banner daniela marszałka

Morron de Espuna

Autor: admin o środa 13. września 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Alhama de Murcia

Wysokość: 1569 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1341 metrów

Długość: 23,6 kilometra

Średnie nachylenie: 5,7 %

Maksymalne nachylenie: 14 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Czwarty dzień z rzędu spędzony w trybie koczowniczym. To jest powiązany z koniecznością załadowania o poranku całego naszego dobytku do samochodu oraz jego wyładowania wieczorem w zupełnie innym miejscu. Na szczęście to był nasz ostatni odcinek dojazdowy do Andaluzji, acz bynajmniej nie ostatnia przeprowadzka. Po Katalonii, Aragonii oraz Walencji trzeba było domknąć temat premii górskich we wschodniej Hiszpanii zaliczeniem najciekawszych podjazdów na terenie wspólnoty autonomicznej Murcia. To niewielki region o wielkości porównywalnej z Asturią czy Nawarrą. Jakkolwiek przechodzą przezeń wszystkie trzy pasy Gór Betyckich to nie ma tu zbyt wielu dużych wzniesień kolarskich. Wybór mieliśmy zatem ograniczony. Nie ulegało dla mnie wątpliwości, że trzeba będzie wjechać na Morron de Espuna. Dylemat dotyczył drugiej górki. Rozważałem zaproponowanie kolegom stromej wspinaczki pod Sierra de Carrascoy (1054 m. n.p.m.). Mielibyśmy na niej do pokonania 9,5 kilometra ze średnią 9,5%, w tym trzy kilometry ze średnią 13-14%. Alternatywą było zaś zobaczenie Espuny z dwóch stron. To znaczy wjechanie za pierwszym razem niemal na sam szczyt góry. Natomiast za drugim jedynie do poziomu Collado Bermejo (1201 m. n.p.m.). To jest do przełęczy, na której zaczyna się finałowy odcinek całej wspinaczki. Po namyśle wybrałem to drugie rozwiązanie. Przeciwko Carrascoy przemawiał kiepski stan nawierzchni na podjeździe. Jak również fakt, iż trzeba by dojechać do podnóża owej góry samochodem. Przy duecie Morron & Bermejo nie było takiej komplikacji. Za to etap miał być najdłuższym z dotychczasowych. Za sprawą dwóch przeszło 20-kilometrowych wspinaczek.

Morron de Espuna w pełnym wymiarze liczonym od centrum Alhama de Murcia liczy sobie aż 26 kilometrów. Jej przewyższenie to blisko 1400 metrów, a zatem zbliżone do wielkości Mont Caro. Niemniej ta góra jest łagodniejsza. Na dobrą sprawę jedynie w samej końcówce trzeba tu pokonać dwa wymagające kilometry. Wstęp jest łatwy. Dwa pierwsze kilometry to praktycznie „falsollano”. Dlatego zdecydowałem, że ten odcinek w ogóle sobie darujemy. Na trzecim i czwartym kilometrze przeciętne nachylenie wynosi tylko 3,5%. Na piątym kilometrze zaczyna się poważniejsza wspinaczka. Przy czym stromizna jest umiarkowana. Na odcinku 8 kilometrów średnia to 6%, przy max. 11%. Trzynasty i czternasty kilometr są w zasadzie płaskie. Po nich trzeba pokonać kolejny solidny sektor. Tym razem o długości 6,5 kilometra i przeciętnej 6,4%, przy max. 12%. W jego pierwszej części znajduje się bardzo kręty odcinek pod nazwą El Perdigon z 18 wirażami na dystansie ledwie 2 kilometrów. Po przejechaniu 20,7 kilometra od centrum miasta wjeżdża się na przełęcz Bermejo. Z niej do końca szosy pod bramą Escuadron de Vigilancia Aerea (EVA-13) pozostaje 5,3 kilometra o średniej 6,9% i max. 14%. Zatem to końcówka jest najtrudniejsza. Głównie za sprawą trzeciego i drugiego kilometra od końca, gdzie stromizna trzyma na poziomie 8,8%. Z uwagi na obecność bazy lotniczej zastanawiałem się jak wysoko będzie tu można wjechać. Większość segmentów widocznych na stravie, jak również ślad „street view” na mapach google urywa się tu na wysokości około 1400 metrów n.p.m. Niemniej o żadnym szlabanie czy bramie na kilka kilometrów przed finałem nie słyszałem.

Sierra Espuna to masyw górski o powierzchni 250 km2. Przeszło 70% tego obszaru wchodzi w skład utworzonego w 1992 roku Parku Regionalnego. Najwyższy szczyt owych gór to Morron Espuna (1583 m. n.p.m.). Pasmo to zaliczane jest już do południowego pasa Gór Betyckich czyli Cordillera Penibetica. Najwyższego z trzech, bo obejmującego m.in. pasmo Sierra Nevada. Z kolei Alhama de Murcia czyli punkt startu do tej długiej wspinaczki to gmina mająca przeszło 23 tysięcy mieszkańców. W mieście tym swoją siedzibę ma ElPozo Alimentacion S.A. Potentat branży spożywczej będący drugą pod względem obrotu firmą w regionie Murcia. To tłumaczyło podwójną nazwę mety etapowej w programie Vuelta a Espana z 2017 roku. Finisz dziesiątego etapu tej imprezy wyznaczono w Alhamie. Trasa wiodła przez Collado Bermejo, zaś z przełęczy do mety pozostawały 24 kilometry. To był dzień dla uciekinierów. Dwunastu z nich dotarło do miasta przed grupą faworytów. O zwycięstwo etapowe powalczyli Matteo Trentin oraz Jose Joaquin Rojas. Włoch był wówczas w życiowej formie. Łatwo ograł szybkiego przecież Hiszpana, zaś w całym wyścigu wygrał aż cztery odcinki. Przełęcz Bermejo dwukrotnie pojawiła się na wielkiej Vuelcie. Pierwszy raz w 2009 roku, kiedy to podjeżdżano na nią z Alhamy. Była to wstępna faza etapu do Caravaca de la Cruz wygranego przez Amerykanina Tylera Farrara. Na premii górskiej pierwszy zameldował się Francuz Davide Moncoutie czyli zwycięzca klasyfikacji górskiej owej edycji. Poza tym Bermejo co roku jest kluczowym punktem na trasie lutowej jednodniówki Vuelta Ciclista a la Region Murcia „Costa Calida”. Organizatorzy tych zawodów korzystają równie często z obu dróg prowadzących na przełęcz. W sezonie 2023 wybrali podjazd z Alhamy.

