwyżką mieliśmy odpracować na samej górze. Zaczynając ten podjazd miałem jedną myśl. Przetrwać w swoim tempie pierwsze pięć kilometrów. Trzeba pokonać najbardziej stromy sektor, zaś wyżej jakoś to będzie. Liczyłem na to, że nie tylko stromizna odpuści, ale i temperatura stanie się mniej dokuczliwa. Na samym początku wspinaczki minęliśmy dużą biało-niebieską tablicę z wszelkimi danymi tego podjazdu. Po kilometrze wróciliśmy do „pueblo blanco”, w którym zostawiliśmy teamowe auto. Praktycznie na zakręcie przy naszym parkingu zaczął się najtrudniejszy sektor tego wzniesienia. Kilka kilometrów przy średnim nachyleniu 9-10% sprawiło, iż nasza grupka szybko poszła w rozsypkę. Tempo Adriana było dla mnie za mocne, zaś moje nie pasowało Rafałowi.

Na pokonanie przeszło 4-kilometrowego stromego sektora potrzebowałem 26 minut z hakiem. Półtorej minuty więcej niż Adek i o trzy mniej niż Rafał. Otoczenie drogi skaliste, acz nie pozbawione roślinności. Niemniej w dolnej i środkowej tercji tylko krzewy i kępy traw. Teren odkryty, więc widoki obszerne tak ku dolinie jak i górskim szczytom. Od szóstego kilometra jazda po serpentynach. Pod koniec dziesiątego zaczął się najbardziej zakręcony segment czyli siedem wiraży na dystansie 1600 metrów. Ten odcinek pięknie się prezentował z wysokości Mirador de El Pedregal. To jest z punktu widokowego na 600 metrów przed przełęczą. Docierając do niej ujrzałem na szosie napis „Indurain”. Widać fani kolarstwa mają długą pamięć. Tym bardziej, że wielki „Big Mig” zapewne nigdy nie ścigał się na tej górze. Za przełęczą skręt w lewo i wjazd na płaskowyż o długości 1700 metrów. W oddali widać już było wierzchołek Tetiki. Po podjechaniu 14,6 kilometra dotarłem do rozdroża i na chwilę stanąłem by upewnić się gdzie dalej jechać. W lewo jakaś gruntowa dróżka, prosto zjazd do wioski Bacares, więc należało odbić w prawo czyli do lasu. Nadal kierunek północ. Początkowo luźny teren. Wyżej solidne 7-8%. Na 1200 metrów przed finałem zaczął się wjazd na „kopiec kreta”. W sumie pięć zawijasów, w tym ostatni do przejechania po poprzecznie ciętym betonie. Meta tuż pod szczytem. Najdłuższy segment ze stravy (17,82 km) przejechałem w 1h 26:14 (avs. 12,4 km/h). Adriano wykręcił na nim czas 1h 20:51, zaś Rafa 1h 32:09. Na wierzchołek góry trzeba było wejść po schodkach. Spotkaliśmy tam niewiastę szykującą się do zejścia ze swego strażackiego posterunku. W 1878 roku inżynier i generał Carlos Ibanez de Ibero spędził w tym miejscu całe dwa miesiące uczestnicząc w wytyczaniu połączenia geodezyjnego Europy z Afryką.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9848405723

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9848405723

TETICA DE BACARES by ADRIANO

https://www.strava.com/activities/9848429321

TETICA DE BACARES by RAFA

https://www.strava.com/activities/9848400635

ZDJĘCIA

Bacares_01

FILM