banner daniela marszałka

Grosse Scheidegg & Brunig

Autor: admin o piątek 8. sierpnia 2008

Ponieważ w piątkowe przedpołudnie pogoda nam sprzyjała postanowiliśmy nie tracić czasu i czym prędzej udać się na górskie podboje. Tym bardziej, że około piętnastej pociągiem z Zurychu miał przybyć Piotrek i do tego czasu musieliśmy już być po treningu i prysznicu gotowi do powitania naszego kolegi. Dlatego też z Meiringen wyruszyliśmy około godziny dziesiątej przy słonecznej pogodzie i miłej temperaturze 20 stopni Celsjusza. Chyba za bardzo nam się śpieszyło w góry, albowiem zbyt szybko zjechaliśmy z drogi nr 11 prowadzącej do Innertkirchen. Zamiast dojechać do stacji benzynowej w Kirchet, skręciliśmy w prawo  już przy małej poczcie na obrzeżach miasta zobaczywszy pierwszy znak drogowy „zapraszający” na Grosse Scheidegg. Na skutek tego błędu na pierwszych dwóch kilometrach podjazdu czyli za nim nasza alternatywa połączyła się z oficjalną droga ku wspomnianej przełęczy musieliśmy pokonać dwa niezbyt przyjemne odcinki szutrowe. Do tego jeszcze góra ta niemal od startu robi się nieprzyjemnie stroma. Licznik nie kłamie i tak pierwsze siedem kilometrów tego podjazdu miało średnie nachylenie 9,7 % z najtrudniejszym odcinkiem rzędu aż 18 %!

Na szczęście w środkowej części podjazdu można było trochę wypocząć, ponieważ ostatnie dwa kilometry przed Rosenlaui są prawie płaskie. Średnie nachylenie tego odcinka to ledwie 1,8 %, zaś kilometr poprzedzający parking przed schroniskiem Schwarzwaldalp wznosi się na niemal równie skromnym poziomie 2,7 %. Niemniej jadąc tą górską dolinką lepiej nie wrzucać zbyt twardego przełożenia. Warto oszczędzić nogi na finałową część wzniesienia gdzie czeka nas wąziutka i stroma droga wśród alpejskich łąk. Od razu trzeba przejść na miękki obrót bowiem już 300 metrów za wspomnianym schroniskiem szosa ponownie pnie się pod rekordowym na tej górze nachyleniem 18 %. Pommo tego na szlaku tym regularnie kursuje autobus turystyczny relacji Meiringen – Grosse Scheidegg – Grindewald. Oczywiście pojazd tych gabarytów zajmuje niemal całą szerokość drogi. Dlatego też gdy mnie mijał musiałem uprzejmie zjechać na trawę i kilkadziesiąt metrów pokonać poboczem. Ogółem podjazd ten w naszym wykonaniu (czyli od budynku Poczty) liczył sobie 16,4 km przy średnim nachyleniu 8,7 % i przewyższeniu 1305 metrów. Jego pokonanie zajęło mi niemal 74 minuty przy średniej prędkości 13,3 km/h i całkiem niezłym VAM 1060 m/h.

Niestety pogoda na górze w niczym nie przypominała tej z e startowego poziomu 600 metrów. Na przełęczy zastała mnie temperatura ledwie 10 stopni, było mglisto i momentami padała mżawka. Dlatego też po paru minutach schowałem się w przedsionku do hotelowej restauracji i tam przeczekałem z grubsza pół godziny do przyjazdu Łukasza. Przy wspomnianych warunkach atmosferycznych nie było sensu zbytnio przedłużać naszego pobytu na górze. Dlatego po założeniu cieplejszych ubrań i wykonaniu paru zdjęć rozpoczęliśmy nasz wielokrotnie przerywany zjazd do Meiringen. Po niedługiej chwili spotkaliśmy dwójkę naszych rodaków rodem z Oświęcimia, którzy na rowerach górskich od dobrych dwóch tygodni przemierzali górskie szlaki w tej części Szwajcarii. Na całym zjeździe minęliśmy zresztą chyba ze dwudziestu amatorów, którzy tego dnia zapragnęli się zmierzyć z tą potężną górą. Na dole w Meiringen ładna pogoda zachęciła nas do dalszej jazdy. W nogach mieliśmy dopiero 37 kilometrów i dość wolnego czasu by przejechać całe miasteczko ze wschodu na zachód i wybrać się na przełęcz Brunig.

Na rogatkach miasta w dzielnicy Husen zatrzymał nas szlaban opadły przed nadjeżdżającym pociągiem. Zdarzenie tyleż razy widziane przez mnie w relacjach z kolarskich wyścigów w tym kraju. Wspomniałem już, że podjazd pod Brunig nie należy do wzniesień najwyższej kategorii. Świadczą o tym jego wymiary czyli 5,7 km przy średnim nachyleniu 7,1 % i przewyższeniu 393 metrów. Niemniej należy mieć na uwadze, iż na początku trzeciego kilometra nachylenie tego podjazdu sięga 13 %. Jego pokonanie zajęło mi niespełna 21 minut przy średniej prędkości 16,6 km/h i VAM 1131 m/h. Na przełęczy będącej granicą między kantonami Berno i Unterwalden jest całkiem gwarno. Znajdują się tam hotele, restauracje, a także stacja kolejowa. Dla nas największą przyjemnością był jednak szybki zjazd do Meiringen. W przeciwieństwie do dzikiego zjazdu z Grosse Scheidegg tu droga była w idealnym stanie. Co więcej w dolnej części była prosta  bądź z wirażami na przestrzał, a przy tym momentami całkiem stroma. Można się było na niej całkiem bezpiecznie rozpędzić. Bez szczególnego „dokręcania” dobiłem do 74 km/h, lecz i tak nie było mi dane oglądać z bliska pleców Łukasza. W sumie tego dnia przejechaliśmy 53,5 kilometra z łącznym przewyższeniem 1742 metrów.

Następnie zgodnie z planem odebraliśmy Piotra z dworca kolejowego, zaś wieczorem wybraliśmy się do dzielnicy Balm by w miasteczku startowym odebrać numery, chipy i inne gadżety przygotowane przez organizatorów dla uczestników sobotniego rajdu.