Valmorel / Club Med
Autor: admin o niedziela 11. czerwca 2017
DANE TECHNICZNE
Wysokość: 1441 metrów n.p.m.
Przewyższenie: 978 metrów
Długość: 14,4 kilometra
Średnie nachylenie: 6,8 %
Maksymalne nachylenie: 9,1 %
PROFIL
SCENA
Początek w Aigueblanche (Sabaudia). To miasteczko nad rzeką Izerą, leżące po południowej stronie drogi krajowej N90. Leży ono 24 kilometry na południe od słynnego Albertville, zaś patrząc z drugiej strony ledwie 3 kilometry na północ od Moutiers. Miejscowa gmina powstała w roku 1971 z połączenia trzech okolicznych wsi: Bellecombe, Grand Coeur i Villargerel. Obecnie ma ona przeszło 3100 mieszkańców. Co ciekawe w jej herbie widnieje biały orzeł na czerwonym tle, acz bez korony. Z miejscowości tej rozpocząć aż trzy kolarskie wspinaczki o znacznym stopniu trudności tj. na miarę premii górskiej pierwszej kategorii. Otóż na północ od Aigueblanche wybrać można drogę D92 i podjechać nią co najmniej do poziomu Croix de Sauget czyli na wysokość 1397 metrów n.p.m. Ten podjazd ma długość 13,6 kilometra ze średnim nachyleniem 6,8%. Z kolei w południowej części miasta na rondzie z posągiem górskiego turysty zaczynają się aż dwa ciekawe wzniesienia. Jeśli dojedziemy w to miejsce od strony rzeki i wybierzemy drugi zjazd z ronda to wjedziemy na drogę D94 prowadzącą do Saint-Oyen i dalej ku wiosce Quarante-Planes (1336 m. n.p.m.). Podjazd ten liczy sobie 15,3 kilometra przy średniej 5,7%. Jeśli jednak poczekamy na trzeci zjazd to znajdziemy się na szosie D95, która przez wioski Le Bois, Le Fey Dessus i Avanchers zawiedzie nas do stacji narciarskiej Valmorel. Podjazd do centrum tego ośrodka położonego na wysokości około 1370 metrów n.p.m. liczy sobie 12,7 kilometra ze średnią 7%. Tym niemniej podjechać tu można nieco wyżej. Przynajmniej do bramy głównej ośrodka wypoczynkowego Club Med czyli na wysokości 1441 metrów n.p.m. Komu zaś nie straszny szlaban i odcinek nieco słabszej drogi ten może dotrzeć do najwyższej partii owego kurortu. To znaczy do osiedla wakacyjnych domów położonego na poziomie blisko 1490 m. n.p.m.
Stacja narciarska Valmorel została otwarta w roku 1976. Obecnie leży na terenie gminy Avanchers-Valmorel, powstałej przed niespełna 30 laty. Do dyspozycji narciarzy jest tu 165 kilometrów tras zjazdowych i 20 kilometrów szlaków biegowych. Dzięki systemowi wyciągów narciarskich jest ona połączona ze stacją Saint-Francois-Longchamp, leżącą po południowej stronie Col de la Madeleine. Oba te ośrodki tworzą jeden teren narciarski pod nazwą Grand-Domaine. Z kolarskiego punktu widzenia Valmorel wygląda na ubogą kuzynkę trzech sióstr z narciarskiej domeny Trois Vallees. W przeciwieństwie do Val Thorens, Meribel czy Courchevel podjazd ten nie może „pochwalić się” przewyższeniem ponad 1000 metrów. Taka amplituda dostępna jest tu co najwyżej dla najbardziej upartych cykloturystów. Poza tym do Valmorel nie zajrzał jeszcze Tour de France, choć zaszczyt ten spotkał już siedem stacji z doliny Tarentaise. To znaczy wszystkie trzy wyżej wymienione kurorty, jak również położone dalej na wschód: La Plagne, Les Arcs, Tignes i Val d’Isere. Jak dotąd największym kolarskim wydarzeniem na drodze D95 był przejazd wyścigu Criterium du Dauphine w sezonie 2013. Na podjeździe z Aigueblanche do Valmorel kończył się piąty etap tej imprezy. Finisz wyznaczono na wysokości 1369 metrów n.p.m. Na mecie nie było dużych różnic w czołówce. Pierwszych dziesięciu zawodników dzieliło mniej niż 30 sekund. Wygrał Chris Froome, który o 4 sekundy wyprzedził Alberto Contadora i Amerykanina Matthew Bussche z ekipy Radioshack. Tego dnia „Biały Kenijczyk” po raz pierwszy w swej karierze przywdział koszulkę lidera CdD. Prowadzenie odebrał czternastemu na kresce Australijczykowi Rohanowi Dennisowi. Młodziutki Michał Kwiatkowski finiszował tu dziewiętnasty ze stratą 1:37, zaś Bartosz Huzarski zabrał się do 15-osobowej ucieczki, lecz został dogoniony na pierwszych kilometrach finałowego wzniesienia.
