banner daniela marszałka

Monti di Breglia

Autor: admin o poniedziałek 3. lipca 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Menaggio

Wysokość: 1080 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 872 metry

Długość: 10,2 kilometra

Średnie nachylenie: 8,5 %

Maksymalne nachylenie: 15 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Nasz poranny wyjazd w góry powyżej Val d’Intelvi zakończyliśmy około wpół do dwunastej. Piotr zaliczył na nim dwa solidne wzniesienia, więc po sjeście w Villa Caterina wolał się już nie męczyć. Popołudniu wybrał się zatem na plażę w Porlezzy, aby popływać w Lago di Lugano. Ja coś tam zjadłem, odpocząłem półtorej godziny i kwadrans po trzynastej wsiadłem do samochodu biorąc kurs na Menaggio. Drugą z poniedziałkowych gór miałem bowiem zacząć nad brzegiem Lago di Como. Ponieważ o tej porze dnia było gorąco wolałem nie tracić sił na 10-kilometrowym dojazd rowerem. Cały zapas energii postanowiłem zachować na krótki, ale bardzo konkretny podjazd na Monti di Breglia. Po zachodniej stronie jeziora Como we wcześniejszych latach poznałem kilka ładnych górek. W sierpniu 2020 roku zaliczyłem Valle San Iorio, Alpe di Colonno, Monte Bisbino oraz San Bartolomeo di Bugiallo. Natomiast rok później dodałem do tej listy podjazd z Gravedony do Bodone. Tegoroczny „rodzynek” miał więc być moją szóstą wspinaczką nad Lario Occidentale. Mające przeszło 3 tysiące mieszkańców Menaggio powstało u ujścia potoku Sanagra do Lago di Como. Uchodzi za najpopularniejszym letni kurort na tym brzegu Lago di Como. Promem można się stąd przeprawić do Praedo lub Varenny na drugą stronę akwenu. Jak również do Bellagio leżącego na cyplu rozcinającym wody najgłębszego z alpejskich jezior. Droga łącząca naszą Porlezzę z Menaggio została oddana do użytku już w 1839 roku. Niespełna pół wieku później oba miasteczka połączyła nawet linia kolejowa. Niemniej ta funkcjonowała jedynie do wybuchu II Wojny Światowej. Zakładam, że to ona dała nazwę ulicy przy której od ponad tygodnia mieszkaliśmy czyli Via Ferrovia.

Jadąc do Menaggio minąłem wioskę Cardano. W niej zaczyna się podjazd na Alpe Erba (1025 m. n.p.m.). Podobnej długości co ten przeze mnie wybrany, ale wyraźnie łagodniejszy. Na dystansie 10,4 kilometra trzeba bowiem zrobić tylko 662 metry w pionie co daje średnie nachylenie 6,4%. Zapewne na pierwszych etapach tej wyprawy byłby on dla mnie idealny w roli drugiej wspinaczki dnia. Niemniej po tygodniowej „zaprawie” w Alpach mogłem już sobie pozwolić na coś trudniejszego. Przynajmniej taką miałem nadzieję. Wiary dodawał mi fakt, iż dzień wcześniejszej po ciężkiej Val Malvaglia poradziłem sobie ze „sztywną” Monte di Gana. Zmierzając do Menaggio nie planowałem zjeżdżać autem na sam dół. Wzdłuż wybrzeża mógłbym długo szukać miejsca na pozostawienie samochodu. Dogodne miejsce upatrzyłem sobie nieco wyżej. Na małym parkingu przy Largo Fossato. W miejscu, gdzie od Via Luigi Cadorna odchodzi na północ droga SP7. Dlatego chcąc zacząć wspinaczkę z najniższego miejsca w okolicy musiałem zjechać rowerem niecały kilometr by dotrzeć w rejon Marina di Menaggio. Przed sobą miałem mało znany, lecz ciężki podjazd. Rzekłbym „rozwojowy” czyli taki, na którym każdy kolejny sektor był trudniejszy od poprzedniego. Po lekturze „Passi e Valli in Bicicletta – Lombardia 1” wiedziałem, iż moim dodatkowym przeciwnikiem może być upał, jako że droga na szczyt prowadzi tu południowym zboczem góry. W dodatku przez pierwsze siedem kilometrów niemal cały czas w terenie wystawionym na promienie słońca. Na cień mogłem liczyć jedynie w lesie powyżej wioski Breglia. Niemniej tam stromizna miała być zdecydowanie największa, więc istniały inne powody ku temu by się porządnie zgrzać. A co do temperatury. Na starcie miałem 31 stopni, zaś na trzecim i czwartym kilometrze nawet 34.

A jak ten podjazd wygląda w detalach? Pierwsze półtora kilometra poniżej Loveno relatywnie łatwe z przeciętną 4,9%. Potem dwukilometrowy dojazd do Piazzo solidniejszy, bo ze średnią 7,5%. Następne dwa kilometry czyli odcinek biegnący przez Logo i Ligomenę aż po Plesio na poziomie 8%. Natomiast ostatnie 2000 metrów przed Breglią nierówne. Pierwszy kilometr tylko 6,3%, lecz drugi już z wartością 9,2%. Dwieście metrów po wjeździe do wioski skok w bok czyli wjazd na wąską dróżkę prowadzącą przez las. Według książki wydanej w 2002 roku szosa na zboczu Monte Grona (1736 m. n.p.m.) kończy się 976 metrów n.p.m. Jednak świeższy profil z „cyclingcols” sugerował, iż w minionych dwóch dekadach wylano tam kolejny odcinek asfaltu. Dodając wzniesieniu 900 metrów dystansu i 107 metrów wysokości. Po starcie musiałem się wydostać z ruchliwej SS340. Podjechawszy 900 metrów skręciłem w prawo. Na drodze SP7 było już spokojniej. Jednak szosa coraz śmielej wiła się pod górę. Tu i ówdzie po wirażach. Na całym wzniesieniu jest ich aż 27. Na szóstym kilometrze objechałem Plesio. Po dojeździe do Breglia na wysokości cmentarza odbiłem w lewo. Jeszcze „tylko” stromy finał czyli 2,5 kilometra o średniej 12,5%. Osiem dni wcześniej na Passo Forcora łatwiejsza końcówka tej samej długości kompletnie mnie rozbiła. Tym razem nie było o tym mowy. Uporałem się z hardcorową końcówką w niespełna 19 minut. Mozolna wspinaczka ze średnią prędkością 8,9 km/h i VAM 1058 m/h. Na cały podjazd potrzebowałem zaś 53 minut. Obecnie asfaltowa droga kończy się na parkingu, z którego można wyruszyć na pieszą wędrówkę ku Rifugio di Menaggio (1383 m. n.p.m.). Z niżej położonej „dawnej mety” przy polanie Monti di Breglia roztacza się przepiękny widok na „trójpalczaste” Lago di Como i rozmaite szczyty w jego otoczeniu. Wycieczki na Orimento i Breglia oznaczały kolejne 60 kilometrów dystansu i 1975 metrów przewyższenia.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9380541586

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9380541586

ZDJĘCIA

Breglia_52

FILM