Maltaberg
Autor: admin o poniedziałek 5. września 2022
DANE TECHNICZNE
Miejsce startu: Malta (L12)
Wysokość: 1605 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 785 metrów
Długość: 6,9 kilometra
Średnie nachylenie: 11,4 %
Maksymalne nachylenie: 15 %
PROFIL
SCENA i AKCJA
Skończywszy sjestę na tarasie przed Fallerhütte wróciliśmy do samochodu i zapakowaliśmy do niego rowery, by podjechać siedem kilometrów z hakiem jakie dzieliły nas od podnóża drugiego z poniedziałkowych podjazdów. Na dojeździe minęliśmy wioskę Koschach, gdzie zaczyna się prowadzący w kierunku zachodnim od głównej doliny podjazd na Gösskarspeicher (1707 m. n.p.m.). Całkiem solidne wzniesienie o przewyższeniu blisko 870 metrów, mające długość 12,6 kilometra z przeciętnym nachyleniem 6,9%. W praktyce zapewne trudniejsze niż te suche liczby pokazują, albowiem na ostatnich 5 kilometrach średnia stromizna to aż 10,6% przy maksimum sięgającym nawet 17%. Niemniej my swój kolarski deser po daniu głównym mieliśmy ulokowany nieco dalej na południe. Miała to być wspinaczka znana jako Maltaberg, a w zasadzie podjazd ze wsi Malta przez osadę Maltaberg do krańca szosy w rejonie dwóch górskich chat, a mianowicie Kramerhütte i Leonardhütte. Malta zamieszkana jest przez nieco ponad 600 osób, zaś cała gmina ma blisko dwa tysiące mieszkańców. Komuna (Gemeinde) ta jest jednak rozległa, albowiem obejmuje obszar niemal całej Maltatal. Ma powierzchnię aż 262 km2 i jest pod tym względem drugą największą gminą w całej Karyntii. Co ciekawe numerem jeden w tym zestawieniu jest Wolfsberg, w której pomieszkiwaliśmy na początku owej podróży. W roku 1987 roku aż 85,7 km2 terenów gminy Malta, zatem blisko 1/3 całości, została włączona w granice Nationalpark Hohe Tauern czyli największego Parku Narodowego w Austrii jak i w całych Alpach. Ten zaś obejmuje obszar 1800 km2 na pograniczu trzech austriacki krajów związkowych tzn. Tyrolu, Salzburga i Karyntii właśnie.
Malta ma status wioski alpinistycznej stowarzyszenia ÖAV czyli Austriackiego Związku Alpejskiego. Nic dziwnego, w całej tej dolinie wraz z boczną dolinką Gößgraben jest w sumie: 350 tras do wspinaczki sportowej, 80 tras wielowyciągowych, 200 „boulderów” i 12 tras alpejskich. Ponadto specjalistyczne przewodniki wspominają jeszcze o 49 zimowych trasach do tzw. wspinaczki lodowej. Zresztą wszystko tu pachnie wspinaczką. Nawet sam herb gminny przedstawiający „stojącą złotą drabinę z pięcioma szczeblami w niebieskiej tarczy” zdaje się coś sugerować. Wiadomo wszak do czego służy ten przedmiot użytku domowego 😉 Znaliśmy profil tego podjazdu, więc byliśmy mentalnie przygotowani na kolarską wspinaczkę po szosowej ścianie. Końcówka -berg budzi skojarzenia hopkami Flandrii. Tam też można znaleźć podjazdy o średnim nachyleniu 11%. Wspomnijmy choćby Kemmelberg czy Koppenberg. Jednak tamtejsze górki kończą się z reguły po kilkuset metrach. Tu zaś trzeba było wytrzymać podobną stromiznę na odcinku aż 7 kilometrów. Na nasze szczęście bruków nie było w pakiecie. Autor strony „cyclingcols” pod szczegółowym opisem każdego z podjazdów zwykł wymieniać fizycznego „bliźniaka” danej góry. Naszą Maltaberg przyrównał do hiszpańskiego podjazdu do Ermita de Alba. Wzniesienia w Asturii, na którym etap Vuelty z 2015 roku wygrał Luksemburczyk Frank Schleck. Tej iberyjskiej góry nasze oczy (jeszcze) nie widziały. Natomiast spośród wszystkich „premii górskich” zaliczonych na tym wyjeździe najbardziej zbliżoną, acz nieco trudniejszą, była niewątpliwie wspinaczka do Falkertsee.