AKCJA
Do Notre-Dame de Briancon zjechałem kwadrans po trzeciej. Na dziesiątym kilometrze zjazdu, jakieś kilkaset metrów po wjeździe na szosę D213 minąłem się z Darkiem. Dario był tego dnia w bojowym nastroju i mocno pojechał obie góry. Na niedzielną jazdę w upale ubrał górę ze stroju triathlonowego, przez co spiekł się dość solidnie na brakach, ramionach i karku. Będąc już na dole postanowiliśmy poczekać na przyjazd Piotra i Tomka. To oczekiwanie przerodziło się w dłuższą sjestę na lewym brzegu Izery, bowiem przeszło nam czekać ponad godzinę. W tym czasie dla ochłody wchodziliśmy w wartki nurt tej górskiej rzeki. Nasi kompani po swej przeszło 50-kilometrowej wycieczce na Col de la Madeleine i z powrotem mieli już dość kolarstwa na ten dzień. Tym samym na Valmorel przyszło nam ruszyć we dwóch. Uznaliśmy, iż nie ma sensu wsiadać do samochodu na kilka kilometrów. Postanowiliśmy podjechać do Aigueblanche na rowerach. Ten niespełna 6-kilometrowy dojazd po minimalnie wznoszącym się terenie wcale nie był przyjemnością. Temperatura cały czas nie schodziła poniżej 30 stopni. Ja osobiście w takich „okolicznościach przyrody” czuje się przytłumiony i wypruty z energii. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do ronda, z którego startuje droga D95. Stanęliśmy na chwilę abym zrobił kilka zdjęć na starcie. Wiedziałem wszak, że tym razem po zaliczeniu wzniesienia nie zjadę do jego podnóża, lecz do położonej przeszło dwieście metrów wyżej bazy noclegowej w Les Emptes. Nasz wysiłek w tych cieplarnianych warunkach pogodowych wolałem ograniczyć do niezbędnego minimum. Tymczasem na starcie o godzinie 16:40 mieliśmy tu 33 stopni. Potem w trakcie jazdy nawet 36, zaś na mecie blisko tysiąc metrów wyżej wciąż 30!
