banner daniela marszałka

Puerto de las Palomas

Autor: admin o poniedziałek 18. września 2023

DANE TECHNICZNE

Miejsce startu: Arroyo Bocaleones CA-8102

Wysokość: 1186 metrów n.p.m.

Przewyższenie: 899 metrów

Długość: 13,5 kilometra

Średnie nachylenie: 6,7 %

Maksymalne nachylenie: 15 %

PROFIL

SCENA i AKCJA

Drugi tydzień naszej Vuelty zaczęliśmy od wyprawy do Parku Naturalnego Sierra de Grazalema. Chcieliśmy zobaczyć co ciekawego w temacie szosowych wspinaczek ma do zaproponowania prowincja Cadiz. Tego dnia mieliśmy się sprawdzić na górskim szlaku wiodącym z okolic Zahara de la Sierra do El Bosque i z powrotem. Najpierw trzeba było jednak dojechać w rejon sztucznego jeziora Embalse de Zahara. Trasa długa, bo blisko 130-kilometrowa. Przy tym w zdecydowanej większości prowadząca regionalnymi drogami A-397 i A-374. Co oznaczało niemal dwie godziny w aucie przed wskoczeniem na rowery. Po drodze dwa miejsca godne odnotowania. Najpierw przejechaliśmy Puerto de Madrono (1060 m. n.p.m.), na którą od wschodu prowadzi przeszło 20-kilometrowy podjazd. Przełęcz tą dwukrotnie wykorzystano na wielkiej Vuelcie. Ostatnio w 2018 roku, gdy na etapie z Mijas do Alhaurin de la Torre premię górską wygrał tu pochodzący z niedalekiej Marbelli Luis Angel Mate. Potem zahaczyliśmy o słynną Rondę. Miasto wielkości mojego Sopotu. Malowniczo położone po obu stronach głębokiego wąwozu wydrążonego przez rzekę Guadalevin. Oczywiście nie było czasu na jej zwiedzanie. Zatrzymaliśmy się na chwilę w pobliżu Rondy, ale tylko po to by zatankować samochód na następne kilkaset kilometrów tej podróży. U podnóża pierwszej poniedziałkowej góry pojawiliśmy się około jedenastej. Założenie dziewiątego etapu przypominało to ze środowego odcinka na szosach Murcii. W programie mieliśmy: jedno miejsce startu, jazdę na drugą stronę pasma górskiego i po nawrotce „lustrzane odbicie” wcześniej pokonanego szlaku. Różnica polegała na tym, iż obok dwóch zasadniczych wzniesień trzeba było jeszcze pokonać krótkie podjazdy na zapleczu tych głównych. Obrazowo można powiedzieć, że profil owej trasy przypominał wygląd litery M.

Wspomniana Sierra de Grazalema to wbrew nazwie nie jeden masyw, lecz zbiorcza nazwa skupiska kilkunastu niewielkich pasm górskich położonych na zachodnim krańcu krainy Serrania de Ronda. Wszystkie one wchodzą w skład Gór Betyckich, przy czym niektóre zaliczane są do Cordillera Subbetica, zaś inne do Cordillera Penibetica. Najwyższym szczytem na terenie „Grazalemy” jest El Torreon (1648 m. n.p.m.) z pasma Sierra de Pinar. Parque Natural de la Sierra de Grazalema utworzono w roku 1985 na bazie wcześniejszego rezerwatu biosfery. Aktualnie zajmuje on powierzchnię ponad 534 km2. Obejmuje w całości lub częściowo tereny czternastu andaluzyjskich gmin. Dziewięciu z prowincji Kadyks i pięciu należących do Malagi. Szokującą ciekawostką na jego temat jest fakt, iż jest to rejon Hiszpanii o największej opadach! Meteorolodzy notują tu nawet 2200 mm deszczu rocznie. Więcej niż w Galicji czy Kraju Basków. Dodam, że najsuchsze miejsce na półwyspie Iberyjskim też znajduje się w Andaluzji. To przylądek Cabo de Gata nieopodal Nijar w prowincji Almerii. Na obszarze Sierra de Grazalema mieliśmy do zaliczenia dwa wzniesienia pierwszej kategorii przetestowane na trasach Vuelta a Espana. W pierwszej kolejności Puerto de las Palomas, zaś w drodze powrotnej Puerto del Boyar. Ta pierwsza jak dotąd trzykrotnie pojawiła się w programie wyścigu Dookoła Hiszpanii. Najpierw w 1986 roku premię górską na tej przełęczy wygrał Hiszpan Eduardo Chozas. Potem w sezonie 1990 w jego ślady poszedł Duńczyk Jesper Worre. Natomiast po raz ostatni skorzystano z tej przeprawy na ósmym odcinku VaE 2002 z Malagi do Ubrique. Podjeżdżano naszym północnym szlakiem i pierwszy na górę dotarł słynny Włoch Gilberto Simoni. Natomiast etap po finiszu z 15-osobowej grupki asów wygrał Bask Aitor Gonzalez, późniejszy triumfator całej imprezy.

