banner daniela marszałka

Col du Coq

Autor: admin o piątek 7. czerwca 2019

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Saint-Nazaire-les-Eymes (D 30)

Wysokość: 1434 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1090 metrów

Długość: 12,6 kilometra

Średnie nachylenie: 8,6 %

Maksymalne nachylenie: 12 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Z Tencin podjechaliśmy autem do Saint-Nazaire-les-Eymes. W okolicy Brignoud przeskoczyliśmy na prawy brzeg Izery. Cały ten transfer liczył sobie tylko 13 kilometrów. Na miejscu czekał nas rowerowy odcinek specjalny o tej samej długości. Naszym kolejnym celem była Col du Coq we wschodniej części Massif de la Chartreuse. To przełęcz położona między dolinami: Gresivaudan (na wschodzie) i Guiers-Mort (na zachodzie). Na północ od niej wznosi się szczyt Pravouta (1760 m. n.p.m.), zaś na południu ciut niższy Bec Chauvet (1738 m. n.p.m.). Tym niemniej nad całą tą okolicą góruje Dent de Crolles (2062 m. n.p.m.). Druga pod względem wysokości góra w masywie Chartreuse. Jej wierzchołek jest świetnie widoczny z wielu miejsc na drodze D30E. Nazwę Col du Coq dziś przetłumaczyć można jako Przełęcz Kogucia. Aczkolwiek jej pochodzenie jest ponoć inne, gdyż w języku starofrancuskim to słowo oznaczało „Zaokrąglony szczyt” lub też „Kapustę”. W latach 1967-95 na przełęczy tej działał mały ośrodek narciarski z trzema wyciągami orczykowymi. To już jednak melodia przeszłości. Dziś miejscowy parking służy przede wszystkim za punkt wyjścia do pieszych wypraw w najwyższe partie pasma Chartreuse. Na Coq prowadzą dwie ścieżki dostępu. Niewątpliwie trudniejszy jest wybrany przeze mnie szlak wschodni. Przez pierwsze 6,8 kilometra prowadzący szosą D30, zaś przez kolejne 5,8 km boczną D30E. Natomiast zachodni podjazd zaczyna się w Saint-Pierre-de-Chartreuse na drodze D512 i szybko przechodzi w D57B. Ma 12,3 kilometra i średnie nachylenie „tylko” 5,2%. Tym niemniej jest to bardzo nieregularne wzniesienie. Szczególnie w swej górnej części. Mamy tu zjazd o „głębokości” 75 metrów, a także dwa bardzo strome segmenty wspinaczki. Każdy o długości 1,5 kilometra i średnim nachyleniu rzędu 11,7% oraz 11%. Maksymalna stromizna po zachodniej stronie przełęczy sięga aż 16%.

Wschodnie oblicze „Koguta” pozbawione jest aż tak ostrych kawałków. Tu po prostu wysokie i równe nachylenie męczy na całej długości podjazdu. Najłatwiejszy kilometr ma średnie nachylenie 7,3%. Większość odcinków tego rodzaju trzyma na poziomie 8-9%. Najtrudniejszy jest sam wstęp czyli długa na 1100 metrów prosta o średniej 10,5%. Był to najtrudniejszy z sześciu podjazdów jakie przejechaliśmy w tych dniach na szosach masywu Chartreuse. Świadczy o tym choćby punktacja rodem ze strony „cyclingcols”, gdzie Col du Coq zasłużyła na 948 punktów. Druga w tym zestawieniu „przeklęta” Col de la Charmette jest warta 876 punktów. Przełęcz Kogucia nie brzmi groźnie. W boksie amatorskim czy raczej olimpijskim (słowo amator nie pasuje mi bowiem do naszych mistrzów ze szkoły Feliksa „Papy” Stamma) kategoria kogucia jest jedną z najniższych, de facto trzecią od dołu. Jednak w kolarskim światku przełęcz o tej nazwie jest niewątpliwie zawodnikiem wagi ciężkiej. Podjazd zachodni zasługuje na kategorię pierwszą, zaś wschodni jest wzniesieniem najwyższej klasy. Pod względem długości i przewyższenia bardzo podobnym do kultowej L’Alpe d’Huez. Nieco krótszym, acz z drugiej strony bardziej stromym. Ma nawet tyle samo wiraży czyli 21. Na stronie „archivio salite” wschodni Coq wygrywa porównanie ze sławną L’Alpe. Wart jest 938 punktów, zaś najsłynniejszy z finałowych podjazdów Tour de France „tylko” 913. Tym bardziej szkoda, że dotychczas nie przetestowano go na trasach „Wielkiej Pętli”. Niemniej w latach 80. dwukrotnie wjechano na tą przełęcz od łatwiejszej, zachodniej strony. W sezonie 1984 na etapie z Grenoble oraz w roku 1987 gdy wystartowano z Villard-de-Lans. Co ciekawe trasy obu tych górskich odcinków wiodły do L’Alpe d’Huez. Jednak Col du Coq za każdym razem znajdowała się około 100 kilometrów przed metą. Pomiędzy nią, a finałowym wzniesieniem na drodze peletonu stała jeszcze „sztywna” Cote de Laffrey. Za pierwszym razem Coq zdobył Hiszpan Angel Arroyo, a za drugim Francuz Denis Roux. Niemniej etapy te ostatecznie wygrywali: Kolumbijczyk Luis Herrera oraz Bask Federico Echave.