Maltaberg choć dwukrotnie krótsza od podjazdu w głównej dolinie ku zaporze Kölnbreinspeicher została wyżej wyceniona na „cyclingcols”. Przyznano jej tam 876 punktów, zaś przejazdowi po całej Maltatal jedynie 823 oczka. Niemniej ten werdykt nie dziwi, gdy przyjrzymy się detalom tego wzniesienia. Najtrudniejszy kilometr tej góry ma średnią 13%, zaś 5-kilometrowy segment trzyma na poziomie aż 11,5%. Maksymalna stromizna przekracza 15%. Wszystkich odcinków o dwucyfrowych wartościach jest w sumie 6,2 kilometra co na tle ogólnego dystansu oznacza, iż nie ma tu gdzie odsapnąć. Do tego jeszcze górna połówka jest „sztywniejsza” od dolnej. Do półmetka trzeba pokonać w pionie 384 metry, zaś między nim a szczytem kolejne 401. Przyjechawszy do Malty zatrzymaliśmy się w centrum wioski, niedaleko siedziby władz owej gminy. Dokładnie zaś na parkingu poniżej drogi L12. Wystartowaliśmy o godzinie czternastej przy temperaturze 30 stopni. Tym samym na podjeździe można się było mocno spocić nie tylko z racji stromizny. Całą wspinaczkę zaliczyliśmy w letnich warunkach atmosferycznych, bowiem na mecie licznik wciąż jeszcze pokazywał 26 stopni. Aura zaczęła się psuć dopiero w trakcie zjazdu. Nieco się ochłodziło, zaś niebo zasnute zostało ciemnymi chmurami. Niemniej umknęliśmy przed deszczem. Jednak mniejsza o pogodę, ważniejsze jak nam tu poszło. Wspinaczkę pod Maltaberg można było zacząć w co najmniej czterech różnych miejscach przy wspomnianej głównej drodze. Dwa centralne początki mieliśmy pod naszym nosem. Wybraliśmy „prawą opcję” czyli uliczkę pociągniętą lewym brzegiem potoku Blasbach. Ten wybór był kluczem do naszego „sukcesu” na stravie, o czym wspomnę na końcu tej relacji.
Miejsce startu nie miało większego znaczenia. Wszystkie „intra” zjeżdżały się bowiem szybko na wysokości około 845 metrów n.p.m. w pobliżu kościoła parafialnego Maria Hilf Assumptio. Niemal od startu jechaliśmy osobno, więc mogłem się skupić na własnym rytmie i oddechu. Po 900 metrach wyjechałem z Malty. Na początku drugiego kilometra mogłem jeszcze rzucić okiem na pozostawioną w dole wioskę. Potem dróżka wpadła do lasu i na dystansie jednego kilometra pokonała aż pięć wiraży. Te jak wiadomo potrafią nieco złagodzić mordęgę stromej wspinaczki, więc dobrze że mogłem tu liczyć na większą ich ilość. Pomijając mniej wyraziste łuki i zakręty naliczyłem na tym relatywnie krótkim wzniesieniu aż 18 klasycznych patelni. Na czwartym i piątym kilometrze trwał kręty przejazd przez Maltaberg, składającą się z szeregu porozrzucanych na zboczu góry gospodarstw. Z osady tej pochodziła niejaka Eva Kary (z domu Faschauner). Ponoć ostatnia osoba w Cesarstwie Habsburgów skazana na śmierć po procesie, w którym zeznania można było jeszcze legalnie „wydobyć” torturami. Najtrudniejszy odcinek całego wzniesienia to przedostatnie 500 metrów ze średnią aż 13,6%. Przy tym była to generalnie długa prosta do nieba, kończąca się na zakręcie w lewo. Mając ją za plecami „byłem już prawie w domu” czyli na mecie, choć podjazd oczywiście do ostatnich metrów mi nie odpuszczał. Na samym końcu można było pojechać prosto do Kramerhütte lub odbić w prawo ku Leonardhütte. Nie do mnie jednak należała decyzja. Skręciłem tam gdzie od kilku minut stał już Adriano.
Mój kompan przejechał cały podjazd o długości 7,13 kilometra w 39:17 (avs. 10,9 km/h). Ja zaś potrzebowałem na to 45:54 (avs. 9,3 km/h). Przewyższenie podane na stravie zostało zaniżone o przeszło 30 metrów. Biorąc pod uwagę rzeczywistą amplitudę mogę uznać, iż Adek wycisnął tu VAM 1199 m/h, zaś ja uzyskałem przyzwoitą wartość 1026 m/h. Adrian zdobył nawet KOM-a na tym segmencie. Ja zaś zająłem piąte miejsce. Niemniej te wysokie pozycje to głównie zasługa tego, iż wybraliśmy sobie „rzadko uczęszczany” wstęp do wzniesienia. Cała tabelka z tego najdłuższego segmentu ogranicza się do raptem 18 nazwisk. Na nieco krótszym segmencie rozpoczynającym się u zbiegu ulic w pobliżu wspomnianego kościoła jest już wymienionych sto-kilkanaście osób. W tym rankingu Adek jest tuż za podium, zaś ja z czasem 44:50 byłbym w połowie drugiej dziesiątki. Wjechawszy na górę skierowaliśmy się ku stolikom wystawionym przed Leonardhütte. Oczywiście w nagrodę za zmęczenie kolejnej „nieludzko” ciężkiej góry zaordynowaliśmy sobie tradycyjny zestaw zdobywcy czyli caffe & dolce. „Chata Leonarda” była otoczona przyjemną strefą piknikową. Po trawniku przechadzała się oryginalnej „urody” świnia mogąca udawać świstaka na sterydach. Piętro niżej atrakcją dla dzieci były kuce i owce. Leonardhütte to zarazem restauracja jak i mini-schronisko, w którym można wynająć nocleg w cenie 40 lub 52 Euro za osobę. Zależnie od opcji tj. czy tylko ze śniadaniem czy może również z obiadokolacją. Dla ambitnych turystów tak ona jak i sąsiednia Kramerhütte to miejsca wypadowe do pieszej wycieczki na pobliski szczyt Stubeck (2370 m. n.p.m.).
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
https://www.strava.com/activities/7759170278
https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/7759170278
MALTABERG by ADRIANO
https://www.strava.com/activities/7758184708
ZDJĘCIA
FILM