Poza hiszpańską Vueltą bywał w tym rejonie również wyścig Dookoła Andaluzji czyli Ruta del Sol. W sezonie 2021 pierwszy etap tej imprezy zakończył się w Zahara de la Sierra. Pagórkowaty odcinek z finałem na półtorakilometrowej górce wygrał Hiszpan Gonzalo Serrano. Z kolei w 2020 roku też na pierwszym etapie jechano przez przełęcz Palomas do Grazalemy, gdzie na kolarzy czekała jeszcze kilometrowa hopka na metę. Zwyciężył tam Duńczyk Jakob Fuglsang. Na Puerto de la Palomas prowadzą zasadniczo dwie drogi, choć wspinaczki można zacząć w kilku miejscach. Aby nie komplikować zanadto tej opowieści wspomnę o dwóch podjazdach opublikowanych na stronie „cyclingcols”. Wykorzystany przez nas czyli północny biegnie po drodze CA-9104. Ma długość 12,5 kilometra przy średniej stromiźnie 6,5% i max. 11%. Jego najtrudniejszy kilometr ma wartość 8,6%. W pionie trzeba pokonać 813 metrów. Aczkolwiek tą wspinaczkę można zacząć niżej. Nad brzegiem potoku Bocoleones. Wówczas przez pierwsze 1,1 kilometra jedzie się drogą A-8102, zaś przewyższenie owej góry wzrasta do blisko 900 metrów. Uznałem, iż nie możemy pominąć wstępnego odcinka. Druga poważna wspinaczka zaczyna się na wschodzie. U styku dróg A-2300 i CA-9123. Dolna część podjazdu biegnie tą drugą szosą. Potem wpada on na drogę A-372, na której mija miejscowość Grazalema. W końcu na ostatnich trzech kilometrach korzysta z południowego odcinka szosy CA-9104. Podnóże tego wzniesienia jest na poziomie potoku Aguila i ma on długość 15 kilometrów. Jego przeciętne nachylenie to 5,4 %, zaś max. podobnie jak po północnej stronie wynosi 11%. Najcięższy kilometr ma średnią 7,7%. Amplituda netto tego podjazdu to 815, zaś brutto nawet 867 metrów. Trzeba tu bowiem odzyskać kilkadziesiąt metrów straconych na mini-zjeździe za Puerto Chico.