Do Saint-Nazaire-les-Eymes dojechaliśmy drogą D1090. Niemniej przy Route de Chambery nie znaleźliśmy dobrego miejsca na pozostawienie samochodu. Z uwagi na mocne nasłonecznienie zależało nam na zacienionym parkingu. Wjechaliśmy zatem na górską D30 by poszukać takiej miejscówki już na podjeździe. Zatrzymaliśmy się dopiero po przejechaniu 1200 metrów. Dlatego po wyjechaniu w teren najpierw ruszyliśmy w dół. Upał był bardzo dokuczliwy. Na starcie mój licznik zanotował 33 stopni, zaś na drugim kilometrze nawet 36! Godzinę później na samej górze było 27. W takich warunkach ciężko się zmusić do większego wysiłku. Tymczasem od samego początku przyszło mi gonić kolegów. Na zjeździe do Saint-Nazaire zatrzymałem się parę razy by zrobić zdjęcia. Jako pierwszy do zmagań z Kogutem przystąpił Tommy. Dario ruszył ze stratą 1:45. Natomiast ja „podarowałem” młodszemu koledze 3:30. Miałem prawo obawiać się tej wspinaczki. Wymagający podjazd do Pipay przejechałem starannie. Z pewną rezerwą, lecz bez oszczędzania się. Col du Coq wyglądała na jeszcze trudniejsze wzniesienie. Co gorsza mieliśmy je pokonać w iście tropikalnych realiach. Dzięki za taki bonus. Czyżby dwie wspinaczki klasy HC nie były wystarczającym wyzwaniem? Poza tym jeszcze ten trudny początek. Dwucyfrowa stromizna na długiej prostej. Trzeba było pewnej dozy samozaparcia, by się od razu nie podłamać. Nie rzuciłem się w pogoń. Za dobrze w pamięci miałem marny finał swoich harców na: Palaquit, Charmette czy La Ruchere. Tomek rozpoczął jazdę bardzo spokojnie i już w połowie trzeciego kilometra został złapany przez Darka. Ja całkiem nieźle przetrwałem „powitalną drogę do nieba” i na drugim kilometrze złapałem dobry rytm Nagle z prędkością motoroweru minął mnie tu gość na e-bike’u. Na tej wyprawie po raz pierwszy odczułem, że „elektryki są wśród nas” i niebawem na górskich szosach będziemy mieli kolarstwo dwóch prędkości.

Na czwartym kilometrze Dario odjechał Tomkowi na około 20 sekund. Niemniej „Bury” w końcu odpalił i złapał kontakt z liderem. Ja pod koniec piątego kilometra traciłem do nich już tylko 50 sekund. Dolny segment o długości 5,7 kilometra pokonałem w 30:04 z VAM na poziomie 1003 m/h. W tej części podjazdu mocno wiało, ale raczej w plecy niż w twarz. Najbardziej dało się to odczuć przy Tunelu Saint-Pancrasse, pod koniec szóstego kilometra. Pomiędzy jego dwoma częściami minęliśmy punkt widokowy z pięknym kadrem na Vallee de l’Isere i masyw Belledonne. Po przejechaniu 6,8 kilometra opuściliśmy drogę D30. Na zakręcie w lewo dojrzałem znak informujący, iż do przełęczy zostało mi 6 kilometrów. Poza tym co kilometr mogliśmy zerkać na dane z zielonych tablic. Dario & Tommy na szosę D30E wjechali z przewagą 1:15. Zdali sobie sprawę, że się zbliżam, więc około półmetka podkręcili tempo. Rozpoczęło się „przeciąganie liny”. Początkowo zyskiwali moi kompani. Na wirażu dwunastym w La Baure (8,8 km) mieli już półtorej minuty zapasu. W końcówce udało mi się trochę odrobić. Na przełęcz wpadłem 1:10 po nich. Cały podjazd przejechałem w 1h 06:54 (avs. 11,3 km/h i VAM 984 m/h). Do Darka odrobiłem 42 sekundy, zaś do Tomka 2:38. Dolna połówka należała do mnie, górną przejechaliśmy już na remis. Byłem bardzo zadowolony z tego jak dobrze wytrzymałem ten trudny i gorący dzień. Na koniec jeszcze taka myśl. Ostatnimi czasy najciekawsze pośród górskich etapów okazują się te z najtrudniejszym podjazdem dnia kilkadziesiąt kilometrów przed metą. Wschodni Coq mógłby być tego rodzaju „detonatorem” na etapach TdF do Grenoble lub Chambery. Od olimpijskiego miasta przełęcz tą dzieli bowiem niespełna 40, zaś od stolicy Sabaudii około 50 kilometrów. Fajerwerki podczas wspinaczki pod przełęcz Kogucią gwarantowałyby kibicom półtoragodzinny spektakl. Tym bardziej, że na szlaku do Grenoble kolarze musieliby jeszcze pokonać północny Col de Porte. Natomiast jadąc do Chambery mieli by „poprawki” na Col du Cucheron i Col du Granier.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/2431200284

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/2431200284

ZDJĘCIA

20190607_051

FILM

VID_20190607_163124