banner daniela marszałka

Zirmstadl (from Ried im Zillertal)

Autor: admin o czwartek 10. sierpnia 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Ried im Zillertal

Wysokość: 1795 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 1241 metrów

Długość: 12,3 kilometra

Średnie nachylenie: 10,1 %

Maksymalne nachylenie: 20 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Na swój drugi pojedynek ze stromymi podjazdami na Zillertaler Hohenstrasse poczekałem do czwartkowego popołudnia. W międzyczasie nie sposób było się nudzić, choć pogodę mieliśmy w kratkę. We wtorek po zaliczeniu południowego Melchboden pojechałem z Iwoną do Wattens by obejrzeć kryształowe dzieła zgromadzone w Muzeum Swarovskiego. Nazwisko założyciela tej firmy zdradza jego słowiańskie pochodzenie. Tym człowiekiem był urodzony w 1862 roku w północnych Czechach szlifierz szkła o imieniu Daniel. W wieku 30 lat opatentował on maszynę do szlifowania kryształu, po czym w roku 1895 roku przeniósł się wraz z rodziną do tego tyrolskiego miasteczka. Po Wattens skoczyliśmy jeszcze na spacer po starówce pobliskiego Hall in Tirol. Swoją drogą z ulic obu tych miejscowości można rozpocząć wymagające wspinaczki. Otóż z Wattens można podjechać do Wattener Lizum (1395 m. n.p.m.) robiąc podjazd o długości 11,3 kilometra i przeciętnym nachyleniu 7,5%. Jeszcze ciekawsze opcje daje Hall in Tirol. Jest ono punktem startu do dwóch stromych wspinaczek. Pierwsza z nich to Hinterhorn Alm (1514 m. n.p.m.) czyli 12,4 kilometra przy średniej 7,7%, zaś druga to Herrenhausern (1504 m. n.p.m.) o wymiarach 8,2 kilometra oraz 11,3%. Na tych wakacjach nie miałem na nie czasu, ale przynajmniej dwie z nich chciałbym w przyszłości zaliczyć. W środę pogoda była kiepska, lecz mimo to ruszyliśmy się z domu ku nowym celom. Odwiedziliśmy Pertisau położone na zachodnim brzegu Achensee, po czym z krańca szosy w dolinie Gern udaliśmy się na pieszą wędrówkę po górach Karwendel.

Czwartek zaczęliśmy od samochodowej wycieczki do stacji Hintertux, skąd kolej gondolowa Gletcherbus w trzech etapach wywiozła nas na wysokość aż 3250 metrów n.p.m. w pobliże szczytu Gefroene Wand. Zafundowaliśmy sobie tym sposobem nieco zimy w środku lata, zaś dodatkową atrakcją wizyty w tej krainie wiecznego śniegu była możliwość wejścia do Eis Palast czyli jaskini w lodowcu Hintertux odkrytej całkiem niedawno, bo w 2007 roku. Wróciwszy wczesnym popołudniem do Aschau miałem sporo czasu na realizację drugiego punktu ze swego kolarskiego programu. Ponieważ na pierwszy etap wziąłem Melchboden w wersji południowej to dla kontrastu na drugi wybrałem sobie Zirmstadl w opcji północnej. To zaś oznaczało, iż muszę podjechać rowerem do Ried im Zillertal. To gmina o podobnej wielkości co poznana dwa dni wcześniej Hippach. Mieszka tu niespełna 1300 osób, zaś pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z połowy XII wieku. Z domu przy Waldweg wyjechałem tuż przed piętnastą. Na starcie temperatura 26 stopni, ale niebo poważnie zachmurzone. Tym razem do przejechania w ramach rozgrzewki miałem tylko 4,5 kilometra. Jadąc na północ drogą L300 minąłem gminę Kaltenbach. Miejscowość ta może się pochwalić własnym dworcem kolejowym oraz dolną stacją kolejki gondolowej Hochzillertal. Ta w sezonie zimowym wywozi narciarzy na wysokość 1735 metrów n.p.m. w pobliże Zillertaler Schi-Alm. Mój cel na to czwartkowe popołudnie znajdował się w tej samej okolicy, acz jakieś 60 metrów wyżej niż owa szkółka narciarska. Opuszczając drogę biegnącą wzdłuż rzeki Ziller miałem do pokonania w pionie przeszło 1230 metrów na dystansie nieco ponad 12 kilometrów. Jednym słowem była to kolejna premia górska z kategorii double-double.