Po przyjeździe do Alhama de Murcia udaliśmy się na jej zachodni kraniec. Rozpakowaliśmy się na parkingu obok restauracji Jarro de Oro. Praktycznie tuż poza granicami miasta. Jak się okazało z tego miejsca do bramy bazy lotniczej trzeba było pokonać niemal 24 kilometry. Jazdę zaczęliśmy na wysokości niespełna 230 metrów n.p.m. Na początek mieliśmy do przejechania przeszło 800 metrów po Avenida de la Sierra Espuna. Jednak tuż za pierwszym zakrętem trzeba było opuścić drogę RM-515 i wskoczyć na węższą dróżkę trzymającą kurs zachodni. Zrazu przejechałem ten punkt, więc musiałem zawrócić. Droga wznosiła się łagodnie, więc można było się spokojnie rozgrzać przed trudniejszą częścią wzniesienia. Na początku czwartego kilometra przejechaliśmy nad kanałem, który jest częścią systemu nawadniania Tajo-Segura. Dzięki, któremu woda z Tagu płynącego przez region Kastylia-La Mancha transportowana jest na południe kraju. Chwilę później wjechaliśmy na teren Parque Regional de Sierra Espuna. Przyznam, że ta kraina jak i sam podjazd przypadły mi do gustu. Przy umiarkowanym nachyleniu można było podjeżdżać w całkiem żwawym tempie. Widoczki też niczego sobie. Droga zrazu bez typowych serpentyn, lecz i tak wijąca się po górskim zboczu. Nawierzchnia drogi wyborna. Od siódmego kilometra znów wyraźniej skierowała się na zachód. Po przejechaniu 9,6 kilometra minęliśmy Collado Ballesteros (761 m. n.p.m.). Tuż za tą pośrednią przełęczą zaczął się najłatwiejszy fragment wzniesienia. Przeszło dwukilometrowy. Minęliśmy na nim centrum im. Ricardo Cadorniu. To był człowiek, który pod koniec XIX wieku rozpoczął ratowanie przyrody tego pasma górskiego. Jakiś kilometr dalej śmignęliśmy obok strefy rekreacyjnej Fuente del Hilo.

Podjazd odżył w połowie trzynastego kilometra. Kilkaset metrów dalej rozpoczął się mocno zakręcony El Perdigon. Rafała męczyło nasze tempo i zaczął odstawać. Niemniej do czasu zwalnialiśmy by jak najdłużej jechał z nami. Ostatecznie się rozstaliśmy. Ja z Adrianem wjechałem na Bermejo w czasie 1h 12:15. Nasz młodszy kolega 50 sekund później. Tuż przed przełęczą minął nas za to w tempie iście ekspresowym młodzian w stroju podobnym do trykotu ekipy Movistar. Zapewne jakiś członek młodzieżowej przybudówki tej drużyny. Na finałowy sektor wprowadził nas wiraż w prawo. Z tego miejsca dobrze już było widać grzbiet Morrona czyli cel naszej wspinaczki. Pierwsze dwa kilometry owej końcówki wiodły nas na północ. Potem droga skręciła na zachód w kierunku Mirador del Collado Mangueta. To tutaj po przejechaniu 21,4 kilometra od granic miasta kończą swój podjazd prywatne samochody. My pocisnęliśmy wyżej. Pokonaliśmy jeszcze dalsze dwa kilometry z hakiem. Po drodze minęliśmy tablice zwiastujące bliskość bazy wojskowej. Niemniej ich treść nas nie zatrzymała. Cóż, ja nigdy nie uczyłem się hiszpańskiego. Dotarliśmy niemal pod bramę EVA-13. Ta w przeciwieństwie do swej siostry z Aitany wydawała się być opuszczona. Zawróciliśmy niemal od razu. Zdjęcia zaczęliśmy robić nieco niżej. Na podjeździe spędziliśmy przeszło 1h i 22 minuty. Niemniej była to jazda z pewną rezerwą. Rafał finiszował 5 minut po nas. Na najdłuższym segmencie ze stravy (23,54 km) uzyskaliśmy z Adkiem czas 1h 40:53 (avs. 14 km/h). Jedynym asem, który przejechał go poniżej godziny jest Bala1. Wiadomo lokalny hero i jeden z najlepszych kolarzy XXI wieku czyli Alejandro Valverde. Co ciekawe zrobił to 11 marca 2023 roku czyli kilka miesięcy po zakończeniu profesjonalnej kariery!

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9840497065

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9840497065

MORRON DE ESPUNA by ADRIANO

https://www.strava.com/activities/9840496386

MORRON DE ESPUNA by RAFA

https://www.strava.com/activities/9841446301

ZDJĘCIA

Espuna_68

FILM