Przyjechawszy do PN Sierra de Grazalema znaleźliśmy zacienione miejsce na „porzucenie” samochodu na zachodnim brzegu Arroyo Bocaleones. Start kwadrans po jedenastej. Pierwsze pół kilometra łagodne, ale w oddali już było widać stromy finał drogi CA-8102. Ostra ścianka. Strava podaje, że ma ona długości 580 metrów przy średniej 11,5% i max. 15%. Rafał zabrał się za nią z zapałem, a ja męczyłem się okrutnie. Wytrzymałem przez trzy minuty i pokonałem tą stromiznę wraz z kolegami. Niemniej gdy tylko wjechaliśmy na szosę CA-9104 od razu musiałem odpuścić. Nogi miałem strasznie napuchnięte. Lewa na granicy kurczu. Tymczasem teren stał się łagodniejszy, więc wypadało zrzucić łańcuch na mniejszy tryb. U mnie nie było o tym mowy. Mijając Zaharę czułem taki ból, że rozważałem nawet przystanek na rozmasowanie mięśni. Postanowiłem jednak kontynuować jazdę na miękkim przełożeniu w nadziei na to, iż z czasem „kwas” z nóg uleci. Na trzecim kilometrze mogłem sobie zerkać w prawo na białe miasteczko wpisane przed pięciu laty na listę „Los Pueblos Mas Bonitos de Espana”. Zapewne warto byłoby je zwiedzić z buta, ale czasu nam brakowało. Tym bardziej, że z polecenia Rafała na późniejsze popołudnie mieliśmy przewidzianą wycieczkę do Setenil de las Bodegas. Kamienne tablice w biało-żółtych barwach odmierzały dystans brakujący do przełęczy, zarazem pokazując średnie nachylenie kolejnego kilometra. Minęło mnie dwóch turystów na rowerach elektrycznych. Mógłbym jechać szybciej, bo nie męczyłem się zbytnio, ale nogi odmawiały posłuszeństwa. Dopiero za półmetkiem zapiek zaczął odpuszczać. Z przodu było ciekawie. Rafaello nieźle dokazywał i na Puerto del Acebuche (733 m. n.p.m.) dojechał z przewagą 53 sekund nad Adrianem. Ja do niespodziewanego lidera traciłem już trzy i pół minuty.

Tuż przed wjazdem na tą pośrednią przełęcz wpadliśmy do gminy Grazalema. Po ośmiu kilometrach od startu pojawił się pierwszy wiraż. Po nim zaś kilometrowy odcinek w kierunku wschodnim. Gdy droga znów skierowała się na południe to trzeba było pokonać najtrudniejszy kilometr północnej Palomas. Potem niejako w nagrodę aż do połowy trzynastego kilometra można było się cieszyć jazdą po krętym szlaku z widokami na malowniczą krainę pozostawioną w dole. Na przełęcz wjechałem jakieś sześć minut po Adrianie i pięć po Rafale. Zatem w górnej połówce podjazdu Adek wrzucił wyższy bieg i odrobił swe wczesne straty i to z nawiązką. Po zliczeniu naszych czasów z dwóch segmentów o długości kolejno 1,01 oraz 12,4 kilometra wyszło mi, iż Adriano pokonał to wzniesienie w 52:08, Rafa w 53:12, zaś ja potrzebowałem na to 58:10. Na przełęczy tuż po godzinie dwunastej było sporo turystów, w tym grupki cyklistów. Niektórzy korzystali z krótkiej ścieżki wiodącej na punkt widokowy Mirador de las Palomas. Miejscowa tablica z niezrozumiałych względów pokazuje wysokość aż 1357 metrów n.p.m. Znacznie wyższą od realnej. Podjazd na przełęcz Palomas nie był naszą jedyną wspinaczką w pierwszej połowie poniedziałkowego etapu. Do półmetka mieliśmy jeszcze daleko. Najpierw musieliśmy zaliczyć przeszło trzykilometrowy zjazd do kresu drogi CA-9104. Po nim nie było innej opcji jak wjazd na regionalną szosę A-372. Prosto i po chwili w lewo to byłby dalszy zjazd do Grazalemy. My musieliśmy odbić w prawo by zaliczyć dwukilometrowy podjazd na Puerto El Boyar o przewyższeniu ponad 120 metrów. Dopiero za tą przełęczą czekał nas zasadniczy czyli blisko 16-kilometrowy zjazd do El Bosque. Na nim musiałem zadbać o zrobienie dokumentacji zdjęciowej tego wzniesienia. Niejako awansem, bowiem w trakcie powrotnej wspinaczki nie miałem zamiaru stawać.

GÓRSKIE ŚCIEŻKI

https://www.strava.com/activities/9872793893

https://veloviewer.com/athletes/2650396/activities/9872793893

PUERTO DE LAS PALOMAS by ADRIANO

https://www.strava.com/activities/9873580988

PUERTO DE LAS PALOMAS by RAFA

https://www.strava.com/activities/9873519777

ZDJĘCIA

Palomas_01

FILM