Według „cyclingcols” wspinaczka ta (oznaczona jako Mizunalm) liczy tylko 11,2 kilometra przy średniej aż 11,1%. Przy tym aż 7,8 kilometra czyli niemal 70% dystansu ma nachylenie co najmniej 10%. Natomiast najtrudniejszy 5-kilometrowy segment straszy wartością aż 13%. W tym kontekście pierwszy kilometr po skręcie w lewo należałoby uznać za łagodny. Na początkowych 900 metrach nachylenie sięgało bowiem co najwyżej 7,5 %. Dopiero po kilometrze pierwszy raz osiągnęło dwucyfrową wartość. Po przebyciu 1,1 kilometra musiałem odbić w prawo. Tymczasem zrazu pojechałem prosto. Gdybym kontynuował ten kurs wjechałbym wkrótce na Aussere Embergstrasse, która przeniosłaby mnie na podjazd pod Zirmstadl zaczynany w Kaltenbach. Niemniej szybko się zorientowałem, że „nie tędy moja droga”, więc zawróciłem by kontynuować wspinaczkę po właściwym szlaku. Po kolejnych 600 metrach wziąłem wiraż w lewo, zaś na początku trzeciego kilometra znów wyjechałem na otwarty i zamieszkany teren. Aczkolwiek tym razem nie była to już zwarta miejska zabudowana, lecz pojedyncze gospodarstwa rozrzucone na górskim zboczu. Po niespełna czterech kilometrach minąłem pensjonat Schonblick, a zaraz potem po przeciwnej stronie drogi dojrzałem pasące się na ogrodzonej łące stadko danieli. Na trzecim i czwartym kilometrze stromizna była już bardzo poważna. Góra twardo trzymała na średnim poziomie 12%. Jechałem jednak mocno czego dowody znalazłem na stravie. Otóż 4,5 kilometrowy segment z dolnej połówki góry tj. odcinek od połowy drugiego do końca szóstego kilometra przejechałem w 24:46 czyli ze średnią prędkością 11 km/h i VAM 1090 m/h.

Począwszy od piątego kilometra droga coraz częściej zaglądała do lasu. W niektórych miejscach był on jednak wyraźnie przetrzebiony za sprawa jakiejś wichury. Mój szlak jeszcze przed półmetkiem obrał na dobre południowo-zachodni kierunek. Trzykrotnie musiałem przejechać po drewnianym mostkach przerzuconych nad górskimi potokami. Tuż za ostatnim z nich (na Riedbach) moja droga połączyła się z szosą biegnącą z Kaltenbach. Tuż za tym łącznikiem minąłem bramkę poboru opłat za wjazd na płatny odcinek Zillertaler Hohenstrasse. Za plecami miałem sztywny kilometr o średniej 13,3%. Niemniej przed sobą dwa najsztywniejsze o wartościach 14%, a nawet 14,3%. Na moje szczęście mogłem tu skorzystać z przełożenia 34/32. Droga ostatecznie wyszła ponad poziom lasu na wysokości 1630 metrów n.p.m. Nieco wyżej minąłem dwa ostatnie wiraże, w tym ten przy chacie myśliwskiej Neuhuttenalm. Poważna część wspinaczki skończyła się po przejechaniu 11,4 kilometra od drogi L300. To jest w pobliżu Kaltenbacher Skihutte oraz mini-zoo Murmelland. Ostatni kilometr z przejazdem obok osiedla domków letniskowych, gospody Zirmstadl i restauracji Platzlalm to już było „małe piwo” w porównaniu z wcześniejszą wysokoprocentową wspinaczką. Swój podjazd zakończyłem w pobliżu stawu Speicherteich. W miejscu gdzie moja droga łączy się z tą, która jeszcze śmielej wspina się od Aschau. Z tego łącznika rusza szutrowy dukt ku osadzie Mizunalm (1860 m. n.p.m.), która w niektórych bazach podjazdów daje nazwę szosowym wspinaczkom z Ried, Kaltenbach czy Aschau. Według stravy segment o długości 12,32 kilometra pokonałem w 1h 09:18 (avs. 10,7 km/h) z VAM 1072 m/h. Dobre odczucia z Melchboden znalazły swe potwierdzenie. Co więcej, tym razem nie miałem żadnego kryzysu po drodze.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9620701974

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9620701974

ZDJĘCIA

Zirmstadl_nord_01

FILM