Pierwsza kwarta podjazdu czyli 3,5 kilometra na dojeździe do Gite Les Emptes była nam bardzo dobrze znana. W ciągu minionego tygodnia zdążyła się nam już opatrzeć. Ten odcinek górskiej drogi już kilkakrotnie przejechaliśmy samochodem w jego obie strony. Poza tym pokonaliśmy go też dwa dni wcześniej wracając na rowerach z Moutiers po zjeździe z Col du Pradier. Podjazd do Valmorel-Club Med jest regularny. Nachylenie trzyma tu najczęściej w okolicy 7%. Na pierwszych sześciu kilometrach nie ma odstępstw od tej reguły. Wyżej zdarzają się nieco łatwiejsze odcinki. Na pierwszym kilometrze minęliśmy wioskę Pre de l’ Archeveque (0,4 km), zaś po pokonaniu 1100 metrów wzięliśmy pierwszy z trzech wiraży na początkowym odcinku tej wspinaczki. Jeden z nich ochrzciłem mianem „zakrętu mustangów”, bowiem zazwyczaj pasło się przy nim stadko koni. Po przejechaniu 2,6 kilometra byliśmy już w Le Bois, największej wiosce w dolnym sektorze wzniesienia. Niespełna kilometr dalej minęliśmy bramę wjazdową na dobrze nam znane podwórko w Les Emptes. Od tego miejsca każdy metr w górę był już wycieczką w nieznane. Nasz postępy odmierzały przydrożne „kamienie milowe” bliźniaczo podobne do tych ze szlaków na Madeleine czy Croix-der-Fer. Ten postawiony na 9 kilometrów przed centrum stacji Valmorel straszył stromizną rzędu 12% na kolejnym kilometrze. Była to jednak ostra przesada. Jakkolwiek odcinek bezpośrednio za Les Emptes należał do najtrudniejszych fragmentów całego podjazdu to jego maksymalne nachylenie nie dotknęło nawet 10%, co dopiero mówić o średniej z całego kilometra. Na piątym i szóstym kilometrze mogliśmy się schować w cieniu drzew. Ta osłona skończyła tuż przed wjazdem do wioski Le Fey Dessous (6,4 km). Odtąd jechaliśmy już niemal wyłącznie w terenie odsłoniętym, a przy tym dość gęsto zaludnionym. Poprzez La Grange (6,8 km) i Le Cornet (7,4 km) dojechaliśmy do głównego ośrodka tej górskiej gminy czyli Les Avanchers-Valmorel (8,5 km). Tu wzięliśmy wiraż w lewo i ominęliśmy tą miejscowość od wschodniej strony.
Jadąc cały czas w kierunku południowo-zachodnim wkrótce dobrnęliśmy do Le Pre (10,4 km). Po przebyciu 11,3 kilometra przeskoczyliśmy nad potokiem Le Morel, który dał nazwę owej dolinie. Po kolejnych kilkuset metrach wjechaliśmy już na teren stacji. Niemniej do kresu wspinaczki brakowało nam jeszcze 2600 metrów. Najpierw dotarliśmy do jej centrum czyli wypłaszczenia z dużym parkingiem przed Residence Les Teppes (12,4 km). Przejechaliśmy pod drewnianą bramą, minęliśmy dwie następne serpentyny i w końcu zjechaliśmy z drogi D95 po 13,3 kilometra od startu. Odtąd kierowaliśmy już tylko tablicami wyznaczającymi szlak do ośrodka Club Med. Przejechaliśmy krótki tunel i na ostatnie 700 metrów wjechaliśmy w bardziej zacieniony teren. W końcu po zaliczeniu czterech wiraży na ostatnim kilometrze wjechaliśmy w pomarańczową bramę prowadzącą do centrali Club Med-Valmorel. Tu zatrzymaliśmy się przed szlabanem po przejechaniu 14,4 kilometra w czasie 1h 06:14. Na stravie najdłuższy segment jaki znalazłem ma o sto metrów mniej. Pokonaliśmy go w 1h 05:54 (avs. 14,3 km/h ze skromnym VAM 875 m/h). Sześć godzin wcześniej Darek wjechał tu znacznie szybciej, a nawet nieco wyżej. Na owym sektorze zanotował czas 1h 00:43 (avs. 14,2 km/h z VAM 950 m/h). Potem spod bramy pojechał jeszcze boczną drogą do wspomnianego osiedla „domków jednorodzinnych”. My „zmiękczeni” wyprawą na Lachat jedynie na początkowym i końcowym odcinku owej wspinaczki byliśmy w stanie jechać tempem kolegi. Za to na środkowych 10 kilometrach straciliśmy do niego przeszło 5 minut. Na nieco krótszym segmencie o długości 12,1 kilometra Dario zanotował czas 51:12, zaś my 56:46. Dla porównania dodam, że liderem jest tu Holender Laurens Ten Dam, który podczas wspomnianego CdD 2013 „przeleciał” ten dystans w 31:55, co dało mu 12 miejsce na etapie ze stratą 32 sekund do zwycięskiego Froome’a. Z Valmorel pomknęliśmy już wprost do bazy czyli po 11 kilometrach zjazdu byliśmy w domu. Tego dnia przejechałem więc w sumie 68,5 kilometra o łącznym przewyższeniu 2482 metrów.
GÓRSKIE ŚCIEŻKI
www.strava.com/activities/1032123485
http://veloviewer.com/activities/1032123485
ZDJĘCIA
FILMY